19

Wróciłam do swojego mieszkania i mimo, że to nie pierwszy raz tak się zachowałam to było mi jakoś dziwnie. Czułam się źle, wiedziałam że tracę coś na czym mi zależy, kogoś. Ale nie wiedziałam co z tym zrobić. Nigdy nie byłam w żadnym związku ani niczym co mogło by być choćby jego namiastką. Nie wiem jak się wtedy zachować i jak to powinno wyglądać, a ponad wszystko strasznie się boję, że nie będę dla niego wystarczająco dobra.
Kiedy wyjęłam z torebki telefon zobaczyłam, że mam 15 nieodebranych połączeń od Leo, a także wiadomości.

Od Leo
Dlaczego uciekłaś????

Od Leo
Porozmawiaj ze mną

Od Leo
Będziesz w pracy? Spotkaj się ze mną

Od Tina
Dzisiaj wyścigi o 9 pm mam nadzieję, że wpadniesz. To samo miejsce co ostatnio

No to by było tyle. I co ja mam zrobić? Z wyścigami oczywiście wiem co, na pewno pojade, ale co zrobić z Leo? Może lepiej narazie wziąć to na przeczekanie. Oboje ochłoniemy to będziemy w stanie podejmować bardziej racjonalne decyzje.
Zabrałam się za przeglądanie materiałów do mojej serii artykułów. Jestem z siebie bardzo zadowolona. Mam sporo informacji jeśli chodzi o wyścigi, uczestników, nagrody za wygrane itd. Jak mogło by być inaczej skoro siedzę w tym temacie od jakiegoś czasu. Niestety muszę jeszcze wpaść do firmy, żeby to wszystko w miarę solidnie zredagować i będę mogła do tego numeru wrzucić pierwszy tekst o wyścigach. Ale jestem podniecona - mój pierwszy poważny tekst w tak poważnym piśmie.
Podjechałam pod redakcję z nadzieją, że Leo zrobi sobie dzisiaj wolne po tej konferencji. Szybkim krokiem udałam się do mojego gabinetu, odpaliłam kompa i zaczęłam redagować. Tak mnie to pochłonęło, że nie wiem kiedy minęły cztery godziny. W sumie to nie mam czasu iść coś zjeść więc lepiej odłożę to na później, kiedy skończę. Tak dobrze szła mi ta praca, że jakieś dwie godziny później byłam już gotowa więc wysłałam gotowy projekt tekstu i grafiki do druku i na maila do szefa, żeby go sprawdził na swoje, tylko jemu znane sposoby.
Kiedy byłam gotowa do wyjścia po jakieś jedzenie w moich drzwiach stanął Leo, facet którego miałam nadzieję dzisiaj unikać.
- Co ty robisz? Zapytał poważnym tonem podchodząc do mojego biurka.
- Jak to co? Pracuje przecież, a ściślej ujmując wychodzę coś zjeść. Odpowiedziałam stanowczo, żeby nie zobaczył że stresuje mnie ta sytuacja.
- Dobrze wiesz, że nie pytam co robisz w tym momencie, ale co robisz nam, mnie kiedy tak uciekasz, nie odzywasz się, a teraz udajesz że nic się między nami nie wydarzyło.
- A co takiego się wydarzyło? Przecież to tylko niezobowiązujący seks dwojga dorosłych ludzi, nic poza tym. Wiedziałam, że pożałuje swoich słów.
- A więc dla ciebie to był tylko seks? Bo dla mnie to było coś więcej, ale dobrze skoro tak wolisz to udawajmy, że nic się nie stało.
- O co ci człowieku chodzi? Większość facetów byłaby zadowolona z takiego obrotu spraw, ale oczywiście ty nie.
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale nie jestem jak większość. Poza tym wyraziłaś się jasno i nie będę cię męczył o to co było między nami. Czytałem tekst, który mi wysłałaś. Jest na prawdę dobry i poszedł już do druku. Licze na kolejny do następnego numeru. Zakomunikował z obojętną miną. To tak to teraz będzie między nami wyglądać?
- Yyy no jasne, że tak. Dzisiaj już się umówiłam na wyścigi to pozbieram kolejne materiały.
- Rozumiem, umówiłaś się. Oczywiście, że tak. Dobrze nic tu po mnie, idź się szykuj na to swoje spotkanie. I wyszedł zamykając za sobą drzwi trochę mocniej niż zwykle.
Pewnie zastanawiałabym się nad tym dłużej, ale w tym sanym czasie mój brzuch dał o sobie znać prosząc o dokarmianie. Przecież Leo da sobie rade. To już duży chłopczyk. Oooo tak "duży" to dobre określenie.
Szybkim krokiem poszłam do pobliskiej kawiarni coś zjeść, a następnie wróciłam do swojego mieszkania, żeby się wyszykować na wyścigi. Założyłam na siebie dopasowane biodrówki poprzecierane na udach, do tego biały top na ramiączkach odsłaniający pępek, a na to czarną ramoneskę. Włosy upięłam w wysokiego koka i byłam gotowa do wyjścia. Na dole wsiadłam do swojego mustanga shelby i ruszyłam w umówione miejsce.
Podjechałam na plac i zaczęłam rozglądać się po towarzystwie. W tłumie dostrzegłam Tinę, do której podeszłam.
- O cześć, jesteś już. Przepraszam, że do ciebie napisałam, ale nie chciałam sama tu sterczeć. Co tam u ciebie? Słyszałam, że darowałaś sobie bliższe relacje z tym przyjebem, moim bratem?
- Tak, jakoś nam nie wyszło. Skomentowałam
- Tak, nawet chyba wiem dlaczego. Plastic is funtastic! Z resztą właśnie tu idą.
Obejrzałam się za siebie i faktycznie zobaczyłam Ziga i uczepiony na nim zlepek silikonu i botoksu, a to wszystko pokolorowane przez solarium.
- Cześć Mia. Nie wiedziałem, że kiedy nam nie wyjdzie dalej będziesz podziwiać mnie na wyścigach.
- Nie wiem czy zza tego zadartego nosa zauważyłeś, że nie jesteś tutaj jedyną osobą. Poza tym chyba bardziej powinieneś się interesować twoją Barbie. Idź lepiej sprawdź ile przez twoją nieobecność przybyło jej silikonu.
- Nie twoja kurwa sprawa, ona przynajmniej robi coś z jajem.
- A to masz tylko jedno, czy ma może któreś ulubione. Nie dam mu się przegadać. Po moim trupie
- Nie o tym mówię i dobrze to wiesz. Moja kobieta ma podobne zainteresowania do mnie, też się ściga i to całkiem nieźle jak na kobietę. A skoro ty jesteś taka mocna w gębie to może przejedziesz się z dziewczynami dzisiaj i pokażesz czy w czym innym też jesteś taka dobra? Zapytał z kpiną w głosie.
Co za popaprany frajer nawet nie wie do kogo startuje z tym tekstem.
-A jeśli wygram to co?
- Raczej ci to kochanie nie grozi, ale proszę bardzo. Możesz sobie wybrać własną dodatkową nagrodę.
- W takim razie jeśli ja wygram to następnym razem chcę się ścigać z tobą, żeby zetrzeć ci z mordy ten twój głupi uśmieszek. Popatrzyłam na niego z pogardą i rzuciłam wyzwanie, a ten dupek się tylko jeszcze bardziej zaśmiał na moje słowa.
- No no jaka pewna siebie. Jako amatorka nie masz szans więc spokojnie, zgadzam się. Ale jeśli przegrasz już nigdy więcej nie chcę cię tutaj widzieć.
- Umowa stoi!!!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top