ROZDZIAŁ 17
XVII
♡♡♡
— Jesteś pierwszym w historii modelem, którego wybrał sam Park Chanyeol. Jak się z tym czujesz?
— Na pewno czuję niepewność (śmiech). Ale czuję się podekscytowany, ponieważ mogę dać z siebie wszystko, czuję również dumę, że sam Park Chanyeol, ten Chanyeol, wybrał mnie na swoją twarz. Bardzo mi to pochlebia i chciałbym, by nie zawiódł się na mnie jak na modelu. Dam z siebie wszystko!
— Na pewno czujesz również presje. Jak dajesz radę sobie ze stresem?
— Zazwyczaj coś robię, ćwiczę lub rysuję. Nie jest to zajęcie stałe, ale pozwala mi się wyciszyć. Poza tym, jestem osobą raczej energiczną, więc nie mogę usiedzieć na miejscu (śmiech).
— Twoje sesje zdjęciowe do gazet wywarły ogromne wrażenie na publiczności i na twoich fanach. Co robisz, by przyciągnąć uwagę? Masz jakieś sposoby, by ludzie zobaczyli w tobie coś specyficznego?
— Sam nie wiem, uważam się za dość przeciętnego, ale schlebia mi to, że ludziom odpowiada to co robię i w jakiś sposób im się podobam. Poza tym, nic nie robię, by ich przyciągać. Po prostu daję z siebie wszystko, by wykonać dobrze pracę.
Kris prychnął i spojrzał na Baekhyuna, który leniwie się przeciągał. Jego rdzawe włosy nieco odstawały, ale Wu wiedział, że pianka i lakier dadzą radę z niesfornymi kosmykami modela.
— Kłamca.
Szczenięce oczy Byuna spoczęły na jego osobie, a mleczna skóra wyłoniła się z pod kołdry. Baekhyun miał na sobie luźną koszulkę i spodnie od piżamy, co było dość dziwne, bo zazwyczaj lubił sypiać nago. Jednak Yifan nie miał zamiaru włazić w czyjeś życie i przede wszystkim szanował prywatność swoich podopiecznych. Nie zawsze stał i dyrygował Baekhyunem. Miał wolność, tylko niech robi co chce w granicach zdrowego rozsądku. Zazwyczaj większe brudy krył Wufan, co nie zawsze mu odpowiadało.
— Dlaczego znowu kłamca? — mruknął urażony. — Kieruję tak publiką, by nie wyjść na drania — kontynuował.— A to nie kłamstwa, a jedynie mądre kierowanie tłumem.
— Kreujesz inną osobę niż jesteś, mój drogi — powiedział, zwijając gazetę w rulonik z wywiadem modela, po czym wepchnął ją pod pachę. — Jedno potknięcie twojej pięknej nóżki i jesteś skończony, mały — zauważył.
Baekhyun prychnął, chociaż w duchu zgodził się z Krisem. Był zupełnie inny niż za kogo go uważało. Teraz widział jak naprawdę zbudował sobie słabą opinię, bo jeżeli wycieknie jakaś zła informacja o nim samym, może liczyć się z nieprzychylnym zachowaniem ludzi. Dlatego musiał teraz uważać. Bardzo uważać.
Nic nie odpowiadając, wyminął Krisa, człapiąc powoli do łazienki.
— Jasne! — krzyknął za nim Wu. — Będę się czuć jak u siebie w domu!
Baekhyun machnął jedynie ręką, klucząc za sobą drzwi. Nie chciał, by ktoś mu wszedł do łazienki, a na pewno nie Yifan.
Powoli zdjął z siebie koszulkę oraz spodnie, ustając przed dużym lustrem. Na jego ciele znajdowało się kilka śladów, nieco bladych, jednak nadal widocznych. Najgorsze znamienia zostały mu na biodrach, którego poprzedniego wieczoru były mocno ściskane, tak pożądliwie i zawzięcie, że miał wrażenie, że nigdy już nie pozbędzie się uczucia dotyku na swojej skórze. Chanyeol nie zapanował nad swoją siłą, przez co teraz Baekhyun musiał to ukryć. Na szczęście nie miał dziś ani przymiarek, ani żadnych zajęć związanych z przebieraniem się. Byłby problem, bo na pewno nie pokazałby się w takim stanie. Nie, kiedy miał na sobie ślady swojej połamanej moralności i zgniłej namiętności.
Westchnął, opierając dłonie na umywalce, patrząc sobie w oczy.
— W coś ty się wpakował? — zapytał sam siebie. — Zastanów się porządnie, czy naprawdę tego nie żałujesz.
Zjechał raz jeszcze spojrzeniem na ślad i znów przypomniał sobie uczucie rozpalenia. Kiedy Chanyeol go dotykał miał wrażenie, że płonie we własnej skórze. Jego dotyk działał jak narkotyk – im więcej Baekhyun brał, tym bardziej się uzależniał. Byun zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem nie staje się zależny od Chanyeola.
— Kurwa — przeklął cicho. — On ma żonę, a ja pomagam mu w zdradzie — mruknął. — Jesteś tak samo popierdolony jak on sam — powiedział znów.
Moralność. Baekhyun zaśmiał się gorzko, jednak cicho. Jego upadła z momentem, kiedy się zgodził. To Chanyeol prosił go, by złamać jego zasady, jednak to Baekhyun najbardziej złamał swoje.
Nie, nie było to uczucie zakochania, nie. Baekhyun po prostu zastanawiał się czy to ma w ogóle jakiś sens, czy po prostu to jest bezsensowny scenariusz, który podrzucił mu los. Byun na pewno nie miał porządnych uczuć, bo już na samym początku by się nie zgodził na ten chory układ, ale wciąż, w pewien sposób czuł niepokój. Bo jeden niewłaściwy ruch, a wszystko runie jak lawina. Zostanie pożarty przez media, a ludzie nie dadzą mu spokoju. Martwił się bardziej o swoją osobę, niżeli o Chanyeola, bo ten sam będzie musiał sobie poradzić. Baekhyun w pewnych kwestiach już na samym starcie umył ręce i nie zamierzał pchać patyka w mrowisko.
Westchnął raz jeszcze, by po chwili wejść pod prysznic. Na udach czuł resztki Chanyeola – był zbyt zmęczony, by się umyć, więc poszedł spać tak jak stał, tylko przebrał się w luźne rzeczy.
Stojąc pod strumieniem cieplej wody znów zaczął myśleć. Chanyuu miała rację. Nie było ludzi idealnych, jednak Chanyeol uważał Baekhyuna za ideał, bo nie widział jego zasad. A raczej zobaczył to, co Byun mógł pokazać, a to co chciał zachować dla siebie, ukrył. To, że model nie miał skrupułów wystarczyło Parkowi, by uznać Baekhyuna za idealny materiał do zdrady.
Model prychnął. Wszystko jest takie popieprzone.
Kiedy wyszedł z łazienki, Kris pił kawę, zatopiony w artykułach z gazety. Baekhyun dałby sobie rękę uciąć, że ominął jego wywiad. Znał dobrze swojego menadżera, jak raz czytał początkowy wywiad czy artykuł, nie czytał tego po raz drugi. Po prostu nie interesowało go to, chociaż nigdy nie dopuścił do skandali. Kris był specyficzny i trzeba było się do niego przyzwyczaić, chociaż był z niego zloty człowiek. Każde niedociągnięcie czy nietrafiony artykuł umiał zatuszować.
— Nie za dużo sobie pozwalasz, co? — prychnął Baekhyun, sięgając po kubek na kawę. — W moim domu jesteś raczej gościem — mruknął niezadowolony.
Yifan zerknął trochę ponad gazetę, jednak nie do końca odrywając od niej wzrok.
— Nie obchodzi mnie to, byłem tu tyle razy i tyle razy miałeś mnie w dupie, że trzeba sobie jakoś radzić — wyjaśnił.
— Oczywiście — parsknął model, wstawiając wodę w czajniku, od razu sypiąc sobie kawę do kubka. — Po co w ogóle żeś przylazł, co? — zapytał. — Z tego co pamiętam, mam wolne.
— Chciałem odwiedzić swojego podopiecznego, coś w tym złego?
Baekhyun zmarszczył brwi, w ogóle nie wierząc w te słowa.
— Raczej słaba wymówka, czego chcesz?
Kris odłożył gazetkę na obok, zakładając ręce za głowę. Jego źrenice zwęziły się niebezpiecznie, jakby chciał samymi swoimi oczami powiedzieć mu, że coś jest na rzeczy.
— Po prostu uważaj na siebie, Baekhyun. Coraz bardziej mi się nic nie podoba — mruknął.
Model poczuł jak jego serce stanęło.
Nagle poczuł, że naprawdę coś jest nie tak. I to nie przez słowa Krisa.
♡♡♡
Od tego rozdziału będą dziać się różne ciekawe sytuacje:) (podpowiem, że niedługo wraca Taeyeon, ale ona nie jest zła i nie będzie suką, obiecuję:c) (zabijcie mnie, no na pewno)
Tak ostatnio myślałam nad założeniem grupy na facebooku, ale sama nie jestem pewna, czy nadaję się na prowadzenie jej, ale jeżeli bym ją założyła, to działby się różne ciekawe rzeczy. A wy byście chcieli?
I niebieskie serduszka, proszę.
Ktoś tęsknił może za mną? :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top