ROZDZIAŁ 13

XIII

♡♡♡

Delikatny materiał koszuli złagodził jego skórę, a ciężar marynarki nieco obciążył jego ramiona. Jednak Baekhyun nie miał prawa narzekać, to była jego praca i musiał stosować się do poleceń krawca.

Kyungsoo dogłębnie oglądał jego figury i jak uszyte na jego rozmiar ubrania na nim leżą.

— Dobrze — odezwał się mały chłopiec. — Naprawdę masz ładną figurę, a ubrana uszyte na ciebie idealnie leżą, więc nie mam się o co czepiać jak na razie.

Baekhyun spojrzał na Chanyuu, ale ta tylko delikatnie wzruszyła ramionami, po czym ruchem głowy kazała nadal patrzeć się na Kyungsoo.

Baekhyun usłuchał się i stanął jedynie grzecznie, by wykonać ewentualne polecenie, jednak dzisiejszy dzień zapowiadał się lżejszy, chociaż po południu znów może nadejść nawał pracy.

Baekhyun czuł się obolały i nadal bolały go dolne partie. Wciąż się nie mógł się przyzwyczaić do stosunków i sam nie wiedział dlaczego. Odczuwał ból i to naprawdę utrudniało mu pracę, ale znów musiał zachować to dla siebie i ukryć powody dlaczego źle się czuł.

Kiedy Kyungsoo pozwolił zdjąć mu garnitur, Chanyuu mu pomogła, po czym zniknęła między materiałami, by odwiesić ubranie. Sam Byun zajął miejsce gdzieś, gdzie nie było takiego zgiełku, ale nadal mógł usłyszeć wiele głosów i urywki rozmów, które teraz dla niego nie miały sensu.

Około południa udało mu się wyjść na jakieś jedzenie, ale zamiast zamówić sobie coś, kupił butelkę wody i to nią się napawał.

Nie miał kontaktu z Krisem od wczorajszego popołudnia i Baekhyun zastanawiał się czy Wu nie leci sobie z nim w kulki. Jakby nie patrzeć naprawdę go teraz potrzebował, a jego menażer znikał.

Wrócił z niechęcią do pomieszczenie, od razu wyszukując wzrokiem Chanyuu, która co rusz odkładała wszystkie ubrania i biegała między manekinami. Wydawać się mogło, że nie miała nawet czasu odetchnąć ani wpuścić do swoich płuc powietrza.

Baekhyun po raz kolejny westchnął i przeskanował wzrokiem całe pomieszczenie, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół, który w rzeczywistości wcale go nie obchodził, jednak nuda zmusiła go do oględzin, które poskutkują tym, że zapamięta całą powierzchnię pracowni, co wcale nie było mu do szczęścia potrzebne.

Około godziny trzynastej Kyungsoo znów wziął go pod centymetr krawiecki i pochwalił go za to, że schudł te trzy kilogramy, chociaż wcale nie było to aż tak widoczne na ciele Baekhyuna. Było to tylko potrzebne, by zmieścić się w miarę do ubrań, a nie po to, by czuć się lepiej.

Pracowania w pewnych momentach pustoszała, by znów napełnić się ludźmi. W gruncie rzeczy cały czas żyła, chociaż chwilami umierała.

— Od ilu lat jesteś modelem? — zapytał Kyungsoo, kiedy przewiesił sobie centymetr na szyi.

Baekhyun wzruszył ramionami, po czym spojrzał na drobnego mężczyznę.

— Około pięciu lat — odpowiedział szczerze.

Krawiec uniósł brwi, zapewne zdziwiony tak małą liczbą. Każdy się dziwił.

— To krótko — zauważył.

Byun kiwną głową.

— Wszyscy się dziwią — mruknął.

Kyungsoo pokiwał głową.

— Jeżeli jesteś silny to nawet w ciągu roku możesz zdobyć pozycję — powiedział. — Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Od kiedy interesuję się modą i jestem krawcem, mogę stwierdzić, że naprawdę ludzie mało wiedzą.

Baekhyun zgodził się z nim cicho, już się nie odzywając. Kyungsoo mierzył dokładnie jego wymiary, jakby nie chciał nic pominąć i naprawdę nie mógł omknąć nawet jednego milimetra.

Model musiał jednak przyznać, że Kyungsoo był dokładny w szyciu ubrań, bo te co dla niego uszył idealnie na nim leżały i nie musieli używać żadnych igieł i agrafek, by zakryć defekty jakie się nasuwały. Baekhyun miał prawo być zadowolony z efektów, ale nie mógł długo utrzymać dumy, bo wiedział, że z powodu Chanyeola i jego głupiego żądania Kyungsoo miał więcej szycia niż miał.

Zapadła pomiędzy mdła cisza, która była jeszcze bardziej martwa, kiedy w pomieszczeniu zabrakło ludzi. Nawet Chanyuu gdzieś zniknęła i Baekhyun mógł stwierdzić, że wszyscy poszli na obiad czy na przerwę, by zapalić papierosa.

Nie liczył minut, chociaż prawie na myśl nasuwały mu się liczby. W którymś momencie drzwi skrzypnęły, a ani obydwaj spojrzeli na wejście. Baekhyun spodziewał się jakieś innej krawcowej, albo jakieś pracownika, ale do pracowni wtoczył się wysoki mężczyzna, który w zasadzie mógł uchodzić za modela.

— Pan Kim Jongin — cichy głos krawca przeszył ciszę, a wspomniany mężczyzna zwrócił na nich uwagę, od razu kierując się w ich stronę.

Baekhyun zacisnął usta, nie za bardzo wiedząc co ma zrobić. Nie znał tego mężczyzny i nie mógł swobodnie się odezwać, bo nie wiedział kim on firmie jest. Byun nigdy nie lubił takich spotkań, bo ani nie lubił zwracać się formalnie do innych, ani uwłaszczać swojej godności jako modela.

— Co pana sprowadza do naszej pracowni? — to Kyungsoo pierwszy się odezwał, zupełnie jakby miał za złe mężczyźnie, że włazi do jego miejsca pracy.

— Powiedziano mi, że tu znajdę naszego nowego modela — odpowiedział aksamitnym głosem, zupełnie ignorując niechęć w głosie niższego, jakby nie chciał jej słyszeć. — Chyba muszę znać naszego modela, prawda?

Baekhyun zagryzł wargi, kiedy ten na niego spojrzał, a jego czekoladowe oczy zabłysły, a jedna brew uniosła się ku górze.

— Kim Jongin — przedstawił się, lekko kłaniając się w jego stronę, podając mu swoją zadbaną dłoń. — Byun Baekhyun, mam rację?

— Zgadza się — odpowiedział, sam oddając gest mężczyzny. — A pan jest tu...?

— Głównym fotografem i zarządcą — uśmiechnął się. — Nie miałem okazji cię zobaczyć, bo byłem dość zajęty, ale dużo o tobie słyszałem.

Baekhyun dyskretnie spojrzał na krawca, ale ten miał grobową minę, a dłonie założył na plecach, więc Byun nie miał możliwości odczytać jego emocji. Umiał maskować uczucia.

— Zależy od kogo i czy to pochlebne komentarze — odparł, lekko się uśmiechając.

— Och, same pozytywy — machnął ręką. — Sam Chanyeol cię wychwalał, więc to już samo w sobie zmusiło mnie do zobaczenia cię na własne oczy.

— Miło to słyszeć — mruknął.

Jongin pokiwał głową, po czym sam zlustrował go czujnym okiem.

Baekhyun poczuł się co najmniej skrępowany. Jongin wydawał się zupełnie inny od pozostałych, jakby widział wszelkie jego niedoskonałości, jakby wcale nie uważał go za perfekcję tak jak inni.

— Ludzie się nie mylili — powiedział w końcu, przenosząc swoje tęczówki na jego twarz. — Jest naprawdę piękny i jestem jak więcej, że zdjęcia będą wychodzić doskonale z twoim udziałem.

— To naprawdę pochlebne słowa, panie Kim — zauważył.

— Na pewno nie wzięły się znikąd — uśmiechnął się. — Rozmawiałem z Chanyolem, dam grafik twojemu menadżerowi na przyszłe sesje.

♡♡♡

— Relacje Jongina i Kyungsoo wydają się być tak zimne i mdłe, jakby cale nie darzyli się sympatią.

Chanyuu spojrzała na niego krzywo, wyjmując z buzi lizaka o smaku gumy balonowej. Baekhyun nie musiał się pytać, wystarczył intensywny zapach.

— Każdy to potrafi zauważać, ale jeszcze nikt nic na ten temat nie mówił. Jeżeli ich coś łączyło, dokładnie to ukryli.

Baekhyun bezmyślnie pokiwał głową. Zagryzając wargi, znów wrócił myślami to swojej pokręconej umowy z Chanyeolem. To było o wiele gorsze niż skandal z samotnymi ludźmi. Cholera, Chanyeol to żonaty facet, a nie singiel, który mógł robić co chce. To była najgorsza myśl.

— Tajemnice czasem zabieramy do grobu — mruknął.

Chanyuu znów na niego zerknęła, po czym przeniosła wzrok na widok za oknem. Granat malował na niebie ciemny obraz, a srebrne smugi gwiazd dawały łudzące przeczucie, że wszystko jest w porządku.

— Racja, sekrety lepiej trzymać w sercu — odpowiedziała.

♡♡♡

Niebieskie serduszka (kocham was za ten spam, możecie zrobić nowy).

Jak wam się podoba to opowiadanie? Bo ostatnio naszła mnie rozkmina, że naprawdę mi się nie podoba :(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top