pierwszy

Na początku Michael podchodził do tego sceptycznie, jednak z czasem patrzył na to, jak na wiarygodny i możliwy do zrealizowania cel, który da mu pieniądze.

Siedziba całej firmy mieściła się w niewielkim budynku niedaleko centrum Sydney. Clifford miał zamiar pójść tam dzisiaj, jednak w tym momencie stał całkiem nago przed swoją szafą, jęcząc jak prawie każda dziewczyna, że nie ma się w co ubrać.

-Na twoim miejscu zaczęłabym od papierowego worka na ryj. - do pokoju Michaela weszła jego przyjaciółka Katy, mając w ustach lizaka w kształcie serduszka.

Michael spojrzał na dziewczynę, mierząc ją wzrokiem.

-Ty tak, ale ja nie jestem tobą, skarbie. - uśmiechnął się od niechcenia, szukając czegokolwiek, w czym wyglądałby elegancko, lecz zarazem gorąco i pociągająco.

-Lepiej zacznij od gaci, Casanovo - prychnęła, siadając na jego łóżku - Twój interes to nie mój interes, nie paraduj tak, wiesz, jak wrażliwy jest mój żołądek na widok przeżutego, skapciałego grzyba, prawda?

Katy poprawiła swoje czerwone, średniej długości włosy i spojrzała w telefon. Była to dziewczyna... No cóż. Trudna. Nienawidziła mężczyzn, miała ochotę każdemu oberwać jaja, gdy słyszy o gwałtach, molestowaniach i znęcaniach się nad dziewczynami. Katherina Terry jest lesbijką na pełen etat, udziela się jako aktywistka tęczowych środowisk. Jej Europejska uroda wcale nie pomaga, gdy chodzi z przyjaciółmi do klubu, jest podrywana przez najróżniejszych facetów, lecz każdego odprawia z kwitkiem. Szuka tej jedynej, której da wielką miłość i wynagrodzi jej te wszystkie lata bez niej oraz - jak twierdzi - wynagrodzi jej to wszystko, co zrobili jej kiedykolwiek mężczyźni. Chce, żeby jej przyszła dziewczyna miała jak w niebie, zapominając o swoich byłych porażkach związkowych. Blada, brązowooka dziewczyna mimo pozorów jest bardzo czuła i kochająca. Życie tylko nauczyło ją, że ludzie to pizdy i chuje i nie wszystkim należy ufać, bo może się to skończyć tragicznie.

Katy strzeliła swoimi chudymi palcami, wyrywając Michaela z zamyślenia. Poprawił swoje włosy w kolorze pudrowego różu i spojrzał na dziewczynę.

-Ja nie wiem... - jęknął głośno - Pomóż mi, kupię ci nowe buty, jeśli dostanę tę pracę.

-Nie, żebym była niemiła, czy coś, ale... Nie kupisz mi ich, bo nie dostaniesz tej pracy. Jesteś większą dziewicą ode mnie, Clifford! - pisnęła - Na czym ma polegać ta twoja praca? Seksowna sekretareczka? Czy może panienka spod latarni?

Michael przygryzł wargę, patrząc na szufladę, na której spodzie zakopane są koronkowe stringi. Wyciągnął je i założył na siebie, na co dziewczyna wrzasnęła i z impetem upadła na podłogę, spadając z łóżka.

-Michael, pizdo, daruj sobie, nie dla mnie takie widoki. - warknęła - To tak, jakbyś próbował przewiązać gówno jasnoróżową kokardką!

-Spójrz na mnie jak facet, kobieto!

-No... - dziewczyna zmierzyła go wzrokiem - Jako facet, mając ciebie do dyspozycji, pozostałabym hetero.

Michael westchnął, siadając na podłodze.

-Żartuję, ty seksowna bestio, wstawaj, poszukam ci jakiejś mojej koszuli. - pomierzwiła jego włosy z uśmiechem.

Chłopak wstał i wziął z szafy swoje czarne rurki.

-Moja praca będzie polegała na tym, że spotykam się z obcymi mężczyznami. - poszedł do jej pokoju - Będę dotrzymywał im towarzystwa, ewentualnie się z nimi pieprzył, jeśli zapłacą więcej. Dostaję siedemdziesiąt pięć procent dochodów, które firma zyskała dzięki mnie, a patrząc na cennik, to będę mógł sobie pozwolić na kupno nowych ubrań i oczywiście bielizny, bo kostiumy daje mi firma. - powiedział niemal na jednym wdechu.

Katy upuściła koszulę, którą właśnie trzymała.

-Czy ty chcesz mi powiedzieć, że... Będziesz prostytutką z dodatkami?!

Michael westchnął zrezygnowany. Wiedział, że dalsza rozmowa z dziewczyną nie będzie miała sensu, bo ona nie podziela niektórych jego poglądów. Michael twierdzi, że ciało, to tylko ciało. Może z nim robić co tylko zechce, bo nie wpłynie to na jego osobowość. Mając takie poglądy, jeszcze nie odważył się na tatuaż, choć był niejednokrotnie namawiany przez dziewczynę.

-Dam ci moją najlepszą koszulę, wierząc, że podpisując umowę o pracę nie pobrudzisz jej spermą swojego pracodawcy. - podała mu granatową koszulę, biorąc do ust lizaka.

Koszula była piękna, rękawy pokrywały się koronką, tak samo, jak ramiona. Katy czekała, aż chłopak ją założy.

-Masz, mój kapelusz szczęścia na pewno ci pomoże z tym gównem. - uśmiechnęła się do niego, wkładając mu czarny kapelusz na głowę.

Mike spojrzał na ekran telefonu, zdając sobie sprawę, że ma dwie godziny na napisanie CV i dojechanie do centrum.

***

Jest piątek i przychodzę do was z nowym rozdziałem.

Cieszycie się, moja nieliczna grupo wiernych czytelników, prawda?

Do następnego piątku!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top