Jakbym mógł się nie zgodzić, Louis. Zgadzam się!
Harry wstał z podłogi otoczony ciuchami -- proszę -- westchnął gdy usłyszał pukanie do drzwi.
-- Hej Hazz -- uśmiechnęła się do niego -- szykujesz się na ślub? -- spytała cicho.
-- Nie. Na to jestem już dawno naszykowany -- oznajmił.
-- Więc czemu wszystkie twoje ciuchy leżą na podłodze?
-- Jestem umówiony z Lou i nie wiem co na siebie włożyć -- przeczesał swoje włosy na co Gemma się zaśmiała -- no i z czego się śmiejesz. To poważna sprawa.
-- Bądź sobą -- spojrzała na ciuchy -- załóż ten sweterek i zwykłe, czarne spodnie Hazz. Na pewno mu się spodoba bo wyglądasz w tym naprawdę uroczo.
-- Jesteś pewna?
-- Na sto procent. Gdzieś idziecie? Randka?
-- Nie. To nie jest randka -- przewrócił oczami -- szkoda -- dopowiedział i zachichotał gdy usłyszał od Gemmy ciche 'usłyszałam to!' -- może być? -- spojrzał na nią.
-- Idealnie Hazz -- posłała mu mały uśmiech -- zwiąże Ci jeszcze włosy. Siadaj.
Harry usiadł na krześle i przymknął oczy gdy Gemma zaczęła go czesać. Nawet nie zdążył się zbyt mocno rozkoszować a Gemma już skończyła -- Nawet tego nie rozwalaj.
Na głowie loczka były dwa małe koki z przednich włosów a reszta sobie swobodnie leżała. Uśmiechnął się do lusterka i usłyszeli przychodzący SMS.
Harry chwycił telefon z biurka i uśmiechnął się pod nosem -- Louis będzie za pięć minut -- powiedział -- Nie jestem pewien czy dobrze jestem ubrany -- westchnął i spojrzał na siostrę.
-- Wyglądasz uroczo, Louisowi napewno się spodoba. Ty nawet jakbyś był w worku na ziemniaki będziesz dla niego piękny -- Harry zachichotał cichutko -- a co by było gdybyś wyszedł nago? Oszalałby!
-- Gemma -- zwrócił jej uwagę -- na pewno nie wyjdę przed nim nago.
-- Nie mówię, że teraz ale na pewno za kilka miesięcy albo lat będziecie uprawiać seks. W ciuchach tego nie zrobisz!
-- Jesteś głupia -- zaśmiał się i usłyszał trąbanie auta -- idę.
Harry z małym uśmiechem pożegnał się z siostrą i wyszedł z domu. Zagryzł wargę gdy zauważył Louisa opartego o maskę auta z papierosem w ustach i telefonem w ręce. Zatrzymał się a jego warga coraz bardziej była zagryziona. Louis wyglądał tak gorąco, że aż w jego brzuchu pojawiły się motyle. Odchrząknął i postanowił ruszyć przed siebie -- Hej -- szepnął pocierając swoje dłonie w stresie.
-- Hej Harry -- odłożył telefon do kieszeni. Podszedł do niego i się przytulił z nim -- oh, wyglądasz uroczo -- szepnął.
-- Naprawdę? Ja uważam, że dziwnie jakoś tak -- Louis otworzył mu drzwi i po chwili pojawił się koło niego.
-- Wyglądasz pięknie a na dodatek masz te śliczne koczki. Jednak jeżeli czujesz się w tym źle to masz trzy minuty aby się przebrać -- spojrzał na zegarek.
-- Podoba ci się? -- spytał patrząc na niego.
-- Wyglądasz pięknie -- patrzył w jego oczy.
-- To możemy jechać -- zachichotał gdy Louis się zaśmiał.
-- Jesteś niemożliwy -- odpalił auto i wyjechał z podjazdu. Harry uśmiechnął się do siebie i spojrzał na swoje dłonie -- malowałeś paznokcie? -- spytał i na światłach chwycił jego dłoń.
-- T-tak -- zajęczał -- Masz zielone -- powiedział -- zapomniałem ich zmazać.
-- czemu chcesz je zmazywać?
-- Jeżeli ktoś..
-- gdybym patrzył na wszystkich ludzi co im się nie podoba w moim życiu byłbym inny. Lubisz mieć pomalowane paznokcie na czarno to sobie je maluj, skarbie. Możesz nawet sobie zrobić różowe.
-- Różowy nie jest ładny. Najładniejsze kolory to jakieś pastelowe.
-- To kup siebie pastelowy! To twoje paznokcie i życie więc możesz z tym zrobić co chcesz. Nie patrz na innych ludzi skarbie -- pocałował jego dłoń.
-- Mhm -- skinął głową i uśmiechnął się nieśmiało -- gdzie jedziemy?
-- Do kina -- odchrząknął.
-- kino jest po drugiej stronie miasta, Louis.
-- Wiem -- uśmiechnął się -- jestem głodny. Mamy trochę czasu, chcesz też coś? -- zapytał skręcając do McDonaldu.
-- Hm.. Możesz mi coś wziąć.
-- McWrap w zestawie i McFloury.
-- Znasz mnie jak nikt inny -- zaśmiali się jednocześnie.
*
-- Kino pod gwiazdami? -- pisnął -- Boże jak pięknie! Jaki film?
-- szczerze to nie wiem. Zaraz sprawdzę -- spojrzał na bilety -- 'The kissing both'
-- O! Z tym przystojnym aktorem! -- zaśmiał się z miny Louisa.
-- Zaraz będę zazdrosny -- mruknął na co Harry się zarumienił.
-- Pff, nie musisz -- parksnął śmiechem na co Louis pchnął go lekko ramieniem -- chodź usiądziemy tutaj -- chwycił jego dłoń i pociągnął za sobą Louisa -- tutaj będzie najlepiej.
-- Zapomniałem o piwie z auta, zaraz będę -- odszedł od chłopaka.
-- przecież prowadzisz, Louis!
-- Dla siebie mam bezalkoholowe skarbie. Spokojnie -- zaśmiał się odchodząc w stronę auta.
Harry usiadł na kocu i zaczekał na Louisa -- jestem -- poczuł po chwili jak szatyn siada koło niego.
-- To super -- uśmiechnął się do niego.
*
Między nimi była cisza. Bardzo miła, sympatyczna. Szli obok siebie co chwila stukając się ramionami -- Czemu poszliśmy na spacer?
-- Bo chciałem się z Tobą gdzieś przejść -- uśmiechnął się do niego -- a co przeszkadza Ci to?
-- Nie, skądże -- pokręcił szybko głową na co Louis zachichotał -- co to jest? -- spytał gdy widział na chodniku jakieś ślaczki -- jakieś dzieci się zapewne bawiły. Ładne.
-- Zapewne tak -- zaśmiał się.
-- Czekaj, czekaj. To nie dzieci -- spojrzał w oczy Louisa -- O Boże! -- rzucił gdy znów spojrzał na chodnik -- ktoś kogoś zaprosił na randkę! Widzisz to Louis?
-- Widzę to skarbie -- zaśmiał się.
-- 'Pójdziesz ze mną na randkę' -- czytał i szli dalej -- 'Harry?'. Co to znaczy? -- zaśmiał się nerwowo patrząc na Louisa.
-- To znaczy to czy w końcu zrezygnujemy z koleżeńskich wypadów i czy pójdziesz ze mną na randkę -- spytał patrząc w zielone oczy.
-- L-Louis, j-ja...
-- jeżeli nie chcesz to okay, zrozumiem Cię -- na jego twarzy ciągle gościł uśmiech.
-- Jakbym mógł się nie zgodzić, Louis. Zgadzam się! -- wpadł w jego ramiona.
-- To się cieszę -- pocałował jego głowę. Odeszli od siebie po chwili.
-- T-to było takie romantyczne! Nie spodziewałem się, że pierwsze zaproszenie na randkę będzie tak piękne.
-- Nie mógłbym przed Tobą stanąć i się po prostu o to Ciebie zapytać. Nie zasługujesz na to -- zaśmiał się z czerwonych policzków chłopaka.
💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top