ROZDZIAŁ 32

Będzie jeszcze epilog, przepraszam was za ten rozdział.

czuję się okropnie po napisaniu go, naprawdę wybaczcie.

♡♡♡

Taeyoen tępo wpatrywała się w ścianę naprzeciwko niej, zaś Jongin siedzący obok niej wyglądał jakby osiwiał przez jedną noc. Jego włosy w świetle mdłej jarzeniówki wyglądały na kompletnie szare, a oczy jakby się zapadły, wyglądał jak żywy trup powstały dopiero co z grobu.

— Wiedziałeś? — zapytała cicho kobieta, przerywając ciszę. — Jongin?

Mężczyzna przełknął ciężko ślinę. Dopiero teraz zauważył jak drżą mu ręce i jak jest spocony. Za co?, pytał sam siebie.

— Nie — wychrypiał. Jego głos momentalnie załamał się przy tym jednym słowie. Fotograf w tej chwili miał ochotę zaśmiać się histerycznie, albo żeby ktoś go porządnie walnął, by obudzić się z tego koszmaru. Jednak miał bolesne poczucie rzeczywistości. Jakby zgniatała mu żebra i krzyczała mu w twarz „dobrze ci tak, skurwysynie!". — Gdybym wiedział, nie czułbym się tak chujowo.

Taeyeon jednak nie zareagowała na te słowa. Była w zupełnie w innym świecie; jakby dopiero teraz budziła się z długiego snu. Bolała ją głowa i miała wrażenie, że za chwilę wybuchnie płaczem, ale tylko ostatkami sił powstrzymywała się od tego. To nie czas, ani miejsce, by pokazywać słabość, myślała gorączkowo.

Jongin także zamilkł. Chciał, by Kyungsoo już tu dotarł, nawet chciał by Kris z Chanyuu przyjechali. By to wszystko się skończyło.

Byun Baekhyuna znaleźli o czwartej nad ranem. Wyglądał ładnie, jego blada skóra odznaczała się na tle czerwienie pościeli. Jego rdzawe włosy były jedynie muśnięte ręką, nie wyglądało to jakby ktoś miał ochotę burzyć perfekcyjną fryzurę. Miał w połowie rozpiętą koszulę, ale dołu go pozbawiono, przykrywając go cienkim, satynowym prześcieradłem. Gdy go odkrywano, jego uda były przyozdobione spermą i wyglądało to tak, jakby ktoś nachalnie czekał, aż jego dzieło wypłynie i ozdobi i tak mleczną skórę modela.

Byun Baekhyun miał rozciągnięty napis na swoich obojczykach krzyczący czerwienią krwi „jesteś mój". Na gardle widniał czerwony ślad po materialne, którym najprawdopodobniej go duszono. Jongin już sam nie wiedział czy w trakcie stosunku czy może, kiedy ktoś się wściekł na tyle, by pozbawić modela życia.

Znalazł go Jongin. Gdy go zobaczył w łóżku, które zostało przygotowane na sesję zdjęciową poczuł niepokój, ale gdy dotarł również do niego metaliczny zapach krwi wiedział już, że to będzie jego najgorszy koszmar. Nie mylił się.

Byun Baekhyun miał przywiązane ręce do ram łóżka czarnym krawatem, który zazwyczaj widywał na szyi Chanyeola, gdy wychodził na jakieś ważne spotkanie. Był jego ulubionym od jakiegoś czasu, ale Jongin nigdy się nie dopytywał. To może był jego błąd.

Później jego oczom ukazał się napis, który wystawał spod wpół rozpiętej koszuli. Z ran sączyła się szkarłatna krew, która barwiła już biały odcień koszuli na swój. Jonginowi momentalnie zrobiło się niedobrze na ten widok i miał wtedy wrażenie, że za chwilę jego żołądek zwróci to co zjadł przed wyjściem do pracy. Sam już nie wiedział czy żałował, że wyszedł wtedy do firmy i czy to by szczęście, że to on właśnie odkrył ciało Baekhyuna.

Baekhyun już nie żył. Jego skóra robiła się powoli sina, jednak na policzkach zamarł rumieniec. Jongin posunął się do spekulacji czy ten rumieniec powstał z podniecenia, czy może ze wściekłości.

Zawiadomił policję, która zjawiła się dziesięć minut po jego telefonie. Dokładnie widział jak twarz policjanta tężeje z przerażenia i mdłości, które go zaatakowały. Był to młody chłopak, możliwe, że dopiero niedawno zaczął pracę. Został wyprowadzony z hali, gdzie miała się odbyć poranna sesja, dali mu kubek z wodą, ale Jongin jej nie wypił. Chlusnął ją sobie w twarz, by pozbawić się nadziei na to, że to tylko sen. Tkwił w cholernej rzeczywistości.

Jako pierwsza dotarła do niego Teayeon, która miała rozczochrane włosy, bez makijażu i w dresach. Najpierw wyglądała na wściekłą, by chwilę później przez jej twarz przebiegł cień.

Jongin nigdy nie czuł się tak potwornie.

Policja zawiadomiła wszystkich, którzy pracowali ostatnio z Byun Baekhyunem i Park Chanyeolem. Kiedy Kai sprawdzał telefon miał parę wiadomości od Kyungsoo i nieodebranych połączeń, ale nie miał siły ich odbierać. Wiedział również, że Yifan z Chanyuu tu pędzą.

Dokładnie w momencie, kiedy policjant wyszedł z sali przed którą czekali, w korytarzu pojawiły się osoby, których Jongin najbardziej się spodziewał.

Wszyscy wyglądali żałośnie. I takimi byli - żałosnymi ludźmi.

— Byun Baekhyun zmarł nad ranem, gdzieś koło drugiej. Przed tym odbył długi stosunek — policjant potarł nasadę nosa, po czym go zmarszczył. — Był najprawdopodobniej wymuszony. Jego ciało jest poobcierane, na jego dłoniach znaleźliśmy rany po szkle. Nadal nie wiemy od czego. Będziemy przeszukiwać jego mieszkanie — westchnął. — Na całej długości jego obojczyka rozciąga się okropny napis, mówiący „jesteś mój". Został zrobiony metalowym świecznikiem, który stał obok łóżka. Ofiara zmarła najprawdopodobniej od uduszenia. Sprawcą jest najprawdopodobniej...

Wszystkim ścisnęło się gardło. Taeyeon prawie osunęła się na ziemie, ale na szczęście złapała ją Chanyuu. Dziewczyna wyglądała jakby zobaczyła ducha, jej oczy nabrały ciemnej barwy, a jej usta były całe w ranach. Cały czas przegryzała je zębami.

— Park Chanyeol. Znaleźliśmy jego nasienie na udach Baekhyuna — policjant westchnął ciężko i przeczesał włosy, które posklejały mu się na skroniach. — Jeżeli coś wiecie coś w tej sprawie, zgłoście się do nas, przesłuchamy was, a potem wysuniemy oskarżenie — mężczyzna jeszcze raz spojrzał na nich, a jego oczy złagodniały. — Nie powinienem wam tego mówić, bo nie jesteście w żaden sposób spokrewnienie z ofiarą, ale mam przeczucie, że pomożecie nam jakoś w tej sprawie.

♡♡♡

— Zdradzał mnie od miesięcy, a ja niczego nie zauważyłam? — oczy Taeyeon były mokre od łez, a palce prawie sobie połamała od ściskania materiału swoich spodni. — Dlaczego jestem taka głupia? Miałam wrażenie, że chce naprawić nasze małżeństwo, od miesięcy nam się nie układało, a później przyszedł taki moment, że zaczął się starać jeszcze raz. Dlaczego? Ja tylko... ja tylko... ja... chciałam stabilności...

Jongin siedział wciśnięty w twarde krzesło, a jego myśli nad krążyły wokół całej sytuacji.

— To był dobry manipulator — głos Chanyuu nabrał suchości. Jej oczy były matowe od zmęczenia, a ona sama wydawała się jeszcze bardziej drobna niż była w rzeczywistości. — Nie chcę bronić Baekhyuna, bo on sam wiele poczynił złego, ale kiedy on już miał dość, został zabity — powiedziała sucho. — Uwierzycie? Bo chciał wolności. Bo chciał to zakończyć. Bo chciał naprawić swoje błędy chociaż na sam koniec. Kim Park Chanyeol jest?

Nikt nie odpowiedział. Cisza na to pytanie była chyba najbardziej odpowiednią odpowiedzią na zawieszone w powietrzu słowa. Park Chanyeol był kimś złudnym, wypełnionym wszelkimi niedoskonałościami.

— Baekhyun został zabity, bo stał się niedoszłą perfekcją Chanyeola. Stał się niedoskonałością — powiedział głucho Kyungsoo. — Baekhyun nigdy nie posiadał piękna doskonałego. Bo miał duszę. Moralność.

♡♡♡

Czuję się okropnie po napisaniu tego rozdziału. Długo myślałam nad tym jak mam go rozpocząć, miał być jeszcze jeden z punktu Baekhyuna, ale w ogóle mi nie wychodził. Dlatego miesiącami mi się to przeciągało. Ale w tym tygodniu wpadłam na ten pomysł i właśnie mi wyszło. Mrocznie, tak jak powinno być. Coś, co planowałam od początku. Jak obsesja zmienia człowieka. Będzie jeszcze epilog, w którym wyjaśnię co i jak się zdarzyło.

Przepraszam za długą przerwę i czekam na stado rozwścieczonych ludzi, którym mówiłam, że mnie zabiją na zakończenie. Czekam na opinie, ludki.

Komentujcie, chętnie poczytam wasze opinie.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top