Rozdział 44

Lauren's POV

Obudziłam się, czując zimne powietrze na swojej skórze. Otworzyłam oczy i dostrzegłam ciemność. Jedynie księżyc oświetlał nie dużą przestrzeń w salonie tak, że mogłam zauważyć otwarte drzwi balkonowe. Rozciągnęłam bolące mięśnie po niewygodnej pozycji, po czym wstałam z kanapy.
Przypomniałam sobie, że przed zaśnięciem, Camila z Dinah obiecały zostać ze mną, lecz po ciszy jaka panowała w mieszkaniu, wątpiłam, że ktoś tu jeszcze jest. W mieszkaniu panowała ciemność, która była lekko oświetlana przez światło księżyca.
Spojrzałam na ekran swojego telefonu, który znalazłam po omacku na szafce z książkami, gdzie zostawiłam go przed wyjściem. Dochodziła godzina dziesiąta wieczorem, co oznaczało, że spałam ponad pięć godzin i zapewne tą noc już nie prześpię.

Gdy byłam już pewna, że nikogo nie ma w mieszkaniu, podeszłam do otwartych drzwi, po czym weszłam na balkon. Chłodne powietrze oplotło moje ciało, przez co owinęłam się swoimi rękoma i lekko gładziłam po przedramionach. Po wypitym wcześniej alkoholu lekko bolała mnie głowa i czułam nieprzyjemny uścisk w żołądku. Było mi wstyd, że ukochana i przyjaciółka widziały mnie w takim stanie, do jakiego sama się doprowadziłam. Czułam się lepiej, wiedząc że Camila nie wyleciała, ale myślałam, że jednak zastanę ją, gdy się obudzę. Chciałam mieć pewność, że to, co wydarzyło się wczoraj jest prawdą, że jednak nie miałam halucynacji. Musiałam upewnić się, co do słów ukochanej i sprawić, by już nigdy nie próbowała odejść.

Przez kilka chwil postanowiłam pooddychać świeżym powietrzem. Moje myśli krążyły wokół Camili i na samą myśl o niej, psychicznie czułam się lepiej. Dużo lepiej.
Gdy poczułam pragnienie, postanowiłam wejść do środka i napić się wody. Wychodząc z balkonu, zobaczyłam cień na podłodze, odbijający się od blasku księżyca. Wystraszyłam się, gdy nagle przed moimi oczami ukazała się brunetka.

- Cholera jasna! - krzyknęłam głośno, podskakując do góry.

- Jezus, przepraszam - powiedziała, po czym złapała mnie za przedramię.

Czułam głośne bicie serca, które nie wiedziałam czym było bardziej spowodowane. Strachem czy obecnością ukochanej?

- Przestraszyłaś mnie - przyznałam, dotykając swojej klatki piersiowej, która poruszała się bardzo szybko.

- Przepraszam - wypowiedziała te słowa ponownie, a ja popatrzyłam na jej pełne usta, które chwilę wcześniej przegryzła.

- Umm... To nic... - jęknęłam, patrząc jej w oczy - Myślałam, że jestem sama.

- Chciałaś, by z Tobą zostać - przypomniała mi - Dinah musiała wrócić wcześniej do domu, a ja... Jeśli chcesz mogę już iść.

- Nie. Nie idź - odpowiedziałam szybko obserwując ją - Zostań.

Dziewczyna popatrzyła na mnie, po czym odsunęła się i zapaliła stojącą lampę obok telewizora. W pomieszczeniu odrazu zrobiło się o wiele jaśniej i przytulniej. Podeszłam do telewizora i włączyłam go, przełączając na jakiś kanał muzyczny, by nie było tak niezręcznie cicho. Potem udałam się za Camilą do kuchni, gdzie nalałam sobie wody.

- Może coś zjesz? - zapytała, stojąc za mną obok blatu - Mogę zrobić Ci coś do jedzenia.

Przysiadłam na krzesełku przy blacie i oparłam się na nim łokciem - Nie, dziękuje, Camz - odpowiedziałam i upiłam łyk wody - Jeśli jesteś głodna, nie krępuj się.

Dziewczyna kiwnęła głową i zaczęła krzątać się po kuchni. Nie miała problemu, by cokolwiek znaleźć. Kuchnia nie była duża i wszystko starałam się mieć w jednym ładzie.
Po kilku chwilach, po pomieszczeniu roznosił się zapach smażonych naleśników, przez co nabrałam ochotę na jedzenie.
Obserwowałam w ciszy każdy ruch dziewczyny, a gdy skończyła ponownie zwróciła się do mnie.

- Może jednak zjesz? - zapytała niosąc talerz z naleśnikiem w moją stronę.

- Umm... Może - uśmiechnęłam się niepewnie.

Dziewczyna podała mi talerz i szklankę wody. Uśmiechnęłam się do niej w odpowiedzi, a potem ukochana usiadła na przeciw mnie. Sięgnęłam po czekoladę i ułożyłam ją na gorącym posiłku, a gdy się rozpuściła, wsmarowałam ją w naleśnika.

Zaczęłyśmy jeść, a między nami panowała cisza. Stresuję się i tracę pewność, gdy dziewczyna jest w pobliżu, lecz mimo to, chciałam ją teraz przytulić i mieć blisko.
Czułam się onieśmielona jej obecnością i nie widziałam jak zacząć rozmowę.

Z przemyśleć wyrwała mnie dłoń dziewczyny lądująca na mojej. Podniosłam wzrok i ujrzałam mocno czekoladowe tęczówki wpatrujące się w moje z uśmiechem. Przez chwilę zapomniałam jak się oddycha i zakrztusiłam się naleśnikiem, robiąc z siebie idiotkę.
Dziewczyna szybko znalazła się obok mnie, gdy ja próbowałam pozbyć się tego z mojego gardła.
Udało mi się złapać haust powietrza i uspokoić.

- Lauren, wszystko w porządku? - zapytała opiekuńczo brunetka, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- T- tak - odpowiedziałam, zalewając swoje policzki czerwienią ze wstydu.

Camila zaśmiała się kręcąc przy tym zabawnie głową - Chyba Cię stresuję.

- Nie... Może... - wyznałam - Nie wiem, co się ze mną dzieję.

Dziewczyna popatrzyła na mnie przez chwilę w ciszy, gdy ja starałam się wyczytać coś z jej oczu. Cholera...

- Pozmywam - poderwałam się z miejsca, gdy zdałam sobie sprawę jak bardzo zaczęłam zatracać się w jej oczach.

Zgarnęłam puste talerzem, a po chwili umyte i wysuszone schowałam do szafki nad głową. Gdy Camila zniknęła w łazience, skierowałam się na balkon, gdzie zaczęłam przeklinać siebie za moje zachowanie.

Oparłam się łokciami o balkonową balustradę i patrzyłam na oświetloną ulicę, gdzie co jakiś czas przejeżdżały samochody. Było dość zimno, ale nie przeszkadzało mi to.

Co się ze mną dzieje?
Nie mam nawet odwagi zacząć z nią rozmowy, a co dopiero do niej zbliżyć. Długa rozłąka sprawiła, że jestem przy niej onieśmielona tak, jakbym spotkała ją po raz pierwszy w życiu. Camila wydaje się tego nie odczuwać, więc postanowiłam i ja się ogarnąć. Przynajmniej chciałam się postarać...

W pewnej chwili usłyszałam za sobą kroki, ale nie odwróciłam się. Zadrżałam, gdy nagle poczułam dłonie, które wyładowały na moich biodrach. Czułam ciepło na swoich plecach, gdy Camila przybliżyła swoje ciało do mojego i potem owinęła mnie rękoma wokół talii wtulając się.

- O czym myślisz? - zapytała półszeptem, kładąc podbródek na moim ramieniu.

Dłońmi dotknęłam jej rąk, które wciąż znajdowały się na mojej tali, po czym zaczęłam je delikatnie gładzić.

- O niczym ważnym - odpowiedziałam krótko, czując się pewniej.

- Powinnam już wracać do domu - stwierdziła mocniej przyciskając mnie do siebie.

- Musisz? - zapytałam, nie chcąc by dziewczyna już mnie opuściła - Zostań na noc.

- Nie jestem pewna, czy naprawdę byś chciała - powiedziała odsuwając się ode mnie - Stresuję Cię... i to bardzo.

Zauważyła jak na mnie działa. Nie potrafiłam tego ukryć.

- Po prostu... Nie wiem na czym stoimy i jak powinnam się zachowywać - odpowiedziałam odwracając się do niej.

- Myślę, że zależy to tylko od Ciebie, Lauren. Nie mogę Ci niczego narzucać po tym, jak Cię traktowałam - powiedziała, patrząc mi w oczy - Wyznałam Ci co czuję, ale na nic nie liczę.

Po tych słowach spuściła głowę, przegryzając przy tym swoją dolną wargę.
Postanowiłam zareagować na jej słowa.

- Camz... - westchnęłam, unosząc jej podbródek do góry. Jej czekoladowe oczy wpatrywały się głęboko w moje - Wróć do mnie.

- Słucham? - zapytała lekko zdezorientowana.

- Wróć do mnie - powtórzyłam, nie opuszczając jej oczu - Niczego nie pragnę bardziej.

Camila uśmiechnęła się delikatnie, a jej wzrok powędrował na moje usta. Czekałam na jakąkolwiek jej odpowiedzieć, ale nic się nie odezwała. Jej twarz przybliżyła się do mnie, a po chwili sama złączyła nasze usta. Uznałam to za odpowiedź.

- Przepraszam za to, że Cię odrzuciłam... tak wiele razy - powiedziała pomiędzy naszymi pocałunkami.

- Zapomnijmy o tym - odpowiedziałam jej, po czym zaczęłam całować ją pewniej.

Obydwie odwzajemniałyśmy delikatne pocałunki. Gdy naprawdę poczułam się pewniej, językiem przejechałam po jej wargach, prosząc o dostęp. Gdy mi go udzieliła, nasze języki spotkały się i toczyły bitwę o dominację.
W pewnym momencie poczułam jak dziewczyna drży.

- Zimno mi - oderwała się od moich ust - Wejdźmy do środka.

Kiwnęłam głową patrząc w jej śliczne tęczówki.
Skierowałyśmy się z powrotem do mieszkania, gdzie obydwie zajęłyśmy kanapę przed telewizorem. Podzieliłyśmy się przez moment jeszcze drobnymi pocałunkami, a potem ukochana wtuliła się we mnie.

- Obejrzymy coś? - zaproponowałam i czekałam na jej odpowiedź.

- Jasne - odpowiedziała, podnosząc głowę z mojego ramienia i przez chwilę wpatrywała się we mnie.

- Jakieś propozycje? - zapytałam, po czym poczułam mokry pocałunek na moim policzku.

- Obojętnie - szepnęła i zaczęła całować moją szyje.

Westchnęłam, gdy dziewczyna przegryzła moją skórę, robiąc widoczne malinki. Odchyliłam delikatnie głowę w bok, by dać jej lepsze dojście.

- Camz... - jęknęłam, chcąc skupić się na wyborze jakiegoś filmu. Niezdarnie trafiałam różne klawisze na pilocie.

Camila zaśmiała się, po czym powiadomiła, że idzie wziąć prysznic. Wróciła ubrana w moją za dużą bluzkę, a ja włączyłam film.
Po dwóch godzinach czułam powolny oddech dziewczyny, którą zmorzył sen. Starając się jej nie obudzić, delikatnie odsunęłam ją od siebie, po czym wzięłam na ręce. Przez jej niską wagę, bez problemu przeniosłam ją do swojego pokoju i położyłam na łóżku. Gdy chciałam odejść, poczułam pociągnięcie za bluzkę z tyłu.

- A gdzie buzi na dobranoc? - zapytała przymrużając oczy z uśmiechem.

Nachyliłam się na dziewczyną, po czym pocałować ją w usta, a potem w czoło. Gdy spełniłam jej prośbę, ułożyła się wygodnie i zamknęła oczy. Ja zdecydowałam się wziąć ciepły prysznic, a potem wróciłam do ukochanej.
Tak jak sądziłam, nie potrafiłam usnąć przez wcześniejsza dość długą drzemkę, więc tylko wpatrywałam się w śpiącą Camilę i uśmiechałam się do siebie. Była prześliczna.
Myślałam o nas i wreszcie nie były to przygnębiające myśli. Byłam pewna, że już nic nie jest nas w stanie rozdzielić.

Następnego ranka, obudziłam się przy boku dziewczyny. Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. Obydwie spędziłyśmy czas do południa, a potem Camila wróciła do domu.

Jednak... ciekawi mnie, co z Lucy. Co jeszcze zamierza zrobić? Wiem, że napewno tak po prostu nie odpuści, kiedy dowie się, że Camila do mnie wróciła. Obawiam się jej.

_______________________________

Hejka.

Obecnie jestem w pracy i rozdział pisałam na kilku minutowych przerwach. Za błędy musicie wybaczyć.

(Lucy nie odpuści xd uprzedzam) xd 😏😏😏

Tradycyjnie...
Dziękuje za gwiazdeczki, komentarze i wyświetlenia. Jesteście kochani x

Miłego wieczorku x
Kc ❤️

Twitter: @demzfeat5h
Snap: nataliaw99

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top