Rozdział 19
Lauren's POV
*2 tygodnie później*
Po powrocie z treningu baseballa umówiłam się z Camilą na dzisiejszy wieczór. Dzisiaj mija miesiąc odkąd jesteśmy razem. Planuje zabrać ją w pewne miejsce, gdzie będzie mogła trochę odetchnąć od szkoły. Mam nadzieję, że jej się spodoba.
Byłam już gotowa do wyjścia, więc zeszłam na dół. Usłyszałam z salonu, że mama wróciła z pracy.
- Cholera jasna! - krzyknęła potykając się o moje buty - Nie miałaś gdzie indziej ich postawić?
Oparła się o ścianę i patrzyła na mnie oschle wywracając oczami. W jej lewej dłoni dostrzegłam butelkę alkoholu, co nie zaskoczyło mnie jakoś specjalnie.
Racja, wcześniej nie zdarzało jej się tyle pić, ale w tym tygodniu już drugi raz widzę ją w takim stanie.
Zignorowałam ją i podeszłam do blatu w kuchni sięgając po butelkę wody.
- Gdzie znowu idziesz? - zapytała złośliwie unosząc głos, a po chwili usłyszałam trzask tłuczonej butelki.
Spojrzałam na nią, a ona tylko złapała się za głowę a druga ręka podparła ściany.
- Widzisz, co zrobiłaś?! - wrzasnęła w moją stronę.
Nie zwróciłam na nią uwagi i skierowałam się w stronę wyjścia. Poczułam mocne szarpnięcie za rękę, które potem spowodowało ból.
- Gdzie znowu idziesz?!
Wyrwałam się z jej uścisku, a ona patrzyła na mnie z nienawiścią.
- Jak najdalej od Ciebie - syknęłam i otworzyłam drzwi na zewnątrz.
- Posprzątaj ten bajzel!
Krzyczała, ale kompletnie jej nie słuchałam. Weszłam do garażu, wsiadłam w samochód i odjechałam.
Od śmierci ojca nie umiemy ze sobą rozmawiać. Mimo że mieszkamy pod tym samym dachem, widuje ją rzadko. Z samego rana wychodzi do pracy, a wraca późno w nocy. Gdy już na siebie wpadniemy, praktycznie zawsze się kłócimy i nie potrafimy się dogadać. Przy moich znajomych sprawia troskliwą o mnie, ale tak naprawdę jej nie obchodzę.
Ostatnio zaczęła pić i szczerze martwię się, ale nie pokaże jej tego. Nie pomogę jej i nie będę się przejmować, bo ona nie przejmuje się mną...
*godzinę później*
- Długo jeszcze? - zapytała Camila, gdy siedziałam jej na kolanach i robiłam makijaż.
- Już... - odpowiedziałam malując jej usta delikatną malinową szminką.
Dziewczyna obserwowała mnie i lekko zaczęła się uśmiechać utrudniając mi pracę.
- Camz... Przestań. Daj mi dokończyć - dodałam, a ona próbowała się opanować przy czym robiła śmieszne miny. Rozśmieszyło mnie to i sama zaczęłam się śmiać.
Brunetka patrzyła na mnie z rozbawieniem, a po chwili pocałowała mnie. Delikatnie muskałam jej usta, a ona opadła plecami na łóżko, przez co byłam nad nią.
Całowałam ją, a ona uśmiechnęła się.
- Jesteś taka śliczna - szepnęłam patrząc jej w oczy i gładząc policzek swoją dłonią.
- Bo jestem umalowana? - zapytała obserwując mnie.
- Nie. Zawsze jesteś - odpowiedziałam całując ją delikatnie w usta - Ale chodźmy już - dodałam schodząc z dziewczyny.
- No dobrze, dobrze...
Wyszłyśmy z pokoju i skierowaliśmy się do rodziców Camili, by powiadomić ich, że już idziemy.
- Mamo, my już wychodzimy - dziewczyna poinformowała swoją rodzicielkę.
- Dobrze, ale nie wracaj zbyt późno.
- Pięknie wyglądasz - zauważył jej tato - Baw się dobrze.
Dziewczyna kiwnęła głową i obie szłyśmy w kierunku wyjścia.
- Lauren, pilnuj, by nie przyplątał się do niej jakiś chłopak - dodał jej tata, a ja zaśmiałam się czerwieniąc lekko na twarzy.
Wyszłyśmy klatką schodową na zewnątrz i skierowałyśmy się do mojego samochodu.
- Więc... - zaczęła chrząkając - Powiesz mi, gdzie jedziemy? - zapytała.
- Zobaczysz - uśmiechnęłam się do niej, a ona westchnęła głośno.
*25 minut później*
Cała drogę pytała, gdzie ją zabieram. Przekonała się, gdy wjechałam na parking obok największego w Miami parku rozrywki.
Popatrzyłam na ukochaną, która podskakiwała na siedzeniu. Cieszyła się jak dziecko, ale właśnie to było w niej urocze.
Zaparkowałam jak najbliżej i zanim obejrzałam się, dziewczyny już nie było. Zaśmiałam się do siebie, gdy dostrzegłam, że otwiera moje drzwi.
- Dziękuje Lauren! - wskoczyła na mnie, gdy tylko wysiadłam.
- Wiedziałam, że Ci się spodoba - uśmiechnęłam się - Proszę - dodałam wyjmując dwa bilety z kieszeni, a ona odsunęła się.
- Ale, to musiało koszt...
- Nie - przerwałam jej - Znaczy... tak, ale dostałam je od cioci kilka miesięcy temu i za miesiąc w nowym roku stracą ważność.
Dziewczyna przyglądała się mi i zapewne zastanawiając się, czy nie kręcę. Mówiłam prawdę.
Gdy brunetka chciała już coś powiedzieć, pociągnęłam ją za rękę i przeszłyśmy przez bramkę okazując bilety.
Dostałyśmy dokładną mapkę parku i ruszyłyśmy.
- To gdzie chcesz iść najpierw? - zapytałam i odwróciłam wzrok w stronę Camili, ale nie było jej już obok. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam ją w kolejce do "Diabelskiego Młyna". Uśmiechnęłam się i stanęłam obok dziewczyny.
- Nie uciekaj mi - powiedziałam obserwując ją - Twój tato mnie zabije, gdy wrócisz z jakimś chłopcem.
Dziewczyna spojrzała na mnie mrużąc oczy. Obejrzała się za siebie i dookoła tak, jakby kogoś szukała.
- Nie widzę tutaj żadnego przystojniaka - odezwała się wywracając oczami - Ale za to widzę śliczną dziewczynę.
- Tak? - przerzuciłam swoje włosy z ramienia i oczekiwałam na oczywistą odpowiedź.
- Odwróć się.
Zrobiłam jak kazała i przy kolejce obok dostrzegłam Lucy rozmawiająca ze swoimi znajomymi. Splotłam swoje ręce i z powrotem odwróciłam się.
- Mówisz o niej? - zapytałam z pretensją w głosie - Mam być zazdrosna?
Dziewczyna zaśmiała się i stuknęła mnie w rękę, a potem ucichła, gdy ktoś złapał mnie za ramię.
- Cześć! - usłyszałam za sobą i już dobrze wiedziałam czyj to głos.
- No cześć - odpowiedziałam z niechęcią odwracając się do Lucy.
- Umm... Camila... Każdy zwrócił na Ciebie uwagę, gdy tylko się tu pojawiłaś. Wyglądasz ślicznie - pochwaliła ją Lucy, a ona zaczerwieniła się.
- Umm.. dziękuje - odpowiedziała jej uśmiechając się.
- Ale nie to chciałam Ci powiedzieć... Więc - zaczęła klaszcząc w dłonie - Robię jutro imprezę wieczorem. Może wpadniesz?
Camila popatrzyła na mnie niepewnie drapiąc się po szyi.
- Lauren, Ciebie też zapraszam. Możecie wziąć kogo tylko chcecie - dodała obserwując nas.
- No nie wiem... - odpowiedziałam - Zastanowimy się.
- Masz mój numer, więc napisz mi jutro - powiedziała puszczając oczko do Camili, a potem odwróciła się.
Popatrzyłam na brunetkę, która wciąż uśmiechała się, ale przestała, gdy zobaczyła jak na nią patrzę. Byłam zazdrosna.
- Skąd masz jej numer? - zapytałam, a ona złapała mnie za rękę i przyciągnęła bliżej do kolejki.
- Rozmawiałyśmy kilka razy w szkole. Wydaje się w porządku - odpowiedziała.
- Nie przeszkadza Ci to, że to moja była?
- Czy ja wiem... Raczej nie. Jesteś zazdrosna? - zapytała, a ja zaśmiałam się głośno.
- Ja? Błagam Cię... Pff...
Obserwowała mnie i zorientowała się, że to nie prawda. Byłam zazdrosna i to bardzo.
Nadeszła nasza kolej do atrakcji. Weszłyśmy na platformę i zajęłyśmy miejsca w ogromnym kole, a potem karuzela ruszyła.
Złapałam Camilę za rękę, a ona przytuliła się do mnie podziwiając widoki.
Podobało jej się, bo widziałam ten szeroki uśmiech, gdy byłyśmy na samej górze, skąd był niesamowity widok. Oświetlone miasto z góry wyglądało naprawdę pięknie.
Camila przybliżyła się jeszcze bliżej i wpatrywała się w moje oczy. W pewnej chwili poczułam jej usta na moich. Swoją dłoń położyłam na jej szyi i pogłębiłam pocałunek. Jej usta smakowały malinową szminką, którą wcześniej sama je pomalowałam. Dziewczyna złapała moje policzki w swoje dłonie, a potem poczułam jej język na mojej dolnej wardze. Uśmiechnęłam się, gdy po moim ciele przeszły dreszcze. Camila uśmiechnęła się szeroko, a potem oparła głowę o moją klatkę piersiową.
*2 godziny później*
Bawiłyśmy się świetnie. Widząc, że sprawiłam Camili uśmiech, byłam najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Uwielbiam patrzyć na nią, gdy jest szczęśliwa.
Byłyśmy już trochę zmęczone, więc przechadzałyśmy się po parku obserwując wszystko wokół. Przystanęłyśmy przy budce, w której można było wygrać jakieś nagrody.
- (...) Aby coś wygrać, musicie celnie rzucić przynajmniej trzema krążkami na słupek - wytłumaczył młody mężczyzna.
Podałam Camili krążki i kazałam jej zacząć jako pierwszej. Dziewczyna w skupieniu próbowała trafić jak najwięcej, ale na 10 rzutów trafiła 3. Dostrzegłam grymas na jej twarzy, więc ją przytuliłam, a chłopak w tym czasie wręczył jej jako nagrodę bransoletkę z napisem "Love only". Uśmiechnęła się i popatrzyła na mnie biorąc moją dłoń i zakładając mi ją na nadgarstek.
- Podoba mi się - powiedziałam szczerze przyglądając się bransoletce - To teraz moja kolej - zwróciłam się do chłopaka, a on po chwili podał mi krążki.
Wzięłam dwa wdechy i powoli zaczynałam rzucać. Za każdym razem starałam się dobrze wycelować i szło mi całkiem niezle. Trafiłam 8 krążków.
- Wow, Lauren! - Camila podskakiwała obok z radości - Nieźle!
Puściłam jej oczko i czekałam na swoją nagrodę.
- Gratuluje - uśmiechnął się chłopak wręczając mi dużego brązowego misia, którego odrazu przekazałam Camili.
- Dziękuje - odpowiedziałam i pomachałam mu na pożegnanie.
- Jest taki śliczny! - mówiła ściskając mocno pluszaka.
- Jest Twój. Będziesz go przytulać, kiedy nie będzie mnie obok.
- Dziękuje - pocałowała mnie w usta, a potem skierowałyśmy się do samochodu.
- Napewno chcesz już jechać? - zapytałam ją, a ona kiwnęła głową.
- Tak, ale daj mi chwilę - powiedziała podając mi misia.
Patrzyłam jak znika za murkiem w parku. Nie wiedziałam, gdzie i po co poszła. Otworzyłam tylne drzwi samochodu i wsadziłam misia do środka. Po chwili zjawiła się Camila trzymając coś za sobą.
- Kochanie... - szepnęła jedna ręką dotykając mojego policzka. Zamknęłam oczy i oparłam nasze czoła razem.
- Hm?
Po kilku chwilach spojrzałam na nią, a w drugim jej ręku pojawiła się czerwona róża.
- Camz...
- Shh... - uciszyła mnie przykładając palec do moich ust - Kocham Cię.
Na te słowa zadrżałam, a serce mocno przyśpieszyło.
Dziewczyna przybliżyła się, a ja oparłam o samochód. Po chwili złączyłyśmy nasze usta, a ogromna eksplozja motylków szalała w moim brzuchu.
- Też... Cię... kocham - odpowiedziałam jej miedzy pocałunkami, a potem mocno przytuliłam.
_______________________________
Heloł x
Ponownie przepraszam za moją nieobecność. Nie potrafię się ogarnąć z nauką i po prostu tak wychodzi... Myślę, że po tym tygodniu rozdziały będę dodawać częściej.
Jak widzicie miedzy camren narazie wszystko dobrze się układa. W następnym rozdziale wszystko się zmieni i stanie się coś... a z resztą sami zobaczycie ❤️
Mam nadzieję, że wciąż tutaj jesteście i czytacie. Obiecuje, że rozdział pojawi się w ciągu dwóch tygodni, a następne w ciągu tygodnia x
Dziekuje za wszystkie gwiazdeczki i komentarze. To bardzo motywuje.
Kocham was x
Twitter: demzfeat5h
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top