siódmy

  -P-Pan Hemmings? - Mike'a przeszły ciarki po całej długości pleców.

Mężczyzna był nieziemsko przystojny. Jego kości policzkowe były szczególnie uwydatnione przez odgarnięte za ucho włosy w kolorze miodu, a jego oczy wypalone z całego koloru, który prawdopodobnie kiedyś był jak wzburzone morze, lustrowały sylwetkę niższego o mniej więcej dziesięć centymetrów chłopaka.

-Wchodź. - odsunął się, by ten mógł przejść, po czym zamknął za nim drzwi — Michael, prawda? - dopytał, spoglądając na tyłek idącego przed nim chłopaka.

Michael pokiwał głową, rozglądając się po schludnie urządzonym pokoju. Czuł się nieco skrępowany, czując wzrok chłopaka na sobie, więc odwrócił się, spoglądając nieśmiało w jego oczy.

-Zaskakujące... Taki cichutki chłopak, a tyle można z nim zrobić... - szepnął, przechodząc obok niego - Niezłe ciało... - Luke złapał za jeden z jego pośladków i ścisnął mocniej, na co Michael westchnął — Mam nadzieję, że znasz zasady; pieprzymy się, następnie bez słowa wychodzisz, młody. Nie palisz przy mnie, najlepiej, żebyś nie pił dzień przed naszym spotkaniem, nie lubię śmierdzących, małych, niegrzecznych chłopczyków. - klepnął go w tyłek — Mam nadzieję, że wszystko jest dla ciebie zrozumiałe, nie chcę niedomówień. - powiedział oschle, czekając, aż chłopak pokiwa głową.

Gdy Michael tego nie zrobił, Luke przyszpilił go do najbliższej ściany i naparł na jego krocze kolanem, sprawiając, że oddech Michaela przyspieszył.

-Zapytałem o coś, mały. - warknął.

Michael pokiwał szybko głową, głośno przełykając ślinę.

-Dobrze, że się zrozumieliśmy. - powiedział Luke, odsuwając się od niego nieco — Mam nadzieję, że znasz się na czymś oprócz stania i rozglądania się. - uniósł brew, z kpiną w głosie.

-Ty... - otworzył usta w niedowierzaniu - Ty arogancki dupku. - warknął na niego - Myślisz, że jesteś jak Christian Grey, że masz całkowitą władzę, huh? To jest moja praca, a ty jesteś klientem, więc jeśli coś ci się we mnie nie podoba, to mogę stąd wyjść, zrobię to z miłą chęcią.

Michael stał z założonymi rękoma, przyglądając się chłopakowi. Ten zaś stał oniemiały i zarazem oburzony, że taka tania dziwka ośmieliła się go obrazić, jeszcze nigdy dotąd mu się to nie zdarzyło.

Z Luke'iem było dość trudno, jeśli chodzi o nawiązanie porozumienia, tak samo z jego chorobą. Hemmings był seksoholikiem, doskonale o tym wiedział, wiedział też, że niepotrzebnie traci pieniądze, by zaspokoić swój nałóg, zamiast pójść do psychologa i raz na zawsze z tym skończyć.

W tym momencie Luke pragnął jednego.

Chciał uderzyć Michaela.

-Płacę, więc wymagam, szmato. - szarpnął go za włosy, klepiąc w tyłek.

Pomimo tego, że Luke był o wiele silniejszy, młodszy nie dawał za wygraną. Szarpał się, drapał jego nadgarstek, chciał, by to wszystko zabolało go tak samo, jak słowa, które wypowiedział.

Mike dostał olśnienia. Skoro nie pokona go siłą, to pokona go swoim urokiem. Jęknął cicho, gdy blondyn kolejny raz mocniej szarpnął za jego włosy.

-Bądź delikatny, tatusiu. - powiedział, patrząc mu w oczy i zwilżając wargi — Nie chciałbyś chyba skrzywdzić swojej kruszynki, prawda? - powiedział przesłodzonym głosem.

Luke, będąc całkowicie zaskoczonym nagłą zmianą nastroju młodszego, zaprowadził go — tym razem delikatniej, za nadgarstek — do pokoju gościnnego. Otworzył drzwi, po czym pchnął chłopaka na łóżko. Michael wylądował na poduszkach i wiedział, że przedstawienie już się zaczęło.

-Zerwij ze mnie te ubrania i zbij mnie, byłem niegrzeczny. - westchnął, robiąc smutną minę.

Źrenice Luke'a rozszerzyły się z podniecenia i podszedł do niego, ciągnąc chłopca za jego nową koszulę. Rozerwał ją, a po pokoju odbijały się głuche dźwięki uderzenia guzików o panele. Rzucił ją gdzieś w kąt, dobierając się do spodni różowowłosego. Ściągnął je razem z bokserkami, uwalniając jego członka. Bez słowa obrócił go na brzuch i ściągnął swój skórzany pasek.

-Za co cię karzę? - dopytał, patrząc na czerwone ślady na pośladkach po poprzednich klientach.

Michael nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, więc wypiął się w jego stronę.

-Nie mam pojęcia, tatusiu... - potrząsnął lekko tyłkiem — Powiedz mi.

Słychać było tylko świst paska w powietrzu, po czym pasek boleśnie zderzył się z pupą Mikey'a. Ten jęknął głośno, chcąc pobudzić Luke'a jeszcze bardziej. Wypiął się mocniej.

-Byłem niedobry, powiedziałem, że jesteś dupkiem. - powiedział niemal na jednym wdechu, po czym Luke znów go uderzył — Och, tatusiu! - pisnął -Chciałbym ci obciągnąć... - westchnął nagle.

Luke spodziewał się, że ta myśl przyszła do chłopaka spontanicznie, lecz tak nie było. Mike miał plan.

Hemmings wyciągnął z szafy stojącej w kącie pokoju kilka zabawek erotycznych, w tym kajdanki i wibratory. Pośród nich był też pierścień uniemożliwiający orgazm.

Mike wstał, rozbierając się do naga. Oparł się o łóżko, patrząc na mężczyznę, który wyciągał coraz to nowe zabawki. Blondyn potknął się o jedną z zabawek, przypadkiem kopiąc inną. Poleciała ona aż pod nogi Michaela, na co różowowłosy się uśmiechnął.

„Teraz będzie jeszcze prościej" - uśmiechnął się do siebie, wyobrażając sobie, co za chwilę ma zrobić. Był cholernie podniecony, czuł adrenalinę płynącą w jego żyłach.

-Kładź się, tatusiu... - szepnął, gdy schował kajdanki do szafki nocnej.

Gdy Luke na niego spojrzał, młodszy chłopiec sunął dłońmi po swoim nagim torsie, zmierzając do penisa, który nie był jeszcze do końca twardy. Hemmings westchnął cicho, gdy chłopak objął członka i zaczął powoli ruszać ręką, odchylając głowę. Zaprzestał szukania zabawek i położył się na łóżko, uprzednio ściągając z siebie ubrania.

Mike uśmiechnął się pod nosem. Otworzył szybko szafkę i wyciągnął z niej kajdanki. Usiadł na Luke'u i nim ten się zorientował, co się dzieje, to różowowłosy już zakłuwał jego drugą rękę w zimny metal.

-Puść mnie, dziwko. - warknął, szarpiąc się.

-Dziwko, huh? - otarł się o jego krocze, na co blondyn jęknął — Prawdziwi mężczyźni nie korzystają z usług dziwek.

Zszedł z niego i podniósł z ziemi pierścień i założył na jego penisa.

-Zamierzam dokończyć swoją pracę, a to, czy dojdziesz mam głęboko w dupie. - uśmiechnął się sztucznie — Dobrze, więc panie Hemmings, tak jak pan mówił, po dokończeniu swojej pracy po prostu się ulatniam — uśmiechnął się szerzej.

Usiadł między jego nogami i nachylił się, by polizać główkę jego penisa, która była wilgotna. Zahaczył zębami o delikatną skórę, na co Luke zrobił głębszy wdech.

Cały czas przyglądając się starszemu mężczyźnie, Mike zaczął szybko ruszać głową, czuł, jak główka członka obija mu się o tył gardła. Gdy Luke zaczął jęczeć, Mike odsunął się, a z jego ust wypadł pulsujący od nadmiaru przyjemności członek.

-I mam nadzieję, że było ci miło, już późno, muszę iść, tatusiu. - powiedział słodko, kręcąc tyłkiem.

-Wracaj tu, kurwa. - warknął na niego — Masz mnie odpiąć i masz się ze mną pieprzyć, zrozumiano?

Michael zaśmiał się głośno, patrząc na minę starszego.

-Och, jejku, jaki kiciuś zadziorny... - uszczypnął jego policzek i poruszał nim — Za takie traktowanie powinienem był wyjść po pięciu minutach przebywania u ciebie.

Luke spojrzał na chłopaka błagalnie. Teraz czuł się jak narkoman na głodzie. Miał przed sobą pięknego chłopca, którego w żaden sposób nie mógł dotknąć.

-Michael... - jęknął cicho — Nie poniżaj mnie, bo złożę na ciebie skargę.

-Czekaj, co? - prychnął — Złożysz skargę na to, że mówię ci prawdę? - złapał jego penisa, kciukiem rozprowadzając preejakulat.

-Zdejmij ten jebany cock blocker, do chuja! - krzyknął, będąc na skraju szaleństwa — Odepnij mi ręce.

Wziął kluczyk z szafki i spojrzał na niego.

-Nie jestem pewny, czy chcę... - ściągnął pierścień erekcyjny.

-Chcesz, chuju i to zrobisz! - szarpał się.

Michael zaśmiał się, zakładając bokserki.

-Grzeczniej, kutasie.

-Mike, błagam cię, odepnij ten chujowy metal, obiecuję, że cię już nie obrażę. - powiedział nieco ciszej, patrząc na reakcję chłopaka.

Zielonooki rozkuł mężczyznę i patrzył na jego reakcję. Luke wstał, będąc na skraju totalnego wkurwienia i pchnął chłopaka na ścianę.

Pomimo tego, że Luke był chujem, Mike chciał dać mu się pieprzyć. Hemmings był jednym z niewielu mężczyzn, którzy jak nikt inny, podniecali chłopca. Pasowało mu nawet, gdy nazywał go dziwką, bo wszystko, co wyszło z jego ust, brzmiało jak melodyjna propozycja pieprzenia się.

Chłopak odchylił głowę na bok, gdy Luke zszedł pocałunkami na jego szyję, ssąc i gryząc jego skórę. Czuł, jak jego erekcja wbija mu się w udo.

- Nigdzie nie idziesz, młody. - złapał go za podbródek i skierował jego głowę do góry, by ten spojrzał mu w oczy — Jeszcze raz taka akcja, a wypieprzę cię tak, że nie będziesz w stanie usiąść na swoim pięknym tyłeczku.

Hemmings naparł udem na nabrzmiałego penisa młodszego, ukrytego za materiałem bokserek. Pociągnął go na łóżko i ściągnął jedyną rzecz, jaką chłopak miał na sobie. Sięgnął po prezerwatywę i rozerwał opakowanie. Wszedł w niego bez przygotowania, na co zaskoczony chłopiec pisnął głośno.

Uczucie rozrywania wypełniło jego dolne partie ciała. Dzisiaj już to czuł, więc nie było to najgorsze uczucie. Hemmings zaczął go szybko pieprzyć, na co różowowłosy, by nic sobie nie zrobić, będąc cały czas na czworakach, złapał za drewniane szczeble za poduszkami, wypinając się jeszcze bardziej. Dał swojemu dominującemu nowe możliwości, by ten zmienił kąt, pod jakim go pieprzy.

-Ilu cię dzisiaj ruchało, co? - szarpnął go za włosy.

Pierścień mięśni Michaela zacisnął się, na co Luke jęknął przeciągle. Wniosek? Luke znalazł prostatę Mike'a, który wręcz płakał z przyjemności, mocno trzymając się szczebli.

Starszy zacisnął palce na biodrach chłopaka i wyjęczał głośno jego imię, dochodząc w nim. Michael, czując ciepło rozchodzące się po jego ciele, również osiągnął szczyt. Luke wyszedł z niego i ściągnął prezerwatywę, zawiązując ją.

Różowowłosy wstał z łóżka i ponownie ubrał bokserki, a na nie naciągnął spodnie. Wiedział, że teraz ma się ulotnić jak najszybciej, więc tylko zarzucił koszulę i wyszedł, sprawdzając, czy telefon i klucze dalej są w jego spodniach. Trzasnął drzwiami frontowymi, w drodze do auta zapinając koszulę na ocalałe po rozerwaniu guziki. Otworzył drzwi swojego mercedesa i opadł bezsilnie na fotel. W kącikach jego oczu zgromadziły się łzy.

Nienawidził tej pracy, szczerze nienawidził sposobu, w jaki jest traktowany. Załkał cicho i wsadził kluczyk do stacyjki. Odgonił łzy, postanawiając stłumić uczucia. Te, które miało okazję spłynąć po jego policzkach, szybko starł i odpalił silnik. Poprawił lusterko, ostatni raz przejeżdżając opuszkami palców po piekącym od malinki miejscu i odjechał.

Nie wiedział, że całej sytuacji przyglądał się Luke.  


***


1595 słów, chcę brawa, okay

mam nadzieję, że nikt z obecnych nie dostał autyzmu, czytając to chore gówno

do kiedyś, love

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top