ROZDZIAŁ 1


I

♡♡♡

Delikatny materiał jedwabiu łagodnie połaskotał go w skórę, a agrafka zakuła jego skórę. Syknął cicho, kiedy kobieta, która dokonywała na nim poprawek wcale nie przeprosiła.

Suka, cisnęło mu się na usta.

Pracownia w której przebywał była wypełniona przeróżnymi materiałami oraz zapachami. Najczęściej mocnymi perfumami modeli. Ubrania do przymiarki swobodnie oplatały manekiny lub były schludnie ułożone na stołach. Tłok był niesamowity, a hałas jeszcze gorszy. O jego uszy obijały się różne słowa, najmniej w przyjemnym kontekście.

Dla młodego modela przymiarki tych wszystkich ubrań to była istna męczarnia. Nienawidził jak inni patrzyli się na niego z wyższością, choć on sam czasem nie zwracał sobie głowy uprzejmością. Nawet teraz miał ochotę wbić igłę w głowę tej idiotki, która go ukuła. I to był kolejny powód dlaczego tak bardzo tego nie lubił; kucie, niechcące zadrapania i jeszcze gorsze rzeczy. Jako model musiał pogodzić się, że jego ciało było jak żywy mankiet i te wszystkie modne materiały i wzory muszą na nim leżeć jak na plastiku. Lubił swoją pracę, owszem, ale nienawidził tego przygotowywania.

Kiedy kobieta, która się nim zajmowała w końcu stanęła prosto mógł stwierdzić, że skończyła. Patrzyła na niego z nieodgadniętą miną jakby chciała mu powiedzieć, że nie ma tu dla niego miejsca, ale zanim otworzyła usta zeskoczył z podwyższenia i podszedł do dużego lustra zobaczyć jak ubranie się na nim prezentuje.

Delikatna koszula zrobiona z białej tkaniny swobodnie oplatała jego ciało, a szorstki materiał ciemnej marynarki podkreślał jego pewną posturę. Wąskie spodnie idealnie opinały jego szczupłe, długie nogi uwydatniając tylko to co najlepsze. Na szyi zamiast krawatu lub muszki miał zawiązaną czarną apaszkę, ładnie związaną. Ubranie prezentowało się bardzo elegancko, ale zarazem swobodnie, tak jakby było zrobione na poważną imprezę, ale by też zapewniło duży komfort właścicielowi.

— Nieźle — stwierdził, odsuwając się od lustra, kierując się w swoją stronę.

Za bardzo go nie obchodziły krzywe spojrzenia, jakim został obdarzony przez kobietę od przymiarki. Też nie specjalnie go obchodzili inni ludzie, którzy tam byli. Modeli było wielu i jak każdy model byli piękni, wysocy i bardzo butni. Można byłoby rzecz, że zadufani w sobie i ich pięknie. Szkoda, że nie każdy umiał zobaczyć tę piękno i znajdzie chociaż jeden człowiek na ziemi, który powie, że jest brzydki.

Byun Baekhyun mógł powiedzieć, że nie darzył sympatią żadnego człowieka na tej planecie. Nie docierały do niego słowa krytyki, nie obchodziły go wyzwiska i wszelakie słowa na jego temat; może dlatego tak szybko wspiął się na wysoki szczebel kariery i nie miał złamanej psychiki. Jego ciało reprezentowało się dobrze, bo zamiast być patyczakiem, był chudy jak na modela przystało, jednak swoim ponętnym ciałem potrafił przykuć uwagę, nie tylko na pokazach mody, ale również w swoim prywatnym życiu.

Swoją pewną postawą przyciągał niezwykłą uwagę, a jego młoda twarz tylko potęgowała istne zainteresowanie. Ludzie z reguły go nie trawili, może dlatego, że nie chciał zawiązywać żadnej znajomości w tej branży; nie był głupi. Każdy ciągnął by z niego kasę jak tylko by mógł. Ludzie byli fałszywi, chociaż to oni ustalali zasady moralne, których tak zawzięcie bronili. Szkoda, że oni sami je łamali. Pieprzni hipokryci.

Zdjął marynarkę i rzucił ją na stół z innymi ubraniami. Zaraz jak to zrobił przybiegło stado stylistek, by ją wziąć i powiesić na odpowiednim wieszaku. I znów nie przejmując się innymi ludźmi zdjął kolejno miękką koszulę, apaszkę oraz spodnie, zostając tylko w czarnych bokserkach od Calvin'a Klein'a. Od razu wszystko zostało od niego wzięte, a on mógł ubrać się we własne rzeczy, które od razu dostał. Szybko się ubrał, idąc do wyjścia. Kiedy tylko opuścił pomieszczenie pełne gwaru, odczuł ulgę.

Zdążył zrobić parę kroków, kiedy dopadł do niego jego menadżer. Kolejna osoba, której nie znosił, jednak musiał na wzgląd swojej pracy.

— Czemu zawsze wychodzisz przed czasem? — naskoczył na niego wysoki blondyn, prawie zagradzając mu przejście. — To nie jest jakiś zwykły pokazik mody, że wejdziesz, przejdziesz i pójdziesz!

— Każdy pokaz mody jest taki sam, panie Wu — powiedział szorstko. — A moją pracę traktuję poważnie.

Kris, bo tak na niego mówiony, miał ochotę warknąć na młodego modela. Baekhyun niesamowicie go irytował i potrafił doskonale grać na nerwach niejednych ludzi.

Wufan wściekły pochylił się nad nim, a Baekhyun znudzony skanował jego jasne od złości tęczówki. Jedyna zabawa, która sprawiała mu tyle radości, to wkurzanie ludzi. Byli bardzo zabawni wtedy, ale to wcale nie robiło mu różnicy.

— Te ubrania, które miałeś na swoim tak wspaniałym ciele, należałą do równie wspaniałego projektanta — wytknął mu. — To, że ty masz wszystko w dupie, nie znaczy, że ja mam. Szkoda, że sam za siebie nie musisz odpowiadać, wtedy moje życie było by o wiele słodsze.

Baekhyun prychnął. Lekko dźgając go w pierś, by się odsunął.

— To czemu się nie zwolnisz, huh? — zapytał sarkastycznie. — Jesteś taki wściekły, zupełnie bezsensu...

— Gdyby inna praca byłaby taka opłacalna to dawno bym się zmył, jednak chyba wolę twoje złośliwe usta niż użerania się z tłustym babsztylem.

Baekhyun parsknął. Kris taki był. Zupełnie niezrozumiały jednak tak bardzo przewidywalny.

Może Baekhyun go lubił. Może trochę. Jednak to nie zmieniało faktu, że był zepsuty.

♡♡♡

— W piątek wieczorem odbywa się pokaz — przeczytał Kris, kiedy dotarli do apartamentu.

Widok Seulu z tej wysokości, na której mieszkał Baekhyun był niezwykle piękny. Uczucie te było bardzo lekkie jakby osobowość Baekhyuna zmieniała się na inną i dała odpocząć udręczonej duszy. Jednak trwało to tylko sekundy, by później otrząsnąć się i dalej stąpać twardo po ziemi.

— Na którą mamy się tam stawić? — mruknął.

Yifan spojrzał na niego z pod oprawek okularów, po czym grafik zwinął w rulonik i schował sobie pod pachę.

— Na piętnastą — odpowiedział. — Pokaz ma zacząć się o równej dwudziestej, chociaż pewnie będą obsuwy czasowe, znając projektanta. Sukinsyn lubi trzymać w napięciu.

Baekhyun zmarszczył brwi i zaciekawiony odwrócił się do swojego menadżera. Byun niespecjalnie  interesował się tym z kim pracuje, jednak Kris to zupełnie inna liga. On praktycznie każdego znał i Baekhyun nie zdziwiłby się, gdy nawet wiedział co dany projektant zjadł na obiad.

— Tak swoją drogą — zaczął niewinnie. — Pierwszy raz się o to spytam — Wufan zmarszczył brwi, ale w jego kącikach ust igrał niebezpieczny uśmiech. On sam nie był łatwym człowiekiem, jednak z pewnymi zasadami, których nie złamie. Baekhyun tak. — Kto to jest? Kim jest ten mężczyzna?

Kris przeczesał swoje platynowe włosy wolną ręką, spoglądając gdzieś ponad ramię modela.

— Park Chanyeol. Będziesz nosił ubrania Park Chanyeola.

♡♡♡

Początki są najgorsze, ale obiecuję, że akcja się rozkręci. Komentujcie ludki, nie zjem Was ;;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top