ROZDZIAŁ 12
XII
♡♡♡
Ciche mruknięcia rozniosły się po małym pomieszczeniu, a ciężkie oddechy malowały niewidzialne wzory na ciałach, które teraz tak bardzo były blisko siebie.
Dotyk był kłamstwem, Baekhyun to wiedział, ale nie mógł opanować tego jak się czuł i jak jego własne ciało reagowało na dotyk szorstkich dłoni, które mimo swojej struktury miały w sobie pewną delikatność, którą ciężko było złamać.
Śmieszne było to, że ich ciała były bliżej niż ktokolwiek mógł sobie to wyobrazić, jednak ich umysły były tak dalekie i nieznane sobie, że to naprawdę było śmieszne.
Baekhyun wygiął plecy, kiedy łagodny zarys ust znaczył szlak na jego skórze, znów siłą woli powstrzymując się przed zostawieniem oznaczenia. Dłonie były niecierpliwie, jakby nigdy nie miały dość dotyku i jakby bały się, że nigdy już nie dotkną tego ciała, które mimo wszystko, należało teraz tylko do niego i nikogo więcej.
Pokój był mały, jego powierzchnia nie przekraczała nawet standardowej wielkości. Można byłoby rzecz, że jest tylko po to, by stało tu łóżko i nic więcej, bo prawdy powiedziawszy, właśnie było tu tylko łóżko okryte białą pościelą. Nie było tu zupełnie nic, ani obrazu ani półki, tylko łóżko.
Chanyeol umiał sprawić, że Baekhyun wił się pod nim i nie mógł tego powstrzymać. Nie było możliwości, by odgarnąć dłonie ze swojego ciała czy nie oddać pocałunku spragnionych warg, które jak zwykle smakowały gorzką kawą i karmelem.
Chanyeol tym razem wbił się w niego szybko i zachłannie; prawie jakby nie obchodziły go cielesne odczucia modela pod sobą. Jednak prawda była taka, że Chanyeol dbał o jego komfort i by nie zrobić mu krzywdy. Bo Baekhyun nie był tylko dla niego kochankiem, ale był również jego twarzą i reprezentował go przed ludźmi, dlatego nie mógł ani go skrzywdzić, ani zrobić po sobie śladów.
Łóżko ciężko zaskrzypiało ze względu na nagły ruch, a pościel zaszeleściła. Baekhyun wyrzucił ręce do góry, zaciskając w palcach kawałek materiału, zagryzając wargi prawie że do krwi, by nie krzyczeć z odczuwalnej przyjemności.
Dlaczego takie współżycie smakowało najlepiej? Dla Chanyeola dokonanie aktu z Baekhyunem było niemal sztuką, jakby Baekhyun był dla niego najpiękniejszym obrazem, który właśnie posiadł. Dotykanie go i czucie jego skóry pod palcami było czymś niesamowitym; a przynajmniej było to uczucie podobne.
♡♡♡
— Palisz?
Chanyeol spojrzał na drobnego mężczyznę tuz obok niego, okrytego białym prześcieradłem. Jego mleczna skóra prawie zlewała się z jego kolorem, jedynie jego rdzawe włosy odznaczały się na tle jasnego tła.
Projektant wzruszył ramionami, po raz ostatni zaciągając się dymem, a peta wrzucił do małej popielniczki, którą postawił na podłodze koło łóżka.
— Czasem — odpowiedział krótko, wstając.
Baekhyun obserwował jak podchodził do okna, a jego plecy naprężają się pod nagłym ruchem jaki wykonuje.
Chanyeol był bardzo atrakcyjny, jeśli Baekhyum miałby być szczery. Wiedział, że gdyby nie rysował ubrań, na pewno byłby idealnym modelem, bo nawet jeśli Chanyeol nie dbał tak dobrze o figurę jak Baekhyun, nadal posiadał ładne ciało, które najzwyczajniej w świecie wspaniale się dotykało.
Baekhyun stłumił westchnienie i bardziej otulił się cienka kołdrą – poczuł niewyobrażalny chłód, którego nigdy wcześniej nie czuł. Zostawanie z Chanyeoem po seksie było jak katorga, nie mieli o czym rozmawiać, nie było namiętności, która w gruncie rzeczy ich niszczyła.
— Teayeon nie martwi się o to, że nie wracasz do domu?
Chanyeol odwrócił się do niego, a jego twarz nie wyrażała nic. Była zupełna pusta, której Baekhyun zaczynał powoli nienawidzić. To nie tak, że czuł się źle, po prostu wolał od razu iść zaraz po ich uniesieniach; kiedy byli razem czuł się nieswojo.
— Taeyeon wyjechała na kilka dni — odpowiedział.
Baekhyun skinął głową, choć było to troszkę utrudnione przez pościel. Przez chwilę jeszcze leżał, jednak w końcu stwierdził, że czas się zbierać. On też miał opiekuna, który lubił czasem mieć nad nim kontrole, a nim był sam Kris.
W końcu wstał, a pościel sunęła mu się z ramion. Dokładnie czuł obecność Chanyeola za sobą, jednak skutecznie ją ignorował. Zebrał z podłogi koszulę i spodnie, kolejno je na siebie zakładając.
— Odwieziesz mnie? — zapytał.
Chanyeol pokiwał lekko głową, sam zabierając z podłogi ubrania, które tak szybko z siebie zrzucali. Dla Baekhyuna takie uniesienia były jak jedzenie waty cukrowej; niby ją lubił, ale gdzieś w podświadomości tkała się myśl, że nie powinien jej jeść.
W gruncie rzeczy dla Baekhyuna sam Chanyeol był czymś zakazanym. Nie miał prawa go dotykać, ani robić żadnej rzeczy z nim. Jednak jak na złośliwość losu, mógł go dotykać, ale nie mógł się tym szczyć, chociaż ta wizja była co najmniej kusząca.
Za to Byun nie miał wiele do stracenia – jeśli wyciekłaby jakaś plotka, że się z kimś spotyka odbiłoby się to tylko od ścian i poszłaby w zapomniane. Ale gdyby wyciekłaby myśl, że urządza sobie schadzki z Park Chanyeolem byłby równie skończony co sam projektant. Podstawowym problem było to, że Park był żonaty. Później dochodziło zdanie jakie sobie wyrobił u ludzi, a ludzie twierdzili, że jest doskonałym mężczyzną, który dba o rodzinę, jednak rzeczywistość była inna.
Wyszli z maleńkiego w pokoju w ciszy i jeszcze bardziej pogrążając się w myślach, młody projektant odwiózł Baekhyuna do domu.
♡♡♡
Deszcze ciężko opadał na ulice Seulu prawie je topiąc w swojej ponurej poświacie. Noc już sama w sobie była ponura, w dodatku teraz nawet deszcz spadł. Ludzie, którzy dopiero teraz wracali z pracy nie wydawali się być w żaden sposób szczęśliwi.
Baekhyun nie mógł się nadziwić jak ludzie obdarzają innych swoim zaufaniem i pewnością. Sam nie mógł teraz tego zrozumieć, ponieważ świadomie niszczył relacje w pewnym małżeństwie. Prawda, niewiele go to obchodziło, ale wciąż – jakim cudem ludzie byli tacy pewni?
Zdrada. To słowo samo w sobie miało najgorszą z możliwych wartości. Niszczyła ludzkie życia i zaufanie. Tak jak ktoś powiedział, zaufanie można stracić w przeciągu paru sekund, a zdobywa się je przez całe lata.
Baekhyun westchnął głęboko, a w jego nozdrza wdała się wilgoć, która zakręciła mu w nosie. Nie był pewny, która była godzina, ale obstawiał pierwszą rano. Było mu zimno, ale nie umiał się zmusić, by wrócić do domu.
Dziwnie się czuł. Tak jakby był pusty, ale nie umiał zapełnić ciężkiej pustki. Na pewno nie chciał zapełnić jej Chanyeolem, bo to nie było w ogóle możliwe. Tak jak Chanyeol go traktował, tak Baekhyun jego również wykorzystywał.
Sam Baekhyun nie miał pewności, że zdoła pokochać kogokolwiek. Był równie zimny w uczuciach jak w interesach i rzadko kiedy można było spotkać osobę, która zdoła ukoić jego serce. Czy Baekhyun szukał lekarstwa? Chyba nie. Kiedy wchodził w tę branżę liczył się z tym, że nie znajdzie spokoju.
Dlatego szukał korzyści, a to, że znalazł kogoś kto uważał go za ideał, było tylko zbiegiem okoliczności. Baekhyuna nie obchodziło to, że Chanyeol zdradzał. To już nie był jego problem ani zmartwienie.
♡♡♡
Proszę o spam niebieskich serduszek, bo je sobie ostatnio mocno ukochałam.
Komentujcie ludki, bo potrzebuję miłości.
(wiem, że ten rozdział jest dziwny, ale ciii)
(dodałam również nowego bohatera, więc zapraszam do bohaterów)
Mam ferie teraz to chyba zrobię spam rozdziałami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top