VI

Zostały trzy dni do gwiazdki. Jednak nie potrafię się tym cieszyć. To znaczy.. cieszyłem się w pewien sposób ze świąt, zawsze je kochałem, ale dziwnie było myśleć że pierwszy raz spędzę je bez rodziny.

Stałem w kuchni i robiłem pierniczki podrygując do piosenki Mariah Carey. Sprawdziłem jak się mają w piekarniku te z poprzedniej serii i zobaczyłem że już są dobre. Wziąłem rękawiczki i wyjąłem blaszkę, stawiając ją na blacie. Aż uśmiechnąłem się widząc że wyszły idealne. Zaraz potem włożyłem kolejną porcję do piekarnika.

Usłyszałem trzaśnięcie drzwi mimo głośno włączonej muzyki.

- Wyłącz ten jazgot! - wrzasnął Zayn pojawiając się w kuchni. Przerażony pobiegłem do odtwarzacza w salonie i szybko go wyłączyłem. Niepewnie i bardzo powoli wróciłem do kuchni. Zayn stał w przy lodówce pijąc wodę. Gdy odstawił szklankę zobaczyłem że ma rozciętą wargę.

- W-w porządku? - spytałem drżącym głosem.

- Nie - warknął. Skuliłem się na jego nieprzyjemny ton. Sięgnął do wyjętych dopiero co z piekarnika pierniczków.

- One są-

- Kurwa - Zayn syknął wypuszczając gorący wypiek z dłoni. Zgromił mnie wzrokiem łapiąc całą blachę i zrzucając ją na podłogę. Wrzasnąłem osuwając się na podłogę gdy blacha głośno gruchnęła o kafelki. Skuliłem się przy szafce płacząc - Zamknij się do cholery - rzucił ostro w moją stronę. Wstałem i pobiegłem na górę zamykając się w swoim pokoju. Usiadłem w rogu pokoju łkając. Blacky zszedł z łóżka i podszedł do mnie. Wziąłem go na kolana i przytuliłem - Masz posprzątać kuchnie! - krzyknął Zayn przechodząc obok mojego pokoju.

Gdy usłyszałem trzask innych drzwi, prawdopodobnie tych od jego sypialni, wstałem z podłogi. Postawiłem Blacky'ego na łóżku i wyszedłem po cichu ze swojego pokoju. Zszedłem na dół i zacząłem zbierać z podłogi porozrzucane pierniki. Usiadłem na podłodze opierając się plecami o szafki. Przycisnąłem dłoń do ust dusząc się płaczem. Nie potrafię tego powstrzymać. Każde słowo może doprowadzić mnie do płaczu, zwykły gest, uniesiony głos..

Z piekarnika wyjąłem kolejne przypalone pierniczki i te również wyrzuciłem. Z parogodzinnej pracy został kosz na śmieci pełen pierników.

Wróciłem do swojego pokoju i wsunąłem się w ciuchach pod kołdrę. Przytuliłem do siebie Blacky'ego i przysnąłem.

Obudził mnie Zayn wsuwający się pod kołdrę na miejsce obok mnie. Odsunąłem się na sam skraj łóżka jak najdalej od niego.

- Chodź tutaj - wymamrotał. Wypuściłem bezgłośnie, wstrzymywane dotąd powietrze - Niall - warknął. Zacisnąłem usta i przybliżyłem się do niego. Objął mnie przyciągając do siebie a ja zetknąłem się z jego torsem.

- P-przep-przepraszam za te p-pierniczki - wyszeptałem drżącym głosem.

- Już nie ważne skarbie - poczułem jak składa delikatny pocałunek na moim czole. Przytulił mnie a ja rozluźniłem się pod wpływem ciepła jego ciała. Nie chciałem poddawać się jego dotykowi, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Wiedziałem, że muszę się z tym pogodzić, z tym że jestem na niego skazany. Bo nie mogę uciec, za bardzo się boję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top