57.

{harry}

Postanowiłem przespać się na kanapie, a właściwie nie postanowiłem, tylko po prostu zasnąłem. Pauline spała na górze, a kiedy ją tam odniosłem i tu wróciłem, to wróciłem do oglądania Dark i wyszło tak, że ten serial uśpił również i mnie. Rano obudził mnie dopiero zapach z kuchni. Przetarłem powoli oczy i podniosłem się do pozycji przeciągnąłem, zwiewając jednocześnie. Próbowałem domyślić się, z czym kojarzy mi się zapach, ale nic szczególnego nie przyszło mi na myśl. Miałem nadzieje, że Pauline jeszcze spała i nie wróciła do siebie, bo szczerze mówiąc chciałem z nią zjeść to śniadanie. 

Ale nie spała. To ona przygotowywała posiłek i trzeba było przyznać, że wygląda w kuchni już na tyle swobodnie, że mogłaby już tutaj zamieszkać. Uśmiechnąłem się na ten widok i specjalnie nie narobiłem hałasu, aby jej nie przestraszyć. Powoli i po cichu podszedłem bliżej i objąłem ją swoimi ramionami, kiedy krzątała się przy kuchence, robiąc omlet.

- Dzień dobry - wymamrotałem i musnąłem jej policzek swoimi ustami. Poczułem, że się uśmiecha.

- Dzień dobry, śpiochu - powiedziała i odwróciła się do mnie. - Jak się spało? - dodała, unosząc brew. 

- Całkiem dobrze - przyznałem i założyłem kosmyk włosów za jej ucho. - A tobie?

- Nie narzekałam, a twoje łóżko jest całkiem wygodne - przyznała, wracając po chwili do omletu. 

- Długo już nie śpisz? - zacząłem, sięgając do szafki po kubek, aby zrobić sobie kawy. 

- Czy ja wiem, jakąś godzinę na pewno, ale nie więcej - odpowiedziała, krótko się przed tym zastanawiając. - Spałeś, więc stwierdziłam, że nie będę cię budzić. Ale sama zrobiłam się głodna i zaczęłam robić śniadanie z tego, co miałeś w lodówce. Nic szczególnego, ale myślę, że da się zjeść.

- Pachnie zabójczo, wiec pewnie tak samo smakuje - puściłem jej oczko i wsypałem łyżeczkę zmielonej kawy do kubka. Zalałem ją później wodą i dorzuciłem trochę cukru trzcinowego. 

- Już nie przesadzaj, nie jestem jakąś szczególnie wybitną kucharką - machnęła ręką, a potem już wyłączyła kuchenkę i przełożyła omlet na talerz. Podzieliła go na dwie części, a potem zajęła się szukaniem sztućców. Przez cały ten czas ją obserwowałem, mając szeroki uśmiech na twarzy. - Zapraszam, panie Styles. Do stołu podano.

- Już idę, idę - zabrałem ze sobą kawę i udałem się do jadalni. Brunetka zajęła jedno z wolnych miejsc, a ja dosiadłem się zaraz obok. 

- Smacznego - uśmiechnęła się do mnie i zaczęła jeść. Po chwili jednak wstała, aby wrócić ze szklanką soku z wiśni. 

Jedliśmy i rozmawialiśmy o swoich planach na ten dzień. Dowiedziałem się, że brunetka ma zamiar iść z Red na coś do kina i za bardzo nie będzie mieć już dla mnie czasu. Pomimo to umówiliśmy się, że spotkamy się w najbliższych dniach i szczerze mówiąc już nie mogłem się tego doczekać. Bardzo miło mi się spędzało z nią swój czas i chciałem robić to coraz częściej. A sama Pauline wydawała się być z każdym tym razem coraz piękniejsza w moich oczach. Miałem nadzieje, że też to lubi i nie robi tego bo musi, a po prostu chce. Tak samo jak ja.

~*~

drugi rozdzialik dodam wieczorem ziomeczki x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top