Rozdział 1

Camila's POV

Poniedziałek.

Nadszedł czas, kiedy po raz pierwszy idę do szkoły po przeprowadzce tutaj. Miami jest piękne, ale to całkiem nowe dla mnie miejsce i na ten moment nie potrafię się tu odnaleźć.
Przedtem mieszkałam w Cojimar na Kubie, ale tata znalazł prace niedaleko Miami i musieliśmy się tu przeprowadzić.

Chodzę do drugiej klasy liceum. Nowe miejsce nauki daje mi nadzieje na lepszy początek, którego potrzebuje. W poprzedniej szkole byłam wyśmiewana i nie miałam przyjaciół, przez co zamknęłam się w sobie i teraz trudniej mi nawiązywać kontakty. Mam nadzieje, że tutaj uda mi się dobrze zacząć i przeszłość zostanie za mną.

Wstałam przed budzikiem. Strasznie się stresowałam i nie spałam pół nocy.
Co jeśli mnie nie polubią?
Co jeśli sytuacja znowu się powtórzy?
Dzisiejszy dzień nie dawał mi spokoju.

Wstałam z łóżka i jeszcze raz spojrzałam, która była godzina. Ekran mojego telefonu wskazywał 6:05. Skierowałam się do łazienki i wzięłam gorący prysznic, który trochę mnie odprężył. Wysuszyłam i rozczesałam włosy, a potem założyłam zwykle dżinsy oraz biały sweter. Gdy się wyszykowałam, zeszłam do kuchni.

- Dzień dobry Mamo - przywitałam się z moją rodzicielką.

- Dzień dobry - uśmiechnęła się - Zrobiłam Ci kanapki z dżemem - dodała i położyła talerz na stole, przy którym chwile później przysiadłam.

- Dziękuje. Wybierasz się gdzieś? - zapytałam biorąc kęsa mojej kanapki.

- Tak. Muszę załatwić kilka spraw w urzędzie. Zabiorę Cię później ze szkoły - odpowiedziała pakując kilka rzeczy do swojej torebki - Nie stresuj się. Wszystko będzie dobrze. Zadzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebować - pocałowała mnie w czoło i wzięła jeszcze łyk swojej kawy.

- Dobrze, do zobaczenia - pożegnałam się z nią.

Mama nic nie wiedziała o tym, że w poprzedniej szkole byłam wyśmiewana i poniżana na każdym kroku. Nic jej nie powiedziałam, bo wiem, że by się martwiła, a i tak miała już dużo na głowie przez nasze problemy finansowe.
Sprzedaliśmy dom i przez jakiś czas mieszkaliśmy u babci. Dopiero, gdy zdołaliśmy uzbierać wystarczającą sumę pieniędzy na małe mieszkanie w bloku, zdecydowaliśmy się przeprowadzić.

Kiedy skończyłam śniadanie, wróciłam do mojego pokoju po plecak i telefon, a także słuchawki, by w trakcie drogi się odstresować.

Do szkoły nie miałam daleko, jedynie 3 kilometry. Lubiłam spacerować, więc dla mnie to nie problem przejść taką odległość.

Po wyjściu z domu, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam pierwszą piosenkę z mojej playlisty - The 1975 "Robbers".

*25 minut później*

Przybyłam do szkoły i udałam się do sekretariatu. Zapukałam i po chwili usłyszałam pozwolenie na wejście. Zamknęłam za sobą drzwi i ujrzałam młoda kobietę siedząca przy biurku.

- Dzień dobry - przywitałam się nieśmiało - Jestem nową uczennicą tej szkoły i przyszłam po mój rozkład zajęć.

- Oczywiście... - uśmiechnęła się i sięgnęła do papierów na biurku - Twoje imię i nazwisko?

- Karla Camila Cabello.

- Chwileczkę... O... Tutaj.. Proszę - powiedziała i wręczyła mi kilka karteczek - Chcesz bym poprosiła kogoś, aby pomógł znaleźć Ci klasę?

- Nie, poradzę sobie. Dziękuje - uśmiechnęłam się do niej i skierowałam do drzwi - Do widzenia - pożegnałam się i wyszłam.

Na jednej z kartek znalazłam informację, że pierwsza lekcja to język angielski i odbędzie się w sali 17. Na szczęście sala nie była daleko i łatwo ją znalazłam.
Weszłam do klasy i natychmiast ogarnął mnie niepokój oraz poczułam się głupio, gdy wzrok wszystkich uczniów skierowany był na mnie.
Starając się zbytnio nie zwracać na siebie uwagi rozejrzałam się po klasie w celu znalezienia pustej ławki, gdzie mogłabym usiąść, ale niestety nie było takiej możliwości.
Dostrzegłam wolne miejsce obok jakiejś dziewczyny, więc postanowiłam tam pójść.

- Umm... Cześć. Mogę tu usiąść? - zapytałam nieśmiało, a ona uśmiechnęła się szeroko.

- Jasne. Proszę... - odpowiedziała i odsunęła mi krzesło. Wymusiłam uśmiech w jej stronę i usiadłam w ławce, a po chwili wypakowałam potrzebne książki i zeszyt.

- Jestem Dinah... - odezwała się, czym zmusiła mnie do spojrzenia w jej stronę. Wystawiła mi rękę i czekała aż ją uścisnę - A ty?

- Karla, ale mów mi Camila. Nie lubię pierwszego imienia - podałam jej dłoń i odwróciłam się w stronę biurka, gdzie usiadła nauczycielka.

- Dzień dobry - przywitała się patrząc na uczniów, którzy grzecznie jej odpowiedzieli. Kobieta poszperała trochę w kartach, które leżały na biurku, a potem spojrzała na mnie - Ohh... Jesteś nową uczennicą, prawda? Może się przedstawisz i powiesz skąd przyszłaś? - zapytała uprzejmie, a ja kiwnęłam głową z nie chęcią i wstałam z miejsca.

- Umm... Cześć. Jestem Karla Cabello, jednak wolę byście mówili do mnie Camila, bo takie jest moje drugie imię. Przeprowadziłam się tutaj tydzień temu, a wcześniej mieszkałam na Kubie - odpowiedziałam i poczułam się strasznie skrępowana. Wszyscy na mnie patrzyli, a mi zrobiło się gorąco i czułam ucisk w klatce piersiowej. Miałam wrażenie, że każdy patrzy na mnie jak na jakieś dziwadło lub coś w tym stylu. W sumie to nie zdziwiłabym się, bo sama cały czas tak o sobie myśle.

Usłyszałam za plecami jak kilka osób przywitało się ze mną, a ja uśmiechnęłam się i ponownie przysiadłam do ławki.

Nie robiliśmy dużo na lekcji, jedynie krótkie ćwiczenia i trochę czytania.
Przy okazji porozmawiałam z dziewczyną z ławki i miałam przyjemność trochę ją poznać. Naprawdę jest i miła.
Może w końcu znajdę sobie tutaj jakichś znajomych, którzy nie bedą zwracali uwagi na to, czy nosze markowe ubrania, czy nie.

Mimo, że lekcje szybko mijały, ja wciąż byłam zestresowana i trzęsłam się. Gdy nadeszła pora lunchu, tylko się pogorszyło. Skierowałam się do stołówki, wzięłam sobie trochę jedzenia i usiadłam do pustego stolika.
Kiedy skończyłam jeść, wyjęłam książkę, która zabrałam z domu i zaczęłam ją czytać.

Po zakończeniu lunchu, wstałam i idąc do kosza, by wyrzucić opakowania po jedzeniu,  wpadłam przez przypadek na jakąś dziewczynę. Z początku nie zdawałam sobie sprawy kto to, ale gdy przyjrzałam jej się bliżej, zrobiło mi się gorąco.

- Jak chodzisz! - warknęła, a gdy na mnie spojrzała zrobiła dziwną minę - Camila?

Cholera tylko nie to...

Nie miałam jej nic do powiedzenia. Odwróciłam się i gdy już miałam odejść, ona złapała mnie za ramie.

- Gdzie idziesz... Poczekaj - zatrzymała mnie silnym uściskiem - Co tu robisz?

Nie odpowiedziałam jej. Nie chciałam by zrobiła mi to samo piekło co w gimnazjum... Była najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Dwa lata temu wyprowadziła się z Kuby do Miami, ale nie sądziłam, że akurat trafię na to samo liceum, co ona.

- Nie sądziłaś, że mnie tu spotkasz, prawda? - zapytała ze swoim uśmieszkiem, a ja spuściłam głowę i chciałam ją minąć, ale ponownie mnie zatrzymała.

- Brittany, proszę. Daj mi w końcu spokój - wybełkotałam, a ona chwyciła moją tackę i zrzuciła ja na podłogę z całą zawartością.

- Sprzątnij to, jeśli nie chcesz mieć problemów - poklepała mnie po ramieniu, a potem skierowała się do swoich przyjaciół, którzy zaczęli się ze mnie śmiać.

Nie myślałam już pozytywnie... Strach przejął nade mną kontrole.

"Uspokój się. Wszystko będzie dobrze..." Mówiłam do siebie.

Schyliłam się i posprzątałam bałagan, który zrobiła dziewczyna. Starałam się tym nie przejmować, ale zaczynałam się bać, że sytuacja znowu się powtórzy.

Po kilku minutach udałam się do klasy, gdzie miałam mieć biologię.
Weszłam do pomieszczenia i zaczęłam rozglądać się za miejscem, gdzie mogłabym usiąść.

- Hej! - usłyszałam czyjś głos, więc odwróciłam się i ujrzałam Dinah, która machnęła mi bym do niej podeszła. Zrobiłam jak mi kazała.
- Siadaj - powiedziała i zdjęła swój plecak z drugiego krzesła robiąc mi miejsce - Wszystko w porządku? - zapytała obserwując mnie - Jesteś blada.

- Umm... Tak... Wszystko w porządku - skłamałam posyłając jej wymuszony uśmiech, a potem usiadłam obok dziewczyny.

- Dlaczego się przeprowadziłaś? - zapytała najwyraźniej chcąc złapać ze mną jakikolwiek kontakt.

- Tata znalazł tutaj pracę. Nie było innego wyboru - odpowiedziałam jej, a ona tylko kiwnęła głową.

- Początki zawsze są trudne, ale nie musisz się bać. Po jakimś czasie się przyzwyczaisz, a potem będzie z górki. Jeśli chcesz możesz ze mną siedzieć - powiedziała posyłając mi uśmiech - Nie gryzę...

Kiwnęłam głową i odwzajemniłam jej uśmiech.
Do klasy po chwili wszedł nauczyciel, a ja przez całą lekcje nie byłam skoncentrowana i czas zleciał mi szybko. Byłam szczęśliwa, że ten dzień nareszcie minął.

Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam mamę w samochodzie.

- Cześć, kochanie. Jak było w szkole? - zapytała, gdy wsiadłam do samochodu.

- W porządku - odpowiedziałam i sama już nie wiedziałam, czy skłamałam, czy nie.

Dojechaliśmy do domu, mama podała nam coś do jedzenia, a potem oglądałam telewizje i robiłam prace domową. Kiedy skończyłam, poszłam się wykąpać, a później położyłam się spać. Myślałam o jutrzejszym dniu i miałam nadzieje, że będzie lepszy.




_______________________________

Witajcie ponownie 💕

Minęły dwa tygodnie i oto jestem z nowym ff.
Mam nadzieje, że wam się spodoba i będziecie go czytać.

Rozdział miał pojawić się jutro, ale nie mogłam się już doczekać i dodałam go dzisiaj.
Cieszycie się? 😂

Także jest hashtag na Twitterze dotyczący tego ff:
#BecauseOfYouPL
Możecie pisać pod nim co tylko chcecie, pytania lub co innego...

Miłego popołudnia x

Twitter: @demzfeat5h

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top