XV
*kilka miesięcy później*
Patrzyłem uważnie na Zayna który dotykał dużego, ciążowego brzucha Odette. Nerwowo obgryzałem paznokcie. Byłem przerażony. Odette nie chce dziecka, więc zaproponowałem Zaynowi, że.. że zajmiemy się dzieckiem.
Nie skrzywdził mnie od czasu mojej ucieczki. To znaczy, jednorazowe policzki się nie liczą.
Można powiedzieć, że jesteśmy w pewien sposób szczęśliwi.
Odette spojrzała na mnie, trochę z zniesmaczeniem ale nie pokazywała tego aż tak bardzo.
- Chcesz dotknąć? - spytała kładąc dłoń na dużym brzuchu.
Potrząsnąłem głową wstając i idąc do kuchni. Moment później Zayn przyszedł za mną. Oparłem się o blat a on podszedł do mnie i ułożył dłonie na moich biodrach. Spojrzał mi w oczy i oparł swoje czoło o moje.
- Co jest kochanie? - wymruczał.
Uniosłem dłonie i położyłem je na jego policzkach przymykając oczy. Musnął delikatnie moje wargi.
- Nic - wymamrotałem uchylając powieki i uśmiechając się słabo.
- Powiedz - szepnął dając mi kolejnego całusa i kolejnego aż posadził mnie na blacie całując mocno.
- B-boję się - wysapałem między pocałunkami.
- Czego maluszku? - odsunął się i zaczesał mi palcami włosy.
- Że sobie nie poradzimy. Dziecko to odpowiedzialność. A ty.. - przerwałem zaciskając usta.
- Ja co? - zmarszczył brwi. Potrząsnąłem głową.
- Nie ważne. Będziesz świetnym ojcem - wymusiłem mały uśmiech - Zrobię Odette coś do jedzenia - chciałem zejść z blatu ale mnie zatrzymał.
- Powiedz prawdę Niall.
- N-nie ważne - próbowałem go odepchnąć - Zayn!
Złapał mnie mocno za szczękę zmuszając do spojrzenia sobie w oczy. Przełknąłem z trudem ślinę.
- Masz. Mi. Powiedzieć - wycedził wściekły.
- O to mi chodzi - wyszeptałem a po moich policzkach ściekły łzy - Nie panujesz nad sobą. Do dziecka trzeba dużo cierpliwości której ty nie posiadasz.
- Mam dużo cierpliwości jeżeli z tobą wytrzymuję - warknął puszczając moją buzię i odsuwając się.
Rozchyliłem z niedowierzaniem wargi. Nie powiedział tego. Coś zakłuło mnie w sercu, spuściłem głowę zaciskając powieki.
Auć, wolę jak krzywdzi mnie ręką niż słowami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top