Czy masz coś do mojego wzrostu?

Harry pożegnał się z Gemmą i ruszył w stronę swojej szafki aby wymienić książki na kolejne trzy lekcje. Z uśmiechem zmierzał do wyznaczonego w swojej głowie celu.

Otworzył swoją część szafki i od razu z niej wypadł liścik. Schował książki i schylił się do białej karteczki jaką dostał. Jego ręce zaczęły się trząść. Zawsze stresował się takimi rzeczami i nic na to nie mógł poradzić. Otworzył liścik i uśmiechnął się na zawartą w nim treść.

"Pójdziesz ze mną na koleżeńskie spotkanie?

TAK NIE

L.W.T.

P.S szafka numer 128, skarbie"

Harry zagryzł wargę i schował liścik do kieszeni spodni. Zmienił swoje książki i szybko podszedł do klasy. Zauważył już Zayna, której najwidoczniej na niego czekał. Przywitał się z nim i udając, że słucha o kolejnej randce z Liamem myślał o Louisie. Chłopaku, który chyba zwrócił mu w głowie w tak krótkim czasie.

*

Krążył wokół szafki Louisa od dziesięciu minut bojąc się ciągle, że ktoś go przyłapie. Skłamał, że musi iść do sekretariatu wychodząc wcześniej o 20 minut z klasy. Jego wargi były w tragicznym stanie i wiedział, że przed spotkaniem będzie musiał kupić sobie jakąś leczniczą pomadkę na usta.

Odchrząknął i zdecydowanym krokiem podszedł do szafki 128 i wrzucił tam liścik. Pisnął z podniecenia i odszedł w tempie natychmiastowym aby nikt go nie zauważył. Wyszedł ze szkoły kierując się w stronę domu i tak naprawdę zrywając się z dwóch ostatnich lekcji.

Wszedł do pobliskiego sklepu przypominając sobie, że jego rodziców nie ma cały tydzień. Kupił kilka potrzebnych składników na zapiekankę a później aby porobić ulubione ciasteczka i babeczki Gemmy gdy wróci z wycieczki klasowej.

*

-- Kurka wodna! -- krzyknął do siebie gdy wylał wodę. Dzisiaj nic mu nie wychodziło. Był już z pięć razy w pobliskim, osiedlowym sklepiku a pani sprzedawczyni trochę się z niego śmiała.

Walnął ścierką o podłogę chwytając swoją twarz w dłonie. Nie wie co się z nim stało. Był roztargniony, nieobecny.

Przewrócił oczami gdy dostał wiadomość. Zignorował ją na początku i zaczął zmywać naczynia. Dostał kilka kolejnych wiadomości więc wytarł ręce i podszedł do telefonu. Kilka wiadomości od Zayna na które odpisał szybką wiadomość i jedna wiadomość od Louisa. Zagryzł wargę i włączył konwersacje.

Louis😎:
hej! nie widziałem Cię w szkole na dwóch ostatnich przerwach a chciałem ci powiedzieć, że cieszę się, że się zgodziłeś

Louis😎:
chociaż wolałbym abyś napisał 'a może już randka'

Harry😇:
też się cieszę 😶 i nie narzekaj!

Louis😎:
mam nadzieję, że nie zrobiłeś tego pod presją czy coś w tym stylu. Bo możesz mnie nie lubić ale jesteś taką osobą, że boisz się zranić..

Harry😇:
nie! skądże!

Harry😇:
bardzo Cię polubiłem i chyba myślę, że to był odpowiedni czas

Louis😎:
też Cię bardzo polubiłem, Hazz

Harry😇:
😊

Louis😎:
hmm, co powiesz na spotkanie teraz?

Harry😇:
właśnie zamierzałem jeść obiad

Harry😇:
Ale jeżeli chcesz to możesz przyjść zjeść ze mną

Louis😎:
podziękuje narazie, twoi rodzice są w domu a ja bym się stresował..

Harry😇:
Ty i stres?

Harry😇:
A oni i tak są w tygodniowej delegacji a Gemmy nie ma do jutra

Louis😎:
nie chcę przeszkadzać, Harry

Harry😇:
mam ciasteczka

Harry😇:
i babeczki

Louis😎:
.

Louis😎:
mogę być za 10 minut?

Harry😇:
czekam😶😁

Louis😎:
💙

Wyświetlono przez Harry😇 o 15.25.

*

-- Pysznie gotujesz -- mówił Louis jedząc zapiekankę.

-- Dziękuję -- uśmiechnął się do niego.

Między nimi teraz była cisza. Każdy zajął się swoim jedzeniem. Usłyszeli po chwili dzownek telefonu Louisa -- przepraszam, to Brandon -- szepnął i poszedł do korytarza. Harry zajął się oglądaniem i mimo, że nie chciał podsłuchuwać Louis mówił naprawdę głośno -- jestem u Harry'ego -- mruknął -- Nie, nic. Nawet się kurwa Brandon nie waż nic mówić, okay? Wiesz, że będziesz miał przejebane. Jest mi teraz wstyd, że wkopłem się w takie coś przez Ciebie. Kończę -- słyszał lekko podniesiony głos szatyna. Wszedł do pokoju spoglądając na Harry'ego -- przepraszam za to a-ale j-ja...

-- Nie musisz mi się tłumaczyć, Louis -- wzruszył ramionami -- nie jesteśmy razem ani przyjaciółmi abyś musiał to robić -- spojrzał na niego.

Szatyn skinął głową rozumiejąc chłopaka jednak trochę smutno mu było, że to powiedział. Nie wie dlaczego. Po prostu było mu smutno.

Harry odłożył talerz i przybliżył się do Louisa -- oglądamy jakiś film?

-- Z chęcią -- uśmiechnął i zagryzł wargę gdy Harry przybliżył się do niego jeszcze bardziej. Byli od siebie może z piętnaście centymetrów ale słyszeli przyspieszone bicie swoich serc.

-- Idę wyciągnąć babeczki aby ostygły a ty wybierz film jakiś może -- zaproponował na co chłopak kiwnął głowa i szybko czegoś wyszukał.

Po pięciu minutach loczek przeszedł do salonu i usiadł jeszcze bliżej -- co wybrałeś? -- westchnął.

-- 'Dom Otwarty' delikatny horror

-- Horror? -- spojrzał na niego przerażony -- boję się horrorów.

-- Jak coś to zawsze możesz się przytulić do mnie albo zmienimy na coś innego, dobrze? -- Harry rozchylił lekko wargi i kiwnął głowa.

-- D--dobrze -- szepnął -- obiecujesz, że nie będzie straszne?

-- Obiecuje ci na sto procent, Harry -- uśmiechnął się do niego. Serce bruneta zaczęło bić sto razy później będąc pod wrażeniem urody starszego chłopaka.

Włączył film i już zaczął się stresować. Bał się tego, że przestraszy się przy najmniej strasznej scenie a Louis go wyśmieszy. Bał się zrobić cokolwiek aby stracić kogoś kto w końcu go troszeczkę uszczęśliwia.

Po pół godzinie filmu gdy główny aktor schodził do piwnicy Harry automatycznie wtulił się w ciało chłopaka. Zarumienił się bardzo mocno gdy Louis opatulił go swoim ramieniem i albo zaczął bawić się jego włosami albo zaczął go drapać.

Gdy skończył się film była naprawdę późna godzina -- Muszę się zbierać, jutro szkoła...

-- Za to ja chyba nie zasnę -- wstał i wziął szklanki.

-- Mogliśmy przełączyć, wiesz o tym.

-- Wiem ale chciałem to z Tobą pooglądać -- wzruszył ramionami.

-- Mogę zostać jeżeli chcesz. Spać mogę pod drzwiami lub na wycieraczce.

-- Była by dla Ciebie za duża, Lou -- zaczął chichotać i wszedł do kuchni.

-- Czy ty masz coś do mojego wzrostu?

-- Nie, skądże -- śmiał się nadal -- jeżeli to nie problem możesz spać. Ja nie mam nic przeciwko. Masz do wyboru pokój gościnny albo kanapa u mnie.

Louis udał, że się zastanawia -- pokój gościnny to kusząca propozycja ale raczej wybiorę pomieszczenie w którym jesteś też ty -- posłał mu szczery uśmiech gdy ten się zauroczył.

-- Pościele Ci -- odchrząknął i szybko wyszedł z pomieszczenia.

💙💚

Miłej nocy ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top