Rozdział 27
Lauren's POV
Od paru dni Camila jest już w swoim domu. Ostatni raz odwiedziłam ją tydzień temu, tego dnia kiedy razem z Lucy trafiłyśmy do szpitala. Do tej pory byłam zajęta nauką, a z racji tego, że dzisiaj jest weekend, jadę odwiedzić dziewczynę.
Dużo rozmawialiśmy przez telefon i zauważyłam, że dziewczyna cieszyła się, że wreszcie jest w domu.
Po przyjeździe pod dom rodziny Cabello, po ciele przeszły mnie miłe dreszcze. Dawno mnie tutaj nie było, a wcześniej było to moje ulubione miejsce. Rodzice dziewczyny traktowali mnie cieplej niż własna matka.
Podeszłam do drzwi i zapukałam, a drzwi otworzyła mi Sinuhe. Kobieta przytuliła mnie na powitanie, a potem zaprosiła do środka.
Po wejściu, odrazu dostrzegłam Camilę siedzącą na wózku w salonie obok kanapy. Uśmiechnęłam się na jej widok. Wzrok dziewczyny szybko przemieszczał się, zapewne słysząc, że ktoś się zjawił.
Podeszłam do niej kucając przy wózku, a potem pocałowałam w policzek.
- Cześć, Karla - przywitałam się z ukochaną, a ona uśmiechnęła się.
- Michele! - ucieszyła się otwierając swoje ramiona czekając na uścisk.
- Jak się masz, księżniczko? - zapytałam tuląc ją mocno do siebie.
- Bardzo dobrze - odpowiedziała z uśmiechem - Cieszę się, że przyszłaś.
- Ja też się bardzo cieszę, że Cię widzę - sięgnęłam po jej dłoń i ścisnęłam ją.
- Zobacz, mam tą bluzkę, którą podarowałaś mi na święta - dodała prostując się.
- A ja tą śliczną bransoletkę od ciebie - uśmiechnęłam się, a dziewczyna wyciągnęła dłoń i zaczęła szukać mojego nadgarstka.
Trafiła na mój opatrunek, a ja lekko wzdrygnęłam się. Dziewczyna to zauważyła i przytrzymała moją rękę, gdy chciałam ją zabrać.
- Co to jest, Michele? - zapytała zdezorientowana. Opuszkami swoich placów jeździła delikatnie po moim opatrunku.
- To tylko kilka szwów, nic takiego - odpowiedziałam, a mama dziewczyny spojrzała na mnie.
Kobieta wiedziała, co się wydarzyło, bo była wtedy w szpitalu i widziała moją zakrwawioną rękę. Przy okazji opowiedziałam jej o Lucy i o tym, że dziewczyna chce zrobić wszystko abyśmy cierpiały. Sinuhe stanęła po mojej stronie i obiecała postarać się, by dziewczyna nie mogła widywać się z jej córką.
- Ale co się stało? - dopytywała ukochana.
- Umm... Przewróciłam się na rozbite szkło - odpowiedziałam, co akurat było prawdą.
- Jejku... Bolało?
- Troszkę, ale to nic takiego - pocałowałam ją w policzek.
- Ekhm... - usłyszałam chrząkanie Sinuhe, na co zaczerwieniłam się - Muszę wyjść na godzinkę. Lauren zostaniesz?
- Oczywiście - zgodziłam się odwracając do kobiety.
Sinuhe kiwnęła głową, zabrała kluczyki od auta i wyszła.
- Mam dobrą wiadomość - zaczęła Camila - Ale pomóż mi wstać - wystawiła rękę, by jej pomóc.
- Umm... Lekarz pozwolił Ci ruszać się bez wózka?
- Tak, ale nie mogę się bardzo przemęczać z powodu obrażeń... sama wiesz - powiedziała, a ja złapałam jej dłoń i powoli przyciągnęłam do siebie.
Camila stanęła na swoich nogach, a potem kompletnie się nie spodziewając, mocno przytuliła mnie. Jęknęłam cicho i odwzajemniłam jej uścisk. Gdy odsunęła się ode mnie, znalazła kanapę i usiadła na niej.
- Wózek jest taki nie wygodny... - zagrymasiła wygodnie usadowiając się, a ja dołączyłam do niej - Wczoraj zadzwonił lekarz.
- Tak? I co?
- Jest gotów zoperować mnie już za dwa tygodnie - poinformowała podskakując do góry.
- Naprawdę? - zapytałam ciesząc się z dobrej wiadomości.
- Tak! Mama powiedziała, że doktor nie zażądał wysokiej ceny i zdoła zapłacić całość ze swoich oszczędności.
- Tak się cieszę, Camz!
- Camz? - zapytała zaskoczona. Kompletnie zapomniałam się i przez przypadek nazwałam ją tak jak mówiłam do niej jako Lauren, gdy była moją dziewczyną.
- Umm... - zająkałam się przeczesując nerwowo włosy - Tak... Nie lubisz, gdy ktoś tak na Ciebie mówi?
- Nie... Znaczy... Lauren tak na mnie mówiła - wyjaśniła smutniejąc, a ja przegryzłam wargę obserwując ją.
- Przepraszam, nie wiedziałam - skłamałam trzymając ją za ramię - Będę mówić Ci... Mila.
- Niech będzie - uśmiechnęła się nieśmiało przybliżając do mnie - Chciałabym Cię zobaczyć - westchnęła szukając mnie ręką.
Dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu, a potem jechała opuszkami palców coraz wyżej. Gdy dotarła do mojej szyi, po moim ciele przeszły dreszcze.
- Ciekawa jestem jak wyglądasz - dodała.
Zostałam sparaliżowana przez jej dotyk. Powoli wjeżdżała palcami na moją skórę twarzy i gładziła policzki, a potem dotarła do brwi i oczu. Moje serce biło jak oszalałe i zaczęłam się bać o to, że dziewczyna mnie rozpozna.
- Musisz być śliczna...
Przysunęła się bliżej, a opuszkami dotarła do moich ust. Delikatnie przejechała palcami po górnej, a następnie dolnej wardze, przez co czułam jak robi mi się gorąco. Miałam taką ogromną ochotę, by ją pocałować i z trudem powstrzymywałam się. Była bardzo blisko mnie, a jej oddech czułam na moich ustach.
Dotknęłam jej policzka, a ona uśmiechnęła się nieśmiało.
- Tak bardzo przypominasz mi Lauren... - szepnęła, a potem przybliżyła się jeszcze bardziej, przez co nasze twarze dzieliły milimetry.
Patrzyłam jej w oczy, które były nieruchome. Dostrzegłam jak dziewczyna przegryza wargę, na co serce chciało wyskoczyć mi z piersi.
Gdy już mało brakowało, by nasze usta mogły się złączyć, ktoś zapukał do drzwi. Camila odskoczyła ode mnie i cicho przeklęła.
- Umm... pójdę otworzyć - powiedziałam zdezorientowana i udałam się do drzwi, gdzie po chwili znalazłam Dinah.
- Cześć, Michele! - przywitała się Hansen mocno tuląc mnie do siebie - Jak twoja ręka?
- W porządku - odpowiedziałam wpuszczając ją do środka.
- Cześć, Mila! Co u Ciebie?
- Wszystko dobrze - uśmiechnęła się nerwowo poprawiając włosy.
Na początku czułam się dziwnie i wydawało mi się, że Camila też była zdezorientowana tą sytuacją. Zastanawiałam się, co mogłoby się stać, gdyby Dinah nie zjawiła się o tej porze i jak zachowałaby się dziewczyna.
Może to i lepiej, że tak to się skończyło? Ale dlaczego chciała pocałować Michele? Zapomniała o mnie jako Lauren i chce zakochać się w kimś innym?
Nie wiem, co myśleć...
Przez kilka godzin rozmawiałyśmy na różne tematy i dobrze się przy tym bawiliśmy. Gdy Sinuhe wróciła do domu i zrobiła kolacje, zaprosiła nas na nią.
Z siostrą Camili dawno się nie widziałam i teraz też jej nie było. Sinuhe poinformowała, że nocuje u koleżanki. Tęskniłam za nią, ale jeśli mama nic jej nie wspomniała, mogłoby się wydać, że jestem Lauren a nie Michele. Mam nadzieje, że już niedługo wszystko wróci do normy, Camila odzyska wzrok, a ja nie będę plątać się w kłamstwach.
_______________________________
Heeej x ❤️
Przepraszam, że tak długo... :( kompletny brak weny i rozdział krótki.
Camila chciała pocałować Michele heheheh 😎
W następnym rozdziale zoperujemy Camilę ;) ale nie wiem czy z powodzeniem, czy nie. Co byście chcieli?
Mam ferię już od tygodnia, ale jestem takim leniem, że nawet nie chciało mi się myśleć nad rozdziałami. Ughh... Myślę, że jakbyście mnie troszkę pogonili komentarzami i wiadomościami na priv czy na Twitterze to może ruszyła bym głową 😂
Ale dziękuje wam bardzo za to, że czekacie. Naprawdę jesteście niesamowici ❤️
Kocham was bardzo x
Miłego wieczoru i następnego tygodnia x
Twitter: @demzfeat5h i #BecauseOfYouPL
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top