1/5

Dylan spiął się odrobinę, kiedy poczuł na sobie wzrok Thomasa. Stał przy oknie i palił papierosa, chcąc zignorować swojego towarzysza, który siedział na kanapie i od czasu do czasu upijał odrobinkę herbaty z ogromnego kubka, przykryty kocem. Miał już powoli dość wszystkiego i chciałby już po prostu skończyć ten głupi dzień.

- Możesz przestać? - zapytał po kilku minutach ciszy Dylan. Odwrócił się w stronę Thomasa, wyrzucając już wypalonego papierosa za okno. Na polu już powoli robiło się ciemno, więc dzieci wraz z rodzicami powoli opuszczali plac zabaw, który znajdował się niedaleko małego domku. - Mam dość tego twojego smutnego spojrzenia.

Thomas westchnął cicho, po czym przeniósł wzrok na swoje dłonie, w których trzymał kubek z herbatą. Doskonale wiedział, że Dylan nie mógł go już znieść. Dał mu to do zrozumienia już kilka tygodni temu, jednak młody blondyn nadal nie potrafił sobie zakodować tego w swojej mózgownicy. Czuł się zbyt zmęczony i słaby, by chociaż postarać się coś naprawić.

- Od trzech tygodni nie wyszedłeś z domu nawet na minutę. Ciągle leżysz w łóżku lub na kanapie, tępo wpatrując się w jakiś przedmiot lub ścianę i kompletnie ignorując wszystko, co się dzieje dookoła - odparł Dylan, patrząc na Thomasa ze zmartwieniem. Ton jego głosu nie był ostry, a wręcz przeciwnie - mówił łagodnie. Po tych zdaniach odszedł od okna i usiadł obok przyjaciela. - Co się z tobą dzieje? 

Sangster odłożył kubek na mały stolik, po czym oparł głowę o poduszkę. Dość długo zastanawiał się nad odpowiedzią, gdyż sam nie miał pojęcia co się działo. Od premiery Leku na Śmierć nie potrafił się odnaleźć. Nocami dręczyła go bezsenność, z dnia na dzień wstanie z łóżka stało się prawdziwym wyzwaniem, a kiedy dowiaduje się, że ma załatwiony wywiad i musi wyjść do ludzi, potrafi przepłakać dwie godziny przed wyjściem. Przygnębienie, zmęczenie oraz ogromny ból głowy towarzyszyły mu od trzech miesięcy. Nie potrafił tego opanować i wziąć się w garść, czym martwił swojego najlepszego przyjaciela Dylana, którego poznał na planie filmowym Więźnia Labiryntu. O'Brien starał się mu jakoś pomóc, jednak nie bardzo wiedział jak. Poza tym mężczyzna ciągle coś robił i nie miał zbytnio czasu. Rozmowa półtorej tygodnia temu niewiele pomogła - Dylan nawet uważał, że mógł pogorszyć sytuację, mówiąc mu, iż ma dość jego złego nastroju. Dlatego dał sobie czas na ochłonięcie i postanowił spróbować ze swojej łagodniejszej strony.

- Ja... nie wiem. Po prostu nie wiem - westchnął Thomas. Przetarł twarz dłonią, później przeczesując sobie włosy. Jego telefon zaczął dzwonić, jednak zignorował go, widząc, że była to tylko jego siostra. - Wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać. Boli mnie głowa.

Chciał wstać i pójść do swojego pokoju, jednak został powstrzymany przez Dylana, który złapał go za rękę. 

- Hej - mruknął, kiedy Thomas ponownie usiadł. - Tommy, po prostu się martwię. Z nikim nie rozmawiasz i widzę, że w najbliższym czasie się to nie zmieni. Ignorujesz nawet swoją ukochaną siostrę, nie mówiąc o rodzicach. 

Sangster pokiwał delikatnie głową. Czuł, że zaraz się rozpłacze, a naprawdę tego nie chciał. Było mu źle z myślą, że zachowuje się jak obrażona pięciolatka, której zabrano pluszaka. Ogromny ból każdego dnia atakował jego serce, a w głowie zaczął pojawiać się głos, który mówił mu, że nic nie znaczył i wszyscy tylko chcą jego śmierci. Że zawodzi wszystkich fanów. Że nawet nie potrafi skleić każdego dnia ani jednego zdania na Twitterze. Przez ten głupi ból psychiczny, czuł się zmęczony również fizycznie. 

Dylan widząc jego minę, westchnął głośno. Chwilę wcześniej dostał wiadomość, że jutro mają się odbyć dwa wywiady w sąsiednim stanie. Musiał wstać bardzo wcześnie i co najgorsze, zostawić blondyna samego. Nie chciał, by jego przyjaciel był w takim stanie bez żadnej opieki. Mężczyzna wiedział, że działo się coś złego, gdyż Thomas trwał w smutku już od kilku miesięcy. Poza tym Sangster prawie w ogóle nie palił papierosów, a przecież potrafił wypalić nawet paczkę na dzień!

- Rozmowa naprawdę pomaga - westchnął O'Brien, wyciągając chłopakowi kubek z dłoni. Thomas spojrzał na niego zdezorientowany, jednak kiedy Dylan wstał i podał mu dłoń, nie potrafił mu odmówić. - I spacer też. Tylko pół godziny.

Sangster nie wyglądał na zadowolonego, ale odłożył koc na kanapę i razem z drugim mężczyzną wyszedł na spacer, podczas którego odetchnął świeżym powietrzem. Nawet nie zauważył jak zapuścił się w domu. Chociaż, nie obchodziło go to. I tak było mu już obojętne, co się stanie.

A Dylan mógł tylko patrzeć, nie wiedząc jak pomóc swojemu przyjacielowi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top