8. Strach

 Siedziałam przykuta do łóżka w pokoju kary, czekając aż przyjedzie z lotniska. Jakieś trzy godziny temu wróciliśmy, tylko mnie tu rzucił, przykuł i pojechał ich odwieść z powrotem na lotnisko. Cholera! Szybko zaczęłam się szarpać za łańcuchy, chcąc uwolnić nadgarstek i kostkę jednak to było daremne. Myśl, kurwa myśl! Rozejrzałam się szybko dookoła, nie wiedząc za ile może się pojawić w tym pieprzonym pokoju. Gdy tylko dostrzegłam szafkę przy łóżku jak najszybciej się przy niej znalazłam, otwierając ją wolną ręką i poszukując w niej czegoś tłustego. Powinien tu mieć jakąś oliwkę lub lubrykant. I udało mi się go znaleźć! Odkręciłam butelkę a następnie wylałam połowę jej zawartości na lewy nadgarstek, powoli go uwalniając. Chyba męczyłam się z nim dziesięć minut, jednak się udało. Teraz pozostała prawa kostka. Znów dorwałam się do szafki, szukając jeszcze więcej płynu, jednak  nigdzie go nie znalazłam. Przełknęłam ślinę. Bałam się, kurwa i to jeszcze jak! Przecież sam na początku powiedział, że jak spróbuję uciec to mnie zabije!.. Tylko czego się tak naprawdę boje? Śmierci? Przecież chciałam na samym początku zginąć.. Zostawienia bezbronnej matki? Tak. Nagle drzwi się otworzyły na co podskoczyłam a w nich ujrzałam jego. Jego twarz nie wyrażała nic natomiast oczy.. Te oczy, pełne złości, gniewu ale jednocześnie chorej satysfakcji. Tylko czemu satysfakcji? Zamknął drzwi kopnięciem a następnie na klucz, który zostawił w drzwiach a następnie pozbył się czarnej podkoszulki, którą porwał na paski materiału. Zamarłam gdy sięgnął do jednej z szuflad komody, wyciągając z niej bicz. Akari spokojnie.  Nie okazuj słabości! Nigdy nie wolno ci ich okazywać! To będzie to samo co sceny w Greyu... Ta kurwa jasne! My tu mówimy o jebanym mafiozie! Skierował swoje kroki powoli w moją stronę a ja instynktownie chciałam uciec. Wszystko w moim ciele krzyczało by uciekać od niego, od tego niebezpieczeństwa. W jednej chwili nim zdążyłam mrugnąć dostałam od niego biczem po twarzy z taką siłą, że upadłam na materac, przykładając dłoń do bolącej części twarzy. Nic nie mówił a ja niepewnie zerknęłam na niego, zamierając a moje serce zaczęło bić jakby mały koliber próbował uciec od zagrożenia. Chłodna, pełna spokoju oraz brutalności postawa mroziła krew w żyłach. Jego spojrzenie władczo spojrzało na moją rękę, czego nie zrozumiałam a następnie, nie wiedząc kiedy oberwałam po pośladkach. Pisnęłam na co nogą przewrócił mnie na plecy a następnie wepchnął do ust skrawki materiału.

- Radzę ci go nie upuścić.- mruknął niby to znudzonym głosem, z wyczuwalnym chłodem. Ukucnął, wyciągając coś spod łóżka a następnie położył obok mojej głowy dwie pary kajdanek, smycz z obrożą,  pejcz i jakieś łańcuchy. Zaczesał włosy do tyłu, z prowokacyjnym uśmiechem, pozbywając się koszulki upuszczając ją na podłogę.

- Co taka cicha, hm? Może pochwalisz mi się tym jak myślałaś że się ode mnie uwolnisz nie ponosząc konsekwencji? Niech zgadnę. Myślałaś, że jak uciekniesz zaczniesz się spłacać a później damy ci spokój no i w tym czasie nic nie stanie się twojej matce? Naiwnaś.- pociągnął mnie do siadu za bluzkę a następnie chwycił brutalnie za włosy odchylając głowę do tyłu.- Dorwał bym ją, pozwolił swoim ludziom na zabawienie się z nią na tyle sposobów na ile by chcieli, przybiłbym jej dłonie na żywca do ściany, rozkoszując się jej krzykiem a później albo oblałbym ją kwasem, wlewając go do jej gardła lub powoli strzelał w jej ciało tworząc twoje imię. Oczywiście bym to wszystko nagrał i poprosił Kenme by wrzucił nagranie do wszystkich urządzeń by mieć pewność, że je ujrzysz.

- Pieprz się świrze!- krzyknęłam plując mu szmatką w twarz na co się zaśmiał, łapiąc za moją szyję, przyszpilając do łóżka a następnie gryząc mnie z całej siły w obojczyk a z moich ust wyrwał się przeraźliwy krzyk. Zaczęłam się szamotać, jednak jego dłoń zaciskająca się coraz mocniej na mojej szyi uniemożliwiała mi oddychanie. Dlatego jedyne co próbowałam zrobić to było oderwanie jego dłoni od mojej szyi. Myśl! Ręce mam zajęte, a nogi.. Prawa noga! Szybkim ruchem kopnęłam go w kroczę a następnie odepchnęłam od siebie na podłogę. Chwyciłam się za szyję, próbując złapać oddech, jednocześnie nie spuszczając z niego swojego wzroku. Nagle wstał rozmasowując brzuch oraz patrząc na mnie z uśmiechem.

- Nie sądziłem, że dalej będziesz miała odwagę na takie zagrania.- zaśmiał się zaczesując włosy do tyłu.- Naprawdę jesteś interesująca. W takim razie możemy zabawić się tym razem na poważnie. Shall we?- jego spojrzenie wyrażało chęć mordu na co moje ciało zesztywniało ze strachu. Rusz się kobieto! Szybko! Nagle znalazł się przy łóżku a jego dłoń delikatnie dotknęła mojego policzka.

- Mam nadzieje, że jesteś przygotowana. Bo wiesz, w łóżku uwielbiam oddawać swoim partnerką za każdą przyjemność dwukrotnie.- powiedział a następnie założył mi obrożę, którą przyczepił do łóżka za pomocą łańcucha  Chciałam się szarpnąć, jednak ten nie pozwolił mi na to. Popchnął mnie na materac, kładąc dłoń na mojej prawej nodze. Spojrzał mi w oczy a w nich widziałam chłód. Bałam się i chyba to ujrzał bo na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

- Nie masz się czego bać kotku. Jedynie upewnię się, że nigdzie nie uciekniesz.- i to mówiąc złamał moją prawą nogę poprzez uderzenie w piszczel czymś ciężkim. Krzyknęłam z bólu, z oczu poleciały mi łzy. Puściłam sporą wiązankę przekleństw pod jego adresem, chcąc uderzyć go zdrową nogą jednak jego spojrzenie mówiło bym tego nie robiła jeśli nie chce by i ona skończyła tak samo. Zacisnęłam zęby chcąc w jakiś sposób nie dać mu tej chorej satysfakcji ze sprawienia mi bólu, jednak nie pozwolił mi na to. Naparł z całej siły na złamaną kość po czym sięgnął po nożyczki, którymi przeciął moje spodnie oraz bluzkę wraz z ramiączkami stanika. Gdy zostałam w samej bieliźnie nachylił się nade mną, odkładając nożyczki na podłogę oraz wsuwając jedną dłoń pod stanik a drugą w majtki. Z moich ust wydobył się pisk wymieszany z krzykiem bólu co ten wykorzystał wpijając się w moje usta wsadzając do środka język. Zacisnął dłoń na mojej piersi, ugniatając ją w tym samym momencie rozrywając moje majtki rozchylając jedną ręką moje uda a drugą osuwając stanik do dołu, uwalniając moje piersi. Jego  pocałunki zeszły na moje piersi, gryząc mocno moje sutki jednocześnie naciskając na złamaną nogę. Kolejny krzyk wraz z łzami wydobył się z mojego gardła. Nagle się ode mnie odsunął a ja spojrzałam na niego ze strachem.  Nachylał się nade mną a ja nie wytrzymałam gdy uśmiechnął się z satysfakcją a w jego spojrzeniu widziałam jednego wielkiego, jebanego sadystę. Gdy się do mnie przybliżył, chcąc znów mnie pocałować a mnie zbierało się na wymioty. Nie wiele myśląc, instynktownie przydzieliłam mu lewym sierpowym w twarz. Odsunął się, łapiąc za bolącą część, rozmasowując twarz. Wstał podchodząc do innej szafki, coś z niej wyciągając a przed łóżkiem pozbył się spodni wraz z bokserkami.

- Chciałem obyć się z tobą w odrobinę łagodniejszy sposób, ale widzę że sama się o to prosisz. Chcesz cierpieć? A więc będziesz.- powiedział morderczym tonem łapiąc za lewy nadgarstek, przyszpilając go do łóżka oraz znów siadając na mnie okrakiem. Nim cokolwiek zrobił sięgnął po wiszący na oparciu łóżka skurzany pas, zaciskając go na prawym nadgarstku i przyczepiając do metalu a następnie znów powrócił uwagą do mojej lewej dłoni. Dopiero teraz zauważyłam co ze sobą przyniósł. Nnóż?! Aale po co?!

- A więc skoro chcesz się bawić, to się zabawimy. I to ostro suczko.- warknął a chwilę później wbił nóż w moją lewą dłoń. Przeraźliwy krzyk wyrwał się z mojego gardła, który stał się mocniejszy i głośniejszy gdy nogą przycisnął do mojej złamanej nogi.  Nóż został w ręce, a chwilę później, mocniej rozszerzył moje nogi. Znów sięgnął po kolejny pasek, zginając złamaną nogę i zaciskając na niej pasek w miejscu złamania, pogarszając ból i cierpienie. Łzy mocniej ciekły z moich oczu a krzyk mieszał się z szlochem. Drugą nogę położył na swoim barku, gryząc z całej siły zewnętrzną stronę uda jednocześnie z brutalnością wchodząc we mnie. Mój krzyk był tak głośny, że aż zaczęło boleć mnie gardło. Nawet nie poczekał aż się do tego przyzwyczaję tylko od razu zaczął się poruszać wchodząc we mnie z wielką brutalnością oraz za każdym razem głębiej. Płakałam, krzyczałam a jedyne co chciałam to by to się jak najszybciej się skończyło, jednak ten nie miał takiego zamiaru. Gdy myślałam, że zwolni ten przyśpieszał do takiego stopnia, że nóż jeszcze bardziej poszerzał ranę w dłoni. Nagle wyciągnął go z ręki, odpinając pas z drugiej. Dyszałam z wycieczenia, ten wpił się w moje wargi, chwytając za moje włosy i jednym, szybkim ruchem przewrócił mnie na brzuch, opierając moją twarz na materacu, kładąc na nogach oraz mocniej przyciskając zranioną dłoń do łóżka. Krzyknęłam z bólu, jednak materac zagłuszył go.

- To dopiero początek kotku.- wyszeptał , gryząc moje ucho oraz liżąc je. Poczułam jak łapie za moje biodra a następnie znów wchodzi we mnie bez przygotowania oraz z gwałtownością. Zacisnęłam zęby, z całych sił pozwolić wydobyć się moim krzykom jak i jękom. Wtedy dopiero by miał wielką satysfakcje...

***

Nie wiem ile czasu to trwało, jednak wiele razy zmienialiśmy pozycję, co sprawiało mi jeszcze więcej cierpienia. Teraz leżała na łóżku, krwawiąc i czując ogromny ból głowy od płaczu oraz gardła od krzyków. Byłam sama w pokoju, kiedy skończył ubrał się i wyszedł. Nie obchodziło mnie to.  Jedynie moja chęć zabicia go stała się jeszcze większa, jednak nie mogłam już mu się sprzeciwić. Jeśli mam przeżyć znowu coś takiego, wolę być posłuszna i szybko go spłacić. Nie martw się mamo... Obiecuję, że nic ci się nie stanie. Nagle drzwi się otworzyły, nawet nie miałam siły by spojrzeć w ich stronę. Kuroo podszedł do łóżka, uwalniając mnie i biorąc w ramiona a następnie zaniósł do łazienki. Posadził mnie na brzegu wanny, pomiędzy nami panowała cisza. Rozebrał się po czym wszedł ze mną do wanny a z moich ust wydobył się mimowolny syk z cichym krzykiem bólu. Przez dobre kilka minut była między nami cisza, nawet się nie ruszaliśmy. Nagle się poruszył na co syknęłam. Sięgnął po żel do kąpieli i zaczął mnie namydlać. Cisza nie została przerwana a ja czułam delikatność w tych ruchach.

- Mógłbyś przestać?- wychrypiałam.  Ten jedna nie przestawał czyszczenia mojego ciała.

- Jeśli nie chcesz pogorszyć swojej sytuacji radzę ci siedzieć cicho.- mruknął a ja nie odezwałam się już do końca kąpieli. Wytarł nas, następnie ubrał mnie a na włosach zrobił turban z ręcznika. Gdy sam się ubrał, wyciągnął z szafki apteczkę,  biorąc moją lewą dłoń i czyszcząc ją. Syknęłam gdy zaczął przemywać moją ranę, jednak szybko zacisnęłam usta nie chcąc już słyszeć własnych odznak słabości. Przez te kilka godzin pokazałam ich aż nadto. Kiedy zajął się moją ręką podał mi coś do zębów a następnie jednym, sprawnym oraz silnym ruchem naparł na złamaną kość, chyba ją nastawiając. Zacisnęłam zęby powstrzymując przeraźliwy krzyk. Następnie usztywnił ją, biorąc mnie na pannę młodą i opuszczając łazienkę a następnie pokój tortur. Gdy szliśmy korytarzem, czułam na sobie spojrzenia mijanych podwładnych. Następnie znaleźliśmy się w jego sypialni, kładąc mnie na łóżku po czym podał mi wodę do picia. Szybko ją opróżniłam a ten podał mi kolejną wraz z kieliszkiem alkoholu. Spojrzałam na to nieufnie a ten nie wytrzymał, wziął kieliszek, wypijając go i całując mnie wlewając w ten sposób ciecz do moich ust. Następnie napił się innej cieczy i także w ten sam sposób wlał mi, jak się okazało sok do ust.

- Mam nadzieje, że się czegoś nauczyłaś. Za drugim razem nie skończy się na tym....

Od autorki : No witam was. Jak ja dawno nie dałam tu rozdziału 😥 No ale teraz oddaję go w wasze rączki 😚 Cały rozdział jest dla mojego miska morigana83. Skarbie trochę z lekkim opóźnieniem 😍😏

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top