trzydziesty piąty

-I nie wspominasz nic o twoim ciekawym życiu gwałciciela, bo pani Anne się załamie. - warknął Calum, tym samym kończąc długą przemowę o tym, co Ashton może robić, a czego nawet ma nie próbować.

Ashton jęknął przeciągle, po czym poprawił bukiet na swoich kolanach. 

-Daleko jeszcze? - zapytał cicho.

-Tak, cholernie daleko. Gdybyś jeździł do matki, to wiedziałbyś, że za chwilę będziemy na miejscu. 

Jednak wtedy zadzwonił telefon Caluma, a on sam zjechał ma pobocze.

-Mali, nie mam czasu - westchnął głośno.

-Mieliśmy problemy z tym różowym pajacem - zaśmiała się cicho - Chciałam ci tylko powiedzieć, że potrzebna jest kolejna buteleczka chloroformu i masz ją gdzieś znaleźć, jak będziesz wracał.

Hood westchnął cicho i powiedział jedynie ciche "dobrze"  po czym rozłączył się. Po chwili ruszyli z pobocza.

-Niezła ta twoja siostra - zaśmiał się Irwin, na co otrzymał mordercze spojrzenie od młodszego.

-Pojebało cię, nie waż się dobierać do mojej siostry - przyspieszył, gdy wyjechali na prostą drogę.

-Nie o to mi chodziło, Cal. Miałem na myśli to, jak sobie radzi, a nie jej świetne ciało, czy coś...

-Pogarszasz sprawę, chuju - ostro skręcił na pobliskim skrzyżowaniu.

-Czyżbyś był o mnie zazdrosny? - prychnął Ash, poprawiając się na fotelu.

Calum może i był twardy, może i był chujem w stosunku do niego, ale aktualnie był cholernie zazdrosny o to, co blondyn powiedział o jego siostrze, podczas gdy on siedzi obok niego. Hood zacisnął tylko szczękę, tym samym przyspieszając jeszcze bardziej. Myślał, że Ashton będzie chłopakiem, z którym będzie mógł się związać chociaż na najbliższy czas, bo naprawdę polubił tego debila. Jednak teraz okazuje się, że mężczyzna, któremu pomagał, którego chce wyciągnąć z tego całego gówna, woli jego siostrę ze względu na świetne ciało.

-Och, Cally jest o mnie zazdrosny, jak słodko - zaśmiał się, wybudzając Caluma z przemyśleń - Poza tym, zwolnij trochę, zaraz nas zabijesz.

-Nie jestem zazdrosny, po prostu szkoda mi mojej siostry, że jest w guście jakiegoś ćpuna - warknął, nie zdejmując stopy z gazu.

-Calum, uspokój się i zwolnij, do chuja! - wrzasnął Ashton, widząc ogromną liczbę na liczniku.

Brunet zacisnął jedynie szczękę i zwolnił, widząc, że są niedaleko domu matki Ashtona.

-Wysiadaj - rzucił Calum i sam wysiadł z samochodu. 

Poszedł pod bramę i zaczekał chwilę na mężczyznę, który zamykał drzwi z hukiem.

-Mocniej się nie dało? - warknął i zamknął auto.

Obaj skierowali się do drzwi, a zanim Ashton zdążył zapukać, Calum ostrzegł go.

-Jeśli nie będziesz miał szacunku do Lauren, Harry'ego lub twojej mamy, to możesz pożegnać się z życiem. Specjalnie na tą okazję mam pistolet, który rozjebie ci ten zasrany ryj. - spojrzał na niego obojętnie - Zrozumiałeś? Żeby tego było mało, nie zginiesz z ręki mojej cudownej siostry, tylko z mojej, więc to mój pysk zobaczysz ostatni. 

-Ah, więc o to chodzi? - zapytał - Jednak jesteś o nią zazdrosny! - uśmiechnął się szeroko.

-Stul pysk, Irwin - zapukał do drzwi.

***

Dodam teraz, a co mi tam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top