36

Leżę na łóżku obok faceta, który mnie właśnie niesamowicie... no właśnie, co? Wypieprzył?! Tak to dobre określenie, tego co przed chwilą zaszło. Tam nie było uczuć, delikatności, tylko zwierzęce porządanie, które szukało zaspokojenia. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo od jakichś dwóch miesięcy jestem na takiej chcicy, że to przechodzi wszelkie pojęcie. Wszystko przez tą ciążę i buzujące hormony.  Zerkam na Leo, który leży obok mnie na plecach, stara się wyrównać oddech i widać, że nad czymś intensywnie myśli.
Przez głowę przewija mi się milion myśli. Tak strasznie ciągnie mnie do tego faceta. Nie jest mi obojętny i chyba nigdy nie był. Nie jestem w stanie powiedzieć czy to coś więcej, bo nie mam w tym doświadczenia. Nigdy nie bawiłam się w coś więcej i teraz jest mi trudno stwierdzić czy to akurat to. Ale bez niego było mi tak źle. Cierpiałam strasznie, że nie ma go przy mnie. A kiedy dowiedziałam się od rodziców, że przychodzi i pyta i szuka, to było jak lek na wszystkie rany. Ale kara musi być. Nie może być za łatwo. Wiedziałam, że w końcu mnie znajdzie. A teraz? Teraz musi się nieźle kajać u stóp, żebym rozważyła powrót do tego seksownego dupka.
Swoją drogą, kto by się spodziewał, że miły i poukładany Leo, wyjedzie z tekstami, że to nie jego dziecko, że z kimś się bzyknęłam i staram się go wrobić. Zobaczymy ile poniżenia zniesie?
Bez słowa i żadnego kontaktu wzrokowego, wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać.
- Co robisz? Zapytał zdziwiony i poderwał się do góry.
- A jak ci się wydaje? Ubieram się. A tobie radzę zrobić to samo i możesz wyjść. Jestem umówiona, więc nie mam dla ciebie więcej czasu. Oczywiście blef, ale co mi tam. Niech się zastanawia.
- Po tym co zaszło tutaj między nami, ty mnie tak po prostu wyrzucasz? Myślałem, że się pogodziliśmy? Zapytał zdziwiony.
- A niby co ci pozwoliło tak myśleć? Pieprzyliśmy się, to wszystko. To przez ciebie jestem w ciąży i chodzę na ciągłej chcicy, więc poniekąd po prostu spełniłeś swój obowiązek, uwalniając mnie od tego napięcia. Spojrzałam na niego zaciętym wzrokiem. - Nie myśl sobie, że dobry seks zmieni moje podejście do ciebie. Potraktowałeś mnie jak obłudną dziwkę, więc nie dziw się teraz, że nie chcę mieć już z tobą nic wspólnego. Nie jesteś jedynym facetem, któremu na mnie zależy. No pewnie, że nie. Drugim jest mój tata.
- Więc zdążyłaś się już zadowolić kimś innym i teraz się z nim umawiasz? No nie powiem, szybka jesteś. Ale przecież należało się tego spodziewać. Po Zigu, też szybko znalazłaś nowego frajera, czyli mnie. Był coraz bardziej zły, widziałam to w jego oczach.
- Skończyłeś mnie obrażać? Zapytałam z maską obojętności na twarzy. Nic nie odpowiedział. Tylko patrzył. A w oczach pojawiła się...panika? - Więc wyjdź!
- A my? Nasze dziecko? Jak ty to sobie wyobrażasz, że będę weekendowym tatusiem, a w tygodniu będzie mnie zastępował jakiś złamas?!
- Myślę, że jak będziesz miał widzenie u dziecka raz na miesią to będzie w zupełności wystarczająco. Więc jak widzisz, nie będziesz weekendowy. Powiedziałam zgryźliwie i już chciałam się odwrócić, kiedy on zrobił coś, czego się w życiu nie spodziewałam.
Padł przede mną na kolana i zaczął całować moje stopy, poźniej łydki i wyżej. Aż w końcu przytulił głowę do mojego, lekko zaokrąglonego już brzucha i objął mnie mocno rękami w pasie. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. I nie była to jakaś tam jedna łezka, a cały potok łez.
- Proszę cię wybacz mi. Tak bardzo cię kocham i zależy mi na tobie. Na was mi zależy. Przez te ostatnie miesiące moje życie było istnym piekłem. Nie miało sensu, jeśli ciebie w nim nie było. Musisz dać nam jeszcze jedną szansę, bo w przeciwnym razie, ja nie będę miał w ogóle po co żyć. Wiem kochanie, że spieprzyłem sprawę na całej linii i kilka słów nie zmieni tego co się stało. Ale obiecuję ci, że jeśli mi wybaczysz, będę pokutował za to do końca życia. Każdego dnia, będę cię traktował jak moją królową, którą z resztą i tak jesteś. Będę wielbił całe twoje ciało, każdą jego część, a wszystko co powiesz, będzie święte i niepodważalne. Możesz na mnie krzyczeć, bić i traktować jak psa, który musi się skamleć, żeby zasłużyć na twoje względy, ale ja jestem gotowy. Jesteś miłością mojego życia i nie pozwolę ci odejść.
Stałam tam jak sparaliżowana i nie wiedziałam, co mam zrobić. Przede mną klęczał dorosły mężczyzna, który dla mnie porzucił samego siebie, byle bym mu tylko wybaczyła. Kiedy mówiłam, że będzie się musiał kajać u moich stóp, to nie miałam na myśli, tak dosłownie.
Klęknęłam przed nim, tak, że nasze twarze były niemal na tym samym poziomie. Delikatnie otarłam łzy z jego twarzy i spojrzałam głęboko w oczy. Było w nich tyle nadziei i taka bezbronność, jakby to ode mnie zależało całe jego życie. Popatrzyłam w nie jeszcze przez chwilę, a kąciki moich ust uniosły się lekko do góry. Patrzył na mnie w niezrozumieniu, a ja w tej chwili złączyłam nasze usta. Wlałam w ten pocałunek wszystkie uczucia do tego mężczyzny, które w sobie tłumiłam. Był namiętny pełny uczucia, ale i delikatny.
- Ja też cię kocham. Powiedziałam, kiedy się w końcu od siebie oderwaliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top