ROZDZIAŁ 2


II

♡♡♡

Sala na której miał odbyć się pokaz mody już od samego rana była zapełniona członkami personelu. Dopracowanie światła, muzyki oraz drobnych detali, które może w wyglądzie nie miały tak wielkiego znaczenia, jednak były bardzo istotne, zajęło sporo czasu.

Baekhyun siedział na jednym z głośników, ignorując wkurzające krzyki makijażystek, stylistek i jeszcze innych irytujących bab. Zadziwiające jest to, że nie widział ani razu Chanyeola. Sam nie wiedział jak dokładnie się czuł w tej chwili. Z tego co pamiętał inni projektanci byli z modelami od samego rana. Jednak nie Chanyeol.

To nie tak, że Baekhyun nie znał Parka. Znał, z gazet, plotek, ale nigdy osobiście. Nie uważał, że ta znajomość mu była potrzebna. Zgodził się na pokazał, bo lubił chodzić po wybiegu, ale sam nie wiedział kogo będzie reprezentować. Czy się stresował? Nie bardzo. Owszem, każdy wybieg traktował indywidualnie, ale stres nie zjadał go od środka. Nie stresowała go nawet myśl, że dziś pozna osobiście Park Chanyeola, sławnego projektanta i (z tego co głosiły gazety oraz plotki) wspaniałego męża i mężczyznę.

Westchnął ciężko, kiedy Kim Chanyuu go znalazła. Kobieta, której nienawidził, a jednak musiał z nią współpracować. To ta idiotka go ukuła. Na jego oko była młoda, za to bardzo wredna i pyskata. Możliwe, że zrazi do siebie wielu modeli, ale oni nie byli lepsi w stosunku do niej. W tej branży nikt wrażliwy się nie nadawał.

— Możesz się ruszyć? — warknęła.

Baekhyun otworzył jedno oko, po czym zeskoczył z głośnika, podchodząc do niskiej dziewczyny. Naprawdę jej nie lubił. Pokazała mu, że jest pustą idiotką, która umie tylko robić przymiarki i poprawiać projekty.

— Idę — mruknął, dmuchając jej w twarz swoim oddechem.

Baekhyun nie czekał na jej reakcję tylko od razu oddał się w ręce makijażysty. Facet był szybki oraz dokładny. Jednak nie był brutalny, a cenna twarz Baekhyuna nie ucierpiała jak jego skóra. Naprawdę cenił sobie spokój, jednak zawsze, kiedy odbywał się pokaz musiał o nim zapomnieć. Za kulisami nigdy nie było spokojnie.

Kiedy już był umalowany, a jego włosy zostały ułożone, został oddany w ręce Chanyuu. Dziewczyna tylko rzuciła na niego okiem, po czym pomogła mu rozebrać się z jego własnych ubrań, które składały się z białej bluzki z wycięciem w serek oraz ciemnogranatowych rurek. Pomogła mu ubrać czarną bluzkę bez rękawów, po czym zawiązała mu ją szlufkami. Spodnie także były czarne, w dodatku ciemne, ciężkie buty. Ubranie nie było takie złe, na jakie mogło się wydawać. Ktoś, kto tworzy ubrania musi mieć wielką wyobraźnie. Baekhyuna to nie obchodziło, on tylko prezentował te materiały, nic więcej.

Tak jak wykrakał Kris, sam projektant się spóźnił. Baekhyun oparł się o filar i obserwował biegających ludzi. Wieczór był duszny, a oddechy były kradzione przez zdenerwowanych ludzi. Może Byun wyróżniał się od innych, jednak rozumiał ich całe poirytowanie całą sytuacją. Starali się to dopiąć na ostatni guzik, a jednak najważniejszy gospodarz dzisiejszego wieczora musiał się spóźnić.

Może półgodziny po dwudziestej na sali rozniósł się szmer oraz jakieś dziwne okrzyki. Baekhyun wychylił lekko głowę, by móc zobaczyć kto się pojawił.

Rzadko kiedy można było go zaskoczyć, naprawdę. Jednak dzisiejszego wieczora przekonał się, że nie wszystko w nim umarło.

Para, która weszła na salę była wprost wyjęta z bajki. Kobieta swoje platynowe włosy miała upięte w bardzo schludnego koka, a jej delikatna twarz była zdobiona łagodnym makijażem. Widać, że jej twarz nie była wyniszczona przez kosmetyki, bo nie miała na buzi maski, podkreśliła tylko swoją urodę. Od razu rozpoznał już nieaktywną modelkę — Kim Taeyeon. Jej szczupłe ciało zdobiła biała, przylegająca do figury sukienka, przekrajana delikatną koronką. Nie miła się czym wstydzić, była wręcz przepiękna. W świetle refraktorów błyszczały w jej uszach kolczyki z brylantami.

Obok niej szedł dumny mężczyzna. Czas jakby nie dotknął jej partnera — jego prawie że złote włosy były schludnie zaczesane do tyłu, a czarny garnitur wręcz zlewał się z jego ciałem. Biała koszula wystawała z pod klap marynarki oraz jej mankietów. Z całego zachwytu, Baekhyun uchwycił tak drobny szczegół jak pozłacany zegarek na jego chudym nadgarstku.

— Dają cudne wrażenie, prawda? — Chanyuu stanęła obok niego, zupełnie ignorując atmosferę między nimi. — Dobrali się do siebie tak idealnie, że aż wręcz niemożliwie. Aż ciężko uwierzyć, że taka para istnieje, prawda?

Baekhyun zacisnął szczękę. Owszem, musiał przyznać jej rację. Musiał przyznać, Chanyeola widział, Taeyeon też, ale nigdy nie spotkał ich osobiście. To było duże wrażenie. W jednej chwili poczuł dumę, że będzie dzisiejszego wieczora nosić ubrania z pod ręki Chanyeola.

Reszta była taka jak zawsze. Przemówienie, z którego zapamiętał głos projektanta, a później wszystko potoczyło się jak zawsze. Dumna postawa, delikatne, czasem drapieżne uśmiechy, oraz szybkość zmiany ubrań. Pokaz może nie różnił się niczym wielkim, ale Baekhyun miał wrażenie, że coś jest nie tak. Możliwe, że miał tylko takie mylne wrażenie.

Końcowy wybieg był pestką. Dźwięk miliona aparatów, flesze. Oraz Chanyeol z orszakiem modeli.

Baekhyun nie wiedział, kiedy wszystko się skończyło. Był tak zaskoczony i onieśmielony obecnością wysokiego mężczyzny, że zupełnie zapomniał co takiego robił i kim tak właściwie jest. Chanyeol nie opuszczał swojej żony na krok i autentycznie Baekhyun poczuł wtedy pustkę. Może dlatego, że on sam był sam, a oni wydawali się być naprawdę szczęśliwi.

Och, jak bardzo on się pomylił...

Kiedy pokaz mody skończył się na dobre, a główny projekt wspaniałego twórcy okazał się być wyśmienitym sukcesem, salę wypełniła pusta. Autentyczna. Zostali tylko modele oraz młoda para Parków. Chanyuu kręciła się gdzieś z tyłu, pewnie wieszając projekty na wieszaki. Baekhyun szukał wzrokiem Krisa, którego nie było. Baekhyun po raz pierwszy w życiu poczuł się zagubiony; jednak wcale nie czuł się przestraszony. Był do tego przyzwyczajony, ale nie mógł pozbyć się dziwnego, ale też nader natrętnego uczucia.

Gdzieś z tyłu usłyszał własne imię, więc szybko się w tamtą stronę odwrócił. Chanyuu machnęła na niego ręką, by podszedł bliżej, co uczynił. Serce zabiło mu mocniej, kiedy dotarł do celu.

Ciemne oczy Chanyeola spoczęły na jego szczupłej osobie, dokładnie skanując go wzrokiem, jakby oceniając to, czy był godzien nosić jego ubrania. Jednak, kiedy jego oczy zabłysły, Baekhyun wiedział, że zdobył jego uznanie.

Baekhyun był kurewsko piękny. Tak. Ludzie musieli to przyznać. Jego delikatna, a zarazem ostra twarz, która emitowała spokojem, opanowaniem, a niekiedy błyskała pożądaniem, przykuwała wiele uwagi. Jego twarz to nie był jedyny atut. Zgrabna, długa szyja, wyraźnie zaznaczone obojczyki, które były obiektem pociągu, a dla fotografów z przeróżnych sesji zdjęciowych to był smaczny kąsek. Mimo że miał dość drobną budowę, nie przeszkadzało to w niczym, co do tej pory robił. Był wyjątkowy. Był piękny. Można by rzecz, że wręcz idealny. Ale każdy uważał, że nie istnieje człowiek idealny.

— My chyba się nie znamy — napomknął miękko Chanyeol, lekko schylając głowę. Baekhun uczynił to samo. — Park Chanyeol, a to moja żona, Park Teayeon — przedstawił siebie i kobietę stojącą obok niego.

— Miło mi — odpowiedział. — Byun Baekhyun. To dla mnie zaszczyt, że mogę poznać tak wspaniałych ludzi — w kącikach jego ust zabłądził uśmiech. Sam nie wiedział jak teraz wyglądał, ale jednego był pewien; on nigdy źle nie wyglądał.

— Przepraszam za moje męża, panie Byun — Taeyeon odezwa się po raz pierwszy, a Baekhyun przeniósł na nią wzrok. Była niewątpliwie piękna, to trzeba było przyznać, nawet jeśli by się jej nie lubiło. — Chanyeol jest bardzo roztrzepany i nawet nie zapoznał się z modelami. Niech pan wybaczy, że wszystko jest robione w biegu.

Baekhyun zaśmiał się krótko, machając łagodnie ręką.

— Niech pani się nie przejmuje, pani Park — odpowiedział. — Wydaje mi się, że takie znajomości są ciekawsze.

Wiele się nie pomylił.

Jednak nie wiedział, że ciemne oczy Chanyeola, rozbłyskające na kolor ciemnej kawy nie są tylko ciekawością, a czymś więcej.

♡♡♡

nie mam co robić w nocy, to piszę, elo.

a tak na serio to kocham Was i proszę o opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top