II
Z dedykacją dla @Martyna9316 :)
Bałem się.
Właściwie to zawsze bałem się wszystkiego. Począwszy od bycia dzieckiem i niepewnym spoglądaniu na szafe zastanawiając się czy nie kryje się w niej potwór. Aż po lęk do prawdziwych ludzi, a właściwie potworów tkwiących w ludziach.
Bałem się nowych znajomości, przejście z podstawówki do gimnazjum to był koszmar. Tyle nowych twarzy, tyle nieznanego. To zbyt wiele dla mnie. Nie chodziłem do szkoły przez połowę pierwszej klasy przez co prawie powtarzałem rok. Gdy w końcu zacząłem uczęszczać na lekcje, osoby z klasy wyśmiewały lub drwiły ze mnie, że ubieram się inaczej, że zawsze siedzę cicho.
Nie rozumiałem skąd tyle nienawiści w niektórych osobach, ale zrozumiałem, że prześladują innych bo sami boją się, że ktos mógłby ich wyśmiać. To tylko strach. I to od nas zależy jak sobie z nim poradzimy.
- Chyba nie miałem okazji ci się przedstawić - odezwał się nagle mężczyzna przypominając mi o swojej obecności i o tym co się dzieje. Jedziemy, nie mam pojęcia dokąd. Uniosłem niepewnie głowę i spojrzałem na niego. Na światłach wbił we mnie swoje czekoladowe oczy - Na imię mi Zayn. Zayn Malik.
Patrzyłem na niego moment aż obróciłem głowę w drugą stronę opierając ją o szybę. Nie odezwałem się. Nie chciałem z nim rozmawiać. Chciałem żeby to był sen. Bardzo zły sen i żeby mama za moment obudziła mnie wołając na śniadanie.
Zayn Malik.. coś mówiło mi to nazwisko. Nie jestem pewien gdzie je słyszałem, ale chyba w wiadomościach.
Szperałem w swojej pamięci, kiedy mężczyzna zaparkował na podjeździe dużego domu. Patrzyłem niepewnie przez okno na piękny ogród. Zayn wysiadł i otworzył drzwi z mojej strony, zaczekał aż odepnę pasy i wyjdę z auta. Położył dłoń w dole pleców, prowadząc mnie do drzwi, na co zesztywniałem. Otworzył je wpuszczając mnie pierwszego a ja starałem się powstrzymać przed rozglądaniem. Zdjąłem buty gdy Zayn zdejmował kurtkę przyglądając mi się.
- Niedługo powinni przywieźć twoje rzeczy, w tym czasie pokażę ci twój pokój - zaprowadził mnie na piętro. Drugie drzwi na lewo to był podobno mój pokój, łazienka jest w pokoju ale drugie drzwi do niej są tuż obok tych do pokoju - Ostatnie drzwi w korytarzu to moja sypialnia - powiedział na co zmarszczyłem delikatnie brwi.
Po co on mi to mówi?
Wszedłem do pokoju. Było tu duże łóżko, szafki nocne po obu stronach, komoda i biurko. Do tego dwie pary drzwi. Jedne to na pewno łazienka, ale drugie. Zrobiłem dwa kroki w kierunku drzwi.
- Te po lewej to łazienka, po prawej garderoba - powiedział Zayn gdy miałem chwycić za klamke. Cofnąłem dłoń spuszczając wzrok.
- Czego ode mnie chcesz? - spytałem nawet nie podnosząc wzroku - Błagam, pozwól mi wrócić do rodziców - wyszeptałem a po moich policzkach znowu ściekły łzy. Podszedł do mnie łapiąc mnie za podbródek i unosząc moją głowę bym spojrzał mu w oczy.
- Oddali cię, od tak - pstryknął palcami. Mówił patrząc mi w oczy. Kciukiem ścierał strużki łez z moich polików - To było według nich najlepsze rozwiązanie. Nigdy nie uzbieraliby 50 tysięcy funtów. Zaproponowałem im, że wezmę ciebie. Jesteś takim ślicznym chłopcem - pochylił się ku mnie. Otworzyłem szeroko oczy gdy zdałem sobie sprawę co chce zrobić. Odsunąłem się zanim jego wargi zetknęły się z moimi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top