Rozdział 20

Lauren's POV

Dzisiejszego wieczoru razem z Camilą wybieram się do Lucy na imprezę, na którą wczoraj nas zaprosiła. Byłam przeciwna temu, by tam iść, bo zakładam, że napotkamy tam Austina i Brittany, ale Camila uparła się. Namawiała mnie, że jeśli nie mam ochoty to nie muszę jej towarzyszyć, ale boję się, że ten dupek jej coś zrobi, zatem nie mam wyboru.

O godzinie 18 mam podjechać i zabrać Camilę, więc mam jeszcze trochę czasu. Usiadłam na kanapie w salonie, złapałam za telefon i włączyłam Tumblr'a, gdzie zreblogowałam kilka postów, a po chwili zjawiła się nowa wiadomość:

@waakeme-up:
Lauren...

@ssweet-dispositionn:
Która? 😂

@waakeme-up:
Ty.

@ssweet-dispositionn:
Czekaj... może umówmy się tak... Mów mi Michele.

Z tego co pomiętam, Camila nie zna mojego drugiego imienia, więc mogłam go użyć w internecie, żeby dziewczyna nie domyślała się, że to ja.

@waakeme-up:
Dlaczego Michele? Nie nazywasz się Lauren? Kłamałaś?

@ssweet-dispositionn:
Nazywam, ale znajomi mówią mi Michele, po drugim imieniu.

@waakeme-up:
Tak samo jest u mnie. Jestem Karla, ale wole drugie, więc nim się przedstawiam.

@ssweet-dispositionn:
Podoba mi się Karla ❤️

@waakeme-up:
Michele 💕 ale wracając... Chciałam się Ciebie zapytać, czy wyślesz mi w końcu swoje zdjęcie?

@ssweet-dispositionn:
Po co Ci moje zdjęcie?

@waakeme-up:
BO WCIĄŻ NIE MAM PEWNOŚCI, ŻE NIE JESTEŚ PEDOFILEM????

@ssweet-dispositionn:
NIE JESTEM.

@waakeme-up:
CHCE ZDJĘCIE MICHELE 👿

@ssweet-dispositionn:
Spotkajmy się.

@waakeme-up:
CO?

@ssweet-dispositionn:
NO

@waakeme-up:
kiedy?

@sweet-dispositionn:
Przed świętami Bożego Narodzenia.

@waakeme-up
SERIO

@ssweet-dispositionn:
Tak 😎

@waakeme-up:
Nie

@ssweet-dispositionn:
Nie? Lauren będzie zazdrosna? 😇

@waakeme-up:
Przyjdę z nią 😉 Jeśli okażesz się pedofilem to ona skopie Ci tyłek 👌🏻

@ssweet-dispositionn:
Już się boje.

@waakeme-up:
Powinnaś.

@ssweet-dispositionn:
Ok. Lecę ❤️ Pa xo

Zaproponowałam Camili spotkanie, bo chcę skończyć ze wszystkimi kłamstwami. Mam zamiar wyznać jej, że to ja stoję za wszystkimi przykrościami jakich doświadczyła od innych.
Gdybym nie była taka głupia i nie słuchała Brittany, to byłabym szczęśliwa będąc z Camilą. Znaczy... jestem z nią szczęśliwa i to bardzo, ale im dłużej zwlekam z wyjawieniem, co zrobiłam, tym gorzej się czuję. Nie chcę się z tym męczyć, więc powiem jej wszystko w następnym tygodniu i mam nadzieję, że dziewczyna mi wybaczy.

Spojrzałam na ekran telefonu i dostrzegłam, że dochodzi 18:00. Wstałam z kanapy i zgarnęłam kluczyki od samochodu. Zabrałam swoje rzeczy, wyszłam do garażu, a potem odjechałam.

*10 minut później*

- Wiesz, że nie musisz tego robić - odezwała się Camila siedząc obok na miejscu pasażera.

- Nie pozwolę Ci tam pójść samej.

- Jestem Ci wdzięczna, ale nie sądzisz, że dziwnie wyglada to, że zaprzyjaźniłam się z Twoją ex?

- Trochę... Powinnyście za sobą nie przepadać - odpowiedziałam obserwując ją z uśmiechem.

- Jest miła - stwierdziła - Dlaczego zerwałyście?

- No cóż... Doszłyśmy do wniosku, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej, bo obydwie nie czułyśmy "tego" - powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo - Wszystko skoczyło się tak szybko jak się zaczęło.

Dziewczyna kiwnęła głową w zrozumieniu i popatrzyła na mnie.

- Z nami jest inaczej - kontynuowałam - Jesteś dla mnie wszystkim i bardzo Cię kocham.

Uśmiechnęła się szeroko, a potem przybliżyła się i obradowała mnie całusem w policzek.

Na miejsce dotarliśmy kilka minut później. Obok domu Lucy stało już kilka samochodów, z pośród których dostrzegłam jeden należący do Brittany. Poczułam to dziwne uczucie, jakby coś miało się dzisiaj stać.

- Jest tutaj... - szepnęłam do siebie nieświadomie.

- Kto?

- Brittany - odpowiedziałam na pytanie brunetki - To jej samochód - wskazałem palcem.

Zaparkowałam po przeciwnej stronie ulicy niedaleko od domu. Po kilku chwilach wyszłyśmy i skierowałyśmy się w stronę posiadłości.
Gdy stanęłyśmy przed wejsciem, zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź. Po chwili drzwi otworzyła nam Lucy.

- Cześć - przywitała się.

- Hej - odpowiedziała jej Camila.

- Byłam pewna, że się nie zjawicie, ale cieszę się, bo miło mnie zaskoczyłyście.

Posłałam jej ciepły uśmiech, a ona wpuściła nas do środka. W mieszkaniu grała głośna muzyka, a za nami wchodzili następni goście.

- Rozgośćcie się. Napoje i przekąski są w salonie oraz na sali w piwnicy - dodała i zniknęła w korytarzu.

Razem z Camilą zwiedziłyśmy najpierw dom Lucy, a potem skierowałyśmy się do pomieszczeń, które poleciła nam dziewczyna.

Camila's POV

*godzinę później*

Podoba mi się tutaj. Lucy zapoznała nas ze swoimi znajomymi i naprawdę wydają się bardzo mili. Większość osób nie chodzi do naszej szkoły, więc praktycznie nikt nie wie, kim jestem i nie ocenia mnie przez różne plotki na mój temat. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuję się dobrze w towarzystwie całkiem obcych mi osób.

- Zatańczysz ze mną?- zapytała Lauren wyrywając mnie z przemyśleń.

- Wiesz, że ja nie...

- Nie tańczysz - przerwała mi wiedząc, co chce powiedzieć - Potrafisz, ale nie chcesz.

- Ugh... Dobrze, zatem chodź - złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam wśród tańczące pary.

Stanęłyśmy na środku sali i w tym momencie, ktoś zmienił piosenkę na "Everything Has Changed" i wszystkie wspomnienia z tamtego wieczoru wróciły.

"All I knew this morning when I woke is I know something now
Know something now I didn't before
And all I've seen since 18 hours ago is green eyes and freckles
And your smile in the back of my mind making me feel like"

- Pamiętasz tą piosenkę? - zapytałam wtulając się w dziewczynę.

- Nasz pierwszy pocałunek - odpowiedziała, a ja uśmiechnęłam się szeroko na samo wspomnienie - Grając w butelkę.

- Wtedy wszystko się zmieniło - mówiłam jej do ucha - Byłaś moim pierwszym pocałunkiem.

All I knew this morning when I woke is I know something now
Know something now I didn't before
And all I've seen since 18 hours ago is green eyes and freckles
And your smile in the back of my mind making me feel like

"I just want to know you better, know you better, know you better now
I just want to know you better, know you better, know you better now
I just want to know you better, know you better, know you better now"

Lauren popatrzyła mi w oczy kołysząc się w rytm piosenki. Złączyłyśmy swoje usta, a moje serce przyspieszyło. Całowała mnie tak, jak tamtego razu.

- Kocham Cię. Bardzo - szepnęła mi do ucha, a po chwili odpowiedziałam jej to samo.

~*~

- Dobrze się bawicie? - zapytała Lucy zjawiając się nagle w salonie obok nas.

Wyszłyśmy z sali, by trochę odpocząć od głośnej muzyki.

- W porządku - odpowiedziała jej Lauren sięgając po sok pomarańczowy.

- Świetnie. Masz śliczny dom - odezwałam się.

- Dziękuję - uśmiechnęła się, a po chwili obok niej zjawił się jakiś chłopak - Właśnie! Camila poznaj mojego kuzyna.

- Cześć - uśmiechnął się ciepło podając mi rękę - Jestem Shawn.

- Camila - odwzajemniłam uścisk.

- Witaj, Lauren. Co u Ciebie? - zapytał, a ja domyśliłam się, że już się znają.

- Dobrze - uśmiechnęła się - U Ciebie?

- Super. Przepisałem się do waszej szkoły - powiadomił z podekscytowaniem.

- Naprawdę? To świetnie - Lauren ucieszyła się.

- Obydwie chodzicie tutaj? - zapytał patrząc na mnie.

Kiwnęłam głową w odpowiedzi, a on uśmiechnął się.

- W takim razie mam już przyjaciół - zaśmiał się, a po chwili usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Miałam okazje poznać bliżej chłopaka i on również wydaje się bardzo miły.

Podczas gdy każdy ponownie skierował się na salę, ja powiadomiłam Lauren, że idę do łazienki i za chwilę znowu się pojawię.

Gdy wróciłam, nie mogłam jej znaleźć na sali. Dostrzegłam taką sama bluzkę za oknem na balkonie w końcu sali.

- Nie chcesz tego widzieć - usłyszałam za sobą, na co odwróciłam się i ujrzałam Brittany. Westchnęłam głośno ignorując ją, a potem ruszyłam przed siebie, by znaleźć Lauren.
Otworzyłam drzwi balkonowe i to, co zobaczyłam złamało mi serce.

- Cholera, co Ty odpiepszasz?! - krzyknęła Lauren z siłą odpychając Lucy, która wcześniej ją całowała.

Dziewczyna opuściła nas i zostałyśmy tylko we dwie. Lauren spojrzała na mnie w kompletnym zdezorientowaniu i szoku.

- Wiem jak to wyglada Camila, ale...

- Nie tłumacz się. Ufam Ci... - powiedziałam obserwując ją, ale sam widok tej sytuacji bardzo mnie zabolał.

- Nie powinnaś... - zjawiła się Brittany, która najwyraźniej wszystko wcześniej zaplanowała razem z Lucy - Ona Cię oszukuje.

- Zamknij się - warknęłam odwracając się do niej.

- Hej... spokojnie. Przysięgam Ci, że mówię prawdę, czyż nie tak Lauren?

Dziewczyna milczała i zrobiła zbolałą minę, a potem złapała mnie za rękę.

- Chodźmy stąd - powiedziałam ciągnąc ją do wyjścia.

- Powiedz jej, Lauren. Powiedz, że to Ty stoisz za wszystkimi przykrościami jakie na nią spadły.

Na słowa Brittany, spojrzałam na Lauren, która mocno ścisnęła moją rękę, a do jej oczu podpłynęły łzy.

- Lauren? - zapytałam obserwując ją, a ona zamknęła oczy.

- Wybacz mi - szepnęła.

- O czym Ty mówisz?

- Nie rozumiesz? - wtrąciła się Brittany - To ona zhakowała twoje konto i wypisywała te wszystkie rzeczy na twoją osobę. To właśnie przez nią każdy Cię nienawidzi.

Nie wierzyłam jej nawet na słowo. Wszystko, co mówiła uważałam za kłamstwo. Lauren mnie kocha i nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego.

- Powiedz, że to nie prawda - patrzyłam jej w oczy, a ona rozpłakała się.

- Przepraszam.

Stałam w szoku. To nie mogła być prawda... Czułam się jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Rozrywało mnie od środka.

- To prawda, ale wybacz mi. Błagam - chciała mnie przytulić, ale ja mocno ją odepchnęłam i pobiegłam w stronę wyjścia.
Każdy zwrócił na mnie uwagę, gdy zapłakana wybiegałam z mieszkania.
Jak ona mogła mi to zrobić...

Lauren's POV

Siedziałam na sofie zakrywając swoją zapłakaną twarz. Nie miała dowiedzieć się w taki sposób... Chciałam jej powiedzieć, ale one musiały wszystko zrujnować...
Nie mogę jej stracić.

Wstałam z miejsca i pobiegłam szukać dziewczyny.

*15 minut później*

Szukałam jej w pobliżu, ale nigdzie jej nie było. Zmęczona usiadłam na ławce przy płocie jakiegoś domu. Nie potrafiłam przestać płakać.

Po kilku minutach moją uwagę przykuły krzyki dobiegające z ulicy dalej, więc postanowiłam sprawdzić, co się dzieję. Niepewnie szłam w tamtym kierunku, gdzie chwilę później znalazła się również karetka.
Wydarzył się wypadek, a gdy dochodziłam do tego miejsca mocno zakuło mnie w piersi. Kilka osób stało obok przyglądając się ratownikom, którzy klęczeli na drodze.
Podeszłam bliżej, a potem zamarłam. Ratownik trzymał sweter, taki jaki miała Camila tego wieczoru.
Podbiegłam najbliżej jak mogłam, a to co zobaczyłam rzuciło mnie na kolana. Nie mogłam oddychać.

-Ca-Camila?

________________________________

Hello xx

Co tam u was?

Spodziewaliscie się tego? Chcecie mnie zabić? XD wiem ze rozdzial wam sie bardzo podoba ❤😂

Po mnie wszystkiego możecie się spodziewać, a szczególnie dram.
I wgl to biedna Camzi :(

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze pod rozdziałami. To bardzo motywuje.

Chciałabym, by pod hasztagiem #BecauseOfYouPL znalazły się jakieś tweety. Chętnie poczytam i odpisze na każdy!

Dobrej nocy i jutrzejszego dnia x

Kocham was x <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top