🌙 epilog 🌙

Słońce wisiało ponad wierzchołkami drzew, kiedy Harry wyciągnął swoją omegę z łóżka. Miał zaplanowany cały wieczór i nie mógł pozwolić aby jego plany legły w gruzach.

- Harry - jęknął Louis, kiedy wciskał swoją nogę w czarnego Vansa. - Nie możemy poleżec jeszcze chwilę? - zapytał, kiedy zobaczył jak zielonooki mężczyzna stoi z założonymi rękoma na klatce piersiowej i uważnym spojrzeniem wbitym w Tomlinsona.

- Nie, kochanie. - Bezradny loczek pokręcił głową i uśmiechnął się lekko. - Wstawaj i idziemy, kotku.

- Czemu ty mi to robisz? - spytał męczeńsko Louis, jednak ostatecznie poszedł za Harrym, od razu łapiąc jego większą dłoń.

- Nic ci nie robię, Lou, ale nie chce, żebyś cały wyjazd przeleżał w łóżku. - Styles zaśmiał się i wyciągnął omegę z domku. - Łóżko jest fajne, ale na dzisiaj przygotowałem coś więcej, więc zrób mi tą przyjemność i chodź bez marudzenia.

Louis wymamrotał coś pod nosem, coś czego nawet sam nie mógł zrozumieć, ale musiał. Lubił marudzić i Harry koniecznie musiał to zaakceptować. Jednak szybko zaprzestał i zainteresował się inną sprawą.

- Co przygotowałeś? - Niebieskie oczy, w których pojawiły się ciekawskie iskierki skierowały się ku twarzy Harry'ego, który wzruszył tylko ramionami.

- To niespodzianka.

- Ugh, Harry! No weeeeeź. - Szatyn przeciągnął przedostatnią głoskę, rzucając się w tym samym momencie na Stylesa, który niedokońca świadomy ugiął się, ale przerzucił jedno ramie na to Louisa, by omega czuła się bezpieczniej.

- Nie ma mowy, Louis. Niespodzianka to niespodzianka i nie zmienisz mojego zdania. - Harry wydawał się być nie do przekonania i Louis czuł, że nie wpłynie na decyzje alfy.

- W porządku - westchnął w końcu i przytulił się do boku alfy. Rozejrzał się dookoła, a na jego twarz wpłynął uśmiech, kiedy zobaczył gesty las, przez który prześwitywalo jezioro. - To co teraz będziemy robić?

- Myślałem, żeby przepłynąć się łódką po jeziorze, a potem coś zjemy. Co ty na to?

- Chętnie tatusiu. - wyszeptał Louis uwodzicielsko, po chwili zanosząc się chichotem, gdy zauważył jak policzki Harry'ego przybrały delikatnej, jasnoczerwonej barwy.

Alfa jednak nie zareagowała w żaden sposób na złośliwe zaczepki i po prostu pociągnęła swoją omegę w kierunku brzegu jeziora.

W oczy Louisa od razu rzuciła się mała łódka, na której pokładzie były dwa kapoki i para wioseł.

- Nawet nie licz, że to ja będę wiosłował - mruknął Louis i szybko podbiegł do łódki, żeby ubrać kapok. - On mnie pogrubi - dodał, kiedy założył odblaskowe ubranko.

Harry westchnął cicho i zrezygnowany podszedł do omegi, żeby po chwili mocno ją przytulić.

- Tak bardzo, jak ciebie kocham, nie zawaham się przed wyrzuceniem cię za burtę.

- Hej! - wymamrotał, jednak po chwili zaśmiał się, gdy poczuł że Harry również wszedł do łodzi i złapał za parę wioseł.

- Ja to będę robił dobrze? - spytał miło, a Louis pomyślał że loczek jest takim gentlemenem i tak bardzo cieszy się że są razem.

Tomlinson pokiwał tylko głową i obserwował jak jego mężczyzna coraz bardziej go uszczęśliwia.

***

Z ust Tomlinsona uciekał głośny śmiech, kiedy wolnym krokiem szedł za Harrym. Harrym, z którego skapywała woda. Jego długie brązowe włosy były całe mokre, a ubrania całkowicie przylgnęły do ciała alfy.

- Harry! - Tomlinson zerwał się do biegu, żeby dogonić swoją alfę. - No już, uśmiechnij się.

Z gardła Stylesa uciekło ciche warknięcie, kiedy przypomniał sobie całą sytuacje na łódce. Czuł się strasznie zażenowany, kiedy napotkał spojrzenie omegi.

- Nie musiałeś się przede mną popisywać, kochanie. - Louis złapał za dłoń alfy. - I tak cię kocham.

Louis w głębi duszy śmiał się ze swojej głupiutkiej alfy. Nie rozumiał dlaczego Harry zdecydował się na głupie tańce w łódce, która stała na środku jeziora. Louis nie mógł nic zrobić, nawet nie zorientował się, a Harry już był w wodzie.

- Zamknij się - warknął, ale tak, by Louis nie wziął tego na poważnie. Nie chciał, by jego omega była nim przerażona. - Czemu musiałem to robić? - wymamrotał zażenowany swoim zachowaniem, wpijając się po chwili mokrymi wargami w te Louisa.

Louis zaśmiał się w usta alfy i siłą odepchnął od siebie alfę.

- Ja nie mam zamiaru być mokry - mruknął, kiedy Harry obdarzył go smutnym spojrzeniem. - Idź wziąć prysznic i przebierz się, a ja znaczne robić coś do jedzenia.

W trakcie gdy Hazz brał prysznic, Louis zmienił bluzke, która była troszkę mokra podczas "zabaw" na wodzie.

Postanowił zarzucić na siebie jedna z bluz Harry'ego. Kiedy podwijał przydługie rękawy, w głowie obmyślał co przygotują do jedzenia.

Z początku miał ochotę na spaghetti, ale na myśl o tym gorącym sosie, natychmiast zrezygnował. Zamiast tego pomyślał o gziku, którego smak zdecydowanie przyciągnął szatyna.

Wyciągnął z lodówki wszystkie potrzebne produkty, które Harry musiał kupić parę dni przed ich przyjazdem do domku.

Nie zajęło mu to jakoś dużo czasu, wszystko jednak przygotowywał z jak największym staraniem i dokładnością. Po około 40 minutach cały stół był nakryty i wszystko przygotowane już było na kolacje.

Louis zadziwił się trochę, kiedy Harry jeszcze nie pojawił się w kuchni. Zwykle alfa brała szybko prysznic i zaniepokojona omega wolnym krokiem ruszyła w stronę schodów, żeby zobaczyć co z Harrym.

Przeszedł przez krótki korytarz, prowadzący do ich wspólnej sypialnii, po czym w końcu znalazł się w pokoju. Widok który tam zastał wprawił go w delikatny rumieniec, gdy zobaczył swojego chłopaka leżącego na wielkim łóżku, tuląc się do jednej z bluzeczek Louisa.

Omega poczuła przyjemne ciepło, które rozpezestrzeniło się po jego brzuchu. Bez namysłu położył się obok swojej alfy. Powinni zjeść i przygotować się do wieczornej niespodzianki, ale nie miał serca zostawić swojego chłopaka.

Lou delikatnie podsunął się pod umięśnione ramie bruneta, jecząc cicho gdy alfa delikatnie go nim przygniotła, jednak od razu zachichotał.

Przymknął oczy, kiedy poczuł przyjemne cieplo wytwarzane przez alfę. Naprawdę niewiele potrzebował, żeby zasnąć.

W tym momencie jednak Harry otworzył posklejane oczy, owiewając Louisa zdezorientowanym spojrzeniem.

- Przepraszam, kochanie - wymamrotał sennym głosem, kiedy zobaczył jak Louis opatula się kołdra.

- Nic nie szkodzi, Hazz. - Louis uśmiechnął się lekko do alfy. - Obiad gotowy, ale narobiłeś mi ochoty na sen.

- Przykro mi, maluszku. - uśmiechnął się przepraszająco Styles, wstając ostrożnie z łóżka i biorąc w swoje ramiona Louisa.

Louis jęknął cicho, kiedy poczuł jak jego ciało oderwało się od materaca.

- Nie rób tego, Harry. Będziesz potem żałował.

Styles zaśmiał się cicho na slowa swojej omegi, jednak nie zrezygnował ze swoich planów. Zjedzą i Harry zaprowadzi swoją omegę na wieczorną niespodziankę.

-Hazz - zrzędził Louis, nie chcąc wychodzić z sypialni, w której było o wiele cieplej niż w innych pomieszczeniach.

Harry śmiał się z uroczego zachowania swojej omegi, w końcu schodząc po schodach i o mało nie przewracając się o śliski schodek.

- Nie, kochanie. Przepraszam, że zasnąłem, ale teraz musimy zjeść obiad i potem zaprowadzę cię na niespodziankę. I tak za długo byliśmy na łódce. - Harry uśmiechnął się lekko, kiedy odstawił Louisa na stołek obok stołu.

Harry odsunął krzesło dla Louisa, jak prawdziwy gentlemen powinien, na co policzki szatyna delikatnie poróżowiały. Zajął swoje miejsce, chichocząc w środku na urocze zachowanie alfy.

Zielonooki nałożył jedzenie na talerz Louis, po czym postawił posiłek przed omegą.

- Smacznego, kochanie - wymruczał, po czym usiadł naprzeciw szatyna i nałożył na własny talerz.

Podczas jedzenia para wymieniała się cichymi rozmowami, podczas których Harry opowiadał swoje żarty.

- Puk, puk. - Harry nachylił się nad stołem, żeby być bliżej Louisa.

- Harry, błagam - jęknął cicho szatynek i odłożył widelec, po czym zasłonił oczy dłońmi. - Kto tam?

- Mery - Harry dał Louisowi znak, żeby ponownie się odezwał.

- Jaka Mery?

- Mery Christmas!

Louis obserwował jak Styles zanosi się głośnym śmiechem, jednocześnie odchylając głowę do tylu.

"Boże, z kim ja mam doczynienia?" zaśmiał się w myśląch Tomlinson, chichocząc cicho z grzeczności. Poprawił delikatnie swoje włosy, zabierając widelczyk i jedząc kolejną porcje.

Dokończyli obiad w miłej atmosferze, która przerywana była głupimi żartami Harry'ego, który miał w zapasie całą masę i śmiechem Louisa.

- Pójdę wziąć prysznic - mruknął Louis, kiedy dokończyli obiad i pochowali talerze. -  A ty co będziesz robić? - dodał, kiedy odwrócił się do alfy, która chowała ostatnie naczynie do szafki.

- Muszę iść coś zrobić, a już jest szaro i lepiej kiedy zrobię to teraz. - Harry ucałował głowę omegi. - Niedługo wrócę i zabiorę cię na niespodziankę.

Louis uśmiechnął się lekko i pokiwał głowa. Poczekał aż Harry wyjdzie z domku, po czym biegiem ruszył do łazienki.

Marzył o cieplej kąpieli.

***

Miękkie włosy Louisa sterczały w każda stronę, kiedy szedł za Harrym przez ciemny las. Nie wiedział co alfa przygotowała, ale nie chciał psuć niespodzianki i grzecznie szedł za Stylesem.

Tomlinson włożył na siebie czarne dresy, które nosił rzadko i do tego dopasował bluzkę Harry'ego. Dnie były ciepłe, ale znając klimat panujący w Anglii, w nocy mógł trochę zmarznąć.

- Daleko jeszcze? - zapytał zrezygnowany szatynek, kiedy po raz kolejny potknął się o jakąś gałąź.

- Nie, kochanie. W sumie już jesteśmy na miejscu. - Harry odwrócił przodem do omegi i złapał ją za rękę. Powoli wprowadził Louisa na dużą polane, na której środku był ułożony idealny stosik drewna, który po zapaleniu stworzyłby ognisko. Louis wpatrywał się w rozłożony na trawie koc i wiklinowy koszyk, który ułożonym był niedaleko przygotowanego ogniska. Niebieskooki mógł dostrzec też parę poduszek.

- Jejku Harry, kiedy to przygotowałeś? - spytał oniemiały szatyn, spoglądając na swojego chłopaka, który uśmiechał się opiekuńczo w strone omegi.

- Mała tajemnica, Sweet Creature. - mrugnął Harry, owijając swoim ciepłym oddechem szyje Louisa, kiedy objął go w talii.

Louis uśmiechnął się rozczulony i pozwolił Harry'emu zaprowadzić się ma koc. Omega nadal nie mogła uwierzyć w cudowna niespodziankę, która przygotowała dla niego jego alfa.

- Jest wspaniałe, Hazz. Dziękuje. - Louis odwrócił się przodem do alfy i delikatnie ucałował jego usta.

- Wszystko dla mojej małej omegi - wymruczał kiedy usiadł na kocu, a Louis ułożył mu się z głową na kolanach. Wsadził palce w jego puszyste włosy i zaczął powolutku nakręcać na swój palec wskazujący każdy pojedynczy kosmyk.

Louis przymknął oczy i rozkoszował się ciepłem, które biło od ogniska i od jego alfy. Nie mógł uwierzyć, że Harry przygotował dla niego tak wiele w tak krótkim czasie.

Między nimi panowała cisza, która nie była ani trochę krępująca. Między nimi dało się wyczuć dziwną więź, która połączyła ich już pierwszego dnia, w którym się spotkali.

- Chcesz winogrono? - zapytał Harry i wyciągnął z koszyka miskę z owocami. Louis jęknął cicho na nagły brak kontaktu dłoni alfy z jego włosami, ale pokiwał głową. Pozwolił swojej alfie na powolne karmienie i Louis miał ochotę zasnąć.

- Nie śpimy, maluszku - wyszeptał Harry, klepiąc delikatnie Louisa w odziane udo. Na nagły kontakt Tomlinson poczerwieniał delikatnie, co nie uszło uwadze alfy.

- Jesteś słodki gdy się rumienisz - skomentował krótko Harry i podsunął pod  usta omegi kolejny owoc. Styles czuł się dobrze i komfortowo, gdy trzymał w swoich ramionach Louisa.

- Nie mów mi tego, bo zarumienie się jeszcze bardziej. - Zaśmiał się Louis, wiedząc, że po tym Harry zacznie go komplementować jeszcze bardziej.

- I bardzo dobrze, Lou. Uwielbiam patrzeć jak stajesz się taki czerwony. - Harry zaśmiał się pod nosem i nachylił nad drobnym ciałem szatyna, aby ucałować jego wąskie wargi.

Całowali się z pasją i delikatnością, przez co dwójka mimo chłodnego wieczora poczuła gorąc bijącą od ich ciał.

Jednak Harry nie chciał niczego inicjować, dlatego po chwili odsunął się od Louisa i posłał szeroki uśmiech, przez co w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.

- Nie jest ci zimno? - zapytał trochę zmartwiony, bo wiedział, że Louis szybko marznie.

- Jest okej Harry. Po prostu tul mnie jak dotychczas i tyle. - Zachichotał miło Lou, wtulają się w ramie swojego chłopaka.

Harry pokiwał jedynie głową i uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Nie miał zamiaru wypuszczać Louis ze swoich ramion.




___________________________

Dzień doberek x

Jak się macie? Jak ocenki na koniec roku?

Teraz przed nami tylko dodatki i koniec!

Miłego wieczoru! 🌻

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top