ROZDZIAŁ 4


IV

♡♡♡

Dźwięki muzyki klasycznej opatulały jego ciało całkowicie, a jego umysł się wyciszył, bo tego najbardziej potrzebował.

Poprosił już o spotkanie z pięknym modelem, ale wciąż nie wiedział jak ten drobny chłopak na to zareaguje.

Chanyeol westchnął, po czym bardziej naciągnął na swoje zimne dłonie ciemny sweter. Teayeon gdzieś poszła, ale tradycyjnie powiedziała mu o tym. Miał wrażenie, że ucieka od niego, ale nie miał prawa być o to zły. Sam sobie takie życie zgotował, teraz nie ma najmniejszego prawa mieć pretensji.

Muzyka w pewnym momencie się urwała. Chanyeol nawet nie drgnął, bo mógł spodziewać się każdego. Różni ludzie go odwiedzali, niekiedy bezsensownie, ale i tak musiał przywołać na twarz uśmiech i udawać, co zaczynało go szczerze męczyć i jak nigdy irytować. Nie był uśmiechniętym człowiekiem, skrywał w sobie wiele innych uczuć, ale nie wypadało ich pokazywać.

— Niedługo tu zgnijesz — odezwał się głos, bardzo dobrze mu znany.

Chanyeol wzruszył ramionami, odwracając się do swojego gościa.

Kim Jongin był jedyną osobą, która w jakiś stopniu go rozumiała, ale nadal miał swoje granice. Nie oceniał go otwarcie, jednak i tak nie popierał jego kroków. Można by rzecz, że jest jego przyjacielem, ale nie do końca chce wspierać go w jego czynach.

— Na razie moje życie jest zbyt nudne, by myśleć o realizowaniu go — odpowiedział, w końcu siadając na fotelu.

Jongin prychnął, przysiadając na skraju biurka, które był przyozdobione milionem kartek, czasem czystych, czasem zarysowanych. Mężczyzna wziął jedną z nich i z cichym cmoknięciem przypatrywał się kreacji nakreślonej na białej powierzchni.

— Nadal masz problem ze swoją naturą, huh? — Jongin uśmiechnął się tajemniczo, po czym rzucił za siebie kartkę, która pofrunęła i spokojnie opadła na nieco zakurzoną podłogę.

Jongin był specyficzny. Chanyeol też do końca nie mógł go określić, ale jednego był pewien; jego przyjaciel był typem człowieka, który twardo stąpał po ziemi i nigdy nikogo nie skomplementował słowami „jesteś idealny". Dla niego nic nie było idealne, ale umiał dostrzec piękno. Dlatego Chanyeol go podziwiał i zazdrościł tej umiejętności.

— Raczej nie nazwał bym tego problemem — odmruknął, a Jongin zrobił minę w stylu „och, czyżby?".

— Jak tam uważasz, nie mnie dyktować co masz robić — powiedział.

— Dlaczego tu przyszedłeś?

Jongin zaśmiał się krótko.

— Mógłbym powiedzieć, że w odwiedziny przyjaciela, ale chyba zbyt dobrze mnie znasz, by wierzyć w te bzdury. Szukamy nowego modela. Wiesz, twarzy.

Chanyeol uśmiechnął się niewinnie. W tej chwili był pewien, że upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Zostało mu tylko przekonać modela i będzie mógł robić co chciał.

— Dobrze się składa, bo mam spotkanie z pewnym modelem. Jestem więcej jak pewny, że spodoba ci się ta młoda i piękna twarzyczka.

Jongin uniósł ładnie wypielęgnowaną brew, po czym założył ramiona na klatce piersiowej. Wyglądał teraz jak model, którym nie był. Nigdy mu nie było śpieszno do bycia modelem. Chanyeol zawsze się zastanawiał czemu tacy jak on nie chcą być modelami. Z jego charakterem dałby sobie radę.

— Co takiego zobaczyłeś, panie Park, że nazwałeś kogoś pięknym, co? Nie jesteś skory do prawienia takich komplementów.

Chanyeol wzruszył ramionami.

— Jeżeli uda mi się go przekonać, to sam zobaczysz — odpowiedział.

Jongin już nie powiedział, a jedynie westchnął i wstał ze swojego miejsca, nie bardzo przejmując się kartkami, które upadły wraz z jego ruchem.

— Poinformuj mnie gdy zdobędziesz tę „piękną twarzyczkę".

♡♡♡

Brązowe oczy patrzyły na niego nieco niezrozumiale, ale igrający na ustach delikatny uśmiech podpowiedział mu, że model nie jest zirytowany czy w jakiś sposób wyrażający niesmak.

— Pewnie zastanawiasz się czemu chciałem się spotkać — Chanyeol uśmiechnął się delikatnie. W dziwny sposób był zdeterminowany, by zatrzymać przy sobie tego chłopaka.

— Być może, panie Park, jednak nie jest to istotne o czym myślę — Baekhyun lekko skinął głową, zakładając dłonie za siebie.

Chanyeol pokiwał głową, po czym dłonią pokazał mu, by usiadł. Model z przyjemnością to uczynił. Wydawać się mogło, że nie był zdenerwowany, tylko z ciekawością czekał na to, co ma do powiedzenia projektant. A Chanyeol, cóż, miał wiele propozycji, które nie były w żaden sposób na miejscu.

— Przefarbował się pan — zauważył Baekhyun, delikatnie przesuwając wzrokiem po nowej fryzurze mężczyzny.

Chanyeol automatycznie podniósł dłoń i przeczesał sobie nią miękkie włosy, teraz połyskujące namiętną czerwienią. Ten kolor idealnie pasował do jego osobowości, której nikomu nie pokazywał.

— Kolory po pewnym czasie się nudzą — powiedział, sam siadając za biurkiem.

Dzieliła ich niewielka odległość, bo jedynie biurko. Jednak żadne z nich na razie nie chciało przyznać, że chcieli przekroczyć tę granicę.

Baekhyun usiadł prosto, dyskretnie patrząc na mężczyznę przed nim. Jego włosy były rozsypane wokół twarzy zupełnie inaczej niż na pokazie. Wydawał się być nieco dzikszy, bardziej wyluzowany i taki nieosiągalny. Miał na sobie czarną, flanelową koszulę, gdzie kilka górnych guzików było rozpiętych, więc jego wyraźnie zarysowane obojczyki idealnie wpajały się w oczy młodego modela.

— Jaką ma dla mnie propozycję, panie Park? — zapytał w końcu, kiedy ocknął się ze swojego świata. To nie był czas, miejsce ani odpowiednia osoba którą mógł obserwować.

Chanyeol najpierw westchnął, by po chwili pozwolić sobie na formalny uśmiech, który wydawał się być bardziej namiętny niż pocieszający. Park też cieszył się, że miał dwie sprawy do załatwienia niż jedną, którą od samego początku planował. Mógł przynajmniej choć trochę przygotować modela na jego słowa.

Oczywiście, zdawał sobie sprawę, że postępuję wręcz skandalicznie, jednak mając przed sobą tego drobnego chłopka porzucił resztki rozsądku i zasad. Teraz nic nie miało prawa stać mu na przeszkodzie i zrealizuje swoją zachciankę prędzej czy później.

— Szukamy nowej twarzy — wyjaśnił spokojnie, a Baekhyun wydawać się mogło, stał się bardziej czujny. — Powiedzmy sobie szczerze, panie Byun, jest pan naprawdę atrakcyjną osobą i ciężko od pana oderwać wzrok.

Baekhyun poczuł jak jego samoocena wzrasta przez te pyszne słowa, w dodatku wypowiedziane przez mężczyznę, który rzadko kiedy oceniał innych.

— Chciałbym pańską twarz, panie Byun — powiedział otwarcie. — Jest pan zbyt piękny, bym pana od tak wypuścił. Naprawdę pan mnie zauroczył.

Baekhyun w duchu westchnął na jego słowa. Nawet nie wiedział jak te słowa na niego działają, ale w najmniej przyzwoitym kontekście.

— Dziękuję za takie słowa — odpowiedział w końcu, kuląc nieco nogi pod siebie. — Jednak muszę porozmawiać z moim menadżerem, niestety nie mogę podejmować takich decyzji sam.

Chanyeol pokiwał głową.

— Wiem, ale mam szczerą nadzieję, że jednak zgodzicie na współpracę z nami.

Baekhyun pokiwał głową, znów patrząc na projektanta. Jego oczy wyrażały swego rodzaju pustkę i w tym właśnie model się zatracił. Kto normalny ma takie ciemne i puste oczy?

— Czy to wszystko, panie Park?

Chanyeol uśmiechnął nieco dziwnie, opierając brodę o swoje dłonie. Przekręcił nieco głowę, by móc lepiej widzieć modela i dostrzec wszelkie szczegóły jego twarzy, jakby chcąc się upewnić, że Baekhyun rzeczywiście jest tak piękny jak zapamiętał i czy to nie wymysł jego wyobraźni. Jednak im dłużej patrzył na niego, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że nie spotkał piękniejszej istoty.

— Mam jeszcze jedną propozycję, jednak jest bardzo osobista i musiałaby zostać między nami, panie Byun.

Baekhyun zaskoczony znów wyprostował plecy, robiąc niemal z siebie kąt prosty. Poczuł w środku siebie dziwne drżenie, którego nie umiał wytłumaczyć.

— Mam się bać? — zapytał, by choć trochę rozładować napięcie, jednak ono wcale nie zelżało, a jedynie zgęstniało.

— Cóż, raczej nie, ale sam wątpię w swoje słowa — odpowiedział szczerze Chanyeol.

Baekhyun otwierał już usta, jednak Park był szybszy. Z uśmiechem na ustach wyrzucił z siebie słowa, które od dawana niszczyły mu idealne życie.

— Pomóż mi złamać moje zasady, Baekhyun. Moralność, więzy, czy własne sumienie.

♡♡♡

a/n: przepraszam, że tak długo, jednak miałam niezłą zawiechę na wszelkie opowiadania.

Jednak wyprodukowałam rozdział i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Opowiadanie ma specyficzną fabułę i klimat, więc wybaczcie jak coś jest nie tak.

Chciałabym Wam życzyć wesołych świąt i wszystkiego najlepszego, dużo prezentów pod choinkę i spełnienia marzeń!

Kocham Wam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top