PROLOG
0
♡♡♡
Dwudziesty drugi sierpnia roku dwa tysiące trzynastego był dniem bardzo słonecznym. Tego dnia już od samego rana ludzie biegali jak oszaleli, by tylko przygotować wszystko na czas.
Pan młody westchnął głęboko, kiedy ktoś kolejny raz go szturchnął, by poprawić mu delikatny makijaż, ułożył i tak idealne włosy. Wszyscy wydawali się być bardziej zestresowani od niego, on sam nie czuł nic. Tak jakby ten ślub był dla niego obowiązkiem, z którego musiał się wywiązać, a niekoniecznie mu to się podobało.
Chanyeol zagryzł wargę, zupełnie ignorując głos z tyłu głowy, że to nie jest dobre posunięcie. Wmawiał sobie, że jednak kocha swoją wybrankę, w końcu spotykali się przez cztery lata. Może nie była to w pełni uformowana miłość, jednak pojawiło się przywiązanie, przynależność i chęć spędzenia czasu z tą osobą.
Sama ceremonia była długa i w pewien sposób (przynajmniej dla niego) nużąca. Na samym początku tylko zwrócił szczególną uwagę na suknię ślubną Taeyeon. Skanował wzrokiem szwy, wzór oraz materiał z jakiego została wykonana.
Wesele był huczne. Może dlatego, że oboje wydali sporo pieniędzy na to, by wszystko było idealnie. Dla nich zainwestowanie w tak wielką uroczystą nie było stratą. Media interesowały się ich ślubem. W końcu sławny projektant mody, Park Chanyeol i modelka, Kim Taeyeon brali ślub. Przez pierwszy tydzień gazety wręcz pękały od bezsensownych artykułów i jeszcze gorszych plotek na temat pieniędzy, które włożyli w całe wesele.
Chanyeolowi żyło się dobrze. Miał naprawdę poukładane życie. Dobra, do tego piękna żona u boku. Gdziekolwiek się nie pojawili zawsze ludzie im gratulowali. Wszystko miało własne szyki, tak zwane unormowane zasady społeczne. Chayeol również posiadał własne zdania, zasady, ale gdzieś z tyłu głowy krążyła mu myśl, że to nie jest życie jakie sobie wymarzył i jakie pragnął przez ostatnie lata. Chciał wyzbyć się obowiązku, że ma żonę i że niedługo będzie musiał poszerzyć tę rodzinę. Taeyeon mimo że była modelką, zawsze pragnęła rodziny. Dlatego dziecko też było wpisane w ich przyszłe plany.
Było idealnie. Za bardzo idealnie.
Na początku roku dwa tysiące szesnastego coś zaczęło się psuć. Chanyeol zamiast wracać do domu i utulić swoją żonę, zostawał by zrobić nowy projekt. Zostawać, by tylko odczuć wolność, której pragnął, ale nawet oglądanie tak wspaniałych materiałów, jak jedwab, sprawiało, że miał ochotę zniszczyć to, co zbudował. Zbudował coś, co miało cholernie słaby fundament i wcale nie miało to prawa przerwać.
W jego na pozór idealnym życiu, wszystko zaczęło idealnie się burzyć.
W kwietniu po trzech larach małżeństwa, Chanyeol dowiedział się, że nie może mieć dzieci. Był bezpłodny. Taeyeon była bardziej zaszokowana od niego, starała się go pocieszyć, kiedy on wprawdzie tego nie przeżywał. Udawał załamanego, bo nie wypada być obojętnym prawda? Udawał zainteresowanego, kiedy pojawiał się temat adopcji, kiedy znów nic go to nie obchodziło.
I w sierpniu głos, który usłyszał w dniu ślubu, uświadomił mu, że chce się wyrwać z tego błędnego koła. Że chce złamać nawet własne zasady, by poczuć się szczęśliwym.
Załamał nawet zasady moralne, kiedy poznał jedynego w swoim rodzaju modela.
W ich krótkiej historii nie było nawet grama miłości. Możliwe, że kierowali się własnym systemem, gorącą namiętnością i pożądaniem. Ale nie była to miłość.
Bo ani Chanyeol, ani nikt inny nie był w stanie go pokochać. Chanyeol nie potrafił obdarzyć kogoś miłością, a jego własne zasady legły w gruzach, kiedy po raz pierwszy położył swoje chłodne dłonie na porcelanowej skórze.
♡♡♡
Opowiadanie będzie istną mieszanką. Mam w planach napisać tu smuty, bardzo (czasem) agresywne, będę po prostu kombinować.
Będzie o zdradach, o łamaniu wszelkich norm moralnych, no po prostu mix.
Zrobiłam tu jeden myk (chyba nie widziałam w innych ficzkach), to to, że Chan jest bezpłodny i dzieci mieć nie będzie. Nie chce mi się pisać, że on jest och i ach. Tyle.
Mam nadzieję, że opowiadanie polubicie i zostawicie po sobie ślad, bo jestem ciekawa, czy kogoś to zainteresuje.
Muszę pododawać nowych bohaterów, ale cierpliwości. Moja głowa stworzyła całą historię. Czuję się tak podobnie jak przy Dotykach.
Starałam się nie robić błędów, ale pewnie się jakieś znajdą, ehh.
W każdym razie, do zobaczenia. W mojej głowie pojawia się więcej pomysłów tylko i wyłącznie, że jestem przeziębiona, a wtedy moja głowa ma więcej głupszych pomysłów.
PS. Łapajcie plylistę, stworzona specjalnie do tego fika: https://www.youtube.com/playlist?list=PLREZ_zxZFyos_1gMN57n5zCw2Q5DME5dw
(jak coś link macie w opisie).
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top