Zawsze ja mogę postarać się go naprawić

-- Muszę jechać coś kupić do jedzenia -- mruknął bawiąc się jego włosami. Ciągle patrzył na jego twarz i nie mógł oderwać wzroku.

-- Nie masz nic w lodówce? Kilka dni temu były święta.

-- Święta były u mamy nie u mnie -- zaśmiał się -- pójdziemy do sklepu i do Ciebie.

-- Po co do mnie?

-- Po ubrania? -- mówił śmiejąc się -- przecież u mnie śpisz.

Harry przewrócił się na bok tak, że nadal leżał głową na jego kolanach i twarzą do brzucha chłopaka -- oh, okay. Możemy jechać -- uśmiechnął się i złączył ich dłonie.

-- To dawaj, zbieraj się -- pomógł mu wstać i gdy ten usiadł Louis pocałował go krótko w usta. Dreszcz przeszedł po ich ciałach i ponownie delikatnie musnęli swoje wargi.

*

-- Chodź ze mną -- powiedział -- proszę -- zrobił wielkie oczy i wydymał dolną wargę. Uśmiechnął się gdy Louis wysiadł razem z nim z auta. Poszli szybko do domu Harry'ego gdyż na dworze było już naprawdę zimno -- hej wszystkim! -- krzyknął gdy wszedł do domu.

-- Dzień dobry -- wychylił się do salonu i uśmiechnął się do rodziców chłopaka.

-- Witaj Louis, jak święta? -- spytała.

-- Dobrze, wręcz wspaniale -- zaśmiał się i spojrzał na loczka.

-- Idziemy? Muszę spakować ciuchy -- zagryzł wargę gdy mama zrobiła pytającą minę -- śpię u Louisa. Pisałem ci.

-- A, no tak. Idźcie -- wróciła do oglądania.

Pakowanie zeszło Harry'emu bardzo szybko. Zawsze wiedział co gdzie ma więc nie zajmowało mu to tak wiele czasu jak Louisowi. Pożegnał się ze swoimi rodzicami i wyszli z domu -- będzie teraz jakiś sklep otwarty?

-- Tak. Jest kilka sklepów całodobowych -- otworzył mu drzwi i szybko pobiegł na swoją stronę.

Ciszę uzupełniała muzyka, która była przyjemna dla ich obu. Gdy pojawili się pod sklepem i wysiedli z auta złapali się za dłonie lekko je ściskając. Harry czuł ciągle motyle w brzuchu. To jego pierwszy taki związek i poważnie traktuje Louisa a Louis jego. W każdej sytuacji okazywał, że jest dla niego ważny.

-- Na co masz ochotę? -- spytał biorąc wózek.

-- Nie wiem. Możemy ugotować jakiś makaron, zrobić sałatkę, zapiekankę, pizze -- wymieniał.

-- Najpierw zróbmy zwyczajne zakupy a w międzyczasie pomyślmy co będziemy jeść, hm? -- Harry przytaknął i ruszył razem z Louisem w głąb sklepu.

Co chwila komentowali jakieś rzeczy dyskutując żywo przy tym -- Brokuły? Ty bierzesz brokuły?

-- Posmakowały mi! -- powiedział -- ostatnio w ogóle lubię warzywa i muszę je jeść bo mam dietę przypisaną więc to też mój obowiązek.

-- Na pewno? -- spytał i podszedł do niego.

-- Na pewno -- stwierdził i pocałowali się krótko. Wrócili do robienia zakupów i Harry był pod wrażeniem, że Louis bierze te warzywa, których kiedyś nie lubił. Jednak cieszył go ten fakt -- możemy zrobić ten twój dobry makaron co jest taki długi -- przyciągnął ostatnie słowo.

-- Ten z brokułami?

-- Tak, właśnie ten -- uśmiechnął się i poszli szukać składników do makaronu. Czas płynął im naprawdę dobrze.

*

-- Smacznego -- szepnął Louis gdy usiedli w salonie na kocu przy serialu.

-- Dziękuję i nawzajem -- włączył serial i co chwila śmiali się z czegoś.

Czas mijał im naprawdę miło i świetnie czuli się ze sobą. Harry był mega zadowolony z tego, że miał odwagę pocałować chłopaka. Zagryzł swoją wargę starając się nie rumienić i nie uśmiechnąć się. Jednak to było zbyt silne aby przestać.

-- Co jest skarbie? -- spytał bawiąc się jego włosami. Harry wtulił się w jego ciało.

-- Nic -- mruknął -- tak się uśmiecham do siebie, nie mogę?

-- oczywiście, że możesz -- zaśmiał się i pocałował go w czoło. Opatulił go mocniej swoim ramieniem i poczuł jak usta loczka, które stykały się z jego klatką piersiową nadal są w górze -- jesteś pewien, że nic się nie dzieje?

-- Daj spokój -- przewrócił oczami a później spojrzał na twarz chłopaka -- Po prostu się uśmiecham. Nic się nie dzieje -- zachichotał gdy ten westchnął. Podniósł się trochę i złączył ich wargi w krótkim pocałunku -- albo po prostu szukałem pretekstu aby Cię pocałować -- zaśmiał się.

-- Nie musisz szukać pretekstu do pocałowania mnie skarbie -- zaśmiał się i teraz to on pocałował jego usta -- Tak ja zrobiłem to właśnie teraz. Nie musisz się mnie pytać o zgodę.

-- Wiem -- przytaknął -- jednak daj mi trochę czasu.

-- Oczywiście -- ogarnął jego włosy i znów przyciągnął jego ciało do swojego.

*

Oglądanie serialu przyciągnęło się aż do drugiej w nocy dopóki młodszy nie zasnął. Louis ostrożnie przeniósł go do łóżka i na całe szczęście byli już w piżamach bo nie musiał męczyć się z tymi cholernie obcisłymi spodniami Stylesa.

Tomlinson wstał wcześniej niż jego chłopak i uśmiechnął się gdy na jego twarzy był uśmiech. Spojrzał na swój telefon gdy zaczął dzwonić. Wziął go szybko i wyszedł z pokoju -- Tak?

-- Hej, tutaj Brandon. Piwo dziś wieczorem?

-- Hej, nie dam dziś raczej rady. Nie wiem do której spędzam jeszcze czas z Harry'm więc nie jestem pewien czy mam wolny wieczór. A jeśli nawet miałbym to spędzam go z rodzeństwem.

-- Szkoda. Chciałem ci coś pokazać -- westchnął -- widzę, że związek się układa.

-- Wyślij mi to? -- ominął jego pytanie.

-- O nie nie. Nie wyśle ci tego. Trudno, zobaczysz w szkole albo jak spotkamy się na mieście. Cześć Lou

-- Cześć Bran.

Szatyn wrócił do łóżka i spotkał już tam Stylesa śpiącego w innej pozycji -- kto dzwonił?

-- Brandon -- wtulił się w jego tył i musnął ustami jego szyję -- chciał iść dziś na piwo.

-- Idziesz?

-- Nie.

Harry odwrócił się do niego tak aby widzieli swoje twarze -- czemu nie?

-- Bo nie chce z nim wychodzić. Znając Brandona zepsuje mi mój świetny nastrój i później będę zły, kochanie -- złapał go w talii i przytulił bardziej do siebie.

-- Świetnego nastroju nie da rady zepsuć, Louu.

-- On umie zepsuć -- zaśmiał się i spojrzał do góry. Między nimi była przyjemna cisza. Harry wsłuchiwał się w bicie serca chłopaka. Odsunął się delikatnie i położył się tak aby być na równi z jego oczami.

-- Zawsze ja mogę postarać się go naprawić -- zachichotał gdy na twarzy pojawił się szczery uśmiech Louisa, które wokół jego oczu tworzył małe zmarszczki. Położył rękę na jego policzku i po chwili złączył ich usta w delikatnym i krótkim pocałunku -- więcej jak umyjemy zęby -- zaśmiał się z miny Louisa.

Po chwili Louis zagryzł wargę i pocałował tym razem jego czoło -- jesteś głodny? -- Harry energicznie kiwnął głową. Wstali po chwili przytulania się i delikatnego muskania swoich warg.
💙💚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top