Rozdział 1
Siedziałem w moim gabinecie z nosem w papierkach. Uważnie przeglądając każdą stronę z wymalowanymi wydatkami...oczywiście nikogo innego niż Michaela Jacksona. Nigdy nie zastanawiałem się na co i ile wydaje, mam od tego ludzi. Przejrzawszy wszystkie strony zdałem sobie sprawę z tego jak jestem oszukiwany. Moi pracownicy kupują sobie nowe samochody, robią remonty w domach za moje pieniądze. Wstałem wpatrując się daleko przez okno w panoramę gór. Chodziłem w tę i we w tę bez większego sensu próbując znaleźć rozwiązanie moich problemów. Z rozmyśleń wyrwał mnie mój manager.
- Zbieraj swoje chude dupsko Jackson - rzucając do mnie z bananem na twarzy i cygarem w ręce.
- Ahh zapomniałem kompletnie o gali, daj mi pięć minut.
Widząc jak DiLeo zamyka drzwi opadłem leniwie na kanapę. Po chwili podniosłem się kierując swoją osobę do łazienki. Wykonałem codzienną rutynę, a następnie udałem się szybkim krokiem do limuzyny, w której czekał już zapewne zirytowany Frank. Wszedłem w ciszy do limuzyny. Wsłuchując się w piosenkę lecącą wówczas w radio.
- Ta panienka zbija niezłą kasę za ten przebój- wyrwał Frank.
- Ariana Grande? - zaśmiałem się - To jest gwiazdeczka jednego utworu.
- Ma większy majątek od ciebie Jackson- zaczął zanosić się śmiechem.
- Narazie...
- Nie ukrywam mogłaby cie wyratować.
- Czym? Duet odpada, ma za wysoki głos, nie zgrywałby się z moim
- Co ty pieprzysz Jackson. Załamujesz mnie chłopie. Sam piszczysz jakby cie penetrowali a gadasz, że ta laseczka za wysoko śpiewa.
Odpowiedziałem mu śmiechem. Po czym poklepał mnie po ramieniu.
- Przemyśl to jeszcze Michael...są jeszcze inne korzyści z tego...No wiesz - wypowiadając ostatnie słowa charakterystycznie poruszył brwiami.
- Opanuj swoje kudłate myśli - odpowiedziałem mu, po czym szturchnąłem go w bok.
Reszta drogi minęła w ciszy. Dojechawszy na galę udałem się do mojej makijażystki - Karen. Uwielbiam tą blondynę. Zawsze potrafi mi poprawić humor. Uporawszy się z makijażem czekałem na odebranie mojej nagrody. Artyści kolejno wchodzili i wychodzili odbierając swoje sukcesy. Aż w pewnej chwili moją uwagę przykuła niezbyt wysoka, lecz wyjątkowo urocza kobieta. Przyglądając jej się dokładniej zdałem sobie sprawę, że to właśnie o niej mówił DiLeo. Hmm może jednak warto zastanowić się nad tym planem.
***
Żegnając się całusem z moim chłopakiem udałam się do samochodu. Moje szczęście było nie do opisania. Jadąc myślałam nad nowymi piosenkami. Myślałam nad duetem, jednak byłam zielona w show-biznesie. Dojechawszy na miejsce. Udałam się z ochroniarzami do garderoby. Przywitałam się z makijażystką, która wykonawszy swoją rutynę zajęła się moją fryzurą.
Stałam nieco zdenerwowana czekając aż mnie wywołają. Powtarzałam swoją przemowę w myślach. Nagle usłyszałam swoje imię, a następnie nazwisko. Wychodząc na scenę jedna postać przykuła moją uwagę. Król Michael Jackson III Wielki, który przeszywał mnie wzrokiem kiedy stawiałam krok po kroku. Wywróciłam oczami. Nie przepadałam za nim, a wręcz nie lubiłam. Uważałam go za Zadufanego w sobie chama, jednak szanowałem go. Myśli, że wydał thrillerka i jest Bogiem. HaHa to się myli. Bicz plis nowa gwiazda przed wami Ariana Grande. Szłam pewnym krokiem. Po odebraniu nagrody wygłosiłam krótkie przemówienie. Wracając czułam na sobie wzrok pewnej osoby, którą dobrze wszyscy znają. Bacznie obserwowałam za kulisami dalszy bieg wydarzeń gali. Gwiazdy wychodziły i wracały ze sceny, również Jackson. Kiedy miałam już wychodzić z budynku mój manager podszedł do mnie i rzucił:
- Pan Jackson ma dla ciebie ofertę Ariano.
- Naprawdę jaką? - Nie udawałam ciekawiło mnie to
- Proponuje ci duet.
*****
Okej więc pierwsze wypociny za nami😂😂publikuje wam ten rozdział i zabieram się do następnego.💗😘
Komy i gwiazdki motywują😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top