Rozdział 18

Camila's POV

Obudziłam się, gdy zadzwonił budzik. Znowu zapomniałam go wyłączyć na sobotę.
Wczoraj byłam tak zmęczona po szkole, że wyglada na to, że zasnęłam wtulona w Lauren. Westchnęłam cicho odkładając telefon, a potem rozejrzałam się w poszukiwaniu dziewczyny. Zamiast niej znalazłam kartkę na drugiej stronie łóżka. Wzięłam ją i przeczytałam:

"Jak się spało księżniczko ?
Przyjadę po Ciebie o 17 ❤️"

Uśmiechnęłam się do kartki papieru, a potem wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć.
Po wzięciu prysznica i ubrałam się, zeszłam na śniadanie.

- Dzień dobry, mamo! - uśmiechnęłam się widząc ją przy stole z talerzem jedzenia.

- Dzień dobry - odpowiedziała - Słyszałam, że wstałaś, więc zrobiłam śniadanie. Zawołaj tatę, jest w garażu.

Kiwnęłam głową i udałam się na zewnątrz. Chłodny wiatr owiał moje ciało wywołując dreszcze. Westchnęłam cicho i skierowałam się do garażu, gdzie zobaczyłam swojego tatę.

- Cześć tato. Mama zrobiła śniadanie - powiedziałam, a on odwrócił się w moją stronę.

- Dobrze, już idę - odpowiedział z uśmiechem, a ja prędko wróciłam do domu i usiadłam przy stole obok mojej siostry.

- Jak idzie Ci w szkole? - zaczęła mama wlewając sok pomarańczowy do szklanek.

- Świetnie - odpowiedziałam, a do pomieszczenia wszedł tata.

- Bawiłam się wczoraj z Lauren! - odezwała się dziewczynka niezdarnie operując widelcem - Kiedy znowu przyjdzie?

Popatrzyłam na siostrę i przekręciłam oczami.

- Chyba bardzo lubisz Lauren, co? - mama zapytała Sofi podając jej sok.

- Tak! - powiedziała podskakując na krześle -Chcę, by przychodziła częściej.

"Załatwione" - pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.
Gdyby tylko wiedzieli...

- Jesteś chyba w bardzo dobrym humorze - zauważyła mama obserwując mnie - To przez Lauren?

- Umm... Dlaczego tam myślisz? - zapytałam.

- Poznałaś jakiegoś chłopaka? - wypalił tata, a ja tylko parsknęłam żartobliwie.

- Nie, nie poznałam - odpowiedziałam mu i poczułam jak Sofi podskoczyła na krześle.

- Ja poznałam! - krzyknęła.

- Mhm... Jak ma na imię? - zapytała rodzicielka.

- Thomas!

Westchnęłam cicho i przez chwilę słuchałam ich rozmowy. Wiem, że wkrótce będę musiała powiedzieć im o Lauren i tego się boję. Nie chcę ich zawieść, ale myśle, że to nieuniknione...

Po śniadaniu pomogłam mamie posprzątać, a potem razem wybrałyśmy się na zakupy. Mama ostatnio wspominała, że nasza sytuacja finansowa się poprawiła, więc może kupić mi kilka nowych rzeczy do szkoły. Przekonywałam ją, że niczego nie potrzebuje, ale uparła się.

Na Kubie nie żyło nam się dobrze. Niskie zarobki taty nie wystarczały na rachunki i pożywienie, więc często rodzice pożyczali pieniądze od dziadków. Teraz jest o wiele lepiej. Mama nie martwi się już o to, czy starczy nam na jedzenie, czy też nie. Widzę, że teraz się uśmiecha i jest szczęśliwsza, mimo że obecnie dużo pracuje.

Po powrocie do domu zostało mi jeszcze dużo czasu do spotkania z Lauren i dziewczynami. Weszłam na Tumblr, gdzie czekała już na mnie nowa wiadomość od ibf*.

@ssweet-dispositionn:
Cześć. Co u Ciebie? 😘

@waakeme-up:
Wszystko dobrze. Nareszcie wszystko mi się układa. U Ciebie? ☺️

@ssweet-dispositionn:
U mnie też. Opowiadaj, co się wydarzyło ;)

@waakeme-up:
Nie zgadniesz... 😃

@ssweet-dispositionn:
Nie pisałyśmy kilka dni. Napewno nie zgadnę.

@waakeme-up:
Nie wspominałam nigdy, że ktoś mi się podoba. Sama tego nie wiedziałam, ale tak wyszło...

@ssweet-dispositionn:
Zakochałaś się? Kto to?

@waakeme-up:
Lauren

@ssweet-dispositionn:
Czekaj... Ta Lauren?

@waakeme-up:
Nie, Ty 😂

@ssweet-dispositionn:
Omg 🙈 Przyjaciółka? Powiedziałaś jej?!

@waakeme-up:
Nie musiałam...

@ssweet-dispositionn:
Ona wie?! Jesteście razem? Gratuluje!

@ssweet-dispositionn:
Jak to się stało?!

Bardzo chciałam jej opowiedzieć, więc uznałam, że lepiej będzie jak do niej zadzwonię i opowiem wszystko przez telefon. Na początku opierała się i twierdziła, że nie ma czasu, ale ostatecznie zgodziła się. Pierwszy raz usłyszałam jej głos i wydawało mi się, że już gdzieś go słyszałam...

Rozmawiałyśmy przez ponad godzinę, a potem zaczęłam przygotować się na spotkanie z przyjaciółkami.

*2 godziny później*

Po mieszkaniu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi. Wyjrzałam przez okno i na parkingu dostrzegłam samochód Lauren. Uśmiechnęłam się do siebie, a potem zabrałam kilka swoich rzeczy z pokoju i wyszłam. Lauren była już w mieszkaniu i rozmawiała z moją mamą w salonie.

- Właśnie miałam po Ciebie iść - rodzicielka zwróciła się do mnie, gdy stanęłam obok niej.

Uśmiechnęłam się na widok Lauren i wpatrywałam się w nią czując motylki w brzuchu.

- Cześć - odezwała się patrząc na mnie ciepło.

- Cześć - odpowiedziałam jej orientując się jak długo się w nią wpatruje. Zauważyłam, że poczerwieniała lekko na twarzy, a ja odwróciłam się w stronę mamy.

- To... my już pójdziemy - poinformowałam.

- Dobrze - odpowiedziała obserwując nas - O której wrócisz?

- Umm... nie mam pojęcia - popatrzyłam na Lauren - Myślę, że po północy.

- Masz kluczę, więc sobie otworzysz, gdy my już będziemy spać.

- Dobrze - kiwnęłam głową i skierowałam się do drzwi - Do zobaczenia.

- Do widzenia - Lauren pożegnała się idąc za mną.

Zeszłyśmy po schodach klatki schodowej i odrazu skierowałyśmy się do samochodu.

W trakcie drogi ustaliliśmy, że nie będziemy ukrywać swoich uczuć. Byłam ciekawa jak zareagują dziewczyny na wieść, że ja i Lauren jesteśmy razem.

Na miejsce dotarłyśmy po 10 minutach. Normani, gdy tylko zobaczyła nas przez okno, odrazu wybiegła nas przywitać.

- Nareszcie! Wejdźcie do środka - podążałyśmy  za czarnoskóra.

Po wejściu dostrzegłyśmy Ally i Dinah, które odrazu przemierzyły nas wzrokiem.

- Cześć dziewczyny - podeszłam do każdej i mocno przytuliłam.

- Cześć - uśmiechnęła się Ally - Co u was?

- Wszystko dobrze - odpowiedziała Lauren - Mam nadzieje, że u was też.

- No jasne - odezwała się Dinah - Camila? Jest lepiej po tym incydencie z Austinem?

- Tak. Już o tym zapomniałam. Wszystko dzięki Lauren - powiedziałam patrząc na ukochaną, która uśmiechnęła się do mnie.

Wszystkie popatrzyły na nią dziwnym wzrokiem, jednak ta zignorowała to i mnie przytuliła. Przyjaciółki wymieniły się spojrzeniami.

- Ekhm... Więc... - zaczęła Dinah otwierając szafkę - Skoro rodziców Mani nie ma to... - przerwała wyjmując butelkę alkoholu - Możemy się napić.

- No jasne! - zaśmiała się Normani - Pójdę włączyć jakiś film. Ally wyjmij przekąski z szafki na górze.

- Pomogę Ci - zaproponowałam i podeszłam do dziewczyny.

Rozpakowałyśmy wszystkie przekąski i zaniosłyśmy je do salonu.

- Uwaga... - usłyszałyśmy Dinah, gdy usiadłyśmy na kanapie.
Dziewczyna zrobiła drinki i niosła je na tacy.

- Ty tylko o jednym - Lauren wywróciła oczami idąc obok niej.

- No co? Potrzebuję się napić... Mam bardzo stresujące życie - odpowiedziała stawiając drinki na stole.

- Faktycznie, ale szczególnie wczoraj, gdy poszłaś na zakupy, a po wszystkim spojrzałaś w portfel - powiedziała Ally i wszystkie zaśmiałyśmy się.

- A wiecie co?! - podskoczyła podekscytowana - Wczoraj kupiłam...

- Powiesz poźniej - przerwała jej Normani - Usiądźcie, włączam film.

Przesunęłam się robiąc miejsce i machnęłam do Lauren, by usiadła obok. Dziewczyna podała mi drinka, a potem zrobiła jak jej kazałam.

- Ty nie pijesz? - zapytałam widząc, że każdy już wziął swoją szklankę.

- Ktoś musi Cię odwieźć - powiedziała uśmiechając się do mnie.

- Wystarczy, że zadzwonię do mamy i powiem jej, że zostaje na noc, więc..

- Nie - przerwała mi, gdy już miałam wyciągnąć telefon z kieszeni - Nie mam ochoty.

- No dobrze... - przytaknęłam opierając głowę o jej ramie, a kątem oka zobaczyłam Dinah, która przyglądała się nam. Zignorowałam ją i zaczęłam oglądać film.

*1,5 godziny później*

Film był ciekawy, ale nie potrafiłam się na nim skupić. Momentami przykuwał moją uwagę, ale  tylko na chwilę, bo przy Lauren nie potrafię robić nic innego. Myślę o niej i chciałabym ją pocałować, ale boje się reakcji dziewczyn.
Widząc jak wszystkie są zajęte filmem, delikatnie pocałowałam dziewczynę w policzek, a ona odwróciła się, spojrzała na moje usta i uśmiechnęła się.

- Mówiłam! - poczułam silny wstrząs, gdy Dinah poderwała się z kanapy i zaczęła skakać.

- Kurwa mać... Wylałaś mi drinka! - odezwała się Normani.

- Pieprzyć to! Mówiłam wam! - krzyknęła.

- Ale co do cholery?! - zapytała Ally ciągnąć Dinah, by przysiadła.

- Camren... Przyznajcie się... Powiedzcie coś - przyjaciółka obserwowała nas. Lauren schowała swoją twarz w zgięciu mojej szyi, a ja upiłam drinka śmiejąc się.

- Nie wierze... - odezwała się Normani - Dlaczego trzymałyście to w tajemnicy?!

- Właśnie dlatego - odpowiedziałam patrząc na Dinah, która podskakiwała siedząc na kanapie.

- Jejku! Nie wierzyłam Dinah, że coś miedzy wami się dzieje... A tu proszę! - dodała Ally klaszcząc w dłonie.

- Mój Boże. Zejdę tutaj na zawał - wysapała Dinah - Macie nam opowiedzieć. Wszystko dokładnie, ze szczegółami...

- Musimy? - zapytała Lauren błagalnym tonem.

- Tak! - krzyknęły wszystkie nie dając nam wyboru.

Westchnęłam głośno, a Lauren zaczęła mowić:

- Więc Dinah... pamiętasz jak zostawiłaś nas samych po ataku Austina w domu Camili? Wtedy wyznałam co czuję... (...).

Lauren opowiadała wszystko dokładnie ze szczegółami, a ja słuchałam i uśmiechałam się. Zaczerwieniła się, gdy mówiła o swoich uczuciach, a mi serce zabiło szybciej.
Dlaczego nie powiedziała mi tego wcześniej, zanim spotkałam się z Austinem? Nie doszłoby do takich przykrych incydentów...

- (...) i właśnie wtedy Camila zaproponowała mi chodzenie - skończyła rumieniąc się.

- Jak mogło mnie tyle ominąć?! - Dinah uniosła głos i rozłożyła ręce.

- Wciąż jestem w szoku i nie wierzę w to, co się właśnie dzieje - dodała Lauren patrząc na mnie ciepło.

Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam ją całując delikatnie w usta. 
Usłyszałam szczęśliwe głosy przyjaciółek za sobą, więc odsunęłam się od Lauren i popatrzyłam na nie czerwieniąc się.

- Jestem taka szczęśliwa! Cieszę się, że jesteście razem - powiedziała Normani nie mogąc przestać na nas patrzeć.

- Co mam powiedzieć ja? - zapytała Dinah sięgając po kubek alkoholu - To ja shippowałam je od samego początku! Moje serce jest rozszarpane. Muszę się napić... - westchnęła i upiła łyk alkoholu.

Wszystkie zaśmiałyśmy się i sięgnęłyśmy po swoje kubki z alkoholem.

Przez kolejne pół godziny kontynuowałyśmy oglądać film, a po nim wyszłyśmy na balkon.

- Skoro Lauren nie pije to może zawiezie nas do restauracji u 'Charliego'? - Ally wpadła na pomysł - Mam ochotę na Hot Wings.

- Jestem za! - odezwała się Dinah z salonu.

- Spoko. Możemy jechać - zgodziła się Lauren przytulając mnie od tyłu.

- To chodźmy - zawołała Normani idąc w stronę drzwi.

Lauren złapała mnie za rękę i wszystkie razem wyszłyśmy na zewnątrz.
"U Charliego" byłyśmy w 5 minut. Normani mieszkała zaledwie 4 mile dalej.

Weszłyśmy do restauracji z barem, gdzie było dość sporo ludzi. W końcu jest weekend... Zajęłyśmy duży stolik przy oknie i wzięłyśmy kartę z menu.
Wszystkie zamówiłyśmy 2 spore wiaderka z kurczakiem w ostrej panierce i colę.

Postanowiłyśmy zrobić zawody w zjedzeniu największej ilości pikantnych skrzydełek.

- Nie, ja już nie mogę - westchnęła Dinah głaszcząc się po brzuchu - Pasuje.

- Ja też - powiedziały razem Ally i Lauren, a ja popatrzyłam na Normani z uśmieszkiem.

- To jak? - zapytałam ją - Jemy dalej?

Nie odpowiedziała, ale sięgnęła po kawałek i zaczęła jeść. Zaśmiałam się i zrobiłam to samo.

- Nie potrafię zrozumieć jak ty to robisz... - powiedziała Ally patrząc na mnie z podziwem - Jesteś taka drobna, a tyle potrafisz zjeść.

- Dobra, stop... Zaraz pęknę - beknęła Normani opierając się o krzesło z wykończenia.

- Wygrałam! - krzyknęłam uradowana patrząc na Lauren, która tylko śmiała się ze mnie i pokazywała na moje usta.

Sięgnęłam po chusteczkę i zaczęłam się wycierać. Zobaczyłam, że jakaś dziewczyna obok patrzy na mnie krzywo. Po chwili wstała i podeszła do naszego stolika obserwując Lauren z uśmiechem.

- Hej dziewczyny - przywitała się z nami.

- Umm... - Lauren odwróciła się i popatrzyła na dziewczynę - Cześć Lucy.

Była śliczna. Ciemne długie włosy opadały miękko na jej ramiona. Brązowe oczy idealnie komponowały się z szerokim uśmiechem na jej ustach. Była szczupła i niewysokiego wzrostu.

- Co u Ciebie, Lauren? - zapytała przegryzając wargę. Dziewczyna nie spuszczała z niej wzroku.

Spojrzałam na resztę przyjaciółek, które dziwnie patrzyły na Lucy. Widać, że chyba za nią nie przepadały.

- W porządku - odpowiedziała Lauren uśmiechając się do niej - Mam nadzieje, że u Ciebie też.

- Jasne! - odpowiedziała jej - Może chciałabyś się spotkać?

- Umm... - zająkała patrząc na mnie niepewnie.

Brunetka popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się podając mi rękę.

- Jesteś...? - zmrużyła oczy i czekała aż dokończę.

- Camila - podałam jej rękę lekko nią potrząsając.

- Dziewczyna Lauren... - dodała Dinah chrząkając cicho.

Zauważyłam, że Lucy rozszerzyła oczy ze zdziwienia, a ja zaczerwieniłam się.

- Och... Dziewczyna? Mhm... - przytaknęła obserwując mnie bacznie. Poczułam się jakoś dziwnie... Zupełnie nie wiedziałam kim ona jest.

- Pora na mnie - odezwała się po kilku chwilowej ciszy - Moja propozycja jest nadal aktualna - uśmiechnęła się i odeszła rzucając mi dziwnie spojrzenie.

Uniosłam brwi do góry i popatrzyłam na Dinah, która tylko przerzuciła oczami.

- Kto to? - zapytałam Lauren, a ona oparła się o stół.

- Moja była... - odpowiedziała wzdychając - Znaczy... Spotykałam się z nią tylko przez jakieś dwa tygodnie...

- Och... - westchnęłam cicho i kiwnęłam głową.

- Nie lubimy jej - odezwała się Normani patrząc na przyjaciółki - Nie spotkasz się z nią, prawda?

- Nie - odpowiedziała stanowczo - Nie mam zamiaru.

- To jak? Wracamy? - zapytała Dinah dopijając swoją Colę - Zdenerwowała mnie ta dziewucha. Znowu musze się napić...

Wszystkie zaśmiałyśmy się pod nosem, ale zdecydowałyśmy już wrócić.
Przez chwilę poczułam się zazdrosna o tą dziewczynę, ale doszło do mnie, że Lauren nic z nią nie łączy i napewno już nie będzie.

_______________________________
ibf* - (internet best friend) internetowa przyjaciółka
Heloł x

Wiem, że jest późno, ale co z tego... :)

Dużo się u mnie działo ostatnio i to dlatego nie miałam czasu cokolwiek napisać... a nawet nie miałam chęci przez niektóre wydarzenia.
Ale no nic...
Rozdział jest! ☺️

Jak widzicie pojawia się nowa postać 😉 i nie ma zamiaru narazie zniknąć.
Mam juz wszystko opracowane i zabijecie mnie za kilka rozdziałów, bo stanie się coś... nie fajnego. (Nie, nie chodzi tu o Lucy)

Wyczekujcie cierpliwie.

Dziękuje za wszystkie gwiazdeczki i komentarze, które naprawdę bardzo motywują! ❤️

Jeśli macie ochotę napisać coś o tym fanfiction to możecie pod hasztagiem na Twitterze:

#BecauseOfYouPL

Śpijcie dobrze x
Kocham Was

Twitter: @demzfeat5h

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top