ROZDZIAŁ 29

(ten rozdział jest straszny i sama się go boję, więc mam nadzieję, że wy nie uciekniecie z krzykiem)

Błędy pewnie są, no ale... nie chce mi się.


XXIX

♡♡♡


To było całkiem zabawne.

Zabawne i ciekawe, tak.

Chanyeol westchnął głęboko, odchylając głowę do tyłu, a czerwone kosmyki jego włosów wpadły mu do oczu. Ostatnio mało sypiał przez nawał pracy i znów zatracał kontakt ze wszystkimi, ale nie miał czasu nawet o tym myśleć.

Myślał teraz tylko i wyłącznie o tym, by pokaz się udał, a on znów zanurzy się w Baekhyunie, który ostatnio uzależniał go jeszcze bardziej swoją uległością, drżącym ciałem oraz błyszczącymi oczami.

Tak, to było całkiem zabawne, że dla Chanyeola Baekhyun wciąż był ideałem, kimś, kto nie ma żadnych wad. W gruncie rzeczy nigdy nie chciał poznać modela, dlatego nie zauważał jego charakteru, który był nieco zmienny, co czyniło go już osobą nie do końca doskonałą, ale Park nigdy nie interesował się osobowością swojego kochanka; dla niego liczyło się tylko jego piękne ciało i jego reakcje na jego dotyk, nic więcej.

Chanyeol był gorszy od Baekhyuna pod wieloma względami i jeżeli on sobie to mówił, wszystko było w porządku. Zamierzał tak kierować swoim życiem, by korzystać z niego jak najwięcej. Zaczynał robić się jeszcze bardziej zgniły, bo uczucia Taeyeon zaczynały być spychane, wpychane po kątach, a zaczynało być ważne tylko to, by się nie dowiedziała. Chanyeol wiedział, że nie jest głupia, dlatego teraz miał na głowię jeszcze to, by jego żona nie nabrała poważniejszych podejrzeń.

Westchnął ciężko i zapatrzył się na nocne niebo; przypomniała mu się ostatnia noc z Baekhyunem, który znów wkradł się w jego myśli. Jego ciało w tej chwili było najważniejsze, nawet jego uczucia nie obchodziły Chanyola, co w tej chwili było już najgorszą możliwą rzeczą, jaką Chanyeol mógł zrobić. Pozbawił się nawet swojego rozsądku na rzecz piękna ciała.

Chanyeol powoli zaczynał wariować na punkcie piękna doskonałego Baekhyuna i to go powoli gubiło, ale odpychał tę myśl jak najdalej. Chciał nadal zatracać się w Baekhyunie, nadal czuć ciepło jego wnętrza i składać przelotne pocałunki smakujące goryczą wylewającą się ze złamanej moralności oraz słodkości karmelu, który pochodził od zjedzonych cukierków.

Chanyeol nawet nie zdawał sobie sprawy jak zepsuty się już stawał. Jak zgubił swoją moralność na rzecz chwili ulotnej, która przeminie. Gdzieś jego podświadomość wiedziała, że kiedyś liczba w wieku Baekhyuna się zmieni, a jego skóra pokryje się siatką zmarszczek, ale jak długo nie dopuszczał do siebie tej myśli, tak długo chciał mieć młodego modela na wyłączność. Już w tej chwili miał ochotę uwięzić Byuna w złotej klatce wyścielonej satyną i jedwabiem, ale miał jeszcze na tyle rozumu i zdrowego rozsądku (którego było coraz mniej, po prostu się sypał z każdym dotykiem), że wiedział, iż nie może tego zrobić (chociaż naprawdę by chciał).

Chanyeol w pewnym sensie nie umiał opisać i określić Baekhyuna, po prostu miał wrażenie, że jego piękno wykracza wszelkie normy i nie można go opisać prostymi słowami. Wprawdzie, model był tylko zwykłym człowiekiem, któremu też zdarzyło się nie wyglądać korzystnie, ale Chanyeol popełnił błąd już na samym stracie, sądząc, że Baekhyun jest jednym z najpiękniejszych ludzi na świecie. Nie zdawał sobie sprawy, że i model miewa złe dni, i jest najzwyczajniej w świecie człowiekiem, który też ma wady i swoje niedoskonałości.

Jednak Chanyeol brnął dalej w przekonaniu, że Byun Baekhyun jest najczystszym ideałem jakim dane było mu spotkać.

Otrząsnął się ze swoich rozmyśleń i sięgnął już pod zimną kawę, którą wypił prawie duszkiem, jednak na języku pozostał nieprzyjemny posmak zimnoty. Być może nienawidził takich nocy, kiedy wszystko smakowało gorzko, jednak nigdy się do tego nie przyznał. Żył tak jak udało mu się ustalić, jednak smak goryczy i jego dopadł, ale nie był na tyle pewny i spełna rozumu, by powiedzieć czemu takie noce są zimniejsze niż zwykle, choć założył gruby golf. Jakaś część jego nawet nie chciała o tym myśleć, jednak podświadomość i głębia jego duszy grała żałosny koncert zszarganych nerwów, jednak umysł doskonale odpierał te żałosne stęknięcia. I to było złe, ale zgniła osobowość z oczami diabła w dnie jego tęczówek tylko śmiała się z tego jak żałosnym to on się stał człowiekiem. Dopóki on sam tego nie przyzna, będzie odpierać wszelkie skarżenia ludzi. Jednak jego rozum dawno już zaczynał upadać, a uczucia blaknąć. W końcu stał się pustą skorupką, która czuje tylko powierzchowne uczucia, które nie mają niestety żadnego pokrycia.

Chanyeol wzdrygnął się niespodziewanie i odłożył pustą filiżankę na biurko, które znów było pełne przeróżnych kartek, ołówków, a nawet igieł i nici w różnych odcieniach. Filiżanka z fusami na dnie jakby dopełniała tego obrazu, ale w jakiś stopniu odstawała od reszty. Ale Chanyeol ani nie miał siły, ani ochoty rozmyślać dlaczego akurat ta filiżanka dzisiejszej nocy aż tak mu przeszkadzała. Zignorował ten fakt, jak parę innych detali i to ponownie komplikowało już pokręcone ścieżki.

To Chanyeol był tym, który powodował problemy. To on był tym, który ignorował żałosne spojrzenia Baekhyuna, jego krystaliczne oczy, które niekoniecznie były krystaliczne od pożądania. Chanyeol po porostu stał się mistrzem w ignorowaniu rzeczy istotnych, albo zwyczajnie nie chciał ich zauważać. Było to podłe z jego strony, jednak co było w jakiś stopniu normalne ze strony Chanyeola? Właściwie to nic.

Osobowość projektanta w tej chwili była złożona z wielu niedorzeczności i, o ironio, z wielu niedoskonałości oraz bolesnych wad. Był kompletnie nieidealny, był sprzecznością doskonałości, może dlatego wydawał się być na pozór aż tak idealny za jakiego brali go ludzie. Ale powłoka to nie wszystko, jego wnętrze miało ciemny kolor i bardzo mroczne tajemnice, które nie mogły ujrzeć światła dziennego.

Chanyeol westchnął po raz kolejny i wziął w dłonie ołówek i zaczął rysować na kartce. Nie miał w głowie obrazu, stawiał po prostu jakieś kreski, by zapełnić kartkę. Nie miał weny na dzisiejszą noc i z przyjemnością spotkał by się z Baekhyunem, ale niestety model miał ostatnio dużo na głowie i jego menadżer nie odstępował go na krok, pilnując, by młody model spełnił wszystkie swoje obowiązki, a grafik nie musiał by być kolejny raz modyfikowany. Chanyeol to rozumiał, dlatego nie nalegał, ale w planach miał już kilka ich spotkań, które pomogą mu ugasić krwiste pożądanie. Nie mógł się doczekać momentu, kiedy po raz kolejny będzie miał możliwość dotknąć tej gładkiej skóry, która pokrywała się gęsią skórką, kiedy tylko jego dłonie jej dotknęły. To był jego ulubiony widok i aż poczuł to przyjemne ciepło, które zawsze mu towarzyszyło przy spotkaniach.

— Och, Baekhyunnie, nie wypuszczę cię teraz — mruknął w przestrzeń, a na jego lekko popękanych usta wykwitł uśmiech, bynajmniej nie należący do odbiorców.

♡♡♡

Jak to ciężko pisze teraz, Jezus maria. To będą okropne rozdziały do napisania, ale mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodoba.

Chanyeol jest straszny, ok. Wiem. Też się go boję.

Poproszę o komentarze i niebieskie serduszka, ludki. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top