ROZDZIAŁ 18
XVIII
♡♡♡
Chanyuu nie wyglądała na zadowoloną, ale na razie nic nie mówiła. Baekhyun mógł się domyślić, że zwyczajnie była zmęczona, ale była również zbyt dumna, by to powiedzieć.
Od samego rana był niesamowity tłok, ludzie prawie się zgniatali, a to tylko i wyłącznie z powodu pierwszych przymiarek, na które miały zostać naniesione poprawki.
Kyungsoo kręcił się gdzieś pomiędzy materiałami, wybierał kolory oraz pomagał innym krawcom, by wszystko wyglądało tak jak na rysunku, a cóż, Byun musiał przyznać, że Chanyeol tym razem nie szczędził pracy.
Nie obiło mu się tez o uszy, że niedługo wraca żona Parka, co wiązało się również z tym, że obydwaj będą musieli przystopować ze swoimi schadzkami. Chociaż Baekhyun mógł się domyślić, że Chanyeol tak łatwo nie zrezygnuje z jego ciała – sposób w jaki go dotykał świadczył tylko i wyłącznie o dzikiej namiętności, której nie da się tak łatwo pozbyć.
Baekhyun jednak posunął się do tego, że zastanawiał się co poczułaby Teayeon, gdyby dowiedziałaby się o zdradzie. Sam dokładnie nie wiedział co by czuła, ale był pewien, że na pewno wściekłość, jakieś rozżalenie. Baekhyun prychnął. Ludzie nie wychodzą za siebie tylko dlatego, by być, ale z miłości, chociaż w tym świecie słowo „małżeństwo" oznaczało tyle co nic. Teraz były to puste słowa i obietnice, które łamały się równie szybko jak zniszczone włosy, z tą różnicą, że włosy jeszcze się trzymały na głowie, a małżeństwo z pierwszym kłamstwem kruszyło się na milion kawałków.
— O czym tak zawzięcie myślisz? — Chanyuu spojrzała na niego, znów trzymając w dłoni kartonik jakiegoś soku, słomkę obejmując ustami.
— O niczym ważnym — odpowiedział. — Chociaż — zwęził oczy — zadziwia mnie fakt jak dzisiejszy świat jest zakłamany.
Dziewczyna uniosła brwi do góry, gryząc jeszcze mocniej słomkę.
— Szczerość teraz zwykle miesza się ze zwykłym chamstwem — stwierdziła naturalnie. — Szczerość jest na wymarciu, a jak ktoś powie ci, że jest szczery, a jawnie cię obraża, pokaż mu zwyczajnie środkowy palec — mruknęła.
Baekhyun parsknął krótkim, ale naprawdę szczerym śmiechem. Miała rację. Jej mówienie takich rzeczy przychodziło z łatwością, bo – jak Baekhyun zauważył — była szczera. Jemu tak piękne słowa nie przeszłyby przez gardło, bo sam stał się perfekcyjnym kłamcą. To, że był brudny nie do końca łamało jego moralność, a właśnie piękne słowa którymi musiał operować, by nie zostać przyłapany na pęknięciach moralności. To kłamstwa stanowiły największą broń jego zepsutej osobowości.
— Uważasz, że kłamstwa są dobre czy złe? — zapytał ponownie jej, a ona tylko wzruszyła ramionami.
— Słodkie kłamstwa w rzeczywistości są bardzo gorzkie, wiesz? — jej czarne oczy zalśniły nieco, ale szybko powróciła do swojej matowości. — Nie wierz w idealizm, nie wierz w ładne słowa, bo one zazwyczaj są wielkim bagnem — stwierdziła, w końcu zostawiając w spokoju pogryzioną już słomkę. — Jak ludzie chcą kłamać, niech kłamią, nic mi to tego — po raz kolejny wzruszyła ramionami. — Dobra, idę, bo widzę, że Kyungsoo aż się gotuje ze złości — mruknęła jeszcze, ale zanim Byun mógł coś dopowiedzieć, ruszyła w stronę młodego krawcy, uprzednio stawiając gdzieś pusty kartonik po soku.
Nic jednak nie powiedział. Powrócił jedynie do obserwacji.
♡♡♡
Wieczór był nader chłodny, ale wyjątkowo jasny. Chanyeol ze skupieniem obserwował jak ludzie wypełzają z wyjść, by udać się do osób czekających, ewentualnie od razu pójść we własną stronę.
Taeyeon zobaczył prawie jako ostatnią. Szła prosto w jego stronę, a jej oczy lśniły jakby przeżyła w Mediolanie wspaniałą przygodę. Jednak Chanyeol nie zamierzał jej pytać o szczegóły, ale wydawało mu się, że ta podróż jej posłużyła.
Kiedy była już na tyle blisko, rzuciła swój bagaż i wprost rzuciła mu się w ramiona, tuląc się do niego stęskniona.
Zabawne. Była dobrą kobietą, nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Wydawać się mogło, że nie skrzywdziła nikogo tym małżeństwem, jednak okazało się, że to Chanyeol czuł się w tym związku źle. (Tak naprawdę to on sam sobie zaszkodził). Więc dlaczego Park tak okrutnie ją ranił?
Był takim kłamcą. Zamiast oszczędzić jej rys na sercu, wolał brnąć w zdradę głębiej i głębiej, aż zanurzy się w tym aż po same końcówki. Wolał dalej ranić, niż zachować się honorowo. Chociaż Chanyeol nie posiadał już żadnej cechy jaka została mu przypisana. Przykleiła się do niego niewidzialna etykietka kłamcy oraz łamacza zasad moralnych. Nie był mężczyzną, którego znała jego żona oraz społeczeństwo.
— Tęskniłem — kłamstwo.
Wszystko było kłamstwem. Fałszywe uczucia, oraz troska wylewająca się z jego ust. Jak daleko mógł się posunąć, by zakryć swoje prawdziwe oblicze i na jakich zasadach postanowi grać? Chanyeol w tej chwili był nieprzewidywalny, był jak tykająca bomba. W dodatku lubował się w wszelkich zagrożeniach.
Taeyeon nie odpowiedziała na jego słowa, jedynie mocniej się w niego wtulając, jakby chciała przez tę bliskość naprawić ich relację i wypełnić tęsknotę przepełniającą ją przez ten czas, kiedy nie było jej obok niego. W przeciwieństwie do męża, jej uczucia były czyste i szczere i każdy normalny człowiek powiedziałby, że łatwo było ją zranić. Gdyby wiedziała o tym, co Chanyeol robił, na pewno nie byłaby już tą samą osobą. Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że miłość i nienawiść dzieli cienka granica, którą łatwo przekroczyć, ale ciężej nad nią balansować. Rzadko kiedy ludzie zdobywali się na honor, by odpuścić. Gorycz była zbyt wielka i nawet Teayeon ją czuła, ale tak naprawdę nie wiedziała co to jest i czym to jest spowodowane.
Wrócili do domu w ciszy, dość niezręcznej, ale jednak przyjemnej, chociaż można byłoby powiedzieć, że do tej pory nie odnaleźli odpowiedzi na ich kryzys. Nawet jeśli kobieta się starała, nic nie mogło odwrócić uwagi Chanyeola od młodego modela, który zawrócił mu w głowie jak nikt inny. Czuł względem niego czyste uczucia fizyczne jak nieokiełznane pożądanie i olbrzymią namiętność, ale nie odczuwał z nim żadnej więzi. Dla Parka ten układ był doskonały. Uważał Byuna za kogoś, kto spełnia wszelkie jego wymogi, więc miał przecież prawo powiedzieć, że jest dla niego idealny, prawda?
Jednak powoli zaczęło robić się to niebezpieczne, ich relacja była wypełniona gorzkością, chłodem oraz strachem o jutro. Nie tylko oni żyli w tym pokręconym świecie i Chanyeol musiał pamiętać, że każdy niewłaściwy ruch może spowodować lawinę, która przytłoczy ich na tyle, że wszystko runie.
Dlatego niepewność o jutro rodziła się u wszystkich. Nawet w sercu Teayeon, kiedy ściskała jego szorstką dłoń i czuła, że coś jest nie tak.
♡♡♡
Długo mnie nie było tutaj, ale wróciłam!
Szkoda mi tutaj Teayeon, ale Baek ucierpi bardziej XDDD
Nie wiem co pisać, ale kocham Was i niebieskie serduszka, więc proszę o niebieskie serduszka <3
I zapraszam na moją grupkę „Kruszynki", jest tam naprawdę miło ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top