Rozdział 21

Leniwie otworzyłam powieki, czując na ciele ogrzewające mnie światło kalifornijskiego słońca. Przeciągnęłam się leniwie, po czym zwlekłam się z wielkiego łóżka, wsuwając stopy w ciepłe kapcie. Przetarłam dłońmi zaspaną twarz i powędrowałam w stronę kuchni w celu spożycia śniadania.
   Gdy byłam na schodach, usłyszałam przytłumiony głos Michaela i Mary. Najwyraźniej o czymś rozmawiali. Nie chciałam podsłuchiwać, jednak ich wymiana zdań była na tyle głośna, że pare zdań dotarło do moich uszu.

- Ja nie wiem. Ona naprawdę mi się podoba.

- Mówię ci, Michael. Zagadaj do niej, na pewno ci nie odmówi wyjścia.

- Nie wiem... A co jak mnie odrzuci?

- Czy ty coś w ogóle wiesz?

Od razu w mojej głowie krążyły pytania na temat jego wybranki. Ciekawiło mnie, kim jest dziewczyna, która tak wpadła mu w oko. Jednak nie wypadało mi być nachalną i wypytywać się o każdy szczegół jego życia. O każdy dzień, spotkanie, położenie czy właśnie kobietę. Miałam mętlik w głowie. Z jednej strony była to jego prywatna sprawa i nie miałam prawa być dociekliwa, lecz z drugiej pragnęłam być dobrą przyjaciółką. W głębi serca bałam się o Michael'a. Za wszelką cenę chciałam uniknąć sytuacji, w której jakaś pijawka złamie mu serce. Odkąd nasza relacja nabrała koloru i staliśmy się sobie naprawdę bliscy, miałam okazję poznać go "od kuchni strony". Mike jest zbyt kruchy i wrażliwy, by po raz kolejny przyjąć cios od losu na swoje barki. Byłam świadkiem jego lekomanii, którą za wszelką cenę chciał przede mną zataić. Dlatego w pewien sposób starałam się go chronić. Pewnie niektórzy pomyśleliby, że jestem niezrównoważona psychicznie, ale robiłam to w dobrej wierze.
Odgoniłam od siebie męczące myśli, po czym szybko przemknęłam przez wejście do kuchni.

- Dzień dobry - praktycznie od razu wyskoczyła do mnie uśmiechnięta gospodyni.

- Cześć, Mary - odwzajemniłam gest.

Spojrzałam na Michael'a siedzącego na szerokim parapecie. Wyglądał na bardzo zawstydzonego, jakby właśnie przyłapano go w łóżku. Nie mruknął ani słowa, odkąd weszłam do pomieszczenia. Wpijał swój wzrok w widok za oknem, by za wszelką cenę na mnie nie patrzeć. Nie umiałam sobie racjonalnie wyjaśnić jego zachowania. To musiało wyglądać bardzo podobnie do zbuntowanego, obrażonego nastolatka... Tyle, że z ogromnymi, czerwonymi rumieńcami na twarzy. Ciężko mi było zrozumieć, co jest takiego wstydliwego w miłości. Bardzo trapiło mnie jego dziwne zachowanie, więc postanowiłam, że wyciągnę to od niego. Rozmowa była mi dosyć na rękę, zważając na to, że Mary właśnie opuściła kuchnie.

- Hej, dlaczego traktujesz mnie jak powietrze? - zbliżyłam się do niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Hmm? - w końcu odwrócił głowę w moją stronę. - Przepraszam, zamyśliłem się. Co mówiłaś?

- Dlaczego traktujesz mnie jak powietrze? Coś zrobiłam nie tak?

- Nie, a czemu tak myślisz?

- Odkąd wstałam, nie odezwałeś się do mnie ani słowem.

- Byłaś tu? Nie zauważyłem cię - jego odpowiedź była tak nieprzemyślana, że nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- Michael nie kłam. Ty siebie słyszysz? - po chwili, gdy zrozumiał sens swojej wypowiedzi, sam zaczął cicho chichotać - Mów, o co chodzi?

- Nie... To jest zbyt niezręczne - wbił wzrok w podłogę, cały czas chichocząc.

- Co masz na myśli?

- Ech... Dużo słyszałaś? - spytał podnosząc nieśmiało wzrok na moją twarz.

- Czyli jednak chodzi o to.

- Tak - mruknął cicho.

- Yhm - po tych słowach zapanowała uporczywa, niezręczna cisza.

Całe szczęście głośny pisk czajnika przerwał krępującą atmosferę. Zalałam mały kubek wrzącą wodą. Wsypałam dwie łyżeczki cukru, po czym zaczęłam energicznie mieszać.

- Ładna chociaż jest? - spytałam, biorąc łyk herbaty.

Mike zaśmiał się, po czym dodał:

- Najpiękniejsza jaką widziałem.

- Musi mieć szczęście, że sam Michael Jackson jest w niej zakochany.

- To ja mam szczęście, że ją znam - wyszczerzył się i spuścił wzrok.

  Posłałam mu wymuszony uśmiech. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale czułam jak gula w gardle podwaja swoją wielkość. Było to coś na wzór zazdrości, zawiści albo po prostu strachu. Miałam cichą nadzieję, że Michael odpuści sobie tą kobietę. Nie mogłam wymienić powodów, dla których miałby to zrobić, lecz czułam dziwne, znajome uczucie wewnątrz. To nie było dobre dla naszej znajomości.

   Po śniadaniu Michael musiał pojechać do studia. Ja również powoli rozpoczynałam pracę nad nowym albumem. Przygotowania miały zacząć się za dwa tygodnie, więc na razie mogłam cieszyć się życiem.
  Mimo, że tymczasowo mieszkałam w Neverlandzie, nadal nie znałam wielu ścieżek i zakątków. Nigdy nie pomyślałabym, że ta posiadłość jest tak ogromna. W rzeczywistości wydaje się jeszcze większa niż na zdjęciach. Nie chciałam męczyć i ciągać Michaela po całym terenie, bym poznała każdy kąt, więc postanowiłam zrobić to na własną rękę.
   Gdy już ubierałam buty, zadzwonił telefon. Głośno westchnęłam i podeszłam do głośnego urządzenia. Podniosłam słuchawkę, mówiąc:

- Słucham?

- Hej Ariś... - usłyszałam głos mojego brata, ale jego ton natychmiast mnie zaniepokoił.

- Frankie? Co się stało?

Jedną odpowiedzią był głośny szloch.

- Frankie, wszystko dobrze?

- Rozstałem się z Chrisem - oznajmił przez łzy.

Zamilkłam. Kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć, jak go pocieszyć. Zawsze wydawało mi się, że tworzą zgraną parę, wręcz idealną.

- Jesteś? - odezwał się głos po drugiej stronie.

- Tak, jestem. Jak to się stało? Kiedy się rozstaliście?

- No... No bo - zaczął się jąkać.

- Tylko spokojnie. Mów wszystko po kolei.

- No bo... Poszedłem na imprezę i... I za dużo wypiłem i go zdradziłem. Ale ja nie chciałem naprawdę. Ariś uwierz mi.

To był dla mnie szok. Dałabym uciąć rękę, że mój brat nie skrzywdziłby osoby, którą naprawdę kocha. A tymczasem to on przyczynił się do rozpadu związku.

- Wiesz co? Powinieneś się tłumaczyć Chrisowi, nie mi. Zrobiłeś źle... Bardzo źle. Nie wiem co ci powiedzieć. Po prostu leć po róże i wytłumacz mu wszystko. Może ci przebaczy.

- On nie chce mnie słuchać - pociągnął nosem.

- Spróbuj jeszcze raz. Przepraszam cię, ale nie dziwię się Chrisowi... Nie chciałabym być zdradzona, szczególnie po tylu latach.

- Tak, ale ja byłem pijany. Nie kontrolowałem tego. Ariś, no!

- To cię nie usprawiedliwia. A teraz leć do niego na kolanach i módl się, by ci wybaczył.

Do moim uszu dobiegł głośny świst powietrza z drugiej strony linii.

- Będę próbować, dzięki... Będę kończył, akurat wyszedł z łazienki.

- Trzymaj się, Frankie.

Usłyszałam pikanie telefonu. Odłożyłam słuchawkę na miejsce i wtedy drzwi wejściowe szeroko się otworzyły. Ujrzałam w nich dobrze znanego mi bruneta z uśmiechem od ucha do ucha. Jego zawsze piękne, sarnie oczy przysłaniały duże, ciemne okulary. Na głowie, oczywiście standardowo, fedora. Skanowałam go wzrokiem, zapominając o bożym świecie.

- Hej, wszystko okej? - spytał swym delikatnym głosem, wyrywając mnie z transu.

- Yyy... Tak, zamyśliłam się - na moją wymówkę cicho zachichotał. - Co tak szybko wróciłeś?

- Szybciej się wyrobiliśmy z materiałem.

- Zdradzisz mi jakieś piosenki? - powiedziałam, a Mike przysiadł się do mnie na kanapę, zdejmując przy tym okulary.

- To tajemnica - wyszeptał, wpatrując się wnikliwie w me spojrzenie.

W pewnej chwili zrobiło się bardzo niezręcznie. Ciszę zagłuszało jedynie tykanie zegara. Zauważyłam jak Michael zwilża swoją dolną wargę, a wzrok przenosi na moje usta. Po chwili zbliżył się nieznacznie w moją stronę. Wiedziałam do czego to zmierza. Mimo wszystko szanowałam jego wybór i brakowało mi czyjejś bliskości, to zależało mi, by nie stać mu na drodze do szczęścia. Nie chciałam w żadnym wypadku kusić czy w jakiś sposób demoralizować go. Wolałam, by skupił się na tej jednej kobiecie, chociażby była by moim największym wrogiem.
Gdy nasze twarze były wystarczająco blisko, głośno odchrząknęłam. Tak jak myślałam - podziałało. Michael odsunął się bardzo speszony. Nerwowo przecierał kark, jakby karcąc się za to, co przed chwilą nastąpiło.

- Em... Może obejrzymy film?- rzuciłam, gdy zobaczyłam regał z kasetami, chcąc przerwać na dobre gęstą atmosferę.

- Na jaki masz ochotę?

- Masz Gwiezdne Wojny? - wstałam i podeszłam do szafki, nad którą znajdowały się filmy.

- Tego nie mogło zabraknąć - puścił mi oczko, po czym rzucił się w poszukiwania kasety.

*****

Gdy puściłem film był dosyć późny wieczór. Oczywiście jak na złość, odtwarzacz musiał szwankować, więc spędziliśmy ponad godzinę nad główkowaniem i naprawianiem. W między czasie zdążyliśmy zjeść kolację. Dlatego film pojawił się na ekranie dopiero o tej porze.
Połowa filmu zleciała mi jak z bicza strzelił. Oglądałem to już kilkanaście razy, a nadal jest interesujące i wciągające. W pewnej chwili poczułem czyjś ciężar na ramieniu. Automatycznie przechyliłem głowę w stronę kobiety... Śpiącej na moim boku. Posiedziałem jeszcze chwilę, czekając na punkt kulminacyjny filmu. Nie mogłem zostawić Ariany na niezbyt wygodnej, w porównaniu do łóżka, kanapy. Z drugiej strony wolałem jej nie budzić. Zostało mi tylko jedno wyjście.
Subtelnie podniosłem się ze swojego miejsca, nie chcąc wyrwać kobiety ze snu. Objąłem ją rękoma, po czym podniosłem niczym pannę młodą. Niosłem szatynkę niczym złote jajko, przemierzając drogę do jej sypialni. Otworzyłem łokciem drzwi i najdelikatniej jak umiałem, położyłem kobietę na miękkim łóżku. Nie chciałem naruszać jej intymności, więc w ubraniach, niczym małego dziecko, opatuliłem Ari ciepłą kołdrą.
Kiedy już miałem wychodzić z pomieszczenia, usłyszałem cichy, zaspany głosik za plecami.

- Michael? Zostań przy mnie.

- Co mówisz? - zapytałem półgłosem.

- Położysz się przy mnie? - kompletnie zdezorientowała mnie tym pytaniem. Nie spodziewałem się czegoś takiego z jej ust.

- Jasne, tylko wezmę prysznic.

Szybko obrałem kurs łazienki. Wykonałem wieczorną rutynę, nałożyłem na ciało piżamę i z powrotem udałem się do mojej... Przyjaciółki.
Zamknąłem za sobą drzwi i dołączyłem do Ariany. Przykryłem się miłą w dotyku pościelą. Po dokładnym przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, niepewnie objąłem śpiącą już kobietę. Napawałem się zapachem jej skóry, aż w końcu i mnie dopadł sen. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak długa będzie ta noc...

*****
Hej, hej! Chciałam was cholernie przeprosić za tak długą nieobecność... To chyba rekord😂
Mam nadzieję, że mi wybaczycie Xd
Mimo, że rozdział kompletnie nie sprawdzony, to jestem w miarę z niego zadowolona. Sorki za wszystkie błędy i długość😂 Miejcie laskę Xd
Piszcie opinie na temat zachowań bohaterów😏 Bardzo ciekawi mnie wasza opinia❤️

Komentarze i gwiazdki motywują❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top