16

Mamy dziś piękny, słoneczny poranek. Z racji tego, że mam z tym naszym niedoszłym playboyem Brucem jechać na tą konferencję i zostać tam do jutra, postanowiłam nie spuszczać się za bardzo nad swoim wyglądem. Założyłam krótkie szorty, zwykły biały top i moje ukochane trampki. W takim stroju podjechałam pod redakcję, żeby zabrać stamtąd Bruca. Jakie było moje zdziwienie kiedy zamiast niego do auta wsiadł Leo
- Czy mi się wydaje, czy to przypadkiem nie Bruce miał ze mną jechać. Zapytałam lekko zdezorientowana.
- Ooo widzę, że jesteś bardzo zawiedziona takim obrotem spraw. Może jednak po niego zadzwonie, żeby mimo ogromnego kaca jednak zbierał tyłek i tu przyjechał, bo nasza Mia chce właśnie jego. Odpowiedział sarkastycznie.
- No, no, no nie tak prędko. Co jak co, ale od niego zdecydowanie wolę ciebie. Uśmiechnęłam się słodko i puściłam do niego oczko. - Więc ruszamy księżniczko. Otwarcie liczyłam, że nazywanie go w ten sposób trochę wyprowadzi go z równowagi.
Godzina podróży z moim szefem minęła mi dość szybko. Rozmawialiśmy na różne tematy, ale w większości zawodowe, a Leo wydawał mi się jakiś taki spięty, ale nie wiedziałam dlaczego. Być może ta kanferencja go stresowała, ale nie chciałam zadawać niewygodnych pytań.
Po wejściu do hotelu okazało się, że mamy zarezerwowany tylko jeden pokój w którym stało tylko jedno w miarę duże łóżko
- Nie przesadzasz trochę z tym cięciem kosztów w redakcji. Przez to będziesz musiał znosić mnie całą noc w łóżku, a ostrzegam, że nie śpię zbyt spokojnie. Popatrzył na mnie tylko przez chwilę i się delikatnie uśmiechnął. - Jednak dobrze, że Bruce wczoraj zapił, bo z nim bałabym się spać w jednym hotelu, a co dopiero łóżku. Z resztą nic się nie martw, może na tej drętwej imprezie po konferencji kogoś poznam i wcale nie wrócę na noc do pokoju. Wtedy będziesz miał całe łóżko tylko dla siebie. Przerwałam swój monolog i zerknęłam na Leo, który miał jakiś spięty wyraz twarzy, ale nic nie powiedział.
Udałam się do łazienki, żeby wziąć prysznic i doprowadzić się do stanu oglądalności po podróży. Kiedy wyszłam spod prysznica i chciałam się ubrać, oczywiście musiało się okazać, że zapomniałam majtek z torby. Okryłam się więc ręcznikiem i wyszłam do pokoju. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to wgapiający się we mnie mój szef. Dobrze że się nie ślini.
- Łał Mia, chyba częściej muszę z tobą na takie konferencje jeździć jeśli mam mieć zawsze takie widoki. Powiedział i się uśmiechnął.
- Przepraszam szefie, ale ile ty masz lat? Bo jarasz się laską w ręczniku jak jakiś nastolatek co najpierw podgląda sąsiadkę, a później sobie trzepie w pokoju. Zakomunikowałam z cwanym uśmiechem zwycięstwa.
- Ty jak coś powiesz to wszystkiego się człowiekowi odechciewa. Rzucił i wrócił wzrokiem do papierów, a ja poszłam w kierunku swojej torby.

Po godzinie oboje wyszliśmy z pokoju ogarnięci i odstawieni.
- Czy ty nie mogłabyś kiedyś na takie okazje jak ta ubrać się normalnie oficjalnie? Zapytał?
- O co ci kurwa znowu chodzi, przecież dobrze wyglądam
- Nie no nie najgorzej zwłaszcza, że dekolt kończy ci się równo między piersiami, a spódnica niby odpowiednia długość, ale oczywiście musisz mieć jakieś wyciecie z przodu. Nie to żebym narzekał, ale tam będą praktycznie sami mężczyźni i raczej nie będą słuchać co mamy tam do powiedzenia, bo będą patrzyć na ciebie i wyobrażać sobie różne możliwe opcje.
-No i czego się pieklisz? Przynajmniej będziemy w centrum zainteresowania. Pokazałam mu język i poszłam w stronę windy.

Kiedy weszliśmy na salę konferencyjną uderzyła we mnie jedna, wielka ciemna plama. Znajdowło się tam z 40-stu mężczyzn, wszyscy w ciemnych garniturach i nagle wszyscy spojrzeli w naszą stronę. O fuck faktycznie jestem tu ewenementem. Weszliśmy w głąb sali, żeby znaleźć nasze miejsca. W pewnym momencie z Leo zaczęło się witać dwóch mężczyzn, którzy posyłali mi ciekawskie spojrzenia.
- Widzę Leo, że przyprowadziłeś asystentkę, a nam powiedzieli, że nie można. Powiedział jeden z nich, a w jego oczach widziałam kpinę z mojej osoby. Co za łajza.
- Wybacz Michael, ale to nie jest żadna asystentka. Pozwól, że ci przedstawię. To jest Mia Treinor, nasza redaktor działu motoryzacji. Powiedział Leo uśmiechając się do kolegi.
- To teraz już nawet kobiety zatrudniacie na to stanowisko? Czyli Mia pracujemy na równorzędnych posadach tyle, że w różnych pismach. Powiedz mi skarbeńku jakim cudem dostałaś taką pracę o której zapewne nie masz zielonego pojęcia? Zapytał bezczelny buc. Co za skurwiel.
- No tak zapomniałam, że takie kobiety jak ja, jedyne co wiedzą o motoryzacji to jak się dobrze położyć na tylnim siedzeniu, żeby było gdzie nogi rozłożyć, bo przecież nikt o mnie nie pomyśli, że mogę się na tym znać. Ale nie przejmuj się, masz rację regularnie pieprzę się i obciągam mojemu szefowi stojącemu tu obok i dlatego dostałam tę pracę. Nagle Leo zaczął kaszleć. - Ale dzięki temu możesz spać spokojnie, bo bez problemu bedziesz pierwszy w rankingu. Przecież taka jak ja nie może ci w tym zagrozić prawda. Skończyłam swoją wypowiedź i aż się we mnie gotowało, a oni patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Yyy zapomniałem wam powiedzieć, że oprócz tego, że zna się na swojej robocie ( tutaj zaakcentował wypowiadane słowo) to ma cholernie cięty język i nie lubi seksistowskiego traktowania. Powiedział Leo z uśmiechem wyższości na twarzy, bo po ich minach widział, że ich zgasiłam.
- Przepraszam chłopcy miło się gawędzi, ale właśnie się zaczyna więc chyba przełożymy tę rozmowę na później. Uśmiechnęłam się sztucznie, wziełam Leo pod rękę i udałam się w stronę naszego miejsca skupiając całą swoją uwagę na kręceniu tyłkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top