ROZDZIAŁ 3
III
♡♡♡
Usłyszał w swojej głowie dźwięk szycia, delikatnie pociągnięcia igły. Łagodny szmer tkaniny oraz poczuł nawet pod palcami idealnie gładką powierzchnie.
Westchnął. Od pokazu mody nie umiał się zmotywować i zrobić coś porządnego. Chociaż nie musiał tak się spieszyć; na razie nie chciał robić nic na siłę, szyć nowe ubrania, bo nie miał na to najmniejszej weny.
Przed oczami pojawiły mu się ciemnobrązowe tęczówki, wręcz owiane tajemnicą. Natychmiast w jego głowie pojawił się kształt sukni, która by oplatała zawile doskonale ciało modelki. Przymknął na chwile powieki, by nie wypuścić z głowy tak wspaniałego obrazu.
Otrząsnął się, kiedy usłyszał delikatne kroki. Przeklinając w myślach, zerknął na zegarek, by sprawdzić która była godzina. Dochodziła prawie północ, ale wcale tego nie odczuł. Możliwe, że na jakiś czas chciał się zaszyć i poudawać, że go nie ma, że w jakimś stopniu nie istnieje.
Chanyeol żył jak w bańce mydlanej. Możliwe, że nie widział świata jaki jest, albo może go widział, ale na siłę chciał w jakimś stopniu go zmienić. Ale może sobie to wmawiał.
Kilka sekund po sprawdzeniu godziny drzwi jego gabinetu lekko skrzypnęły, a do środka wemknęła się drobna postać kobiety. Miała na sobie spodnie od piżamy oraz jakąś luźną koszulkę. Swoje długie, platynowe włosy zebrała w warkocza, by rano nie mieć kołtunów.
— Nie idziesz jeszcze spać? — zapytała pokątnie ponuro, chociaż w jej głosie można było wyczuć nutę zmartwienia.
Park w jakimś drobnym stopniu czuł się źle z myślą, że teraz z Taeyeon wygląda ładnie tylko na zdjęciach. Wyczuł, że ich małżeństwo przechodziło kryzys z jego winy, ale nie umiał się zmobilizować do tego, by usiąść i porządnie porozmawiać z żoną. Sam nie wiedział czy tak naprawdę chciał ratować tonący statek, ich już nieidealnego życia.
— Już idę — odpowiedział, by uśpić jej obawy.
Znów zaczął czuć dziwny wstręt do siebie, że nie może powiedzieć wprost tego, co w danej chwili myśli. Właśnie, okłamywał też samego siebie, że wszystko jest w porządku, kiedy tak nie było. Zastanawiał się też, czy tak naprawdę ożenił się z miłości czy może z naporu ze strony wszystkich ludzi, którzy tak bardzo naciskali na ich wielki ślub.
Owszem, ich uroczystość była piękna, w pewnych momentach pełna przepychu, ale teraz ich wspólne żywcie wyglądało jak gnijący las. Pytanie, kiedy wszystko uschnie, a oni będą mogli popatrzeć na zdjęcia i powiedzieć, że kiedyś łączyło ich gorące uczucie, które także było złudzeniem.
Wstał ze swojego miejsca i podszedł do Taeyeon. Patrzyła na niego, jakby trochę miała mu za złe, że ucieka w swój własny świat, a jej nie poświęca uwagi. Prawda była taka, że była kobietą i potrzebowała choć odrobinę atencji z jego strony. Tęskniła za nim; za starym Chanyeolem, jego dotykiem, czułym głosem i jego charakterem.
— Chodźmy spać — mruknął, składając na jej czole drobny całus.
Jednak będąc już w wielkim łóżku jego myśli samoistnie wróciły do modela, którego poznał niespełna tydzień temu. Może ich rozmowa nie była długa, ani wyrafinowana, jednak wystarczyło parę słów ze strony Baekhyuna, że Chanyeol poczuł względem niego niemałe zainteresowanie. To było ciekawe. I bardzo ekscytujące uczucie, zupełnie inne od tego, które towarzyszy mu u boku Taeyeon. Tu było spokojnie, opinia publiczna nie wtykała nosa w nieswoje sprawy. Jednak Chanyeol miał wrażenie, że z panem Byunem byłoby inaczej. Dreszcze go przeszyły na samo wspomnienie idealnie skrojonych ust, które tamtego wieczora błyszczały na kolor namiętnej czerwieni.
Długo nie mógł usnąć. Nawet spokojny oddech jego partnerki mu nie pomógł, a jedynie jeszcze bardziej rozdrażnił. Naprawdę miał ochotę uciec, gdzieś daleko. Odciąć się od swoich obowiązków, wszelkich zasad oraz praw.
Czas umilił sobie wyobrażeniami. Co prawda, całego ciała Baekhyuna nie widział, dlatego zostały mu wyrafinowane fantazje każdego załamania jego ciała oraz delikatności jego skóry. Co prawda, to było chore, bo obok siebie miał żonę, ale jego myśli nie mogły oderwać się od fantazji jego nocnych problemów. Baekhyun wydawał się być o wiele bardziej atrakcyjny.
Chanyeol nie wiedział ile casu poświęcił na to, by wyrysować sobie obraz pana Byuna w swojej głowie, ale z jednego był zadowolony; cały rysunek jego nagiego ciała zadowolił jego oczy i na chwilę poczuł, że wszystko gra.
Rano jak co dzień powitał żonę delikatnym całusem i powędrował pod prysznic. Za bardzo nie zdziwił go problem w spodniach, ale szybko się nim zajął. Z Taeyeon rzadko kiedy teraz utrzymywał kontakt fizyczny, co znowu było jego porażką, bo z jego winy nie mogli nawet dograć się w łóżku.
Na śniadanie wypił kubek gorącej kawy i zjadł jednego tosta, by nie zrobić przykrości Taeyeon. Aż dziw, że wszystko tak łatwo zaczęło się sypać.
Tylko i wyłącznie, że Chanyeol zapragnął chociaż raz złamać wszelkie zasady.
— Dzisiaj idziesz do pracowni? — zapytała, kiedy wędrowała od kuchni do salonu, szukając swoich ulubionych kolczyków. — Ja jadę na spotkanie z modelami i do przyjaciółki, więc możliwe, że nie zjawię w na noc — oznajmiła.
Taeyeon zawsze informowała go o swoich wyjazdach. Jeszcze na początku zwracał na to szczególną uwagę, jednak nie miał jej tego za złe. Teraz też się martwił, nie był aż tak bezduszny, więc cieszył się, że jednak mu jeszcze ufa i potrafi powiedzieć, gdzie idzie i czy nie będzie jej w nocy. Taką kobietę każdy mężczyzna by docenił, jednak Chanyeol gdzieś po drodze swoje życia zgubił coś ważnego.
— Pewnie tak — odpowiedział, odstawiając kubek na blat stolika. — Mam wenę, więc pewnie większość czasu spędzę na rysowaniu, ewentualnie na szyciu.
Taeyeon stanęła przed nim. Ubrana była w wąskie, czarne spodnie oraz dokładnie wepchniętą koszulę, wyglądała wręcz przepięknie. Była urodziwą kobietą, a delikatny makijaż tylko potęgował to uczucie.
— Nie przemęczaj się tylko, Chanyeol — poprosiła, kładąc mu swoją małą dłoń na jego policzku. Park uśmiechnął się uprzejmie, sam przykrywając jej dłoń swoją.
— Dobrze, obiecuję.
Taeyeon uśmiechnęła się, po czym wspięła się delikatnie na palcach, by złożyć łagodny pocałunek na jego lekko spierzchniętych wargach.
Później wyszła, a Chanyeol został znów sam ze swoimi myślami.
I ponownie wrócił nimi do Baekhyuna.
Zamiast marzyć o żonie, on wyobrażał sobie drobnego modela, który jest pod nim i mówi do niego „panie Park". Jego rdzawe włosy rozsypane po poduszce oraz jakaś muzyka, grająca na cześć tego, że właśnie złamał swoją moralność.
Chanyeol chciał.
Chciał wpaść wir zdrady, poczuć dreszcze, by choć przez chwilę w życiu poczuć, co to prawdziwe spełnienie.
♡♡♡
nauczyłam się fraszki na pamięć, więc jest gitara (ps. nie umiem pisać długich rozdziałów) (i dziękuję za okładkę wielkiej florczi)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top