piąty

  Roy był w trakcie krojenia ogromnego plastra wołowiny. Mike skrzywił się nieco, patrząc, jak niechlujnie jego drugi klient kroi to mięso. Spojrzał na mężczyznę z politowaniem, gdy ten umazał się sosem. Podał mu chusteczkę.

-Czym się zajmujesz oprócz... - zająknął się — No wiesz...

-Bycia dziwką? - dopytał rózowowłosy — Jestem dość świeżym partnerem do towarzystwa, przed tym zajmowałem się wszystkim, co wpadło w ręce, umowy na zlecenie, rzeźbienie w drewnie, skręcanie mebli — wzruszył ramionami, biorąc na widelec liść sałaty.

Roy spojrzał na chłopaka z żalem w oczach.

-Przykro mi, że tak skończyłeś, wątpię, by inni faceci chcieli z tobą gadać, zamiast się pieprzyć. Jesteś przesłodkim chłopcem, na pewno znalazłbyś pracę gdzieś indziej niż w takiej brudnej robocie.

Mike oparł się o tył kanapy, na której siedzieli. Nie wiedział, czy chce z nim rozmawiać w ten sposób o samym sobie. Wiedział, że niektórzy nie chcą się pieprzyć, wynajmują kogoś z agencji dlatego, że nie mają własnych przyjaciół lub partnerów i chcąc, chociaż na chwilę być kochanymi.

-Nie jest najgorzej, jak na razie, bardzo podoba mi się ta praca. Kiedyś marzyłem o byciu aktorem porno, lecz zrezygnowałem, wiedząc, że tam trzeba mieć ładne i szczupłe ciało.

-Do tego zawodu też trzeba, tak myślę. - przeżuł kawałek mięsa — Przy okazji... Masz świetne ciało, mógłbyś być modelem. - uśmiechnął się.

Michael zastanowił się przez chwilę.

-Prawdopodobnie nie chciałbym być modelem ze względu na okropną elastyczność, jeśli chodzi o miejsce zamieszkania. Nie lubię podróży, najlepiej czuję się w swoim małym mieszkanku. - uśmiechnął się lekko — Odbiegając od tematu... zauważyłem, że jesteś totalnym mięsożercą — zachichotał cicho, patrząc, jak mężczyzna oblizuje się, patrząc na danie przed sobą z wielką miłością.

Roy zaśmiał się cicho i odgarnął swoje długawe włosy za ucho. Pokiwał szybko głową.

-Jesteś świetnym chłopcem, Michael. Żałuję, że nie poznaliśmy się w inny sposób, może coś by z tego było?

Michael wzdrygnął się nieznacznie. Nienawidził całego gówna rozlanego wokół słodkich związków, cukierkowego całowania się na dobranoc i przeuroczego mówienia o drugiej połówce w każdym możliwym momencie przyjacielskiego spotkania. Pewnie dlatego nie miał przyjaciół.

-Nie lubię związków, nie kręci mnie to. Jestem młody, mam jeszcze czas na ustabilizowanie się. Poza tym... Chcę przeżyć swoje życie najlepiej, jak potrafię, bo nie będę żył wiecznie, tak samo, jak nie będę wiecznie młody i piękny. Kręci mnie skakanie z kwiatka na kwiatek, dlatego też lubię taką pracę, daje mi dużo możliwości i dużo frajdy. - uśmiechnął się lekko — Mój światopogląd może nieco denerwować, fakt, lecz staram się być dla każdego i z każdym. Nie czuję się w ten sposób egoistą, wiem, że moje życie nie jest tylko dla mnie.

Roy przyglądał mu się z podziwem, by po chwili poprawić krawat i odchrząknąć.

-Nigdy jeszcze kogoś takiego nie spotkałem... - powiedział z zaciekawieniem.

-Moje ciało jest tylko ciałem, jeśli mogę nim sprawić komuś przyjemność, to dlaczego by nie? Może dla niektórych ludzi jestem dziwką puszczającą się na prawo i lewo, lecz to moje hobby, tak myślę. Nikt nie krytykuje artystów, malujących piękne obrazy, muzyków, pragnących, by ich usłyszano. Dla mnie sztuką jest ludzkie ciało, sprawiając przyjemność, czuję, że tworzę sztukę, dotąd nieznaną nikomu historię. - spojrzał nieśmiało w oczy mężczyzny — Pewnie nie miałeś okazji spotkać chłopaka, który z taką pasją mówiłby o puszczaniu się, prawda?

Roy zaśmiał się cicho, patrząc na chłopca.

-Wygadany jesteś, podoba mi się to. Poza tym twoje poglądy nieco różnią się od moich, ale byłbym w stanie je przełknąć. Mam nadzieję, że następnym razem pokażesz mi jak tworzyć sztukę, młody. - puścił mu oczko.  

***

jest czwartek jestem i ja

jest też ponad 200 wyświetleń, kocham was

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top