ROZDZIAŁ 5
v
♡♡♡
Baekhyun poczuł jak jego wnętrze skręca się ze zdenerwowania, a jego wypalają mu czerwień. Owszem, wiedział, że Park Chanyeol jest osobą dziwną, ale nie sądził, że aż tak.
Chanyeol nie poczuł zażenowania po tym jak rzucił swoje słowa, jedynie cierpliwie czekał na odpowiedź młodego modela. Brał pod uwagę odmowę, ale bardziej skłaniał się do pozytywnej odpowiedzi. Po prostu chciał zasmakować jego ciała i był skłonny je wziąć nawet teraz, ale musiał się powstrzymać. To nie jest ani miejsce, ani czas, by robić cokolwiek. Teraz liczyła się odpowiedź młodszego.
Baekhyun za to w pierwszej chwili chciał wyjść, ale dziwnie nie mógł. Propozycja była cholernie niebezpieczna i niedorzeczna, ale w pewien sposób ekscytująca. Baekhyun miewał czasami przebłyski dobroci dla ludzi i nie chciał skrzywdzić żony Chanyeola, ale z drugiej strony co go to obchodziło? Później byli jeszcze ludzie, którzy mogliby ich zniszczyć jednym zdjęciem, ale jeżeli zgodzi się na współpracę z Chanyeolem jako jego twarz, ich schadzki nie będą aż tak podejrzane.
Istniało wiele korzyści i jak wad, jednak co jest lepsze? Baekhyun sam nie wiedział. Owszem, musiał przyznać, że mężczyzna pociągał go na wiele możliwych sposobów, ale czy był w stanie przełamać się i skończyć w łóżku z prawie nieznajomym? A gdzie podziała się jego moralność?
Właśnie dlatego Baekhyun był zepsuty. Nie obchodziło go nic, co związane było z ludźmi. Czasem było ich mu żal, jednak zwykł się nie przyzwyczajać i nie wnikać w cudze życie. Nie posiadał wyrzutów sumienia, lubił się bawić. Życie nauczyło go, by brać garściami to co chce, nie patrząc na innych.
— Dlaczego akurat ja? — zapytał w końcu, kiedy cisza opadła na nich niczym ciężkie kajdany.
Chanyeol wzruszył ramionami, opadając na oparcie jego fotela. Jego bordowe włosy nieco się rozsypały wokół jego szczupłej twarzy, a ciemne oczy rozjaśniły się dzięki iskierką niezwykłego podniecenia.
— Po prostu pan mi się spodobał, panie Byun. Nic nie mogę poradzić na to, że pańskie ciało, nawet odziane w niezwykle ubrania, przyciąga niebywałą uwagę.
— A co z pana żoną?
Tego Baekhyun był ciekawy. Nie codziennie można spotkać kogoś, kto będzie chciał zdradzić swoją żonę, która była wręcz idealna.
— Przecież to jest wręcz idealne połączenie, panie Park. Pan i pani Teayeon.
Chanyeol uśmiechnął się kącikami ust.
— Właśnie to jest błędne myślenie. Nie wszystko co wygląda idealnie, takie właśnie jest, panie Byun. Po prostu chcę złamać moje zasady i chcę to zrobić właśnie z panem. Z boku to śmiesznie brzmi, jednak wcale takie nie jest. Zdrada wcale nie jest śmieszna.
Baekhyun zacisnął usta. Chanyeol był inny. Kto otwarcie i z pełnym spokojem mówi o takich rzeczach? Kto normalny chce świadomie zniszczyć wszelkie lata zbudowane na zaufaniu i wzajemnym wsparciu? Czy te wszystkie małżeństwa są tak zbudowane?
— Brzmi to kontrowersyjnie, panie Park — przyznał spokojnie. — Owszem, śmiesznie brzmi, jednak to co pan mi proponuje jest nieco dziwne.
Chanyeol parsknął.
— Oczywiście, że jest dziwne i pozbawione wszelkiej krytyki, jednak najzwyczajniej w świecie chce złamać swoje potrzeby, a muszę przyznać, że to co mam mi nie wystarcza.
Baekhyun westchnął. Rozmowa w pewnym sensie nie prowadziła do żadnego konkretnego końca.
W końcu drobny chłopak podniósł wzrok na projektanta, który przyglądał mu się z zaciekawieniem i z dozą pożądania. Jego wzrok naprawdę potrafił rozpalić.
— Jeżeli czysto teoretycznie bym się zgodził, to co jak sobie to wyobrażasz, hm? — Baekhyun założył nogę na nogę, nieco mrużąc oczy. — Masz żonę, to już pierwszy problem, dochodzą jeszcze inni ludzie, którzy pewnie chcą zrobić z ciebie pośmiewisko.
Chanyeol wzruszył ramionami, po czym wstał ze swojego miejsca i podszedł do okna. Nie było wiele widać, noc dzisiejszego dnia była naprawdę ciemna, ale światła z ulic wystarczająco rozświetlały pracownię.
— Gdybym nie znał swojego życia, drogi Baekhyunie, to nigdy bym nie złożył ci takiej propozycji. Wiem jak jest i gdybym nie znał gruntu na jakim stoję, w życiu bym nie zaproponował złamania moich zasad moralnych.
Byun zmarszczył brwi, a w jego ciele na nowo rozpalił się ogień. Do jasnej cholery, w co on się pakuje? To nie jest w żaden sposób normalne.
— No dobrze, jednak nadal mam obawy — powiedział. — Poza tym, skąd mogłeś wiedzieć, panie Park, że się zgodzę, albo przynajmniej będę mieć wątpliwości?
Chanyeol odwrócił się do niego, a jego ciemne oczy znowu rozbłysły, jakby cała ta rozmowa go bawiła.
— Po prostu na oślep strzelałem — odpowiedział. — Teraz też do końca nie wiem, że się pan zgodzi, jednak muszę od razu powiedzieć, że ten układ jest bardziej okraszony seksualnością niż niewinnością i uczuciami.
Baekhyun prychnął i sam wstał.
— W dalszym ciągu nie rozumiem czemu ja, chociaż pan widział mnie raz w życiu.
Chanyeol podszedł do niego, stając przed nim tak, że był tylko metr odległości. Baekhyun mógł poczuć jego męskie perfumy i dokładnie obejrzeć jego wysoką posturę; szerokie ramiona, wąskie biodra oraz szczupłe nogi, odziane w czarne spodnie. Dłoniom nie mógł się przyjrzeć, bo wcisnął je do kieszeń, ale nie mógł się powstrzymać od wyobrażenia ich na swoim ciele. Właśnie w tej chwili również łamał swoją moralność, ale musiał sam przed sobą przyznać, że dawno przestało go to obchodzić.
— Może widziałem cię raz, panie Byun, ale zobaczyłem wystarczająco dużo, by chcieć cię posiąść — wymruczał, a Baekhyun zadrżał na te słowa.
Chanyeol uśmiechnął się, a w Baekhynie coś pękło.
Westchnął zanim jego ręce wystrzeliły w stronę projektanta, ale teraz to nie miało najmniejszego znaczenia. Dosłownie po tym jak dłoń młodszego dotknęła miękkiej skóry Chanyeola, ten natychmiastowo objął go w wąskim pasie, złączając ich spragnione wargi razem.
W tym momencie na moralności Chanyeola rysowała się pierwsza rysa, ale chciał ją pogłębiać. Tak jak pogłębił pocałunek z Baekhyunem, który chętnie go oddał, wręcz tonąc w tej grzesznej przyjemności. Czuł ogromne podniecenie, które chciał z siebie wyrzucić, ale wiedział, że na razie nie mógł. Pracownia była nieodpowiednim miejscem na żadne zabawy, nawet pocałunek, ale oderwanie się od siebie było zbyt trudne.
Baekhyun nie musial stawać na palcach, bo Chanyeol wystraczająco się zniżył, ale nie mógł się powstrzymać, by nie badać swoimi dłońmi struktury skóry Parka. Była delikatna, owszem, ale nieco kująca od łagodnego zarostu, ale to nie odejmowało uroku Chanyeolowu, a wręcz jeszcze bardziej podniecało młodego Byuna. Później zsunął ręce na ramiona pokryte miękkim materiałem flanelowej koszuli, a na sam koniec zbadał skórę na szyi i tuż przy obojczykach.
Sam Chanyeol nie był dłużny, jego dłonie były wręcz bezwstydne, bo wędrowały wszędzie gdzie się dało; poprzez talię, kuszące biodra, a nawet jędrny tyłek.
Badał go tylko przez materiał, już czując grzeszną chęć posiadania go, jednak musiał się jeszcze powstrzymać, ale wiedział, że miał w garści drobnego chłopaka.
Zakończył pocałunek przejeżdżając językiem po delikatnie opuchniętych ustach Baekhyuna, a ten zamiast się odsunąć, wcisnął twarz w zagłębienie jego szyi, stykając się ustami z jego wrażliwą skórą.
— Weź mnie, proszę. Nie wiem gdzie, ale weź mnie — wyrzucił spragniony, próbując ugasić ogień w jego wnętrzu, który czynił spustoszenia.
Tak, Chanyeol już go miał. I to cholernie mu się podobało.
♡♡♡
a/n: witajcie w nowym roku! Jak tam sylwester? Ja miałam szalonego i trochę się działo.
Tak, ten rozdział był dla mnie trochę trudny, więc pisałam go trochę, ale go skończyłam i teraz pojedziemy po całej linii. Będzie się działo, tak. Mam ochotę pisać smuty, a to opowiadanie będzie jak jeden wielki smut.
No dobra, do zobaczenia, ja idę czytać Makbeta, a mi się to nie uśmiecha. Kocham Was.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top