11
Leo
Po wczorajszym dziwnym dniu, a właściwie nocy udało mi się na czas dotrzeć do redakcji. Na biurku czekała już sterta papierków do przejrzenia i podpisania, a to dopiero początek moich zmagań z nudnymi zadaniami. Kiedy już uporałem się z robotą papierkową i byłem w trakcie przeglądania statystyk myślałem, że już nic nie postawi mnie na nogi. Zdążyłem wypić trzy kawy, a i tak patrząc na te cyferki oczy same mi się zamykały. To chyba taka reakcja obronna organizmu przed szerzącą się nudą
- Musisz mi pomóc z tym tekstem o wyścigach. Nie wiem czy zrobić z tego jeden tekst czy całą serię, co zrobić z okładką, czy mogę pójść na całość i generalnie mam jeszcze masę pytań więc będziesz przez jakiś czas skazany na moje towarzystwo czy ci się to podoba czy nie.
Dzięki ci Boże za jej problemy. Wparowała do mojego gabinetu, wyrzuciła z siebie całą tą wiązankę, a teraz stoi lekko schylona naprzeciw mnie dalej coś mówiąc i przeglądając papiery, a ja niepotrafię myśleć o niczym innym jak tylko o tym jej czerwonym koronkowym staniku, na który właśnie mam idealny widok. Założyła dzisiaj małą czarną, mocno obcisłą z dekoltem w kształcie litery v, którego zawartość właśnie cieszy moje oczy. Ile ja bym dał żeby zobaczyć jak wyglądają majtki do tego stanika. Co ja mówię, całą bym chciał ją zobaczyć bez tej kiecki.
Już tyle razy plułem sobie w brodę, że ten nasz wieczór kiedy się spotkaliśmy tak zakończyłem. Może gdybym poszedł do niej byłoby traz inaczej. Jednak nie potrafię tak. Potrzebuję do seksu trochę dłuższej znajomości.
- Słuchasz mnie do cholery czy dalej będziesz gapił mi się w cycki? Zapytała oburzona i szybko sprowadziła mnie z moich rozmyślań na ziemię.
- Co, co? Sory Mia, ale jestem tak padnięty po wczoraj, że każdy punkt jest dobry do małej zawiechy. Powiedziałem, ale później pomyślałem, że to chyba nie było zbyt grzeczne. Idiota!!!
- No dzięki, na prawdę, że porównałeś mój biust do ściany
- Taki dzień, słuchaj możemy pogadać o tym w drodze do auta bo jedziemy za pięć minut z Brucem na konferencję i nie mam za wiele czasu.
Mia całą drogę zarzucała mnie pytaniami na które rzetelnie odpowiadałem, a kiedy zobaczyła że Bruce jeszcze nie ma postanowiła wykorzystać jeszcze czas w aucie.
- No i widzisz zdążyłam z wszystkim zanim przyszedł ten pożal się Boże playboy. Uśmiechnęła się szeroko, a ja chyba razem z nią.
W tej chwili oboje zauważyliśmy, że owy playboy zmierza już w stronę auta. Mia przysunęła się do mnie i zaczęła poprawiać mój krawat. Nie powiem, miłe uczucie. Mogłaby tak zawsze.
- Powal ich na kolana. Usłyszałem po czym pocałowała mnie w policzek i zamiast wyjść od swojej strony zaczęła się przeczołgiwać przez moje kolana, żeby wyjść moimi drzwiami. Mi dało to świetny widok na jej tyłek, a Brucowi minę niesamowitego zdziwienia.
Jeszcze przez chwilę patrzyłem na oddalającą się dziewczynę po czym spotkałem się z przeszywającym spojrzeniem kolegi.
- No co? Zapytałem.
- Widzę, że ty i nasza pyskata kotka utrzymujecie jakieś bliższe stosunki. Chyba nie bez powodu zastałem cię tutaj z takim bananem na twarzy.
- Raczej nie jestem w jej typie. Odpowiedziałem spokojnie
- Chyba nikt nie jest, skoro nawet mnie olała. No tak bo przecież on jest chodzącym Apollem. - Mnie to sie coraz bardziej wydaje, że ona jest lesbijką.
- Jakoś nie wydaje mi się. Powiedziałem przypominając sobie nasz pierwszy wieczór.
Mia
Wiadomość do: Zig
Mój numer, Mia
Wysłane. Ciekawe czy się odezwie. Niby mogłam zagadać coś bardziej albo się z nim umówić, ale nie lubię zabiagać o faceta. To on ma takie zadanie. Jeśli się nie odezwie to trudno, trzeba mieć swój honor.
A swoja drogą dzisiaj z Leo też spędziłam kilka fajnych chwil. Nie było między nami żadnych niedomówień czy seksualnych podtekstów. Myślę, że po prostu nie jestem w jego typie i traktuje mnie po prostu jak koleżankę z pracy. W sumie to moglibyśmy zostać przyjaciółmi. Z rozmyślań nagle wyrywa mnie dźwięk telefonu. Spoglądam na wyświetlacz i widzę imię Zig.
- Tak słucham
- No cześć laleczko, właśnie dostałem wiadomość od ciebie i powiem ci, że nie rozpisałaś się za bardzo. Myślałem, że zaproponujesz mi jakieś wspólne wyjście
- No niekoniecznie. Dlaczego dzwonisz? Pytam i mam nadzieję, że wiem co usłyszę.
- No więc pomyślałem sobie, że jeśli nie miałabyś dzisiaj nic do roboty to wybrałabyś się ze mną na wyścig. W sumie to mój kolega będzie tam dzisiaj gwiazdą, ale dzięki temu będziemy mogli spędzić tochę czasu razem i poznać się lepiej.
Jego słowa są jak miód na moje serce.
-No dobrze przystojniaku, to o której po mnie przyjedziesz?
- Myślę, że tak koło 20 byłoby ok? Tylko podaj mi adres, żebym wiedział gdzie po ciebie przyjechać
- London Street 276, zapisałeś sobie?
- Jasne, że tak. Na pewno będę
- No raczej. Dobra pięknisiu w takim razie do 20. Tymi słowami rozłączam się z Zigiem i wracam do swoich zajęć.
Można powiedzieć, że ta dzisiejsza randka ( a może to nie randka) to takie połączenie przyjemnego z pożytecznym. Spędzę czas w toważystwie nieziemkiego faceta, a dodatkowo pozbieram trochę informacji do artykułu nad któtym pracuję. Tylko w co się ubrać. Zawsze to Monic pomagała mi w takich sprawach, ale teraz niestety nie ma takiej możliwości. Do głowy przychodzi mi zwariowana myśl, więc zanim zacznę się nad tym za dużo zastanawiać i dam sobie z tym spokój wykonuję telefon.
- Cześć Leo, no i jak tam wasza super ważna konferncja? Pytam o byle co, żeby od razu nie przejść do sedna.
- Yyy dobrze, a dlaczego tak nagle cie to interesuje?
- No jak możesz, zawsze mnie to interesowało. Udaję oburzoną brakiem wiary w moje dobre chęci. A tak całkiem serio to co robisz za jakąś godzinkę. Pytam słodkim głosikiem i nie wiedzieć czemu się denerwuję i czuję takie dziwne mrowienie w brzuchu.
- Mam czas, a dlaczego pytasz? Jak znowu wymyśliłaś coś dziwnego albo niebezpiecznego to ja niestety się na to nie zgadzam, słyszałaś, nie zg...
- Pomożesz mi wybrać ciuchy na randkę. Przerywam ten jego monolog zanim za bardzo się rozpędzi, ale teraz słyszę chyba tylko ciszę w słuchawce. - halo jesteś tam? Przepraszam, że tak do ciebie z tym wypalam, ale nie znam tu nikogo innego kompetentnego w tym zakresie. A biorąc pod uwagę twoją orientację, to wiem, że tym bardziej idealnie mi doradzisz.
-Zaraz, zaraz o jakiej orientacji mówimy? Zaptytał troche ostrzejszym tonem.
- No przestań już przede mną udawać. Mnie się na prawdę nie musisz wstydzić. Zawsze chciałam mieć kumpla geja. O co mu w ogóle chodzi, ja nie widzę w tym żadnego problemu.
- A jakim sposobem ty doszłaś do tych swoich wniosków. Zapytał jakby miał mnie za chwilę rozszarpać na strzępy.
- To proste. Omijasz kobiety szerokim łukiem, poczynając ode mnie wtedy w pubie, a kończąc na tej blond laseczce, która się ostatnio do ciebie przylepiła, za to w żadnym bądź razie nie stronisz od mężczyzn.
- Przecież prowadzę męskie pismo no to chyba logiczne, że dużo mężczyzn jest w tej branży. Ale no dobrze, niech będzie, w takim razie niedługo będziemy u ciebie, ja i moja orientacja.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top