31
Wracając do swojego mieszkania napisalam mojemu chłopakowi wiadomość, że trochę się spóźnię do pracy. Chciałam podjechać jeszcze do swojego mieszkania i przebrać się w inne ciuchy. Kiedy wysiadłam z windy i podążałam korytarzem, zauważyłam przed moimi drzwiami osobę, której bym się raczej nie spodziewała. Uspokoiłam oddech i jak gdyby nigdy nic zaczęłam otwierać drzwi nie poświęcając Zigowi najmniejszej uwagi. W moim mniemaniu dostał jej już, aż za wiele.
- Nie odezwiesz się nawet do mnie? Zapytał przybitym głosem, jak piesek skamlący o uwagę.
- Jakoś nie odczuwam potrzeby rozmowy z tobą, więc chyba nie będę zadawać pytania co tu robisz. Powiedziałam spokojnym głosem, nie dając po sobie znać zdenerwowania.
Weszłam do mieszkania licząc na to, że zrozumie aluzję i sobie pójdzie, ale on przytrzymał ręką drzwi. Widocznie miał inne plany niż ja.
- Czego do cholery chcesz? Wysyczałam przez zęby, a moje oczy gdyby potrafiły ciskać gromy to już by sprawiły że leżał by martwy. - Wydawało mi się, że już mamy wszystko wyjaśnione między nami!
- No akurat mi się wydaje, że niekonieczne. Nie powiedziałaś mi wszystkiego o sobie, o tym kim jesteś i czym się zajmujesz. Myślałem, że jesteś jakąś mdłą lalunią, która chce się ze mną powozić i polansować trochę. Gdybym tylko wcześniej wiedział, że ty i ja to jedno, że pasujemy do siebie jak nikt inny to nigdy...
- To nigdy co? Nie przebzykałbyś tamtej plastikowej dupodajki zaraz po tym jak od ciebie wyszłam? Rozumiem, miał byś wtedy do mnie większy szacunek i zaczekałbyś do następnego dnia, albo upewnił się wcześniej, że was nie nakryję. Spojrzałam na niego z pogardą.
- Nigdy bym nie tknął, żadnej innej, mając przy sobie taki skarb. Zrozum, że nie mogę przestać o tobie myśleć. Wtedy ten seks to było coś niesamowitego, a teraz mając świadomość, jaka więź nas łączy, byłoby nam jeszcze lepiej. Proszę wróć do mnie, przestań się dąsać i skończmy już te gierki.
- Czy tobie już kurwa do reszty odpierdoliło? Nie wiem co dzisiaj brałeś, ale nie wpływa to pozytywnie na twoje rozumowanie i zdolność postrzegania rzeczywistości. Nigdy nie było, nie ma i nie będzie żadnych nas. Mieliśmy za sobą jednorazowe bzykanko, które z resztą w świetle moich późniejszych przeżyć wypada dość blado i na pewno nie będę chciała powtórki. Zapamiętaj sobie ogierze, że nigdy nie uda ci się mnie do siebie przekonać. Poza tym rozumiem w czym jest rzecz. Po lodziku, który ostatnio zaserwowałeś swojemu koledze, zainteresowanie twoją osobą niestety spadło. I co, nawet ta plastikowa niunia nie chce rozłożyć przed tobą nóżek? Na prawdę szkoda, ale może czas zacząć pracować na "własną rękę", albo iść za ciosem i znaleźć sobie jakiegoś przystojnego przyjaciela? Jeśli chodzi o mnie to jest już za późno. Chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale...
- Nigdy nie jest za późno. Powiedział i ... rzucił się na mnie. Zaczął całować moje usta i nic nie robił sobie z tego, że się rzucam i staram go odepchnąć.
Nagle poczułam jak odrywa się ode mnie, albo ktoś go odrywa. W następnej chwili będąc jeszcze w szoku po zaistniałej sytuacji zobaczyłam jak Leo, jak mój Leo uderza go pięścią w twarz i wyrzuca z mojego mieszkania. Krzyczał coś jeszcze, ale byłam w takim szoku, że nic nie słyszałam. Stałam tam jak sparaliżowana i wpatrywałam się w mojego faceta, który stał przede mną z wściekłą miną i rękami założonymi na biodra.
- Co to kurwa miało być? Gdybym się nie zjawił to pewnie skończylibyście w łóżku! Warczał i sapał. Był cholernie wściekły. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
- Oszalałeś chyba! Nie widziałeś jak reagowałam na te jego "pieszczoty"? Zastanów się trochę, jeśli bym cię miała zdradzać, to chyba nie przy otwartych drzwiach?! Krzyczałam równie głośno jak on. Nie dam sobie wmówić, że to moja wina.
- Mam nadzieję, bo jeśli jeszcze raz cię ktoś tknie to nie ręczę za siebie. Jesteś moja i tylko moja. Podszedł i złapał mnie za włosy, nie za mocno, ale tak że poczułam lekkie szarpnięcie. - Kocham cię tak mocno, że to aż boli, a kiedy pomyślę, że to co należy do mnie mógłby dotykać ktoś inny to aż szaleje. Warczał mi groźnie do ucha, a następnie przejechał językiem po całej mojej szyi przygryzając ją na koniec. - Myślę, że się teraz troszkę zabawimy, żeby nie przychodziły ci głupoty do głowy, kiedy mnie przy tobie nie będzie. Żeby zaspokoić te twoje zboczone pragnienia, aż do wieczora kiedy to znowu się spotkamy u mnie i wejdę w ciebie bez ostrzeżenia i będę pieprzył do nieprzytomności.
Włożył palce w moje majtki i nie dało się już ukryć jakie podniecenie i pożądanie zawładnęło moim ciałem. Uwielbiam, kiedy tak mówi, kiedy staje się takim neandertalskim jaskiniowcem i po prostu bierze co jego. Bierze ode mnie to czego chce i nie pyta o pozwolenie. Kiedy traktuje mnie jak swoją własność, a nie swoją towarzyszkę i delikatną kobietę. Często łapię się na tym, że nawet w pracy, kiedy sobie pomyślę co on wyprawia ze mną w łóżku to nie potrafię sobie poradzić z tą gorączką, która trawi wtedy moje ciało.
Oparł mnie o stół kuchenny i nawet nie kłopocząc się zdejmowaniem wszystkich naszych ubrań opuścił tylko nasze spodnie. Wtedy poczułam potężnego... klapsa w tyłek. Bolało, ale dawało tyle rozkoszy, a później jego przy moim wejściu. Bawił się tylko i drażnił ze mną. Tak bardzo chciałam, żeby już wszedł.
- Obiecujesz, że będziesz już grzeczna i ograniczysz wszelkie kontakty z mężczyznami? Trzymając mnie mocno za kark zapytał prosto do ucha. Pokiwałam głową. - Rozumiesz, że jesteś tylko moja i nikt nie ma prawa cię tknąć? Potrafiłam tylko pomruczeć potwierdzająco. Zaraz chyba umrę z tego oczekiwania na niego. - To dobrze! Warknął i wszedł we mnie z taką siłą, że na pewno wszyscy sąsiedzi mnie słyszeli.
Jasna kurwa chyba nigdy nie przyzwyczaję się do jego wielkości. Napierał na mnie tak mocno i szybko, że pogubiłam się w ilości orgazmów jakie mi wtedy zaserwował. Nie wiedziałam dokładnie kiedy kończył się jeden, a zaczynał następny. Byłam w pieprzonym raju. Wtedy poczułam w sobie, że i on dochodzi opadając na mnie swoim ciężarem.
- Przepraszam. Powiedział i pocałował mnie w policzek. Żeby on wiedział co mi właśnie dał. Bardziej odpowiednim słowem byłoby "proszę".
Po "przepychankach" w kuchni mieliśmy jeszcze jedną spokojniejszą już zabawę w sypialni, w bardziej tradycyjnym stylu. Później leżeliśmy przytuleni do siebie na łóżku, prowadząc zwykłe rozmowy.
- I jak poranne spotkanie z przyszłym ojcem? Zapytał.
- Chyba dobrze, przedstawiłam mu perspektywę po której mam nadzieję, że zdecyduje się na oświadczyny. Rzeczywiście miałam taką nadzieję, ponieważ Caroline chciała za niego wyjść, chociaż dla mnie to dziwne. W życiu nie związałabym się z takim kobieciarzem, a do tego nie chciałbym mieć świadomości, że ożenił się ze mną tylko ze względu na dziecko. - Nie ma to jak wpadka, a później myślenie o tym, żeby załatwić to jak należy.
- Nas to nie spotka.
- Co masz na myśli? Zapytałam, bo dziwnie to zabrzmiało.
- Ciąża. Taka ciąża. Bo wiesz...
- Poczekaj. Przerwałam mu. O ja pierdole! Właśnie coś sobie uświadomiłam. Kiedy ja miałam okres??? Myśl, myśl, myśl! Nie to nie może być prawda. Przecież mam założoną spiralkę i miało być wszystko super. Muszę stąd wyjść! Do apteki, gdzie tu w pobliżu jest apteka?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top