ROZDZIAŁ 24
(naprawdę nie pogardzę komentarzami, proszę komentujcie:()
XXIV
♡♡♡
Noc była niespokojna.
Po brzegi wypełniona cichymi modlitwami, niespełnionymi prośbami.
Ale nie spokojem.
Baekhyun zadrżał, po czym potarł ramiona, kiedy pojawiła się na nich gęsia skórka. Czuł się tak pustko, tak dziwnie, tak nieswojo. Czuł się brudny.
Baekhyun dopiero teraz sobie uświadomił, że podjął pochopną decyzję i to ona go zraniła. Nie powinien się na to godzić, nie powinien nawet wysłuchać do końca propozycji Chanyeola. Co go właściwie popchnęło do oddania się projektantowi? Co on myślał, kiedy mówił „tak"?
Czysta namiętność była dobra, owszem, ale to sam Chanyeol sprawiał, że Baekhyun drżał nie z samego podniecenia, ale ze strachu co ten mężczyzna może zrobić.
Sam już nie wiedział o czym miał myśleć i czy naprawdę powinien myśleć w taki sposób. Baekhyun zaczął żałować już dawno, ale skutecznie oddalał od siebie te myśli, ale zbyt długo powtarzał sobie, że wszystko jest w porządku, by teraz uśmiechnąć się i powiedzieć, że nic się nie stało.
Zacisnął usta w wąską kreskę, kiedy przypomniał sobie rozmowę z przed kilkoma godzinami. Z pewnością nie należała do łatwych, ale kiedy wiedział, że nie jest sam i że ktoś jest skory mu pomóc, czuł się o wiele lżej niż na samym początku. Teraz kiedy coś się stanie ma komu się wygadać, ma gdzie się wypłakać. Chociaż w głębi serca miał wrażenie, że to dopiero początek i to uczucie naprawdę go przerażało i nie umiał się go pozbyć.
Wstał z kanapy, po czym podszedł ostrożnie do okna. Zmierzch zalał miasto, a sztuczne światła zalały ulice. I po raz kolejny Baekhyun stwierdził, że ludzie dopiero teraz zaczynają żyć, że w tym momencie pozwalają sobie na zdjęcie maski.
Zaśmiał się gorzko, opierając czoło na zimnej szybie.
— Jakim ty jesteś idiotą — wyśmiał sam siebie. — Nie dość, że wielki idiota, to jeszcze przestraszny chłopczyk, który nie umie zająć się własnymi problemami i strachem.
Zamilkł na chwilę, by nabrać powietrza w płuca i znów zaczął mówić do siebie.
— Nie raz byłeś w wielkim bagnie, więc dlaczego tym razem nie potrafisz spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć sam przed sobą, że przegiąłeś. Teraz gównie od ciebie zależy jak wygrzebiesz się z tego całego bałaganu.
Znów zapadła cisza, jednak nie na długo. Baekhyun spojrzał ostrożnie w stronę skąd dobiegał delikatny hałas spowodowany przybyciem gościa.
Kris w dłoni trzymał papierową teczkę, a jego blond włosy były porozrzucane na wszystkie strony. Możliwe, że z powodu wiatru, albo mierzenia ich po raz kolejny tego dnia. Jeszcze kilka godzin temu wyglądał gorzej.
Wu Yifan nie zareagował przesadnie na wieść o romansie tej dwójki. Może i był w szoku, jednak nie krzyczał, co Baekhyun przyjął z wdzięcznością. Już wystarczająco czuł się upokorzony, by dalej słuchać kazań moralnych. W tym rzecz, że jego moralność runęła, co teraz powodowało ogromny ból, który mu doskwierał.
W gruncie rzeczy Baekhyun naprawdę był osobą, która miała w nosie innych i żadne zasady jej nie obejmowały, ale Park Chanyeol sprawił, że złamana moralność aż piekła, a żal wylewał się poprzez gorzkie łzy. Baekhyun zdecydowanie nienawidził takiego stanu, ale zastanawiał się też co zrobi na kolejnym spotkaniu z projektantem. Nie może od tak przerwać tej kwitnącej namiętności, bo był pewien, że Chanyeol tak tego nie zostawi. Poznał na tyle tego mężczyznę (chociaż sam nie wiedział czy słowo „poznał" coś tu w ogóle znaczyło), że był pewien, iż Park Chanyeol był takim typem człowieka, że póki nie będzie w pełni zadowolony, nie puści swojej zdobyczy.
— Załatwiłem ci juro dzień wolny, więc możesz w spokoju odpoczywać — powiedział Kris, kiedy znalazł się na tyle blisko, by Baekhyun go słyszał. — Rozmawiałem jeszcze z Chanyuu, będzie się przyglądać w pracy jakie ma zachowania Chanyeol, więc później wysuniemy jakieś wnioski.
Baekhyun skinął jedynie głową, nie mogąc się przemóc, by spojrzeć w oczy swojemu menadżerowi.
Usłyszała jak Yifan wzdycha, po czym siada na kanapie. Kątem oka zauważył jak wyciągał papierosa. To, że go odpalił wyczuł już z węchu, kiedy poczuł zapach tytoniu.
— Ludzie potrafią być nieodpowiedzialni i podejmują głupie decyzje, jednak nie sądziłem, że istnieją również tacy, którzy nie mają żadnych skrupułów — Baekhyun spiął wszystkie mięśnie, kiedy dotarł do niego chrypi głos Wufana. — Podjąłeś chyba jedną z najgorszych decyzji, fakt, jednak Chanyeol wydaje się teraz dla mnie kimś, kogo nie da się rozgryźć.
Model zaskoczony w końcu odważył się spojrzeć na menadżera.
— Co masz na myśli?
Ciemne oczy Krisa lekko przygasły i spojrzały na żarzącą się końcówkę papierosa.
— To znaczy, że nie znajdziesz żadnego człowieka na tym świecie, który by go zrozumiał — stwierdził i zaciągnął się palącym dymem. — Takie odniosłem wrażenie, jednak mogę się mylić. Poznałem go jedynie z twoich opowieści i nie znam jego punktu widzenia. Jednak im dłużej o tym myślę — przerwał na chwile i spojrzał na niego — czuję dziwny strach przed zagłębieniem się w jego osobę.
Baekhyuna przeszedł zimny dreszcz. Objął się szczelniej ramionami, jakby chciał się uchronić przed własnymi błędami.
— W każdym razie z Chanyuu będziemy powoli szukać rozwiązania z tej sytuacji, a ty siedź spokojnie i odpoczywaj.
Baekhyun skinął głową.
— Dziękuję — wychrypiał z ledwością.
Kris spojrzał na niego, po czym wypuścił z płuc wraz z dymem długie westchnienie.
— Z tobą nie mam nigdy spokoju i zawsze gdzieś zaplączesz supeł — mruknął. — Jednak muszę to przetrawić, jesteś pod moją opieką. Mimo że to twój personalny problem, sam nie dasz rady, a ja zobowiązałem się, by ci pomóc w każdej sytuacji, pamiętasz?
Baekhyun pokiwał głową, przypominając sobie ich drugą rozmowę. Wtedy Kris obiecał mu, że nawet w beznadziejnej sytuacji znajdzie jakieś wyjście i może wtedy Byun mu zaufał.
— Pamiętam — odpowiedział w końcu. — Jedź, późno już jest.
Yifan uśmiechnął się do niego pokrzepiająco, po czym znikł równie cicho jak się pojawił.
Baekhyun za to z powrotem odwrócił się do okna, zagłębiając się w swoje rozmyślenia. Im więcej minut upływało, tym bardziej miał wrażenie, że coś się wydarzy. I naprawdę nie mógł pozbyć się uczucia niepokoju, które chyba na dobre zasiedliło się w jego sercu. I z pewnością ta zadra nie dawała mu spokoju, przez co czuł się jeszcze gorzej.
Model znów westchnął i odszedł od okna, nie mogąc znieść widoku, który rozciągał się przed nim.
W łazience spojrzał w swoje nagie obicie i zapatrzył się na ślady jakie zostawił mu Chanyeol. Były nadal świeże i powoli zanikały, więc dlaczego Baekhyun miał wrażenie, że one wcale nie znikają?
♡♡♡
Szkoda wam Baeka, czy myślicie, że sobie zasłużył? Jestem zła, hehe, naprawdę nie mam co wymyślać na fabuły XD
Więc, jakie macie teorię? Coś wam dzwoni, czy nie macie pojęcia co się stanie? Zachęcam do rozmowy, chętnie poczytam o waszych odczuciach!
Przepraszam również za swoją nieobecność, moja wena i ogólnie chęci na pisanie są tak małe, że naprawdę nie wiem co robić. W każdym razie, do zobaczenia, pracuję teraz nad letnim shocikiem i mam nadzieję, że was nie zawiodę!
Nie pogardzę niebieskimi serduszkami, kocham was, kruszynki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top