ROZDZIAŁ 6
VI
♡♡♡
Uczucie rozpalania było wręcz nie do zniesienia, a najgorsze w tym wszystkim było to, że Baekhyun został wręcz otumaniony. Chanyeol w zasadzie nie zaroił nic wielkiego, a młody Byun miał wrażenie, że płonie we własnym ciele.
Nie mieli czasu jechać nigdzie, ani tym bardziej gdziekolwiek się ukryć, więc została im pracownia, która była skąpana w ciemności, tylko pojedyncze pasma światła wpadały przez okno. Firma była cicha i pusta, bo dawno pracownicy poszli już do domu, ale jednak ktoś mógł wpaść niespodziewanie, a wtedy oboje byliby skończeni. Ale kogo to obchodziło, kiedy właśnie łamali wspólnie to na co zapracowali?
Kartki spadły, kiedy Baekhyun został przyciśnięty do krańca biurka. Jego oddech się wyostrzył, kiedy chłodne palce odpięły jego guzik od koszuli, by po chwili pełne wargi przywarły go jego rozgranej skóry, która pragnęła tylko dotyku. Nie uczuć, fałszywej delikatności, jedynie dotyku, który nadchodził tak niespodziewanie jak oddech.
Baekhyun zadrżał mocno, kiedy jego koszula została rozpięta, a niecierpliwie dłonie szybko zbadały jego skórę, czasem mocno zaciskając się na jego drobnym ciele.
Oparł ręce o kant biurka, odchylając mocno głowę do tyłu, od razu czując jak pełne wargi smakują jego szyi i miękkie włosy łaskoczą jego brodę. Czuł dokładnie duże dłonie zaciskające się na jego biodrach oraz usta, które zaczęły wędrować w dół jego szyi, by zasmakować jak najwięcej skrawków jego ciała.
Baekhyun dokładnie poczuł jak biodra Chanyeola przyciskają się do jego własnych, co sprawiło, że z jego ust wydobyło się westchnienie, kiedy jego członek otarł się o szorstki materiał spodni jakie jeszcze miał na sobie. Dochodziło jeszcze tarcie ze strony starszego, co jeszcze bardziej potęgowało uczucie.
Baekhyun już sam nie wiedział co ma zrobić z dłońmi, więc po namyśle jego palce ruszyły, by rozpiąć koszulę projektanta. Nie mógł się doczekać, aż zobaczy całe jego ciało, bo niewielki fragment jaki widział wcale mu nie wystarczał. Chciał poczuć jego skórę przy swojej, poczuć jego ciepło i całe jego pożądanie. Chciał, by na chwilę stał się jego w kontekście cielesnym.
Biurko zatrzęsło się, kiedy oboje wykonali zbyt gwałtowne ruchy, a kolejne kartki poleciały na podłogę. Może wtedy Chanyeol stwierdził, że biurko nie jest odpowiednie. Nie było wygodnego miejsca w którym mogliby zrobić cokolwiek, zostawała tylko podłoga, która była przykryta miękką wykładziną, jednak ona też nie była zbyt komfortowa, ale lepsze to niż nic, prawda?
Park szybko złapał mocno biodra Baekhyuna, by ten wylądował na podłodze, tuż pod ciałem większego. Koszula sunęła się mu z ramion aż po łokcie, do tego była rozpięta.
W Chanyeolu aż się zagotowało na ten widok; nigdy tak się nie czuł. Był podniecony do granic możliwości i miał wielką ochotę wziąć go od razu, ale nie miał zamiaru zrobić mu krzywdy. Owszem, chciał go wykorzystać świadomie, ale nie zamierzał sprawiać mu bólu. Poza tym nabrał chęci do zabawy z nim.
Usiadł mu na biodrach, przez chwilę tylko się na niego patrząc. Podziwiał jego piękno oraz to jak bardzo teraz zachwycony był; jego oczy były półprzymknięte, na policzkach wyskoczyły delikatne rumieńce. Już pokochał sposób w jaki zagryzał wargi, by ukryć swoje pożądanie.
Chanyeol w końcu pochylił się nad nim, całując go mocno, sam gryząc jego już spuchnięte wargi, nie dając im żadnego odpoczynku. Jego dłonie znów zawędrowały na klatkę piersiową Baekhyuna; dokładnie czuł pod palcami delikatne mięśnie, które napinały się pod każdym mocnym dotykiem.
Kiedy smakował jego szyi, do ucha wdarł mu się ciężki oddech Baekhyuna i to zdecydowanie mu się podobało. Chciał usłyszeć jego głos, jęki, a może nawet krzyki, cokolwiek, byleby usłyszeć jak dobrze mu jest.
Chanyeol na chwilę się wyprostował, by zdjąć z siebie flanelową koszulę i ponownie wrócić do jego ciała. Nie zostawał po sobie krwistych śladów, chociaż naprawdę chciał; po prostu nie mógł, bo wiedział, że Baekhyun będzie miał sesje zdjęciowe, a makijaż tego nie zakryje. Musiał jedynie zadowolić się jego smakiem ciała.
Sunął się z jego bioder, palcami wędrując po jego chudych nogach okrytych w sztywny materiał granatowych jeansów. Jego uda drżały, doskonale to widział. Pocierał dłońmi wewnętrzną stronę jego nóg, blisko jego męskości. Baekhyun wręcz płonął; rzucił głowę do tyłu, a ręce zacisnął na wykładzinie.
Och, naprawdę chciał, by Chanyeol zdarł z niego spodnie i wszedł w niego, ale to były tylko marzenia, bo Chanyeol zbyt dobrze się bawił, by teraz dać mu tę satysfakcję. Ściskał jego uda, ocierał się o niego, dotykał na sekundy jego erogenne miejsca, nie dając mu pełnego zadowolenia.
Baekhyun zastanawiał się skąd miał tę wiedzę. Na pewno nie nauczył się zadawalać faceta od kobiety, więc skąd? Baekhyun miał wrażenie, że Chanyeol po prostu miał doświadczenie. Jednak w tej chwili to się nie liczyło, liczyło się tylko to co z nim robił, a robił wiele.
W końcu Baekhyun nie wytrzymał i przerzucił swoje nogi przez Chanyeola, tak, że jego uda leżały na tych Parka, a ich miednice były przy sobie. Baekhyun wiedział, że to co zrobi jest niegrzeczne i grzeszne, ale nie mógł wręcz wytrzymać. Musiał to zrobić, by choć przez chwilę odczuć ulgę.
Przycisnął bardziej swoje biodra i zaczął wykonywać okrężne ruchy, by poczuć sztywną erekcję Chanyeola. Nie musiał długo czekać, by poczuć ponownie dłonie na swoich biodrach, które nadawały własne tempo. To był prawie seks, tylko na sucho. Mimo że czuł się dobrze, chciał więcej. I naprawdę pragnął to dostać.
W którymś momencie Chanyeol rozpiął mu rozporek i siłą ścignął jego spodnie wraz z bielizną. Nie poczuł wstydu, cóż, było już za daleko, by odczuć zażenowanie. Później obserwował jak Chanyeol wyjmuje z kieszeni butelkę lubrykantu i paczkę prezerwatyw. Baekhyun prychnął, ale w duchu był mu wdzięczny, że pamiętał o zabezpieczeniu.
Kiedy zobaczył nago Chanyeola, nie powstrzymał się od westchnienia zachwytu. W życiu nie widział kogoś piękniejszego, kogoś, kto samym swoim widokiem sprawiał, że chciał z nim współżyć. Wydawało się to być snem, tak nierealnym, ale uczucia były zbyt wyraziste, by myśleć, że to sen. Nasiąknięte zbyt dużym pożądaniem, by się przejmować światem, który czekał na nich za drzwiami.
— Masz piękne ciało — wymruczał Chanyeol, kiedy mógł dotknąć gładkiej skóry. — Jest lepsze niż w snach i delikatniejsze niż w wyobrażeniach.
Baekhyun nie odpowiedział, kiedy długi palec Chanyeola znalazł się w nim, nawilżony lubrykantem. Wygiął plecy w łuk z mieszanki bólu oraz dzikiej przyjemności, która roznosiła się po jego ciele falami. Czuł jak oczy mu się szklą, mógłby rzecz, że czuł wszystko w tej chwili.
Chanyeol rozciągał go powoli, leniwie i staranie. Cieszył oczy widokiem, który miał przed sobą. Podziwiał piękno Baekhyuna, jego seksualność oraz zachowania, które u niego wywołał. To zaskakujące, że Byun nie musiał nic robić, by Chanyeol był twardy; wystarczył tylko jęk i widok jego ciała zroszonego potem, a już czuł, że jest podniecony.
Mieszanka bólu i przyjemności była lepsza niż najwspanialsza pochwała, kiedy Chanyeol w niego wszedł. Baekhyun miał wrażenie, że za chwilę dosięgnie nieba, a tak naprawdę była to zwykła przyziemna przyjemność, którą ofiarowali sobie ludzie. Zadziwiające jest to jak szybko potrafili zapomnieć o rzeczach, które teoretycznie były dla nich najważniejsze.
Łamali własną moralność. Każdy ostry ruch był rysą, raną, która będzie z pewnością boleć.
Baekhyun zaciskał mocno dłonie na ramionach Chanyeola, kiedy ten szybko wymierzał ruchy. Były staranne i mocne i chyba właśnie wtedy Byun cieszył się, że oddał mu się bez sprzeciwu. Trochę to głupie, ale podniecenie było zbyt silne. Był zbyt zafascynowany projektantem, by mu odmówić, a przyjemność jaką dostawał w zamian była dobrą ceną.
Moment szczytowania był tak samo wspaniały jak cały akt uniesienia. Był dobry, dawał upust podniecenia, dawał niesamowite uczucie.
Baekhyun drżał i dokładnie czuł jak Chanyeol dygocze z odczuwalnej przyjemności. To niesamowite i karygodne, że czuł się tak dobrze. Czuł się lepiej niż z żoną.
Tak jak sobie wyobrażał, Baekhyun miał idealnie zarysowane załamania ciała, uda, które tak wspaniale drżały, kiedy ich dotykał. Reagował tak, jak pragnął Chanyeol i to sprawiał, że stawał się dla niego ideałem.
♡♡♡
Tak, tak, możecie mnie zabić.
Wychodzą mi w ogóle smuty?
Coś dziś poleciałam, ohohooooo.
Ps. Drugi rozdział dzisiaj, ughh.
I komentujcie, proszę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top