34
Mia
Urządziłam się w swoim mieszkanku w Los Angeles. Tata już kiedyś mi je kupił, ale tak jakoś z nimi było mi raźniej mieszkać, niż samej w czterech ścianach. Obawiałam się, że Leo wpadnie kiedyś do głowy pomysł, żeby mnie nachodzić z różnych powodów, więc wolałam nie zatrzymywać się u rodziców. Potrzebny nam teraz spokój i nie chce mi się znowu mu tłumaczyć, kto jest ojcem mojego dziecka. Jeśli uważa, że puszczałam się z innymi i w ten sposób zaszłam w ciążę, to niech tak zostanie. Nie spodziewałam się tylko, że tak szybko się tam zjawi i że niby będzie chciał mnie przeprosić. Tylko za co? Za swoją reakcję czy za przekonanie, że zdradziłam go z kimś innym. Być może skoro twierdzi, że nie może mieć dzieci to zrozumiał, że to mogłaby być okazja do posiadania jakiegoś, mimo że w jego przekonaniu byłoby ono innego mężczyzny. Nie mam ochoty się nad tym zastanawiać, teraz liczy się dla mnie tylko moja dzidzia i jej zdrowie. Mimo, że Leo tak mnie na koniec potraktował, to dostałam od niego coś najwspanialszego na świecie. Dziecko.
Dzisiaj mija czwarty miesiąc ciąży i idę na kontolne badanie usg, a co najlepsze w tym wszystkim, być może dowiem się jaka jest płeć dziecka. Chciałabym, żeby to była dziewczynka. Chyba łatwiej byłoby mi ją wychować. Nauczyłabym ją mechaniki, jak jeździć samochodem i dawać sobie radę z chłopakami. Już się nie mogę doczekać, kiedy przyjdzie na świat.
Weszłam do gabinetu lekarza, odpowiedziałam na kilka niezbędnych pytań, a teraz leżę na łóżku do usg, wymazana jakimś żelem i staram się zobaczyć coś na tym ekranie.
- Wielkość główki wporządku, długość kości udowej także, a serduszko też bije poprawnie. Gratuluje, ma pani prawidłowo rozwijające się dziecko. Lekarz pokazując wszystko na ekranie, uśmiechnął się do mnie.
Spojrzałam jeszcze raz na monitor i przyglądałam się temu małemu alienowi, który coraz bardziej przypominał człowieka. Policzyłam rączki, nóżki i coś mi nie dawało spokoju.
- Panie doktorze, ja wiem, że sie na tym nie znam, ale wydaje mi się, że moje dziecko ma trzy nogi. Pokazałam na ekranie o co mi chodzi.
Lekarz popatrzył jeszcze raz.
- To jedno w środku to nie nóżka. Teraz wyszczerzył zęby. Wygląda na to, że będzie mieć Pani synka i to dość dobrze wyposażonego.
Czyli jednak chłopiec, w dodatku ze specjalnym gratisem od tatusia. W ogóle mi to nie przeszkadza. Będziemy chyba tylko częściej odwiedzać rodzinę, żeby mógł czerpać jakieś męskie wzorce.
Wracając do domu, mijałam akurat sklep dziecięcy i postanowiłam zrobić pierwszy precyzyjny zakup dla mojego małego mężczyzny. Moją uwagę zwróciły śliczne, białe body w niebieski deseń, imitujące męską koszulę. Coś pięknego i już sobie wyobrażam jak elegancko będzie w nich wyglądał.
Wróciłam do mieszkania z bananem na twarzy, zadowolona z pierwszego zakupu dla mojego synka. Wyjęłam body jeszcze raz z torebki, bo nie mogłam się na nie napatrzeć, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Na pewno mama przyszła znowu podziwiać mój widoczny już brzuszek i wypytać co powiedział lekarz. Kiedy otworzyłam jednak drzwi, stanęłam jak wryta.
- Co ty tutaj robisz?
Leo
Myślałem, że zwariuję. Objechałem wszystkie możliwe miejsca, które przyszły mi do głowy jako jej miejsce pobytu, ale nic. Żadnego śladu, jakby zapadła się pod ziemię.
Od pierwszej wizyty w jej domu, byłem tam jeszcze kilka razy, prosząc i błagając o adres, ale jej rodzice byli nieugięci. Żadne z nich nie chciało mi powiedzieć, gdzie mieszka Mia. Nie rozumieli, że chciałem wszystko naprawić i przeprosić ją za to, jak źle ją potraktowałem.
Po tej całej sytuacji zrobiłem jeszcze raz testy na płodność i już wiem, że mam małe szanse, ale mam, żeby móc zostać ojcem. Gdybym zrobił je wcześniej, ta cała sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Nosiłbym ją wtedy na rękach i sypał kwiaty pod nogi, za to że da mi to co zawsze myślałem, że nie będzie mi dane - dziecko.
Dzisiaj znów odchodzę z kwitkiem spod domu jej rodziców. Już myślałem, że chyba nigdy nie uda mi się ich do siebie przekonać, kiedy usłyszałem jakieś ciche wołanie. Podszedłem bliżej i za drzewem stała jakaś dziewczyna.
- Kim jesteś i dlaczego mnie wołasz? Zapytałem.
- Jestem Caroline, siostra Mii i dam ci coś czego nie powinnam, ale ona też mi kiedyś pomogła z moim mężem, a teraz ja wierzę w to, że też jej pomagam. Widzę, że ci na niej zależy, bo inaczej nie przyjeżdżałbyś tutaj co tydzień. Podała mi małą, złożoną kartkę. Ale ostrzegam cię, że jeśli ją skrzywdzisz, to gorzko tego pożałujesz.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć ona już odeszła. Spojrzałem na kartkę, którą mi dała i moje serce zaczęło mocniej bić. Na kartce był adres. To był cholerny adres Mii, która jak się okazało mieszkała parę kilometrów stąd. Przez cały czas była tak blisko, a ja jej nie znalazłem. Nie musiałem się długo nad tym zastanawiać. Wsiadłem szybko w auto i udałem się pod wskazany adres.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top