🌙 rozdział dwunasty 🌙

To był ten dzień. Dzień, w którym Louis odkryje tajemnice o którą podejrzewał Edwarda. No i może podekscytowany był faktem, że nareszcie pozna alfę, w której się zauroczuł. Ale to tylko może i sam nie chciał się do tego przyznać.

sassyomega.lou
Jejku, to już dzisiaj 🙊

h.s.x.
Nareszcie

h.s.x.
Gdybym miał czekać na zobaczenie twojej ślicznej buzi jeszcze dłużej, nie wytrzymałbym 🙊

h.s.x.
A jak ty się masz, kochany?

sassyomega.lou
Nie wiem w co się ubrać :/

h.s.x.
Cokolwiek założysz, będzie cudownie

h.s.x.
Nie narzekałbym gdybyś przyszedł nago, słońce 😏

sassyomega.lou
Jejku, Edward 🙈🙈

h.s.x.
Aww, jestem pewien, że teraz się rumienisz

sassyomega.lou
Czy jeśli założyłbym to, to byłoby okej?


h.s.x.
Jak najbardziej

h.s.x.
Będziesz wyglądał uroczo

sassyomega.lou
Przypomnij mi o której się spotykamy i gdzie? Heheh

h.s.x.
O 16 przy Baker Street

sassyomega.lou
Dobrze, w takim razie do zobaczenia x

Louis wstał z łóżka i podszedł do szafy, na której drzwiach wisiały ubrania przygotowane na randkę.

Randkę? Szatyn sam nie wiedział czy może nazwać spotkanie z alfą randką, ale to było idealne określenie.

Omega ostatni raz spojrzała na rzeczy i ruszył do łazienki. To był najwyższy czas, aby zacząć się przygotowywać.

Chwycił swoją elektryczną, niebiesko-zieloną szczoteczkę, którą dostał jako prezent na ostatnie święta od Zayna i zaczął mocno szorować zęby. Nałożył węglową maseczkę, zostawiając ją bez spłukiwania by ta zaschła.

Wyszedł z łazienki, kierując się do swojej małej sypialni. Stanął przy dużej szafie, zadarł głowę do góry, by łatwiej mu było znaleźć jego wcześniej przgotowany strój.

Wsunął na swoje ciało długi, szary sweter i jasnoniebieskie ogrodniczki. Może i lubił damskie ubrania, ale całkowicie dobrze się w tym czuł.

W lustrze poprawił swoje włosy, które nadal były mokre po niedawnej kąpieli. Przez czarną substancję, która powoli zasychała na jego twarzy, Louis dostrzegł jak jego niebieskie oczy błyszczą z podekscytowania.

Podskoczył na dźwięk przechodzącej wiadomości i automatycznie złapał za komórkę.

Od: Zaynie
Tylko pamiętaj o zabezpieczeniu, Louis! Jestem za młody, żeby zostać wujkiem!

Louis zarumienił się soczyście na tekst przyjaciela i odrzucił telefon na łóżko. Ze zmarszczonymi brwiami ruszył z powrotem do łazienki, by ściągnąć zaschniętą maź. Wszystko odeszło bardzo szybko, na dodatek jego skóra była teraz bardzo gładka. Popsikał się swoim ulubionym perfumem od Beyonce i już po chwili był prawie gotowy do wyjścia.

Trochę się denerwował, kiedy zakładał czarne vansy. Nie wiedział czy Edward, albo Harry, nie ucieknie z krzykiem, kiedy pozna go bliżej. Louis nie chciał, aby alfa zostawiła go jak Dylan. Nie chciał przeżywać tego kolejny raz. Louis chciał jedynie spotkać swoja jedyną miłość, która zaakceptuje go takim jakim jest i po prostu pokocha.

Omega zamknęła drzwi od swojego mieszkanka, po czym wolnym krokiem ruszyła w stronę miejsca spotkania. Baker Street znajdowało się zaledwie parę przecznic od jego domu i szatyn nie miał co się śpieszyć.

Długie rękawy swtera zasłaniały drobne dłonie Tomlinsona, dzięki czemu mógł skubać nerwowo swój sweterek. Zatrzymał się przed kinem i rozejrzał dookoła. Nie wiedział kogo szukać, ale podejrzewał, że powinien wypatrywać Harry'ego.

h.s.x.
Za momencik będę, kochanie xx

h.s.x.
A ty już jesteś?

sassyomega.lou
Jestem, ale spokojnie. Nie śpiesz się.

Louis, gdy tylko odpisał, schował telefon do kieszeni, wcześniej jeszcze przeglądając się w szybce ekranu komórki.

"Chyba nie mogę wyglądać aż tak źle" mruknął sam do siebie, zanim czyjaś para dłoni nie zasłoniła jego oczu.

-Zgdanij kto to, słoneczko. - Louis poczuł lekki dreszcz, który przeszedł po jego ciele, kiedy usłyszał ochryply głos.

Szatyn znał ten głos i szybko odwrócił się do alfy, której zapach cudownie piścił zmysły Louisa. Ręce omegi automatycznie owinęły się wokół szyi mężczyzny, a z gardła uleciał cichy pisk.

To był jego Harry. Uśmiechnął się zanim wykrzyknął:

- Jejku, tak bardzo cieszę się, że w końcu cię widzę. - zachichotał, puszczając w końcu Stylesa i wpatrywając się w niego jak w obrazek.

Na jego policzkach były czerwone plamy, które pojawiły się w momencie, w którym Harry zasłonił mu oczy. Nie mógł uwierzyć, że Harry podszywał się pod Edwarda aby nawiązać z nim kontakt. Nie bardzo wiedział dlaczego to zrobił, ale nie miał zamiaru psuć chwili.





_______________________________________

Bardzo ładnie prosimy o uśmiech 😻
i powodzenia w szkole

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top