11.

Hej Shai, jak się czujesz? I jak się sprawuje Tobi? Mam nadzieję, że jest grzeczny ;) Co ty na to, żebym przyjechał dzisiaj na chwilkę? Ruth idzie na świąteczne zakupy, więc jestem wolny ;)

Prycham ze złością i odkładam telefon, nie odpisując mu. Przez kilka dni się do mnie nie odzywał i teraz, z wielką łaską mnie odwiedzi? Bo Ruth jest zajęta? Nie potrzebuję litości.

Za dwa dni zaczynają się święta. Dostałam zaproszenie od rodziców i postanowiłam, że pójdę tam na wigilię. Następnego dnia pewnie odwiedzimy babcię, która zawsze organizuje wielki rodzinny obiad świąteczny. Spotykamy się tam z wszystkimi ciociami, wujkami i ogólnie całą rodziną.

Tata przywiózł mi dzisiaj rano żywą choinkę. Postawiliśmy ją w salonie, jest duża i gęsta. Wyciągam ze strychu różne ozdoby, bombki, światełka, lampki, a także sztuczny śnieg, którym będę dekorować okna. Włączam świąteczne piosenki i robię sobie gorącą czekoladę. Słyszę dzwonek do drzwi, więc idę otworzyć. Za nimi stoi mój brat.

- Ooo, a co ty tu robisz? - Pytam, zaskoczona.

- Przyszedłem spędzić popołudnie z moją siostrzyczką - odpowiada i wchodzi do środka. - Stroisz choinkę! Super, pomogę ci. Pamiętasz jak byliśmy mali, to zawsze było nasze zadanie. Tata brał nas na ręce i razem zakładaliśmy gwiazdkę na czubek.

- Tak, oczywiście, że pamiętam - uśmiecham się. Sprawdzam, czy działają lampki, po czym podaję je bratu. Zaczynamy je zakładać, śpiewając głośno Jingle bells. Później zabieramy się za bombki, nadal śpiewając i wyjąc ze śmiechu.

- Hej, przeszkadzam? - Rozlega się męski głos za nami.

Theo.

- Tak, jesteśmy zajęci - odpowiadam, nawet na niego nie patrząc. - Tan, podaj mi te złote bombki, aha i te brzydsze zawieś z tyłu.

- Tradycyjnie - śmieje się Tanner. - Dobrze, że nie każesz mi ich wieszać tylko z przodu, bo choinka by runęła jak nic!

- Pamiętam jak nasza tak spadła! Miałam wtedy dziesięć lat, ale niezły huk był i wszystkie bombki się potukły! Ale mama była zła!

- Hej, to ona powiedziała, że mamy sobie darować tył - zauważa mój brat.

Theo chrząka głośno, bo w ogóle nie zwracamy na niego uwagi. Zawieszamy łańcuch, po czym bierzemy puszkę ze sztucznym śniegiem i podchodzimy do okna.

- Masz jakieś szablony? - Pyta Tanner.

- Jasne, proszę - podaję mu je.

- Czy istnieje jakiś powód przez który tak mnie ignorujesz? Zrobiłem ci coś złego? - Nie wytrzymuje Theo.

- Nie, ale mówiłam ci, że jesteśmy zajęci - wzruszam ramionami, ale Theo mocno chwyta mnie za rękę i przyciąga bliżej. - Puść mnie.

- Nie słyszałeś? Masz puścić moją siostrę - powtarza Tanner.

Theo wzdycha i wykonuje polecenie. Jestem na niego zła i nie mam ochoty z nim rozmawiać.

- Czego chcesz? - Warczę w jego stronę.

- Dlaczego jesteś na mnie zła? - Theo marszczy brwi. - Przez to, że przyjechała Ruth? To moja dziewczyna, więc nie powinno cię to dziwić.

Czasami tak bardzo go nienawidzę, że najchętniej rzuciłabym się na niego z pazurami.

- Nie jestem zła. Masz jakąś konkretną sprawę?

- Chciałem ci powiedzieć, że nie będzie mnie tu na święta i sylwestra - odpowiada Theo. - Wyjeżdżamy z Ruth do Dubaju.

Krzyż na drogę.

- No to miłych wakacji - odpowiadam nieco sarkastycznie.

- Mam dla ciebie prezent - dodaje.

- Połóż pod choinką - mówię obojętnie.

Theo wzdycha ciężko i kładzie paczuszkę. Patrzy na mnie przez dłuższą chwilę, ale ja unikam kontaktu wzrokowego. W końcu podchodzi bliżej i całuje mnie w czoło.

- Wesołych świąt, Shai - mówi cicho i schyla się do mojego brzucha. - Bądź grzeczny, Tobias. - Po czym odwraca się i wychodzi.

- Ale dupek - kwituje Tanner. - Co ty w nim widziałaś?

Nie wiem. Ale nadal to widzę i to jest w tym wszystkim najgorsze.

CDN.

🌚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top