2.0.
Payne zatrzymał samochód na podjeździe do domu Malika i zgasił silnik. Obrócił się w fotelu tak, aby chociaż odrobinę móc patrzeć na Zayna i uśmiechnął się.
- Na pewno chcesz, żebym wszedł do środka? - zapytał i jeszcze raz zerknął na dom. Dochodziła godzina osiemnasta, a w budynku nie świeciło się ani jedno światło.
- Oczywiście, że tak. - Prychnął Malik i odpiął pas, patrząc ciągle na Liama. - No wstawaj. Idziemy, chyba że chcesz tu zostać - fuknął cicho Malik i uśmiechnął się szeroko, kiedy Liam wyskoczył z auta. Sam czarnowłosy otworzył drzwi i zadrżał na zimny powiew wiatru.
Liam pojawił się obok Zayna i złapał go za ręke. Uśmiech bruneta sprawiał, że Zayn zapominał o wszystkim. Nawet o tajemniczym i niezbyt miłym prześladowcy, który dręczył go w wiadomościach. Szybko wszedł po schodach i zatrzymał się przed drzwiami wejściowymi. Słyszał jak Liam zamyka samochód i idzie w jego kierunku. Brunet stanął obok mulata akurat w momencie, w którym przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Zayn chciał przepuścić gościa pierwszego, jednak dłoń Payne'a spoczywająca na jego plecach, wepchnęła go do środka.
- Jaki dżentelmen - mruknął zadowolony Malik, kiedy Payne przepuścił go w drzwiach.
W niektórych momentach denerwowała go przeważająca siła Payne'a, ale wiedział, że nie ma szans na osiągnięcie chociaż podobnej sylwetki. Malik wiedział, że jest zbyt leniwy i odpuściłby sobie już po dwóch dniach.
- Chcesz herbaty? Albo soku jabłkowego? - zapytał mulat, kiedy chłopcy ściągnęli kurtki i zimowe buty. Mamy Zayna nie było jeszcze w domu. Dzisiejszego dnia miała wolne i postanowiła wykorzystać ten dzień na zrobienie zakupów. Czarnowłosy chłopak skierował się do kuchni z Liamem drepczącym tuż za nim.
- Herbata wystarczy. - Zapewnił Liam i usiadł przy stole z rękoma na blacie. Brodę oparł na dłoniach i wpatrywał się w Zayna, który krzątał się po kuchni. Payne mógłby wpatrywać się w sylwetkę chłopaka przez cały wieczór i cały następny dzień, a nie poczułby się znudzony. Chłopak był całkowicie zafascynowany osobowością Malika i naprawdę mu zależało. Brązowe oczy obserwowały każdy ruch czarnowłosego z czystym uwielbieniem w stosunku do delikatności mulata. Wszystko co składało się na niesamowitą osobowość Zayna, sprawiało że Liam codziennie zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo wpadł. Nawet jego mama to zauważyła i widziała jak jej syn się stara.
- Na co się tak patrzysz? - zapytał cicho Zayn, kiedy wyczuł na sobie palące spojrzenie bruneta. Ogromna uwaga, którą poświęcił mu Liam sprawiła, że na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec. I oh, Liam kochał widok czerwonych policzków Malika.
- Mam widoki, to patrzę. - Liam zaśmiał się i wstał od stołu. Podszedł blisko Zayna i pozwolił sobie na mały uścisk. Chciał chociaż trochę pokazać chłopakowi jak bardzo mu zależy, no i może chciał się poprzytulać.
Malik poczuł jak Payne przylega do jego pleców i obejmuje go w pasie. Jego rumieniec pogłębił się w ciemny szkarłat, a serce przyśpieszyło. Podobało mu się uczucie, które pojawiło się w jego brzuchu i nie chciał aby ono znikało. Było lekkie i sprawiało wrażenie, że zaraz wzniesie się w powietrze i odleci.
- Weźmiesz jeden kubek? - zapytał Malik, będąc niepewny czy utrzyma dwa, gorące naczynia w trzęsących się dłoniach. Liam wydał z siebie niezadowolony pomruk, ale wykonał prośbę swojego zauroczenia i złapał za uszka od kubków.
- Prowadź zatem do swojego królestwa. - Brunet uśmiechnął się szeroko i poczekał aż Malik opuści kuchnie. Liam nigdy wcześniej nie był u Zayna i naprawdę nie chciał się zgubić.
Chłopcy weszli na piętro i zatrzymali się pod najbardziej oddalonymi drzwiami. Zayn przekroczył próg pomieszczenia i uśmiechnął się nieśmiało, kiedy Liam odstawił na biurko kubki.
- Ładnie tu masz - przyznał Payne, kiedy rozejrzał się po pokoju i zatrzymał się spojrzeniem na czarnowłosym chłopaku. - Twojej mamy nie ma?
- Nie. Prawdopodobnie jeszcze nie wróciła z zakupów. - Zayn wzruszył ramionami i usiadł na łóżku. Poklepał miejsce obok siebie, aby Liam zajął miejsce obok niego. Payne był bardziej niż chętny i natychmiast pojawił się obok Malika.
Przez moment siedzieli obok siebie i napawali się swoją obecnością, jednak w pewnym momencie Liam postanowił zmniejszyć dystans miedzy nimi i rozłożył się wygodnie na łóżku. Zanim czarnowłosy mógł zareagować w jakikolwiek sposób, poczuł jak Liam ciągnie go za rękę, przez co wylądował obok chłopaka. Z ust Malika wydostał się cichy chichot, kiedy poprawił się na swoim miejscu i ułożył wygodnie z głową na ramieniu Payne'a.
Zayn i Liam wymieniali miedzy sobą ciche rozmowy o byle czym. Cieszyli się, że mogą chwilę poleżeć i po prostu porozmawiać.
- Zgodziłbyś się gdybym zabrał się na drugą randkę? - zapytał cicho Liam, kiedy zapanowała cisza. Co prawda widzieli się więcej niż jeden raz, ale Liam chciał aby to była prawidłowa randka. Taka romantyczna, jak tylko mogłaby być. Zayn przewrócił się na brzuch, a podbródek oparł na piersi bruneta.
- Drugą?
- Taką prawdziwą, żebyś był szczęśliwy. - Liam uśmiechnął się uroczo i wzruszył ramionami.
Zayn uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami. Przez moment wpatrywał się w oczy Liama, w których kryła się niepewność i pokiwał głową. Nie będzie go trzymał dłużej w niepewności.
- Bardzo chętnie. - Twarz Liama rozświetlił szeroki uśmiech, kiedy usłyszał zgodę. Przez moment wpatrywał się w Zayna, po prostu podziwiając go. Pierwszy raz czuł się tak dobrze w towarzystwie czyjeś osoby. Patrząc w brązowe oczy Zayna, poczuł potrzebe posmakowania różowych ust Malika. Już od dawna czekał na odpowiedni moment, aby wykonać większy krok. Zanim pomyślał dwa razy, podniósł głowę i własnymi wargami odszukał usta Zayna.
Był to subtelny i ostrożny pocałunek, który sprawił, że serce Zayna prawie wyleciało z jego piersi. Usta Liama były delikatne i ostrożne badały fakturę warg Malika. Brunet poruszał się ostrożnie i delikatnie, przez co czarnowłosy miał wrażenie, że zemdleje z wrażenia. Był to jego pierwszy pocałunek i Zayn mógłby go odtwarzać bez końca. Malik niezdarnie starał się naśladować ruchy Liama, jednak nie bardzo mu to wychodziło, dlatego oddał inicjatywę starszemu. Ostrożne i delikatne ruchy warg, wywołały w brzuchu czarnowłosego wybuch fajerwerków. Było to najlepsze uczucie, jakie dotąd dwoświadczył i wiedział, że nie żałuje pierwszego pocałunku, który oddał Liamowi.
***
Cały piątek zleciał Zaynowi w szkole z małymi przerwami na analizę scenariusza. Właśnie teraz mógł pozwolić sobie na dokładne przeczytanie całego zarysu przedstawienia, kiedy siedział na sali gimnastycznej i czekał aż Louis zakończy trening. Malik widział, że wiele nie zmieniło się z pierwowzoru, ale nadal nie mógł się przyzwyczaić do tego, że będzie grał postać żeńską. Po prostu musiał się nauczyć, że parę rzeczy będzie musiał mówić w innej formie.
O dziwo, nie przerażała go wizja odegrania miłosnej sceny z Liamem. Czarnowłosy mógł przyjąć to spokojnie i być całkiem zadowolony z obrotu sprawy.
- Już od patrzenia na nich się pocę, a co dopiero gdybym miał do nich dołączyć. - Zayn podskoczył, kiedy nagle odezwał się Niall. Malik naprawdę nie wiedział skąd wziął się blondyn, ale całkowicie się z nim zgadzał. Sport jest cholernie męczący. - Dlaczego nie możemy pograć w golfa na lekcji? - zapytał zasmucony i spojrzał na Zayna, który oderwał spojrzenie od kartek.
- Nie wiem, Ni. - Westchnął mulat i pokręcił głową. - Może idź i pogadaj o tym z dyrektorem, co? - zaproponował dla żartów, jednak błysk w oku Irlandczyka, powiedział mu, że blondynek bierze to na poważnie.
- Jesteś geniuszem, Zaynie. - Niall zerwał się z miejsca i potargał włosy Malika, które ten układał przez dwadzieścia minut. - I od razu obgadam z nim większą porcje frytek podczas obiadu - mruknął i szybko wyszedł z sali gigantycznej.
Malik bąknął niezadowolony pod nosem i pokręcił głową. Niech Horan jeszcze omówi systematyczne spotkania z panią pedagog. Zayn pomarudził jeszcze chwilę, jednak przerwał mu Louis, który opuścił salę wołając imię czarnowłosego.
I pierwszy raz od początku roku szkolnego, Malik cieszył się z weekendu.
_______________________________________
Dzień doberek!
Pierwszy Ziam kiss, ktoś się cieszy? 🙈
Korki z matmy są takie męczące 😅
Miłego wieczoru xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top