29 ✌
Spakowałem swoje rzeczy w podróżny plecak, a następnie rozejrzałem się po swoim pokoju, czyli piwnicy w domu mojego ojca.
Cóż, czasem przychodzi w życiu faceta taka chwila, kiedy musi coś zmienić.
Dla mnie ona nastała właśnie teraz.
Odszukałem swój telefon zakopany w stertę prania piętrzącego się na kanapie.
Zerknąłem na wyświetlacz i zobaczyłem kilka wiadomości od Ally.
Uśmiechnąłem się pod nosem, bo to było tak normalne.
Nie ważne, co się wydarzy.
My zawsze będziemy przyjaciółmi i zawsze będę mógł liczyć na małą, migającą kopertę z napisem "masz wiadomość". Nawet jeżeli czasem popełniamy błędy, nasza więź jest nierozerwalna.
- Na pewno chcesz to zrobić? - głos ojca wyrwał mnie z rozmyślań, kiedy podszedł do mnie od tyłu.
- Pewnie - schowałem telefon do kieszeni i odwróciłem się do niego z krzywym uśmieszkiem. - Muszę korzystać z życia póki jestem młody i piękny.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć synu - tata położył dłoń na moim ramieniu. - Zawsze będzie tu dla ciebie miejsce.
- Wiem - przytaknąłem. - Ale muszę znaleźć też coś tylko mojego - stwierdziłem.
Zgarnąłem plecak i zarzuciłem go na plecy.
Nienawidziłem pożegnań, bo zawsze są takie rzewne i w ogóle.
Ja nie jestem taki, więc po prostu czuję się dziwnie.
Lepiej to olać.
- Trzymaj się, tato - przytuliłem mężczyznę ostatni raz.
- Ty też, synu - słyszałem w jego głosie smutek, ale postanowiłem się tym nie sugerować.
Gdybym oglądał się na innych, to nigdy w życiu nie opuściłbym mojego pokoju w Anglii, a teraz do cholery jestem w Ameryce, gdzie skończyłem pierwszy rok studiów.
Kto tu jest cwany, huh?!
- To tylko trzy miesiące - wywróciłem oczami. - Fabmaster zawsze da sobie radę.
- Tylko nie wróć z wnukiem - upomniał mnie ojciec, ale wiedziałem, że żartuje.
- I tak zawsze chciałem mieć dziewczynkę, nie chłopca - puściłem mu oczko.
Wyszedłem z domu, zanim to całe pożegnanie zaczęłoby się przemieniać w operę mydlaną.
Miałem samolot za dwie godziny i wolałem się nie spóźnić.
Alister: mam nadzieję, że zabrałeś ze sobą dużo prezerwatyw. zarażenie się chorobą weneryczną to nic fajnego xD
Ja: mówisz z własnej autopsji? ^^
Alister: dupek -.-
Alister: pamiętaj tylko, co mówił nam trener i nie szalej za bardzo w tym wielkim świecie, Fabs
Ja: martw się lepiej o swój brzuch mamuśka
Ja: jak wrócę, to zamierzam odebrać swoje świeżo wyprodukowane Baby Styles ♥
Alister: ty się lepiej sam zapłodnij
Alister: nie, czekaj
Alister: świat by tego nie zniósł
Alister: sam wyczerpujesz limit pojemności debilizmu na wszystkich kontynentach
Ja: żeńska szowinistyczna świnia
Ja: wy kobiety zawsze dyskryminujecie mężczyzn, którzy chcą zostać lesbijkami
Ja: precz z komuną!
Alister: OMFG
Alister: BRAŁEŚ COŚ?
Alister: pieprzysz od rzeczy
Alister: nie, czekaj
Alister: tak jest zawsze
Ja: IDŹ SIĘ WALIĆ
Alister: IDŹ SIĘ UTOP
Ja: NIE
Alister: NIBY DLACZEGO, HUH?!
Ja: PONIEWAŻ PIEPRZ SIĘ, WŁAŚNIE DLATEGO
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top