2. Koszmar
- Waka! Coś ty znowu zrobił?! Przecież ostatnio już jedną zabawkę kupiłeś! I drogo nas kosztowała! A teraz kolejna!?
- Spokojnie. Ta tak szybko się nie zniszczy.- usłyszałam znów ten głos. Zaraz gdzie jestem? Chciałam otworzyć oczy, jednak jakaś szmatka mi je zasłaniała. Spróbowałam się poruszyć, lecz poczułam jak metal wbija mi się w ciało. Nie no po prostu pięknie! Znów się szarpnęłam a wszelakie szmery czy rozmowy ucichły.
- Kim wy kurwa jesteście!?- krzyknęłam wściekła. Nic nie widzę, do tego jestem skrępowana i nie wiem gdzie jestem oraz jakie są ich zamiary! A to wszystko wina tego jebanego chuja! Niech tylko się stąd wydostanę i to przeżyję a obiecuję dorwę tą gnidę i własnymi pięściami pobije na śmierć! Spróbowałam się podnieść albo nawet poruszyć całym ciałem! Cokolwiek byle by jakoś się uwolnić! Nie udało się i upadłam twarzą na ziemię a po pomieszczeniu rozniósł się śmiech mężczyzn. Zacisnęłam zęby, powstrzymując się przed ciśnięciem jakąś obelgą. Bo patrząc na moją obecną sytuację to moje życie leży w ich rękach. Nagle znów ucichli a ja zostałam podniesiona. Ktoś zdjął z moich oczu materiał a ja musiałam przymrużyć powieki, przez nagły blask światła. Po krótkiej chwili przyzwyczaiłam się do światła i rozejrzałam się uważnie. Mężczyźni odziani w czerń, niektórzy byli ogoleni na łyso, każdy miał na swoim ciele tatuaże i blizny oraz broń. Nagle ktoś chwycił mnie za policzki i skupiając całą moją uwagę na swojej osobie.
- Witam koteczku. Muszę przyznać, że na aukcji nie kłamali. Tego spojrzenia pozazdrości ci niejedna kobieta.
- Jeśli tak bardzo ci na nich zależy to mi je wydłub i zabij. Wtedy to w szybki i przyjemny sposób zakończymy.- powiedziałam na tyle wyraźnie na ile pozwalały mi jego palce. Przez całą wypowiedź nie spuszczałam z niego spojrzenia a jego złote oczy przeszywały moją osobę, tak jakby chciał zajrzeć w głąb mojej głowy i duszy.
- Muszę przyznać, że masz gadane. Na twoim miejscu większość osób by błagała o litość i życie a ty prosisz o śmierć. Czemu kiciu?- spytał dalej patrząc prosto w moje oczy. Nie odwróciłam wzroku, tylko pewnie mierzyłam go wzrokiem.
- A czemu robić sobie złudną nadzieje? Przecież i tak czeka mnie śmierć, więc lepiej jak nadejdzie szybciej i z mniejszą dozą bólu niż później, przeplatana głupią nadzieją że jednak jest jakieś wyjście. A ty co byś wolał? Śmierć czy upokorzenie?
- A jak myślisz?
- A po co mam myśleć o tym co może chcieć taki śmieć jak ty? Pewnie w twojej chorej głowie jedyne co siedzi to seks, alkohol i narkotyki, obślizgła świnio.- powiedziałam z pogardą i splunęłam na niego. Zostałam puszczona a następnie spoliczkowana. Czułam jak ból rozprzestrzenia się po lewej stronie twarzy.
- Trzeba cię nauczyć dobrych manier. Kobietą nie przystoi pluć na innych.- powiedział a w jego oczach ujrzałam chłód i niebezpieczny błysk. Mimowolnie po moim kręgosłupie przeszły dreszcze. Ten jedynie się uśmiechnął przebiegle, po czym przerzucił mnie sobie przez ramię. Zaczęłam się szamotać, lecz na nic to się nie zdało bo ten ruszył przed siebie jak nigdy nic. Słyszałam pełne pogardy obelgi kierowane pod moim adresem, widziałam zboczone uśmiechy na ich twarzach oraz ten niebezpieczny błysk. Przez ten błysk przestałam się ruszać a głowę zwiesiłam w dół, pozwalając włosom zakryć moją twarz. Czemu to musi spotykać właśnie mnie? Co zrobiłam źle? Nie poszłam drogą, którą dyktowali mi krewni ojca, tylko poszłam własną tak jak tego chciał tata z dziadkiem. Więc dlaczego tak skończyłam?! Czemu moje życie nie może być normalne, nudne i bez wielkich niespodzianek? Po chwili zatrzymaliśmy się więc szybko rozejrzałam się po pomieszczeniu. Kajdanki, pejcze, liny.. Innymi słowy pokój zabaw Christiana Greya. Nie no po prostu pięknie! Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi a po chwili posadził mnie na łóżku, zakładając na mojej szyi obrożę, pozbył się z mojego ciała łańcuchów, jednak ręce przykuł do oparcia łóżka. Zaczęłam nimi szarpać, lecz jedynie spowodowałam sobie ból.
- Masochistka? W takim razie jesteś dla mnie idealną zabawką kocurku.
- Pojebało cię! Nie jestem masochistką ani twoją zabawką pojebie!- warknęłam za co znów zostałam spoliczkowana. Wyprostował moje nogi, na których usiadł a swoje dłonie położył na moich barkach.
- Jak się nazywasz?
- A po co ci to wiedzieć gnido?- wysyczałam, za co znów oberwałam po twarzy. Spuściłam głowę, pozwalając zakryć włosom twarz.
- Nie pozwoliłem ci patrzeć w dół.- powiedział łapiąc za mój podbródek i unosząc moją głowę do góry.- A więc. Jak się nazywasz?- nie odpowiedziałam na co jego druga dłoń zacisnęła się na moim gardle.- Nie mam zamiaru się powtarzać.- jego palce mocniej zacisnęły się na mojej szyi na co się uśmiechnęłam. W końcu szybko umrę... Chwila, chwila! A co będzie z mamą? Tamci goście chcieli tego darmozjada więc jest prawdopodobieństwo iż i ją sprzedadzą.. Nnie! Nie mogę do tego dopuścić! Przecież.. obiecałam tacie, że obronię mamę i się nią zajmę.. Spróbowałam jakoś złapać powietrze, jednak jego palce mi to uniemożliwiały. Szybka piłka Akari. Żyjesz i bronisz matki czy umierasz?
- Aa..- wychrypiałam na co puścił mnie a ja zaczęłam kaszleć, próbując złapać głęboki oddech.- Akari.
- Pełne imię.- mruknął chwytając za moje włosy. Syknęłam gdy za nie pociągnął jednak przestałam już walczyć.
- Urokiri Akari.
- Tak lepiej. Opowiedz o sobie.
- Po co ci cokolwiek o mnie wiedzieć?- spytałam na co się zaśmiał. Nie wiem co było śmiesznego w moim pytaniu, ale może lepiej nie wiedzieć.
- Buntowniczka, co? Ciekawe przez ile utrzymasz tę postawę.- zamilkł po czym.. ugryzł mnie w szyję! Mimowolnie jęknęłam z bólu na co się zaśmiał, przejeżdżając po mojej skórze językiem.- Prawdopodobnie jest coś czego chcesz. Bo tak szybko byś się nie poddała z podaniem mi swojego imienia. Tak więc co to jest?- wyszeptał do mojego ucha na co przełknęłam głośno ślinę. Zacisnęłam usta, po czym nie patrząc na niego spojrzałam w sufit.
- Moja matka.- wyszeptałam. Ten jedynie dźgnął mnie nosem w policzek, co sugerowało bym kontynuowała.- Ludzie, którzy dali mnie na aukcję mogą dalej coś kombinować i tym razem to ją wziąć...
- Oya. Buntowniczka jest odpowiedzialną córeczką? A więc czego chcesz? Albo nic nie mów. Zgadnę.- odsunął się ode mnie i spojrzał prosto w moje oczy.- Chcesz uchronić matkę przed tym co cię teraz spotyka.- stwierdził a ja nic nie powiedziałam tylko spojrzałam w bok. Znów chwycił mnie za podbródek, nakierowując moją twarz w swoją stronę.- Zgoda.
- Co zgoda?- spytałam niepewnie.
- Oya, oya widzę iż zaczynamy się bać. Ze strachem ładnie ci do twarzy.- mruknął zakręcając kosmyk moich włosów na palcu.- Oddaj mi się. Zostań moją własnością a obronię twoją matkę. Co ty na taki układ?- spytał wstając ze mnie i podchodząc do szafy, z której wyciągnął.. obroże? Odwrócił się w moją stronę, kręcąc nią na palcu i przeszywając mnie swoim czujnym spojrzeniem.
- A więc? Jaka jest twoja odpowiedź A-k-a-r-i-chan?- przeliterował moje imię na co przełknęłam ślinę. Mam nadzieje, że kiedyś będziecie w stanie mi wybaczyć to co teraz zrobię mamo, tato, dziadku... Spojrzałam na niego pewnie i nie odwracając wzroku powiedziałam kuszącym i uległym głosem.
- Zgadzam się mój panie.
- Dobra odpowiedź.- zagwizdał z aprobatą podchodząc do mnie. Zapiął na mojej szyi obroże, zdejmując łańcuch z szyi.- W takim razie zobaczmy jak sprawuje się moja nowa zabawka. Połóż się.- powiedział chłodnym tonem. Przygryzłam dolną wargę, zaciskając jednocześnie pięści, jednak uczyniłam to co mi kazał. Usiadł na mnie okrakiem, umieszczając swoje dłonie po obu stronach mojej głowy. Nachylił się nade mną a po chwili poczułam jego wargi na swoich. Zacisnęłam jeszcze bardziej usta, powstrzymując się przed płaczem. Oderwał się ode mnie, a miejsce jego ust zajął jego kciuk.
- Otwórz usta.- rozkazał, na co niepewnie je rozchyliłam. Wepchnął mi do środka palec a następnie pocałował wpychając do ust język i zabierając kciuk, którym przejechał po mojej szyi. Zadrżałam pod jego dotykiem. Przejechał językiem po moim podniebieniu, po chwili zapraszając mój język do " tańca ". Zacisnęłam dłonie na łańcuchach, z niechęcią i obrzydzeniem odwzajemniając jego " pieszczotę ". Czułam jak się uśmiecha, pogłębiając pocałunek a jego dłonie znalazły się pod moją podkoszulką. Sunął nimi w górę, podciągając materiał i odsłaniając mój brzuch oraz piersi. Przerwał pocałunek, a nasze usta były połączone strużką śliny. Dyszałam, chcąc złapać oddech. Uśmiechnął się drapieżnie, uwalniając moje nadgarstki z kajdanek oraz zdejmując podkoszulkę.
- No no. Widzę iż ciało także masz piękne. Ciekawe jak smakujesz.- wyszeptał łapiąc jedną ręką moje dłonie, przyciskając je do materaca, natomiast drugą wsadził pod spodnie dresowe oraz bokserki. Pisnęłam i zaczęłam wiercić nogami, blokując mu dostęp do TEGO miejsca.
- Pproszę przestań.- wyjąkałam przestraszona. Jego dłoń się zatrzymała po czym na mnie spojrzał.
- Oya, oya, oya. Z gniewem i determinacją ci do twarzy, jednak z TYM strachem i lękiem jesteś tak kusząca iż chce się zobaczyć jak będziesz wyglądać przyozdobiona łzami.- mruknął pozbywając się moich spodni wraz z bokserkami. Chciałam płakać. Zostałam obnażona przed obcym mężczyzną a do tego w każdej chwili zostanę zgwałcona! Spojrzałam na niego z chęcią mordu, gdy wsadził we mnie swoje palce. Zacisnęłam zęby, na co się zaśmiał a po chwili zaczął ssać mój lewy sutek, jednocześnie zataczając kółka, drażniąc moją łechtaczkę. Po chwili przerwał obie czynności. Swoje pocałunki przeniósł na moją szyję a dłonią zaczął jeździć od mojego krocza do piersi, co jakiś czas szczypiąc skórę. Z całej siły zacisnęłam oczy i zęby, chcąc powstrzymać swoje ciało przed pokazanie swoich słabości. Dlaczego moja skóra musi być tak cholernie wrażliwa?! Poczułam jego usta na krtani, polizał mnie tam oraz zrobił malinkę, przenosząc się wyżej i docierając do mojego prawego ucha. Czułam jego oddech, czułam jak przejeżdża za uchem językiem, po czym przygryzł poduszeczkę. Cicho jęknęłam na co znów przerwał a ja uchyliłam niepewnie powieki. Uśmiechał się zwycięsko, na co po moim ciele przeszły zimne dreszcze. Już miał ściągać z siebie koszulę, gdy ktoś zapukał do drzwi. Warknął po czym spojrzał na mnie i wstał, po czym wyszedł. Wypuściłam powietrze, uspokajając serce. I gdy myślałam, że to już koniec znów się pojawił. Widziałam, że jest wkurzony. Przełknęłam ślinę, jednocześnie strzelając sobie mentalnego kopa w głowę za swoją głupotę. Przecież jak go nie było mogłam szybko się ubrać i uciec! A teraz!? Podszedł do mnie po czym przykuł mnie do łóżka i przykrył kołdrą.
- Radzę ci się za bardzo nie cieszyć. Jak wrócę dokończymy naszą zabawę.- wyszeptał mi do ucha gryząc je. Wyprostował się i wyszedł a ja nie wiedziałam co zrobić...
Od autorki: Witam kruszynki! Przyznajcie się, kto już myślał iż będzie coś dalej? Jak wam się podoba puki co Kuroo? Oraz co sądzicie o "grze wstępnej".... Muszę przyznać, że jak dawno nie pisało się scen 18+ pary heteroseksualnej to nie jest się niczego pewnym... Moriś masz swoją odpowiedź! Tylko on wtedy dokończył ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top