ROZDZIAŁ 19
XIX
♡♡♡
— Zaczynam mieć wątpliwości — Baekhyun zmarszczył brwi, bardziej naciągając na swoje ramiona kołdrę, ubraną w białą pościel.
Chanyeol odwrócił się w jego stronę, uprzednio wyjmując z ust niedokończony papieros. Nie wyglądał na zachwyconego, szczerze mówiąc, wcale nie wyglądał.
— Dlaczego?
Baekhyun zagryzł mocno wargi, by nie warknąć ze złości. Taeyeon niedawno wróciła, a Park od razu wleciał mu w ramiona i może dlatego Byun był taki zły. Naprawdę nie obchodziły go żadne uczucia, ale cholera, jego żona powinna teraz czuć się bezpiecznie, a nie coś podejrzewać. Baekhyun miał świadomość, że kobieta wiecznie nie pozostanie głupia i w końcu się zorientuje.
— Nie bądź głupi — odpowiedział w końcu. — Twoja żona wróciła zaledwie dwa dni temu i nie powinieneś być ze mną, tylko z nią, by uśpić jej obawy — zauważył.
Park jakby niewzruszony, zgasił papierosa w popielniczce i wdrapał się na łóżko, by usiąść obok Baekhyuna, który jeszcze bardziej – o ile było to możliwe – naciągnął na siebie okrycie.
— Taeyeon nie jest kobietą, która siedzi w domu całe dnie — powiedział spokojnie. — Nie lubi kiedy zbyt bardzo martwię się o nią, więc jest już dziura, która pozwala mi nią manipulować — ciągnął dalej.
Baekhyun nie odpowiedział nic, ale w głowie znów zaczynały się tworzyć wątpliwości i pytania, na które nie miał odpowiedzi. Sam już nie wiedział, czy żałuje swojej decyzji, czy może tylko martwi się o swoją reputacje. Jednak nie mógł nic poradzić, że odczuwał ogromny chłód od Chanyeola, jakby ten człowiek był zbudowany z bryły lodu. Miał po prostu wrażenie, że poznał Parka od tej właściwej strony, która pozwoliłaby mu oszacować to czy naprawdę chciałby z nim być. Ale im dłużej go widział i słuchał, odnosił wrażenie, że Park Chanyeol był najgorszym człowiekiem jakie dane było mu poznać.
Jednak sam Park nosił w sobie dużo namiętności, która powoli go niszczyła. Tak, Baekhyun już go określił. Jako, że sam nie posiada w sobie dużo ciepła i zrozumienia, mógł to powiedzieć. Tylko zastanawiał się po jaką cholerę brał ślub? Kiedy zaczynało mu już nie wystarczać? Byun domyślał się, że jest chwilową zachcianką Chanyeola i długo nie pozostanie jego zabawką, ale wciąż, co projektant ma w głowie, że szuka takich przygód?
— Mam pytanie — odezwał się ponownie, a piwne oczy Parka spoczęły na jego osobie. — Czemu akurat ja? I czemu tak bardzo chcesz zniszczyć swoją moralność, huh?
Chanyeol nie odpowiedział od razu. Jego oczy powolnie ciemniały, a sam kolor stracił swój błysk, jego oczy stały się matowe, jakby tajemnicze i niebezpiecznie. Baekhyun musiał przyznać, że w takich momentach naprawdę odczuwał strach, ale jak szybko odpychał od siebie tę uczucie, tak szybko wracał do siebie, by dalej funkcjonować.
— Moralność nas tylko ogranicza, Baekhyun. Ja potrzebuje kogoś, kto pozwoli złamać moje zasady — odpowiedział lekko. — Ty okazałeś się doskonałą osoba na to. Pomyśl, drogi, Baekhyunie — model zadrżał na dźwięk jego głosu. — Moralność to tylko zlepek głupich słów oraz działań, które powinniśmy przestrzegać. Dla mnie to tylko pewna przykrywka, która zasłania kłamstwa. Świat jest zepsuty oraz zakłamany.
Byun zmarszczył brwi.
— Dlatego uważasz, że ranienie drugiej osoby było w porządku? — zapytał.
Chanyeol przywołał na swoje usta cyniczny uśmiech, który został na nich przez parę chwil.
— Od kiedy Byun Baekhyun przejmuje się innymi?
Model zagryzł mocno wargi.
— Nie przejmuję, tylko się zastanawiam — mruknął, opadając na poduszki. — Zastanawiałeś się może kiedyś nad tym czy nawet nasze uczucia są kłamstwem, który wymyślił sobie świat?
Park spojrzał na niego, po czym wzruszył ramionami, samemu się kładąc. Jego skóra odbijała pojedyncze promienie księżyca, który przebijał się przez mleczne zasłony. Noc była cicha, trochę chłodna, ale nad wyraz dziwna. Przynosiła ze sobą różne rozmyślenia, które rodziły wątpliwości, takie jakie miał Baekhyun.
— Kto wie — usłyszał w końcu. — Równie dobrze może my nigdy nie czuliśmy.
Nie odpowiedział. Wszystko zaczynało być rozmazane, jakby faktycznie jego uczucia nie były prawdziwe. Baekhyun zamartwiał się rzeczami, które nie powinny go interesować. Przecież nigdy nie interesowały go uczucia innych, więc niech teraz też się wyzbędzie wszelkiego poczucia winy.
Zanim mógł głębiej wpaść w swoje rozmyślenia, poczuł zimna dłoń na swoim ramieniu, sunącą po jego skórze ku górze, by dotknąć jego lekko napuchniętych warg.
Dłonie Chanyeola pragnęły więcej i więcej, a Baekhyun przez dotyk dawał mu to, co chciał. Trochę to zabawne, że z czystej namiętności rodzi się coś więcej niż „dobry seks". W ich relacji nie było ani grama ciepłego uczucia, tylko szorstkie potrzeby, które oboje spełniali.
Może dlatego Baekhyun uważał zimne dłonie Chanyeola za swego rodzaju symbolikę.
♡♡♡
— Ehh? — Kyungsoo tak gwałtownie się podniósł, że jeszcze trochę, a by potknął się o własne nogi. — Nie zdążymy na ten termin!
Chanyeol stał z założonymi ramionami pośrodku całej pracowni, a w jego czerwonych włosach igrał blask sztucznych lamp. Miał na sobie luźną, czarną koszulę, którą połowę miał wkasaną w ciemnogranatowe spodnie, a druga połówka swobodnie spoczywała na zewnątrz.
— Skończyłem projekty i chciałbym jak najszybciej wystawić je — powiedział przepraszająco. — Musimy też pokazać Baekhyuna — wskazał dłonią na modela. — Przepraszam, Kyungsoo.
Krawiec zagryzł mocno dolną wargę.
— To niemożliwe, Chanyeol. Nie zrobiliśmy nawet połowy twoich projektów, dochodzą jeszcze przymiarki i poprawki!
Chanyeol otwierał już usta, by coś powiedzieć, ale Baekhyun pokręcił głową.
— Panie Park, jeżeli pozwoli pan im dłużej poczekać, jestem pewien, że wyjdzie to lepiej dla pana — odezwał się. — Sądzę, że pan chce doprowadzić ten projekt do perfekcji, więc trzeba do tego czasu.
Kyungsoo spojrzał na niego z wdzięcznością. Baekhyun czuł do niego dziwny szacunek i żal, bo miał wrażenie, że ten mały mężczyzna kryje coś, co zatruwa mu duszę. Jednak Byun nie był na tyle uparty i dociekliwy, by dowiadywać się co to może być.
Chanyeol westchnął ciężko, po czym rozejrzał się bezradnie po pracowni. Wszyscy pracownicy zaprzestali swoich czynności i czekali na to, co powie Park.
I znów Baekhyun widział różnicę. Jak bardzo Chanyeol różnił się od tego, co tutaj pokazuje i tego jakiego zna Byun. Jakby stworzył dla siebie różne osobowości, a on sam był tylko kimś szarym, kto przybiera odpowiednią formę na zaistniałą sytuację.
— Dobrze — zgodził się. — Zrobimy pokaz, kiedy wszystko zostanie dopracowane — postanowił, a Kyungsoo odetchnął z ulgą.
— Postaramy się zrobić to jak najszybciej, Chanyeol — powiedział tylko i zniknął w materiałach.
Baekhyun uśmiechnął się uprzejmie, samemu idąc w swoją stronę. Przynajmniej tyle może zrobić, chociaż to niewiele w porównaniu jakie szkody robi swoich zimnym zachowaniem.
♡♡♡
Idę malować kurczaka, a wy jak się bawicie?
Komentujcie ludki, halo, jest tu ktoś?
(poprawię rozdział, obiecuję.)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top