pięćdziesiąty piąty

Michael podał Luke'owi chusteczkę, gdy stanęli przed pomnikiem.

-Jaka ona była? - spytał cicho Mike, patrząc na przekrwione oczy swojego chłopaka - Musiała być cudowną matką.

Luke pokiwał głową i wyczyścił nos.

-Dokładnie taka była, Mikey. Była jednocześnie moją mamą i najlepszą przyjaciółką. Potrafiła mi doradzić i... - zająknął się, po czym zaniósł się szlochem - To już osiem lat, a czuję, jakby to było wczoraj, wiesz? - wyszeptał, gdy się uspokoił. 

Ułożył różę na marmurowej płycie i przejechał po niej palcami.

-Tata od zawsze wolał Jacka i Bena, ale mama była po mojej stronie. Kochała mnie całym sercem... Nie rozumiem, czemu odeszła tak szybko, czemu akurat ona, a nie ktoś, kto na to zasłużył... Chociaż - przełknął ślinę i wytarł łzy - Nikt nie zasługuje na śmierć.

Michael nie skomentował tego, jednak tylko przytulił się mocno do mężczyzny. Luke objął go ramionami i kołysał nimi lekko.

-Gdyby mama cię poznała, to na pewno by cię pokochała - uśmiechnął się lekko - Zawsze mówiła, że jeśli znajdę sobie kochającego chłopaka, to jako pierwszą randkę mam zrobić kolację i zaprosić moją miłość do domu rodzinnego - zaśmiał się - Moja mama przeprowadziłaby z tobą wywiad oraz dała ci wykład na temat zabezpieczania się.

Michael zachichotał cicho i spojrzał na różę od Luke'a.

-Przynajmniej masz pewność, że nie będzie żadnych niespodzianek co do ciąży - uśmiechnął się lekko - Gdybyś miał laskę, to byłoby ciągłe wydawanie pieniędzy na tabletki antykoncepcyjne, testy ciążowe i strach przed seksem.

Luke pokiwał głową.

-Ale mam ciebie i jestem naprawdę szczęśliwy, kochanie - pocałował czubek jego głowy - Zaraz będziemy musieli wracać, mam kolejną sesję - westchnął Luke - Mam nadzieję, że mama nie jest na mnie zła przez to, jak wyglądało dotychczas moje życie...

-Nie - Mike pokręcił głową - Może była lekko rozczarowana, gdy zacząłeś to wszystko, ale teraz na pewno jest z ciebie dumna, że z tym skończyłeś.

-Do tego mam chłopaka - uniósł jego głowę za podbródek i spojrzał mu w oczy - Którego bardzo mocno kocham - uśmiechnął się czule.

Michael oddał uśmiech i znów przeniósł wzrok na tabliczkę z imieniem.

-Na pewno byłaby świetną teściową... - westchnął.

-Źle mi się kojarzy to słowo, mama też nie lubiła tego określenia. Mama, to po prostu mama - potarł jego plecy.

***

Teraz już będzie tylko lepiej i strasznie szybko zbliżamy się do końca tego ff

Ale za to mamy #15 w Muke'u (na moment kiedy to publikuje, idk jak jest teraz)

Dobrej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top