To jest szantaż emocjonalny!
-- Gotowy? -- usłyszał gdy wyszedł z domu.
-- Jak najbardziej -- uśmiechnął się i stanął koło Louisa. Przywitali się pocałunkiem w policzek i ruszyli w stronę miasta -- na jaki film idziemy?
-- Nie wiem. Jaki będzie taki idziemy -- zaśmiał się. Louis zauważył zielone światło na przejściu dla pieszych i chwycił szybko Harry'ego za dłoń.
Ich dłonie idealnie się ze sobą skomponowały i żadne nie chciało ich rozłączać. Tak też zrobili. Całe miasto przeszli trzymając się za rękę i rozmawiając o czymś żywo. Gdy znaleźli się w kinie i stanęli przed ekranem gdzie mieli do wyboru filmy jakie lecą w ciągu kilku ostatnich godzin.
-- Mamma Mia jest podobna bardzo dobra -- mruknął Louis i poczuł jak Harry wtula się w jego bok jeszcze mocniej trzymając jego dłoń.
-- Chciałem na to iść ale bałem się zaproponować -- zachichotał na co Louis zmierzył wzrokiem chłopaka -- no co, nie znasz mnie od dziś. Wiesz jaki jestem.
-- Idziemy na Mamma Mia, tak?
-- Tak -- skinął głową. Louis zmuszony odejść od loczka podszedł do kasy kupując dwa bilety, dwie colę i popcorn.
Harry przyjął od niego rzeczy i spojrzał na niego gniewnie -- następnym razem to ja płacę za wszystko -- mruknął i weszli na salę kinową.
-- Tak, tak -- mruknął.
-- To, że to Ty zaprosiłeś mnie do kina to...
-- na randkę -- dopowiedział i usiedli na swoje miejsca.
--... na randkę -- zaśmiał się -- To nie znaczy, że musisz ciągle wydawać na mnie pieniądze. Następnym razem ja płacę za wszystko i nie chce słyszeć słowa sprzeciwu. Rozumiemy się?
-- Nie -- napił się napoju.
-- Jeżeli nie -- usiadł tak aby patrzeć na twarz chłopaka -- to nie wiem kiedy zgodzę się na kolejną randkę -- uśmiechnął się chamsko.
-- To jest szantaż emocjonalny! Tak nie może być.
-- Przykro mi -- prychnął i wrócił na swoje miejsce.
*
-- Zapłacę -- odsunął Louisa od maszyny i wyciągnął swoją kartę. Zapłacił za ich jedzenie w McDonald'zie wcześniej oczywiście kłócąc się z szatanem o to.
PO jakimś czasie odebrał ich zamówienie i zaczął jeść odrazu z Louisem -- właśnie -- szepnął -- miałem się Ciebie o coś zapytać już dawno. Jak tam twoja mama? -- spytał patrząc na szatyna.
-- Dobrze. Bierze już leki. Czuje się trochę lepiej -- uśmiechnął się.
-- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze? Twoja mama na zawsze pozbędzie się tego świństwa bo jest silną osobą.
Louis posłał mu delikatny uśmiech i zagryzł po chwili wargę -- dziękuję -- szepnął -- dziękuję, że byłeś ze mną przez ten czas i wspierałeś mnie i moją rodzinę -- po jego policzku popłynęła łza, którą Harry natychmiastowo wytarł -- bez Ciebie naprawdę nie dałbym sobie rady. Pozwoliłeś mi o tym zapomnieć i się nie załamywać. Jestem Ci wdzięczny.
Harry złączył swoją dłoń z dłonią Louisa, która leżała na stoliku -- od tego jestem, prawda? -- pocałował jego dłoń i uśmiechnął się do niego -- chcesz coś jeszcze?
Louis pokręcił przecząco głową. Patrzyli na chwilę w swoje oczy ale niestety rzucenie szklanką w pomieszczeniu obok wyrwało ich z hipnozy.
-- Jednak chce -- spojrzał w dół na ich dłonie -- chodź i mnie przytul -- zagryzł wargę gdy Harry szybko wstał i podszedł do niego. Wtulili się w swoje ciała nie zwracając uwagi na innych.
-- Nie płacz, Lou -- spojrzał do góry -- wszystko jest dobrze, nie płacz.
Louis uśmiechnął się i pocałował jego głowę. Ciesząc się obecnością loczka na którego zawsze mógł liczyć.
💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top